Polskie firmy stawiają na jakość. Co pomoże MSP przebić się na międzynarodowych rynkach?

Mówiąc o pol­skich fir­mach tra­fia­ją­cych ze swo­imi towa­ra­mi do śro­do­wi­ska mię­dzy­na­ro­do­we­go, naj­czę­ściej myśli­my o gigan­tach odzie­żo­wych, meblo­wych lub far­ma­ceu­tycz­nych. Jednak praw­dzi­wy klucz do suk­ce­su może kryć się w rodzin­nych fir­mach z sek­to­ra MSP.

– Jeszcze 20 lat temu pro­duk­cja maso­wa była kuszą­cą per­spek­ty­wą – wystar­czy­ło tyl­ko spoj­rzeć na impo­nu­ją­ce licz­by i dodać do tego otwar­cie ryn­ków zagra­nicz­nych na pol­skie pro­duk­ty i usłu­gi. Gdybyśmy podą­ży­li w tym kie­run­ku, być może już daw­no byśmy nie ist­nie­li. Niszą, któ­ra zagwa­ran­to­wa­ła nam prze­wa­gę, była wyso­ka jakość i pre­cy­zja. Do tego nie potrze­bu­je­my tysią­ca pra­cow­ni­ków, wystar­czy nam zaufa­ne gro­no spe­cja­li­stów – mówi Marek Bernaciak, zało­ży­ciel fir­my AMB Technic, któ­ra przez 25 lat sta­ła się lide­rem w bran­ży urzą­dzeń do dozo­wa­nia pły­nów mon­ta­żo­wych, dostar­cza­jąc pro­duk­ty m.in. dla pod­do­staw­ców prze­my­słu samo­cho­do­we­go, elek­tro­ni­ki i urzą­dzeń medycz­nych. Obecnie zatrud­nia 23 oso­by zaj­mu­ją­ce się wszyst­ki­mi eta­pa­mi zamó­wień – od pozy­ski­wa­nia klien­tów do insta­la­cji sys­te­mu u klienta.

Struktury małych i śred­nich przed­się­biorstw w Polsce czę­sto przy­po­mi­na­ją rze­mieśl­ni­cze warsz­ta­ty – pro­wa­dzo­ne przez dyrek­to­ra z wie­lo­let­nim doświad­cze­niem, czę­sto zaczy­na­ją­cym swo­ją karie­rę tuż po prze­ło­mo­wych zmia­nach poli­tycz­nych, takich jak upa­dek żela­znej kur­ty­ny czy wej­ście Polski do Unii Europejskiej. Ambicje stwo­rze­nia spraw­nie dzia­ła­ją­ce­go sys­te­mu na począt­ku dzie­lą z wąskim gro­nem zaufa­nych osób – rodzi­ny i zna­jo­mych. Często to tym­cza­so­we wspar­cie prze­ra­dza się w wie­lo­let­nią karie­rę w zbu­do­wa­nej wspól­ny­mi siła­mi fir­mie. Bardzo nie­licz­ne fir­my roz­wi­ja­ją swój sys­tem zarzą­dza­nia na wzór tych zachod­nich, z wyraź­nie usta­lo­ny­mi pro­ce­sa­mi przy­pi­sa­ny­mi do kon­kret­nych, wyspe­cja­li­zo­wa­nych pracowników.

Rynek MSP w Polsce – co moż­na zmienić?

W 2019 roku aż 96,5% zare­je­stro­wa­nych w Polsce firm nie zatrud­nia­ło wię­cej niż 50 osób, gene­ru­jąc 49,8% PKB. Większość z nich sta­no­wią nie­wiel­kie zakła­dy usłu­go­we i han­dlo­we, co dzie­sią­ta zaj­mu­je się pro­duk­cją[1]. Ten obszar sta­no­wi naj­więk­sze wyzwa­nie dla przedsiębiorców.

– Niektóre z naszych maszyn potra­fi­ły­by wypro­du­ko­wać towar, któ­ry zapew­nił­by utrzy­ma­nie jej oraz pra­cow­ni­ka ją obsłu­gu­ją­ce­go. Ale w ten spo­sób nie byli­by­śmy w sta­nie zbu­do­wać fir­my, któ­ra utrzy­ma się na ryn­ku. Dzięki zdo­by­tej wie­dzy i doświad­cze­niu, może­my się roz­wi­jać i inwe­sto­wać w sprzęt oraz ludzi, aby zwięk­szyć korzy­ści klien­tów – mówi Marek Bernaciak.

Inwestycje są wska­zy­wa­ne jako naj­waż­niej­szy czyn­nik wpły­wa­ją­cy na roz­wój przed­się­biorstw, jed­nak nie­wie­le firm decy­du­je się na posze­rze­nie dzia­łal­no­ści. Nakłady na wpro­wa­dza­nie nowych tech­no­lo­gii od lat utrzy­mu­je się na sta­łym poziomie.

– Technologia idzie do przo­du, a my musi­my z tego korzy­stać, aby nie zostać w tyle. Jeśli pol­ska fir­ma nie prze­zna­czy zebra­nych środ­ków na roz­wój, zro­bi to podob­ne przed­się­bior­stwo – wło­skie, nie­miec­kie, angiel­skie… A my w pew­nym momen­cie uzna­my, że prze­ga­pi­li­śmy szan­sę życia – doda­je.   

Plusy małych firm

Przedsiębiorstwa zatrud­nia­ją­ce od kil­ku do kil­ku­dzie­się­ciu pra­cow­ni­ków rzą­dzą się inny­mi pra­wa­mi niż kor­po­ra­cje. Pomagają zacho­wać płyn­ność pra­cy i mini­ma­li­zu­ją ryzy­ko kry­zy­su wywo­ła­ne­go czyn­ni­ka­mi ludz­ki­mi. Małe fir­my mają prze­wa­gę nad duży­mi przed­się­bior­stwa­mi dzię­ki uła­twio­nej komu­ni­ka­cji i real­ne­mu wpły­wo­wi na meto­dy zarzą­dza­nia, jaki mają wszy­scy człon­ko­wie zespo­łu. W nie­wiel­kiej gru­pie łatwiej o dostrze­że­nie pro­ble­mów i szyb­kie reago­wa­nie, któ­re nie wyma­ga uru­cha­mia­nia spe­cjal­nych pro­ce­dur. Pomaga w tym rów­nież indy­wi­du­al­ne podej­ście do pra­cow­ni­ka  – dyrek­tor może bez­po­śred­nio prze­ka­zać oso­bom na róż­nych szcze­blach, jakie ma wobec nich ocze­ki­wa­nia. Pracownicy z kolei mają moż­li­wość spraw­dze­nia się w róż­no­rod­nych zada­niach, w prze­ci­wień­stwie do sil­nie ustruk­tu­ra­li­zo­wa­nych insty­tu­cji, w któ­rych każ­da oso­ba pozna­je jedy­nie wąski obszar w zakre­sie swo­jej specjalizacji.

–  Biznes zaczy­na się i koń­czy na dru­gim czło­wie­ku. Jeśli nie będzie­my umie­li się komu­ni­ko­wać, to nawet posia­da­jąc naj­lep­szy pro­dukt na ryn­ku, nie osią­gnie­my suk­ce­su. Każdego klien­ta i pra­cow­ni­ka znam oso­bi­ście, mam moż­li­wość uści­snąć dłoń, wypić kawę i po pro­stu poroz­ma­wiać. Tego nie zagwa­ran­tu­je mi żad­na kor­po­ra­cja – koń­czy Marek Bernaciak.

 

[1] Raport o sta­nie sek­to­ra małych i śred­nich przed­się­biorstw w Polsce, PARP 2019