Od 18 maja wchodzą w życie nowe przepisy ustawy antylichwiarskiej

Już 18 maja br. zacznie obo­wią­zy­wać nowa część prze­pi­sów usta­wy o zmia­nie ustaw w celu prze­ciw­dzia­ła­nia lichwie. Celem zmian tzw. usta­wy anty­li­chwiar­skiej oraz innych prze­pi­sów, któ­re wcho­dzą w życie tego dnia jest przede wszyst­kim zli­kwi­do­wa­nie nie­pra­wi­dło­wo­ści w udzie­la­niu poży­czek o cha­rak­te­rze lichwiar­skim. Jak usta­wa wpły­nie na prak­ty­kę rynkową?

Znowelizowana usta­wa anty­li­chwiar­ska zaczę­ła obo­wią­zy­wać już w poło­wie grud­nia 2022 roku. Natomiast nie wszyst­kie jej prze­pi­sy. Od 18 maja br. zaczną dzia­łać, m.in. ure­gu­lo­wa­nia doty­czą­ce zdol­no­ści kre­dy­to­wej, któ­re zosta­ły opi­sa­ne w usta­wie bar­dziej szcze­gó­ło­wo. Przewidziano rów­nież poważ­ne kon­se­kwen­cje dla pożycz­ko­daw­ców, któ­rzy zde­cy­du­ją się na naru­sze­nie obo­wiąz­ku wery­fi­ka­cji zdol­no­ści kre­dy­to­wej, czy na finan­so­wa­nie klien­tów, któ­rzy mie­li pro­ble­my ze spła­tą wcze­śniej­szych pożyczek.

- Trudno powie­dzieć w jaki spo­sób zmia­ny wpły­ną na prak­ty­kę ryn­ko­wą, nie­mniej jed­nak będą mieć one istot­ny wpływ na dzia­łal­ność insty­tu­cji pożycz­ko­wych, przede wszyst­kim poprzez wzmoc­nie­nie pozy­cji kon­su­men­ta oraz jego ochro­nę przed zbyt duży­mi kosz­ta­mi. Nowe prze­pi­sy bez wąt­pie­nia będą gene­ro­wać dodat­ko­we kosz­ty pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści dla insty­tu­cji pożycz­ko­wych, co nie­ste­ty może skut­ko­wać ich prze­rzu­ce­niem na kon­su­men­tów, któ­rzy zapła­cą wię­cej za obsłu­gę umo­wy. Konsument zatem przed zawar­ciem umo­wy powi­nien dokład­nie prze­ana­li­zo­wać jej treść pod kątem jej zgod­no­ści z nowy­mi prze­pi­sa­mi – mówi adwo­kat Karolina Kwiatkowska, part­ner kan­ce­la­rii Czupajło Ciskowski & Partnerzy.

Znaczny wzrost kosz­tów oraz ogra­ni­cze­nie swo­bo­dy pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści może spo­wo­do­wać rów­nież zakoń­cze­nie pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści przez wie­le insty­tu­cji pożycz­ko­wych dzia­ła­ją­cych aktu­al­nie na ryn­ku. Należy pamię­tać, że odtąd każ­da insty­tu­cja pożycz­ko­wa będzie zobo­wią­za­na do dzie­le­nia się infor­ma­cja­mi o udzie­lo­nych pożycz­kach i nie­ter­mi­no­wych spła­tach z biu­rem infor­ma­cji kre­dy­to­wej lub prze­sy­łać infor­ma­cje do biu­ra infor­ma­cji gospodarczej.

Pozytywnie nato­miast nale­ży oce­nić to, że zmia­ny wpro­wa­dza­ją obję­cie dzia­łal­no­ści insty­tu­cji pożycz­ko­wych nad­zo­rem KNF. Instytucje pożycz­ko­we zobli­go­wa­ne będą do prze­ka­zy­wa­nia spra­woz­dań kwar­tal­nych i rocz­nych do KNF, a brak wywią­za­nia się z tych obo­wiąz­ków będzie skut­ko­wał nało­że­niem sank­cji na te pod­mio­ty. Ta część prze­pi­sów usta­wy ma wejść w życie 1 stycz­nia 2024 roku – doda­je ekspertka.

Niebezpieczne dla zdrowia bakterie „lodówkowe”

W lodów­ce prze­cho­wu­je­my pro­duk­ty spo­żyw­cze, aby uchro­nić je przed zepsu­ciem. Jednak żyw­ność nie jest tam w 100% bez­piecz­na. Znane są bak­te­rie i grzy­by, któ­re bar­dzo lubią wil­got­ne, chłod­ne śro­do­wi­sko lodów­ki. Czują się one rewe­la­cyj­nie w tem­pe­ra­tu­rze +4 stop­nie Celsiusa, dzię­ki cze­mu mogą się bez pro­ble­mów roz­mna­żać. Przestrzeganie kil­ku pro­stych zasad może uchro­nić nas przed szko­dli­wym dzia­ła­niem bak­te­rii „lodów­ko­wych”.

Dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska radzi by zmi­ni­ma­li­zo­wać ryzy­ko zaka­że­niem jaką­kol­wiek bak­te­rią roz­wi­ja­ją­cą się na naszym jedze­niu może­my sto­so­wać się do kil­ku pro­stych czyn­no­ści, któ­re mogą uchro­nić nasze zdro­wie, a nawet życie. Należą do nich:

  1. Higiena osobista- czę­ste mycie rąk jest klu­czem do nie­prze­no­sze­nia bak­te­rii i zaraz­ków na inne przed­mio­ty i powierzchnie. 
  2. Pilnowanie porząd­ku w lodówce- pamię­taj­my, aby szczel­nie zamy­kać pro­duk­ty mogą­ce być źró­dłem zaka­że­nia oraz odse­pa­ro­wy­wa­nie ich od innych rze­czy prze­cho­wy­wa­nych w lodówce.
  3. Dokładne mycie (naj­le­piej szczot­ką) owo­ców i warzyw.
  4. Skracanie do mini­mum okre­su prze­cho­wy­wa­nia żyw­no­ści w lodówce.
  5. Cykliczne czysz­cze­nie i dezyn­fe­ko­wa­nie lodów­ki i zamrażalki.
  6. Poddawanie obrób­ce ter­micz­nej goto­wych dań. 

Bakterie „lodów­ko­we” mogą róż­nić się od sie­bie obja­wa­mi, okre­sem inku­ba­cji oraz pro­duk­ta­mi, któ­re pre­fe­ru­ją. Warto poznać kil­ka z nich, by dowie­dzieć się jakie zagro­że­nie dla zdro­wia czy­ha w naszych lodów­kach, jeśli powyż­sze zasa­dy nie zosta­ną wdro­żo­ne wśród domowników.

Dokładne mycie żywności

Najczęściej bak­te­rię o nazwie Listeria może­my zna­leźć w pro­duk­tach goto­wych do spo­ży­cia oraz suro­wym mię­sie. Zanieczyszczone mogą być nawet mro­żon­ki, gdyż zamra­żal­nik jest dla niej rów­nież dogod­nym śro­do­wi­skiem do roz­mna­ża­nia. Zwalczyć ją moż­na poprzez pod­da­nie pro­duk­tu obrób­ce ter­micz­nej. Bardzo waż­ne jest mycie owo­ców i warzyw przed ich zje­dze­niem, tyczy się to rów­nież pro­duk­tów, któ­re na swo­ich opa­ko­wa­niach posia­da­ją dopi­sek „już umy­te”. Listeria jest przede wszyst­kim wiel­kim zagro­że­niem dla kobiet w cią­ży. Może wywo­łać ona poro­nie­nie czy wady roz­wo­jo­we u dziec­ka. Osoby star­sze, nowo­rod­ki czy oso­by z obni­żo­ną odpor­no­ścią rów­nież powin­ny uwa­żać, u nich naj­czę­ściej zaka­że­nie prze­bie­ga w spo­sób ostry, a w nie­któ­rych przy­pad­kach może dopro­wa­dzić do zapa­le­nia mózgu, płuc czy nawet gałek ocznych. Do obja­wów liste­rio­zy (cho­ro­ba zakaź­na wywo­ła­na przez bak­te­rie Listeria mono­cy­to­ge­nes) nale­żą mię­dzy inny­mi: gorącz­ka, osła­bie­nie, dresz­cze, bóle mię­śnio­we, wymio­ty czy bie­gun­ka. Biorąc pod uwa­gę fakt, że okres inku­ba­cji wyno­si od 3 nawet do 70 dni, a obja­wy czę­sto są nie­spe­cy­ficz­ne i bar­dzo czę­sto przy­po­mi­na­ją gry­pę nie zawsze może­my wychwy­cić fakt, że doszło do zaka­że­nia Listerią.

Obróbka ter­micz­na

Bakteria Yersinia ente­ro­co­li­ti­ca wywo­łu­je cho­ro­bę jer­si­nio­zę. Do zaka­że­nia docho­dzi naj­czę­ściej poprzez spo­ży­cie ska­żo­nej wie­przo­wi­ny, wody lub nie­pa­ste­ry­zo­wa­ne­go mle­ka. Wywołuje ona zatru­cie pokar­mo­we, w sku­tek cze­go naj­czę­ściej zaka­że­nie przy­bie­ra for­mę ostre­go zapa­le­nie jelit. Jersinia dobre zno­si niskie tem­pe­ra­tu­ry, ale kocha goto­wa­ną żyw­ność i chęt­nie roz­mna­ża się w lodów­ce. Zabija ją pod­grze­wa­nie powy­żej 70 stop­ni. W przy­pad­ku jer­sio­no­zy wie­le przy­pad­ków może ulec roz­wią­za­niu samoistnemu.

- Jeśli chce­my unik­nąć zaka­że­nia nale­ży prze­strze­gać podob­nych zasad jak w przy­pad­ku Listeriozy. Podstawą jest higie­na. Co waż­ne, żela­zo jest bar­dzo istot­nym czyn­ni­kiem wpły­wa­ją­cym na namna­ża­nie się bak­te­rii. W związ­ku z tym nie powin­no się suple­men­to­wa­ne żela­za w przy­pad­ku stwier­dza­ne­go zaka­że­nia - tłu­ma­czy dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, spe­cja­li­sta medy­cy­ny integracyjnej.

Pleśń dys­kwa­li­fi­ku­je produkt 

Grzyby to gru­pą naj­bar­dziej roz­po­wszech­nio­na w poży­wie­niu, ale rów­nież w naszym oto­cze­niu. Do wzro­stu potrze­bu­ją wil­go­ci, a ją bez pro­ble­mu znaj­dą w naszych domach i w żyw­no­ści. Środowisko lodów­ki nie­co spo­wol­ni pro­ces wzro­stu ple­śni z racji niż­szej tem­pe­ra­tu­ry, ale go nie zatrzy­ma. Najczęściej przez grzy­by ata­ko­wa­ne są pro­duk­ty takie jak mąka, pie­czy­wo, warzy­wa i owo­ce, a nawet przy­pra­wy, wino i piwo. Objawy zaka­że­nia są bar­dzo nie­spe­cy­ficz­ne. Może wystą­pić ból brzu­cha, bie­gun­ka, wymio­ty, apa­tycz­ność, mgła mózgo­wa i bóle sta­wów. Dodatkowo tok­sy­ny mogą przy­czy­nić się do roz­wo­ju cho­rób wątro­by, powo­do­wać zabu­rze­nia ukła­du ner­wo­we­go, wpły­ną na roz­wój aler­gii i cho­rób ukła­du oddechowego.

- Aby unik­nąć zaka­że­nia ple­śnią nale­ży prze­strze­gać pod­sta­wo­wych zasad higie­ny, czę­sto wie­trzyć pomiesz­cze­nia i co naj­waż­niej­sze nie spo­ży­wać zain­fe­ko­wa­nej żyw­no­ści! Pleśń na powierzch­ni pro­duk­tu powo­du­je, że nie nada­je się on do spo­ży­cia. Wbrew powszech­nej opi­nii nie wystar­czy odciąć frag­ment, któ­ry został obję­ty ple­śnią. Toksyny znaj­du­ją się w całym pro­duk­cie – doda­je dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska.

Do innych bak­te­rii, któ­re może­my zna­leźć na żyw­no­ści trzy­ma­nej w lodów­ce nale­żą: Escherichia coli, Campylobacter, Shigella czy naj­bar­dziej zna­na Salmonella, któ­rej zaka­że­nie może pro­wa­dzić do tyfusu.

 

Demodex – czy znaleźliśmy winowajcę trądziku różowawego?

Ten mikro­sko­pij­ny roz­tocz kry­je się też pod inny­mi nazwa­mi – skó­ro­żar­ło­czek skry­ty, nuże­niec, czy demo­dex. Najbardziej lubi ukry­wać się w poście­li, mate­ra­cach, dywa­nach, kocach i zabaw­kach dla dzie­ci, a żeru­ją­cy na skó­rze czło­wie­ka potra­fi wywo­łać nie­przy­jem­ne sta­ny zapal­ne skó­ry. Okazuje się, że naj­praw­do­po­dob­niej to on odpo­wia­da za trą­dzik różo­wa­ty, któ­ry u więk­szo­ści obja­wia się upo­rczy­wym rumieniem. 

Zwierzęta te są nie­wi­dzial­ne dla ludz­kie­go oka, mie­rzą oko­ło 0,30 mm, a ich cykl życia trwa nie dłu­żej niż mie­siąc w przy­pad­ku sam­ców, sami­ce nato­miast mogą żyć do dwóch mie­się­cy. Roztocza wystę­pu­ją na każ­dej sze­ro­ko­ści geo­gra­ficz­nej, cho­ciaż naj­bar­dziej lubią śro­do­wi­ska o wyso­kiej wil­got­no­ści, a tem­pe­ra­tu­ra oko­ło 25 stop­ni Celsjusza sprzy­ja ich rozmnażaniu.

Niestety bar­dzo łatwo prze­no­szo­ne są z kurzem, brud­ne ręce rów­nież są naj­częst­szą przy­czy­ną gnież­dże­nia się tych zwie­rząt z rodzi­ny paję­cza­ków na ludz­kiej skó­rze. Na spo­tka­nie z nimi nara­że­ni jeste­śmy nie­mal wszę­dzie, jed­nak czę­ściej nega­tyw­ne skut­ki jego obec­ność dia­gno­zo­wa­ne są u doro­słych, osób star­szych, zwłasz­cza tych, któ­rzy zma­ga­ją się z obni­żo­ną odpor­no­ścią, zabu­rzo­ną gospo­dar­ką hor­mo­nal­na czy skó­rą łojo­to­ko­wą, skłon­ną do wypry­sków – mówi dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, eks­pert medy­cy­ny integracyjnej.

Nużeńce uwiel­bia­ją byto­wać w ludz­kich gru­czo­łach łojo­wych ulo­ko­wa­nych na twa­rzy, miesz­kach wło­so­wych gło­wy, brwi, a nawet rzęs. Jego obec­ność w naszym orga­ni­zmie mogą zwia­sto­wać obja­wy takie jak: ziar­ni­nia­ki, wypry­ski w posta­ci kro­stek i gru­dek, prze­su­szo­ne i zaczer­wie­nio­ne frag­men­ty skó­ry i bar­dzo czę­sto towa­rzy­szą­cy im świąd. Niestety, poza nisz­cze­niem skó­ry i tkan­ki pod­skór­nej demo­dex może też powo­do­wać zapa­le­nie brze­gów powiek i zapa­le­nie rogów­ki. W skraj­nych przy­pad­kach może dopro­wa­dzić nawet do uszko­dze­nia oczu.

Trądzik różo­wa­ty od nie­daw­na jest koja­rzo­ny z nużeń­cem, jed­nak nie tyl­ko on powo­du­je obja­wy skór­ne. Pomagają mu bak­te­rie, takie jak: Bacillus ole­ro­nius, Helicobacter Pylori, Chlamydia pneu­mo­niae. Żeby mieć pew­ność, że mamy do czy­nie­nia wła­śnie z tym rodza­jem paso­ży­tu­ją­ce­go roz­to­cza musi­my pobrać prób­kę z miej­sca wystę­po­wa­nia zmia­ny skór­nej (naj­czę­ściej jest to zeskro­ba­ny naskó­rek, w przy­pad­ku zmian oko­ło ocznych nale­ży wyrwać gór­ną oraz dol­ną rzę­sę razem z cebul­ką), a następ­nie wysłać ją do labo­ra­to­rium, gdzie spe­cja­li­ści przy pomo­cy mikro­sko­pów okre­ślą dia­gno­zę. Stan jelit i mikro­bio­ty jeli­to­wej rów­nież ma duże zna­cze­nie, dla­te­go przed lecze­niem war­to prze­ba­dać się na Helicobacter.

Niestety na obja­wy wywo­ła­ne przez szko­dli­we dzia­ła­nie skó­ro­żar­łocz­ków nie ma jed­ne­go, sku­tecz­ne­go pre­pa­ra­tu. Leczenie pole­ga na łago­dze­niu obja­wów przy pomo­cy maści i kre­mów łago­dzą­cych świąd i zaczerwienienie.

W Polsce sto­su­je się głów­nie pre­pa­ra­ty zewnętrz­ne takie jak, metro­ni­da­zol, iver­mec­ty­na i kil­ka innych. Najskuteczniejsza jest prze­ciw­śwież­bo­wa per­me­th­ry­na, ale zazwy­czaj poda­je się ją jed­no­ra­zo­wo lub moż­na ją powtó­rzyć w odstę­pach cza­su. W innych kra­jach zaczy­na się do lecze­nia włą­czać iver­mec­ty­nę doust­ną, któ­ra w Polsce nie­ste­ty nie jest jesz­cze dostęp­na. Łączy się ją z też Metronidazolem, poda­wa­na jest raz w tygo­dniu. Warto tak­że prze­le­czyć jeli­ta – doda­je dr. n. med. Magdalena Cubała-Kucharska.

Aby zmi­ni­ma­li­zo­wać ryzy­ko zara­że­niem Demodexem nale­ży prze­strze­gać nie tyl­ko zasad higie­ny oso­bi­stej. Roztocza te giną w wyso­kich i niskich tem­pe­ra­tu­rach. Warto dbać o czy­stość nasze­go oto­cze­nia, czy­li regu­lar­nym pra­niu oraz ozo­no­wa­niu poście­li, czę­stym odku­rza­niu, wie­rze­niu pomiesz­czeń, czysz­cze­niu dywa­nów wyspe­cja­li­zo­wa­ną che­mią, czy utrzy­my­wa­niu odpo­wied­nie­go pozio­mu wil­got­no­ści w mieszkaniu.

 

Ml(eko) w butelce – ekologiczny powrót do przeszłości?

Żyjemy oto­cze­ni pla­sti­kiem, co wywo­łu­je poważ­ne kon­se­kwen­cje dla śro­do­wi­ska. Często sły­szy­my o kata­stro­fie kli­ma­tycz­nej, a temat eko­lo­gii kró­lu­je w mediach skie­ro­wa­nych zarów­no do mło­de­go, jak i star­sze­go poko­le­nia. Świadome zuży­wa­nie wody, obo­wiąz­ko­we segre­go­wa­nie odpa­dów, rezy­gna­cja z toreb jed­no­ra­zo­wych – te zmia­ny są nie­zbęd­ne i klu­czo­we dla przy­szło­ści naszej pla­ne­ty. Na roz­wią­za­nia z życia codzien­ne­go, któ­re sto­so­wa­ły nasze pra­bab­cie i któ­re mają zba­wien­ny wpływ na zacho­wa­nie rów­no­wa­gi w natu­rze, zwró­ci­ła uwa­gę Karolina Nożewska, autor­ka ebo­oka pt. „2020 wska­zó­wek jak żyć ekologicznie” 

Wehikuł cza­su

Dla mło­de­go poko­le­nia sta­re, czarno-białe fil­my sta­no­wią jed­no z pod­sta­wo­wych źró­deł wie­dzy o histo­rii. To one roz­wi­ja­ją wyobraź­nię i pozwa­la­ją spoj­rzeć na daw­ne cza­sy z innej, inte­re­su­ją­cej per­spek­ty­wy. Na przy­kład, w kome­dii z lat 70-tych pt. „Nie lubię ponie­dział­ku” codzien­nie rano pod drzwi domów roz­no­szo­ne było świe­że mle­ko w szkla­nych butel­kach. Staromodna meto­da jed­no­cze­śnie oszczę­dza­ła milio­ny ton pla­sti­ku. Wydaje się pro­sta, więc dla­cze­go  nie wcie­li­my jej w życie?

Dobry przy­kład

13 768 mln litrów mle­ka, któ­re według sta­ty­styk GUS[1] zosta­ły wypro­du­ko­wa­ne w 2018 w Polsce, tra­fi­ły do eta­pu zapa­ko­wa­nia. W skle­pach nie widzi­my go w szkla­nych butel­kach, a w pla­sti­ko­wych pojem­ni­kach lub kolo­ro­wych kar­to­nach. Te nazwy opa­ko­wań brzmią pesy­mi­stycz­nie dla wszyst­kich zwo­len­ni­ków eko­lo­gicz­nych roz­wią­zań. Gdzie zde­cy­do­wa­no się na powrót do prze­szło­ści? Gdzie roz­gry­wa­ją się sce­ny rodem ze wspo­mnia­ne­go wcze­śniej kul­to­we­go fil­mu „Nie lubię ponie­dział­ku”? Mleczarnie, któ­re ofe­ru­ją usłu­gę dostar­cza­nia mle­ka w szkla­nej butel­ce do domu, wró­ci­ły na dobre w Londynie. W pierw­szym kwar­ta­le tego roku z tej moż­li­wo­ści zaku­pów sko­rzy­sta­ło aż ponad 2,5 tysią­ca osób.

Woda źró­dłem życia?

Ogromnych nakła­dów roz­kła­da­ją­ce­go się pra­wie 400 lat pla­sti­ku wyma­ga­ją przede wszyst­kim butel­ki z wodą. Zgodnie z zasa­da­mi zdro­we­go odży­wia­nia doro­sły czło­wiek powi­nien wypi­jać dzien­nie nawet 3 litry pły­nów! Liczba ta oczy­wi­ście ule­ga zwięk­sze­niu przy upa­łach i dużym wysił­ku fizycz­nym. San Francisco było pierw­szym mia­stem, gdzie pla­sti­ko­we butel­ki zosta­ły zastą­pio­ne szkla­ny­mi odpo­wied­ni­ka­mi. Czy inne metro­po­lie pój­dą w świat za mia­stem z zachod­nie­go wybrze­ża USA? Oby!

Więcej pro­ble­mów

Oprócz pla­sti­ko­wych bute­lek zmo­rą nasze­go kon­sump­cyj­ne­go sty­lu życia są jed­no­ra­zo­we tor­by. Używamy ich do codzien­nych zaku­pów, zapa­ko­wa­nia mię­sa, chle­ba czy nawet prze­trans­por­to­wa­nia wszyst­kie­go do domu. Niestety, wie­lu z nas wciąż zapo­mi­na, że rekla­mów­ki użyć moż­na wie­lo­krot­nie i przy naj­bliż­szej oka­zji wyrzu­ca je do śmie­ci. W Nowej Zelandii wpro­wa­dzo­no cał­ko­wi­ty zakaz uży­wa­nia pla­sti­ko­wych toreb.

[1] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rolnictwo-lesnictwo/produkcja-zwierzeca-zwierzeta-gospodarskie/fizyczne-rozmiary-produkcji-zwierzecej-w-2018-roku,3,14.html

REWOLUCJA W DZIAŁACH HR – ZATRUDNIENIE NAWET 1000 PRACOWNIKÓW W JEDEN DZIEŃ? TO MOŻLIWE! PREZENTACJA SYSTEMU TALENTPOINT

Grupa LeasingTeam pre­zen­tu­je nowy cyfro­wy sys­te­mem obsłu­gi HR – plat­for­mę TalentPoint. To autor­skie roz­wią­za­nie w zakre­sie zarzą­dza­nia zaso­ba­mi ludz­ki­mi powsta­ło w opar­ciu o kil­ku­na­sto­let­nie doświad­cze­nie Grupy na ryn­ku HR, a tak­że jako odpo­wiedź na rosną­ce wyzwa­nia ryn­ku. TalentPoint to tak­że kolej­ny krok LeasingTeam Group w kie­run­ku trans­for­ma­cji cyfro­wej. Nowe roz­wią­za­nie zosta­ło zapre­zen­to­wa­ne na zeszło­ty­go­dnio­wym HR Tech Summit 2022.

 W wyni­ku wewnętrz­nych ana­liz biz­ne­so­wych zde­fi­nio­wa­no naj­częst­sze i naj­bar­dziej cza­so­chłon­ne do roz­wią­za­nia pro­ble­my, z któ­ry­mi bory­ka­ją się klien­ci i pra­cow­ni­cy. Jednym z głów­nych pro­ble­mów oka­za­ła się roz­bu­do­wa­na buchal­te­ria zwią­za­na z pro­ce­sa­mi kadro­wo – pła­co­wy­mi.

Biurokracja i potocz­nie mówiąc “papie­ro­lo­gia” zwią­za­na z pro­ce­sem zatrud­nie­nia nowych pra­cow­ni­ków to zmo­ra spę­dza­ją­ca sen z powiek przed­się­bior­com. Zauważyliśmy, że przy zatrud­nie­niu nowe­go pra­cow­ni­ka licz­ba załą­czo­nych doku­men­tów w mailu powi­tal­nym, któ­re pra­cow­nik musi wydru­ko­wać, pod­pi­sać zeska­no­wać i ode­słać prze­kro­czy­ła już kil­ka­dzie­siąt. Rekordowe maile mają już oko­ło 40 załącz­ni­ków. Cały pro­ces obie­gu tych doku­men­tów, następ­nie wery­fi­ka­cja popraw­no­ści wpi­sa­nych danych, prze­ka­za­nie ich pra­cow­ni­ko­wi do ponow­ne­go wypeł­nie­nia w przy­pad­ku błę­dów, ocze­ki­wa­nie na ponow­ne ode­sła­nie itd. – wszyst­ko to bar­dzo wydłu­ża i kom­pli­ku­je pro­ces zatrud­nie­nia. Postanowiliśmy coś z tym zro­bić zarów­no jako fir­ma zaj­mu­ją­ca się dele­go­wa­niem pra­cow­ni­ków do naszych klien­tów, a tak­że jako orga­ni­za­cja sama zatrud­nia­ją­ca set­ki osób - opo­wia­da Andżelika Majewska, wice­pre­zes LeasingTeam.

Rozwiązanie takie jak TalentPoint musia­ło powstać – chcie­li­śmy prze­nieść wszyst­kie pro­ce­sy kadrowo-płacowe do spraw­nie dzia­ła­ją­ce­go sys­te­mu on-line zarów­no dla­te­go, by pod­nieść kon­ku­ren­cyj­ność naszej orga­ni­za­cji – zwięk­szyć tem­po nabo­ru, móc sku­tecz­nie odpo­wia­dać na zapo­trze­bo­wa­nie na pra­cow­ni­ków ze stro­ny klien­tów naszej Grupy, ale tak­że po to, by móc je wyko­rzy­sty­wać wewnętrz­nie, odcią­żyć i uspraw­nić pra­ce nasze­go dzia­łu kadr. Na począt­ku, gdy pró­bo­wa­łam prze­ko­nać nasz dział HR do tego pomy­słu sły­sza­łam, że to nie­moż­li­we, że to się nie uda. Wątpliwości budzi­ło przede wszyst­kim to czy uda się sku­tecz­nie gene­ro­wać on-line umo­wy o pra­cę, kwe­stie zwią­za­ne z e‑podpisem i pod­pi­sem kwa­li­fi­ko­wa­nym oraz to, czy stwo­rze­nie nowe­go sys­te­mu nie spra­wi, że część dzia­łu kadr nie będzie już potrzeb­na. A jed­nak uda­ło się. System z powo­dze­niem dzia­ła już od kil­ku mie­się­cy zarów­no u nas jak i wie­lu naszych Klientów, nasz dział kadr wręcz roz­ra­sta się ze wzglę­du na dyna­micz­ny roz­wój naszej orga­ni­za­cji, a jego pra­cow­ni­cy mogą sku­pić się na wie­lu innych kwe­stiach rela­cji na linii pracownik-pracodawca w naszej fir­mie niż tyl­ko te zwią­za­ne z biu­ro­kra­cją - doda­je A. Majewska.

Dzięki tym wewnętrz­nym ana­li­zom i bada­niom uda­ło się stwo­rzyć narzę­dzie przede wszyst­kim funk­cjo­nal­ne i intuicyjne.

 TalentPoint to rezul­tat wywia­dów z użyt­kow­ni­ka­mi, dogłęb­nych ana­liz potrzeb biz­ne­so­wych i cał­ko­wi­cie nowe­go spoj­rze­nia na ist­nie­ją­ce pro­ce­sy. Przede wszyst­kim chcie­li­śmy zna­leźć roz­wią­za­nie real­nych, dobrze zde­fi­nio­wa­nych pro­ble­mów. Oprogramowanie HR roz­wi­ja się w zawrot­nym tem­pie, a my sta­je­my do wal­ki o klien­ta bez żad­nych kom­plek­sów. Nasze opro­gra­mo­wa­nie może ode­grać waż­ną rolę na wyma­ga­ją­cym pol­skim ryn­ku. Bardzo sku­pia­my się na real­nym doświad­cze­niu użyt­kow­ni­ka – sta­wia­my na intu­icyj­ność plat­for­my. Konkurujemy rów­nież jako­ścią i szyb­ko­ścią dzia­ła­nia nasze­go opro­gra­mo­wa­nia, a jed­no­cze­śnie sta­wia­my na cało­ścio­we podej­ście do cyfry­za­cji pro­ce­sów HR. - doda­je Marek Deręgowski, dyrek­tor ds. roz­wo­ju biz­ne­su w IT LeasingTeam, fir­mie odpo­wie­dzial­nej za reali­za­cję TalentPoint.

Jak dzia­ła TalentPoint?

TalentPoint jest narzę­dziem bar­dzo uży­tecz­nym. Dzięki swo­jej archi­tek­tu­rze i API jest kom­pa­ty­bil­ny z wie­lo­ma sys­te­ma­mi ERP i kadrowo-płacowymi, obej­mu­je wszyst­kie gru­py pra­cow­ni­ków. Platforma jest bar­dzo pro­sta w obsłu­dze i przy­no­si wie­le korzy­ści dla fir­my. Dzięki TalentPoint każ­dy pra­cow­nik zaosz­czę­dzi czas na for­mal­no­ści: pod­pi­sze wszel­kie umo­wy onli­ne, zapla­nu­je wła­sne godzi­ny pra­cy. Będzie mógł tak­że pole­cić zna­jo­mych do pra­cy i otrzy­mać za to dodat­ko­we wyna­gro­dze­nie. Platforma uprasz­cza rów­nież pro­ces wypła­ca­nia wyna­gro­dzeń, daje wgląd w bie­żą­ce pod­sta­wo­we infor­ma­cje (dni urlo­po­we, paski wyna­gro­dzeń, listy zadań służ­bo­wych). Wdrożono m.in. modu­ły zwią­za­ne z podró­ża­mi służ­bo­wy­mi, zaświad­cze­nia­mi pra­cow­ni­czy­mi oraz dodat­ko­wy­mi rapor­ta­mi ana­li­tycz­ny­mi. Dzięki TalentPoint moż­na wyge­ne­ro­wać nawet tysiąc indy­wi­du­al­nych umów o pra­cę w cią­gu dnia. Planowana jest też dal­sza inte­gra­cja z sys­te­ma­mi klien­tów Grupy w celu auto­ma­ty­za­cji wymia­ny danych.

Strategia trans­for­ma­cji cyfro­wej w LeasingTeam

Grupa LeasingTeam sta­wia na trans­for­ma­cję cyfro­wą. Pierwszym kro­kiem było wdro­że­nie zin­te­gro­wa­nej plat­for­my admi­ni­stra­cyj­nej, co pozwo­li­ło na uspraw­nie­nie obie­gu doku­men­tów oraz komu­ni­ka­cji mię­dzy pracownikami.

W ramach naszej stra­te­gii trans­for­ma­cji cyfro­wej pla­nu­je­my dal­szą cyfry­za­cję pro­ce­sów biz­ne­so­wych i two­rze­nie nowych narzę­dzi. Zdecydowaliśmy się na stwo­rze­nie wła­sne­go zespo­łu pro­gra­mi­stów, któ­ry pozwo­li nam na reali­za­cję dłu­go­fa­lo­wych celów i zwięk­sze­nie prze­wa­gi kon­ku­ren­cyj­nej – doda­je Andżelika Majewska, wice­pre­zes LeasingTeam.

Katalizatorem dzia­łań LeasingTeam Group była pan­de­mia, któ­ra przy­spie­szy­ła wdro­że­nie plat­for­my i, poka­za­ła, jak waż­ne są nowo­cze­sne i ela­stycz­ne roz­wią­za­nia onli­ne w bran­ży HR.

TalentPoint powstał na bazie wie­lo­let­niej prak­ty­ki Grupy LeasingTeam w obsza­rze HR, zarów­no w zakre­sie sys­te­mów infor­ma­tycz­nych, jak i obsłu­gi pro­jek­tów HR. Te doświad­cze­nia umoż­li­wi­ły opra­co­wa­nie narzę­dzia dla sze­ro­kie­go gro­na odbior­ców. System jest i będzie cały czas roz­wi­ja­ny, ale TalentPoint jest już goto­wy do użyt­ku. – Jak do tej pory feed­back jaki otrzy­mu­je­my na temat funk­cjo­no­wa­nia Talent point jest bar­dzo pozy­tyw­ny. Zgłaszają się do nas kolej­ni klien­ci zain­te­re­so­wa­ni cało­ścio­wą digi­ta­li­za­cją pro­ce­sów HR  – mówi Marek Deręgowski.