Usuń olej palmowy z listy zakupów…zrobisz przysługę światu i samemu sobie!

W dys­kur­sie na temat szko­dli­wo­ści pro­duk­cji i użyt­ko­wa­nia ole­ju pal­mo­we­go bar­dzo czę­sto pod­no­si się kwe­stię dewa­sta­cji lasów tro­pi­kal­nych, co sta­no­wi bez­po­śred­nie zagro­że­nie dla wszyst­kich zamiesz­ku­ją­cych je gatun­ków flo­ry i fau­ny. Nie jest to jed­nak jedy­ny powód, aby wystrze­gać się uży­wa­nia na co dzień pro­duk­tów zawie­ra­ją­cych olej pal­mo­wy. Co jesz­cze war­to wie­dzieć i na co zwra­cać uwagę? 

Olej pal­mo­wy wytwa­rza­ny jest obec­nie na naj­szer­szą ska­lę wśród wszyst­kich innych ole­jów roślin­nych. Jego upra­wa jest sto­sun­ko­wo łatwa, nie wyma­ga spe­cjal­nej tro­ski ze stro­ny plan­ta­to­ra oraz wie­lu rąk do pra­cy, a przy­no­si ogrom­ne zyski – nie­po­rów­ny­wal­ne do zysków z innych upraw. A same­go ole­ju uży­wa się nie tyl­ko w pro­duk­tach spo­żyw­czych wszel­kie­go rodza­ju, ale tak­że do pro­duk­cji kosme­ty­ków, środ­ków czy­sto­ści, bio­pa­liw i ole­jów sil­ni­ko­wych. Jednocześnie jest nie­po­rów­ny­wal­nie bar­dziej szko­dli­wy zarów­no dla śro­do­wi­ska jak i nasze­go zdro­wia od innych powszech­nie uży­wa­nych ole­jów roślinnych…

Olej pal­mo­wy – mor­der­ca śro­do­wi­ska naturalnego

Olej pal­mo­wy pozy­sku­je się z upraw ole­jow­ca gwi­nej­skie­go, zwa­ne­go rów­nież pal­mą ole­istą. Uprawa pal­my ole­istej wyma­ga wycin­ki lasów na ogrom­ną ska­lę. Często docho­dzi do prze­kształ­ca­nia grun­tów ornych i mokra­deł, a z samą upra­wą i pro­duk­cją wią­żą się mię­dzy inny­mi: wzrost eks­pan­sji dwu­tlen­ku węgla oraz ryzy­ka poża­rów i powo­dzi, zanie­czysz­cze­nie eko­sys­te­mów wod­nych i lądo­wych (pod­czas pro­duk­cji powsta­ją ogrom­ne ilo­ści ście­ków, prze­do­sta­ją­cych się do śro­do­wi­ska naturalnego).

Przemawiającym do wszyst­kich sym­bo­lem nega­tyw­ne­go wpły­wu pro­duk­cji ole­ju pal­mo­we­go jesz­cze kil­ka lat temu były zdję­cia pło­ną­cych lasów tro­pi­kal­nych na Borneo oraz popa­rzo­nych ogniem zwie­rząt, w tym oran­gu­ta­nów. Od tam­te­go cza­su nie­wie­le się zmie­ni­ło. Pożary, wyle­sia­nie i pozba­wia­nie zwie­rząt natu­ral­nych sie­dlisk w dal­szym cią­gu są na porząd­ku dzien­nym, a śro­do­wi­sko natu­ral­ne cier­pi. Dlatego zaini­cjo­wa­ny po raz pierw­szy w 2016 roku Międzynarodowy Dzień Bez Oleju Palmowego to dosko­na­ła oka­zja na uświa­da­mia­nie spo­łe­czeń­stwa. To dobry moment, aby prze­my­śleć na nowo nasze wybo­ry – zarów­no żywie­nio­we jak i zwią­za­ne z inny­mi przed­mio­ta­mi codzien­ne­go użyt­ku – tłu­ma­czy Mariusz Budrowski, pasjo­nat zdro­we­go żywie­nia oraz tro­ski o śro­do­wi­sko naturalne.

Olej pal­mo­wy na naszym talerzu…

Pewnie wyda­je ci się, że ten pro­blem cię nie doty­czy. Przecież nie sma­żysz na ole­ju pal­mo­wym i nie doda­jesz go do sała­tek… I wca­le nie musisz! Wystarczy, że robisz zaku­py w spo­sób podob­ny do innych miesz­kań­ców „zachod­nie­go świa­ta”. Jeśli w Twoim koszy­ku znaj­du­ją się pro­duk­ty takie jak: mar­ga­ry­na, pie­czy­wo, cze­ko­la­dy, ciast­ka, chip­sy, płat­ki śnia­da­nio­we, goto­we dania czy nawet mro­żo­ne warzy­wa i mle­ko mody­fi­ko­wa­ne dla dzie­ci, to zna­czy, że na co dzień pochła­niasz ogrom­ne ilo­ści ole­ju pal­mo­we­go i szko­dzisz swo­je­mu orga­ni­zmo­wi na wie­le róż­nych sposobów…

W ole­jach roślin­nych samych w sobie nie ma nic złe­go. Oczywiście, jeśli spo­ży­wa­my je w odpo­wied­niej for­mie i zwra­ca­my uwa­gę na to, w jaki spo­sób zosta­ły pozy­ska­ne. Obecnie jed­nak naj­czę­ściej spo­ży­wa­ny olej pod­da­ny pro­ce­sów rafi­na­cji, któ­ry sta­je się nośni­kiem szko­dli­wych sub­stan­cji, uwa­ża­nych za rako­twór­cze. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności poda­je, że olej pal­mo­wy posia­da naj­wyż­sze stę­że­nie nie­bez­piecz­nych sub­stan­cji ze wszyst­kich ole­jów roślin­nych. Oprócz aspek­tu bez­po­śred­nie­go wpły­wu na zdro­wie, pozo­sta­je rów­nież aspekt pośred­ni, czy­li wpływ spo­ży­wa­nia pro­duk­tów boga­tych w olej pal­mo­wy na naszą syl­wet­kę. Olej pal­mo­wy w ogrom­nym stop­niu wpły­wa na roz­wój oty­ło­ści, któ­ra okre­śla­na jest czę­sto jako epi­de­mia i naj­więk­sza cho­ro­ba cywi­li­za­cyj­na naszych cza­sów – tłu­ma­czy Mariusz Budrowski.

Jak zatem ustrzec się nega­tyw­ne­go wpły­wu ole­ju pal­mo­we­go na zdro­wie i jed­no­cze­śnie zadbać o śro­do­wi­sko naturalne?

Na począt­ku będzie oczy­wi­ście trud­no – jak to zawsze jest ze zmia­na­mi. Warto jed­nak dla wła­sne­go i innych dobra taką zmia­nę pod­jąć. Pierwszym kro­kiem powin­no być uważ­ne czy­ta­nie ety­kiet pod­czas zaku­pów. Jeżeli nie chce­my być rady­kal­ni i od razu rezy­gno­wać cał­ko­wi­cie z pro­duk­tów prze­two­rzo­nych – do cze­go mimo wszyst­ko ser­decz­nie zachę­cam – pole­cam zacząć od szu­ka­nia zamien­ni­ków. Nie wszyst­kie cze­ko­la­dy i nie wszyst­kie mro­żo­ne warzy­wa zawie­ra­ją olej pal­mo­wy i nie­zdro­we dodat­ki. Wystarczy wystrze­gać się kupo­wa­nia pro­duk­tów zawie­ra­ją­cych kil­ka, nie­raz enig­ma­tycz­nych nazw. Wśród nich są takie jak: olej pal­mo­wy utwar­dzo­ny, tłuszcz czę­ścio­wo utwar­dzo­ny, tłuszcz pal­mo­wy, tłuszcz roślin­ny utwar­dzo­ny, tłuszcz uwo­dor­nio­ny, czy emul­ga­tor E471. Taka zmia­na będzie już dużym kro­kiem zarów­no dla two­je­go zdro­wia jak i dla zdro­wia pla­ne­ty. Dokładnie taką samą uważ­ność pole­cam przy wybo­rze kosme­ty­ków czy środ­ków czy­sto­ści – prze­ko­nu­je Mariusz Budrowski, spe­cja­li­sta prak­tyk zdro­we­go sty­lu życia.

Warto pod­jąć decy­zję i wpro­wa­dzić do życia cho­ciaż­by drob­ne zmia­ny na rzecz nasze­go zdro­wia i na rzecz czy­ste­go powie­trza. Spróbujmy razem na Międzynarodowy Dzień Bez Oleju Palmowego!

JAK CHCEMY KOCHAĆ? WALENTYNKI W ARTE.TV

Miłość to jeden z naj­czę­ściej podej­mo­wa­nych tema­tów w muzy­ce, sztu­ce, lite­ra­tu­rze i fil­mie. Uczucie to przy­bie­ra róż­ne for­my i jest inter­pre­to­wa­ne na wie­le spo­so­bów. Może być pięk­na, namięt­na, ero­tycz­na, bez­in­te­re­sow­na, nie­odwza­jem­nio­na, bole­sna, a nawet ego­istycz­na czy okrut­na. W powszech­nych wyobra­że­niach wią­że się z bli­sko­ścią, cie­le­sno­ścią i sek­su­al­no­ścią, ale bywa tak­że zim­na i oschła.  Jak jed­nak roz­róż­nić „praw­dzi­wą miłość” od zwy­kłe­go pożą­da­nia? Jak nie zatra­cić się w wyide­ali­zo­wa­nych wizjach związ­ku? Czy miłość może być wol­na? I czym w zasa­dzie jest miłość? Odpowiedzi na te pyta­nia widzo­wie znaj­dą w przy­go­to­wa­nej przez bez­płat­ną plat­for­mę stre­amin­go­wą ARTE.TV serii doku­men­tal­nej „Jak chce­my kochać?”, a tak­że w fil­mach „Kochać, jak to łatwo powie­dzieć” i „Dlaczego się zakochujemy”. 

Składająca się z 3 odcin­ków seria ARTE.TV „Jak chce­my kochać?” ana­li­zu­je czym jest miłość i poka­zu­je, że moż­na ją rozu­mieć na róż­ne spo­so­by. Bada rów­nież, w  jaki spo­sób zmie­nia się nasze rozu­mie­nie tego uczu­cia wraz ze zmia­na­mi poko­le­nio­wy­mi. Miłość czę­sto jest mylo­na z pożą­da­niem, ata­wi­stycz­nym pocią­giem sek­su­al­nym, pra­gnie­niem zaspo­ko­je­nia przy­jem­no­ści. Czy uczu­cie czy­stej i bez­in­te­re­sow­nej miło­ści ist­nie­je i jest w sta­nie prze­trwać pró­bę cza­su? Klasyczny obraz bli­sko­ści ule­ga nie­za­prze­czal­nej rewo­lu­cji. Miłość w cza­sach popkul­tu­ry jest kształ­to­wa­na przez wzo­rzec wol­no­ści i otwar­to­ści wobec dru­gie­go czło­wie­ka. Miłość wyma­ga jed­nak innych kry­te­riów i innych narzę­dzi, aby prze­ży­wać ją etycz­nie – to sło­wa, któ­re pada­ją w doku­men­cie. Jakich? Czy zna­my na to odpo­wiedź? A może nie ist­nie­je jed­na tyl­ko odpo­wiedź i każ­dy musi stwo­rzyć swo­je wła­sne kry­te­ria? Pierwszy odci­nek pro­gra­mu poru­sza temat związ­ku mię­dzy miło­ścią, sek­su­al­no­ścią, a wol­no­ścią. Główna boha­ter­ka Gretchen opo­wia­da o swo­jej histo­rii miło­snej i zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­nej kon­cep­cji związ­ków. Jako mło­da dziew­czy­na zako­cha­ła się w chło­pa­ku wyzna­ją­cym kla­sycz­ne podej­ście do miło­ści, któ­re było sprzecz­ne z jej wizją wol­no­ści w związ­ku. Jeśli ist­nie­je coś takie­go jak sens życia, to pole­ga on wła­śnie na zna­le­zie­niu odpo­wied­niej dla sie­bie for­my miło­ści – twier­dzi Gretchen. Seria „Jak chce­my kochać?”  będzie dostęp­na na bez­płat­nej plat­for­mie stre­amin­go­wej ARTE.TV już od 14 lutego.

Z oka­zji Walentynek ARTE.tv zapra­sza tak­że do obej­rze­nia dwóch doku­men­tów: „Kochać, jak łatwo to powie­dzieć” oraz „Dlaczego się zako­chu­je­my?”. Pierwszy obraz sku­pia się na pro­ble­ma­ty­ce róż­nych form miło­ści w świe­tle filo­zo­fii. Miłość przy­bie­ra róż­ne posta­ci, takie jak: miłość bra­ter­ska, sio­strza­na, fizycz­na, tok­sycz­na czy miłość do miej­sca. Dyskusja toczy się m.in. wokół para­dok­sów miło­ści, tego czy ist­nie­je miłość abso­lut­na oraz czy miłość wyma­ga wza­jem­no­ści, jak rów­nież ate­izmu i epi­fa­nii wobec tego uczu­cia. Film moż­na zoba­czyć bez­płat­nie pod lin­kiem: https://www.arte.tv/pl/videos/098794–003‑A/filozofia/ do 25 stycz­nia 2024 roku. Drugi doku­ment wyja­śnia, jak nasze cia­ło reagu­je na stan zako­cha­nia, tłu­ma­czy też, że jedy­ną wspól­ną cechą dla każ­de­go zako­cha­ne­go czło­wie­ka są kon­kret­ne reak­cje hor­mo­nal­ne. Materiał opi­su­je zja­wi­sko miło­ści pod kątem nauko­wym, biologiczno-chemicznym – przed­sta­wia rolę, jaką odgry­wa­ją hor­mo­ny i neu­ro­prze­kaź­ni­ki pod­czas unie­sień emo­cjo­nal­nych i sta­nu zako­cha­nia. Materiał dostęp­ny jest pod lin­kiem: https://www.arte.tv/pl/videos/104840–005‑A/42-odpowiedz-na-prawie-wszystko/ do 9 grud­nia 2025 roku.

O ARTE.tv

ARTE.tv to bez­płat­ny kul­tu­ral­ny kanał VOD współ­fi­nan­so­wa­ny ze środ­ków unij­nych, któ­ry powstał z ini­cja­ty­wy publicz­ne­go, nie­ko­mer­cyj­ne­go, francusko-niemieckiego kana­łu kul­tu­ral­ne­go ARTE, ist­nie­ją­ce­go na ryn­ku już od 30 lat. ARTE.tv ma na celu dotar­cie do jak naj­szer­sze­go gro­na Europejczyków poprzez udo­stęp­nia­nie wyso­kiej jako­ści pro­gra­mów w języ­kach ojczy­stych odbior­ców. Programy ARTE są dostęp­ne w Internecie bez­płat­nie w kil­ku wer­sjach języ­ko­wych: fran­cu­skiej, nie­miec­kiej, angiel­skiej, hisz­pań­skiej, pol­skiej i włoskiej.

Bezpłatna ofer­ta cyfro­wa ARTE.tv obej­mu­je naj­cie­kaw­sze pro­gra­my z ramów­ki ARTE – nowo­cze­sne fil­my doku­men­tal­ne, repor­ta­że śled­cze, maga­zy­ny poświę­co­ne aktu­al­nym zagad­nie­niom spo­łecz­nym, poli­ty­ce, histo­rii, podró­żom, tech­no­lo­gii, kul­tu­rze i popkul­tu­rze i sztuce.

 

 

 

Scena kabaretowa w Polsce i Kanadzie

Od każ­de­go arty­sty kaba­re­to­we­go widzo­wie ocze­ku­ją wspa­nia­łej zaba­wy, nie­zwy­kłych żar­tów, któ­re będą bawi­ły ich do łez. Zazwyczaj do tego przy­zwy­cza­ili nas pol­scy kaba­re­cia­rze, nato­miast jak wyglą­da to w Kanadzie? O tym opo­wie Pan Wojtek Gawenda, aktor, kon­fe­ran­sjer, autor tek­stów i sce­na­riu­szy oraz twór­ca kabaretowy.

Scena kaba­re­to­wa w Polsce i Kanadzie – porównanie

Każdy, kto choć raz uczest­ni­czył w show kaba­re­to­wym dosko­na­le wie, że może liczyć na dosko­na­łą zaba­wę. Za oce­anem pod tym wzglę­dem nie ma róż­ni­cy, nato­miast pierw­szą zauwa­żal­ną roz­bież­no­ścią jest to, że w Kanadzie kaba­re­cia­rze muszą cię­żej pra­co­wać i zaska­ki­wać odbior­ców dużo więk­szą ilo­ścią owo­ców swej twór­czo­ści, aby cie­szyć publicz­ność, ponie­waż licz­ba miesz­kań­ców pol­sko­ję­zycz­nych tego kra­ju jest znacz­nie mniejsza.

Siłą rze­czy tych ludzi jest dużo mniej, bo w całej Kanadzie z rap­tem oko­ło 1 000 000 ludzi pol­skie­go pocho­dze­nia, pol­sko­ję­zycz­nych, z cze­go w Toronto i w oko­li­cach żyje oko­ło 500 000, więc jest to na pew­no dużo mniej­sza licz­ba i ta sce­na kaba­re­to­wa wyglą­da tro­szecz­kę ina­czej w porów­na­niu do tej, któ­rą odwie­dza­my w Polsce – mówi Wojtek Gawenda.

Mimo, iż licz­ba publicz­no­ści w Kanadzie jest mniej­sza, moż­na zauwa­żyć pew­ne podo­bień­stwo do pol­skiej sce­ny kaba­re­to­wej, ponie­waż kaba­ret „Pod Bańką” orga­ni­zu­je od ponad 20 lat kaba­re­to­ny, któ­re cie­szą się popu­lar­no­ścią wśród polo­nij­nej publicz­no­ści. Ponad to, na każ­dą edy­cje zapra­sza­ny jest gość z Polski, któ­ry poma­ga w zacho­wa­niu typo­wo pol­skie­go cha­rak­te­ru występów.

W samym Toronto powsta­ło 5 kaba­re­tów, dzię­ki cze­mu mogli­śmy zacząć orga­ni­za­cję kaba­re­to­nów. Stało się to kul­to­wą impre­zą, wręcz tra­dy­cją dla naszej sce­ny kaba­re­to­wej. Zawsze może­my liczyć na kom­plet widzów pod­czas tego wyda­rze­nia, co bar­dzo cie­szy nas wszyst­kich i doda­je moty­wa­cji do dal­sze­go dzia­ła­nia –  wspo­mi­na Wojtek.

Kultura kaba­re­to­wa w Polsce i Kanadzie

W Kanadzie publicz­ność polo­nij­na bar­dzo ceni sobie „tra­dy­cyj­ną” for­mę kaba­re­to­wą, nato­miast resz­ta publicz­no­ści skła­nia się ku popu­lar­nej na całym świe­cie for­mie stand up come­dy. Widzowie fran­cu­sko­ję­zycz­ni oraz angiel­sko­ję­zycz­ni wolą wystę­py, wła­śnie w takiej nowo­cze­snej for­mie, w odróż­nie­niu od gru­py odbior­ców z sil­nie zako­rze­nio­nym, pol­skim gustem, dla­te­go za oce­anem nie ma jako takiej kul­tu­ry kabaretowej.

Chcieliśmy zro­bić coś inne­go, coś co kocha­my, czy­li tra­dy­cyj­ną for­mę kaba­re­to­wą. W Kanadzie rywa­li­zu­je­my z nowo­cze­sną for­mą, któ­rą jest stand up. Widzowie pol­sko­ję­zycz­ni wolą naszą dzia­łal­ność, nato­miast pozo­sta­li skła­nia­ją się ku nowo­cze­sne­mu podej­ściu. – pod­kre­śla Wojtek Gawenda

Kanada to kraj, w któ­rym miesz­ka­ją róż­ni ludzie mówią­cy po angiel­sku, fran­cu­sku, czy po pol­sku. Każdy ma inne poczu­cie humo­ru i szu­ka cze­goś inne­go. W tym kra­ju jest inna men­tal­ność dow­ci­pu, co spra­wia, że twór­cy kaba­re­to­wi muszą jesz­cze cię­żej pra­co­wać, łącząc pozna­ne przez nich sty­le lubia­ne przez zróż­ni­co­wa­ne spo­łe­czeń­stwo, by przy­cią­gnąć publicz­ność na swo­je występy.

Kabaret to coś co kocham

Tradycyjna for­ma kaba­re­tu, czy­li ske­cze, pio­sen­ki, inte­rak­cja z publicz­no­ścią, to czyn­ni­ki, któ­re Polacy lubią naj­bar­dziej. Wojtek pod­czas swo­ich wystę­pów sta­ra się dotrzeć do widzów z nowo­cze­snym gustem kaba­re­to­wym, ale mimo tego zawsze skła­nia się ku tra­dy­cji gra­jąc dla polo­nij­nej publicz­no­ści. Dla nie­go kaba­ret od zawsze jest czymś wyjąt­ko­wym, robi to z ogrom­ną pasją i wkła­da ogrom wysił­ku, aby złą­czyć ze sobą dwa zde­rza­ją­ce się świa­ty ludzi z zupeł­nie odmien­nym podej­ściem i odbie­ra­niem dow­ci­pu. To dzię­ki sta­ra­niom i cięż­kiej pra­cy jego wystę­py są naj­lep­szą for­mą prze­ka­zu życio­wej pasji, jaką mógł sobie wyma­rzyć, gdy tyl­ko w nim zaczę­ła wyrastać.

Kabaretem inte­re­so­wa­łem się zawsze i kocham to robić dla polo­nij­nej publicz­no­ści. Decyzja o tym, nie była dość łatwa, ponie­waż jest tutaj inna men­tal­ność dow­ci­pu, każ­dy śmie­je się z cze­goś inne­go. Dlatego, chce­my grać dla naszej wspa­nia­łej polo­nij­nej publicz­no­ści i cie­szyć ich naszy­mi wystę­pa­mi. – pod­kre­śla Wojtek Gawenda

 

 

W CO I JAK INWESTOWAĆ PRZY WYSOKIEJ INFLACJI?

„Mnożnik kre­acji pie­nią­dza”- tak nazy­wa­ny jest mecha­nizm, któ­ry dzię­ki kre­dy­tom i loka­tom pozwa­la ban­kom na roz­mna­ża­nie pie­nię­dzy. Banki two­rzą je de fac­to z powie­trza (łac. ex nihi­lo) bo z każ­dej loka­ty muszą zatrzy­my­wać w Narodowym Banku Polskim  tyl­ko drob­ny jej uła­mek (3,5%). Całą resz­tę (96,5%) mogą wpro­wa­dzić na rynek poprzez udzie­la­nie kre­dy­tów.  Niestety infla­cja dzia­ła tak, że im bar­dziej ludzie potrze­bu­ją pie­nię­dzy, im wię­cej kre­dy­tów wezmą, nie zakła­da­jąc lokat, tym wię­cej pie­nię­dzy zosta­nie wpro­wa­dzo­nych na rynek two­rząc nad­mier­ną podaż pie­nię­dzy. Przy jed­no­cze­snym , nie­pro­por­cjo­nal­nym wzro­ście masy pro­duk­tów i usług two­rzy się nie­rów­no­wa­ga pomię­dzy zwięk­szo­ną poda­żą pie­nią­dza a niż­szym popy­tem na ten pie­niądz (dużo wię­cej pie­nię­dzy niż pro­duk­tów i usług). W efek­cie pie­nią­dze tra­cą swą war­tość, a ceny są coraz wyż­sze. To w głów­nej mie­rze jest powo­dem two­rze­nia się infla­cji – naj­więk­sze­go, bez­kar­ne­go zło­dzie­ja naszych oszczęd­no­ści. Jak moż­na sobie pora­dzić z infla­cją – jak rozu­mieć war­tość pie­nią­dza i jak inwe­sto­wać w tym okre­sie? O tym opo­wie spe­cja­li­sta – dr Grzegorz Mizerski, CEO i co-founder Grupy Crowder, eks­pert ds. inno­wa­cyj­ne­go inwe­sto­wa­nia w nie­ru­cho­mo­ści, autor pierw­sze­go w Polsce bez­płat­ne­go porad­ni­ka w for­mie e‑booka o inwe­sto­wa­niu w cza­sach wyso­kiej infla­cji : “Poradnik Rozważnego Inwestora” (www.rozwaznyinwestor.pl).

Kto jest winien wyso­kiej infla­cji i jak sobie z nią radzić?

W cza­sie pan­de­mii szcze­gól­nie nara­sta­ło zja­wi­sko przy­by­wa­nia pie­nią­dza szyb­ciej, niż real­nie ist­nie­ją­cych dóbr. Poprzez zmniej­szo­ną ilość dostęp­nych towa­rów i usług, a przy więk­szej ilo­ści ofe­ro­wa­ne­go pie­nią­dza, ceny zaczę­ły dra­stycz­nie wzrastać.

Istnieją czyn­ni­ki nie­za­leż­ne od dzia­łal­no­ści pań­stwa: woj­na na Ukrainie lub kry­zys ener­ge­tycz­ny w Unii Europejskiej, któ­re rów­nież wpły­wa­ją na pod­wyż­sze­nie cen, ale te czyn­ni­ki zewnętrz­ne tyl­ko w poło­wie wpły­wa­ją na bar­dzo wyso­ką infla­cję w Polsce– naj­wyż­szą od 25 lat.Jak moż­na radzić sobie z infla­cją? Nie war­to prze­trzy­my­wać swych pie­nię­dzy na loka­tach, ponie­waż zysk ofe­ro­wa­ny przez bank za powie­rze­nie mu swo­ich pie­nię­dzy w żaden spo­sób pro­cen­to­wo nie jest nawet zbli­żo­ny do wyso­ko­ści obec­nej infla­cji. Korzystanie z lokat przy tak wyso­kim wskaź­ni­ku wzro­stu cen, zwy­czaj­nie obni­ża war­tość pie­nią­dza. Warto rów­nież pamię­tać, aby nie inwe­sto­wać np. w  tzw. “Parszywą Ósemkę”:

Tak nazwa­łem gru­pę ośmiu instru­men­tów, w któ­rych inwe­sto­wa­nie w cza­sach wyso­kiej infla­cji jest

bar­dzo ryzy­kow­ne i z wyso­kim praw­do­po­do­bień­stwem skoń­czy się stra­tą. Są to np. inwe­sty­cje w

apart hote­le czy condo-hotele,  emo­cjo­nal­ne akty­wa alter­na­tyw­ne (np. w wina, w sztu­kę, stare

auta), akcje spół­ek tech­no­lo­gicz­nych typu growth, w jed­nost­ki  fun­du­szy z wyso­ki­mi opła­ta­mi za

zarzą­dza­nie czy obli­ga­cje kor­po­ra­cyj­ne sła­bych spół­ek – wyja­śnia dr Grzegorz Mizerski, autor ebo­oka: “Poradnik Rozważnego Inwestora” (www.rozwaznyinwestor.pl).

W inwe­sto­wać w cza­sie inflacji?

Polecam Solidną dzie­siąt­kę.  To gru­pa dzie­się­ciu instru­men­tów, któ­re są god­ne pochy­le­nia się nad nimi. Do naj­waż­niej­szych zali­czam obli­ga­cje skar­bo­we indek­so­wa­ne wskaź­ni­kiem infla­cji, akty­wa przy­no­szą­ce sta­ły dochód np. nie­ru­cho­mo­ści komer­cyj­ne, akcje REIT-ów zagra­nicz­nych, akcje   pol­skich   spół­ek   typu   value,   któ­re   wypła­ca­ją   sta­łe   dywi­den­dy. Dla zaawan­so­wa­nych inwe­sto­rów pole­cił­bym nato­miast ame­ry­kań­skie spół­ki typu value – któ­re wypła­ca­ją dywi­den­dy np. z gru­py tzw. Arystokratów Dywidendy. To spół­ki, któ­re wypła­ca­ją dywi­den­dy nie­prze­rwa­nie przez kil­ka­dzie­siąt lat (np. Coca- Cola). Do roz­wa­że­nia jest jesz­cze  inwe­sto­wa­nie   w   meta­le   szla­chet­ne,   akcje   pol­skich   spół­ek –   pro­du­cen­tów   żyw­no­ści oraz rocz­ne pożycz­ki crow­dlen­din­go­we zabez­pie­czo­ne hipo­te­ka­mi, któ­re ostat­nio poja­wi­ły się na ryn­ku,  - radzi dr Grzegorz Mizerski, CEO Grupy Crowder.

Dekalog Inwestora!

Są trzy głów­ne wymia­ry, na pod­sta­wie któ­rych oce­nić moż­na każ­dą inwe­sty­cję: zyskow­ność, płyn­ność i bez­pie­czeń­stwo. Warto pamię­tać, iż nie ist­nie­je Święty Graal Inwestycji, któ­ry miał­by być jedy­nym, nie­za­wod­nym instru­men­tem lub spo­so­bem i być zarów­no bar­dzo bez­piecz­ny, zyskow­ny i płynny..

Lokata ban­ko­wa, jest co praw­da bar­dzo bez­piecz­na, ale za to mało zyskow­na i średnio-płynna. Podobnie obli­ga­cje skar­bo­we indek­so­wa­ne wskaź­ni­kiem infla­cji: są co praw­da bar­dziej zyskow­ne niż loka­ty ban­ko­we, ale mniej płyn­ne niż one. Z kolei dzie­ła sztu­ki – nie są ani płyn­ne, zyskow­ne tyl­ko nie­któ­re no i nie zawsze bez­piecz­ne bo prze­cież może­my tra­fić na kopię. Mówiąc o deka­lo­gu: musi­my pamię­tać, że nie ma zysku bez ryzy­ka. Inwestowanie zawsze wią­że się z ryzy­kiem stra­ty – nawet cało­ści zain­we­sto­wa­nej kwo­ty. Warto też pamię­tać o inwe­sto­wa­niu tyl­ko takich kwot, któ­re moż­na stra­cić. Trzeba też pamię­tać o grze­chach głów­nych inwe­sto­ra np. chci­wo­ści, czy bra­ku poko­ry – tłu­ma­czy dr Grzegorz Mizerski (www.rozwaznyinwestor.pl).

Nie wszyst­kie i nie zawsze, ale nie­ru­cho­mo­ści to dobra kla­sa akty­wów przy­no­szą­ca zyski w cza­sach wyso­kiej infla­cji. Zysk z naj­mu miesz­ka­nia czy z wynaj­mu nie­ru­cho­mo­śći komer­cyj­nej w dzi­siej­szych cza­sach może być zado­wa­la­ją­cy pod warun­kiem indek­so­wa­nia kwo­ty naj­mu wskaź­ni­kiem infla­cji (CPI) Poza tym zawsze war­to inwe­sto­wać w obli­ga­cje skar­bo­we indek­so­wa­ne infla­cją oraz w akcje REIT-ów zagra­nicz­nych, szcze­gól­nie ame­ry­kań­ski. Wbrew powszech­nym mitom np. zło­to przy tak wyso­kiej infla­cji, a po odję­ciu jej wpły­wu – real­nie nie przy­no­si  zado­wa­la­ją­cych zysków

 

NARTY W LICZBACH, CZYLI ILE KOSZTUJĄ FERIE WE WŁOSZECH

W Polsce roz­po­czę­ły się ferie, ale pogo­da nie sprzy­ja zimo­we­mu sza­leń­stwu. Badania Polskiej Izby Turystyki poka­zu­ją, że pomi­mo kry­zy­su bli­sko 1/3 Polaków pla­nu­je spę­dzić ferie zimo­we za gra­ni­cą. Z uwa­gi na dość wyso­kie ceny w rodzi­mych górach i brak śnie­gu na sto­kach wie­le rodzin szu­ka nie­dro­gie­go wyjaz­du do Austrii lub Włoch, gdzie w kil­ka­na­ście godzin moż­na doje­chać autem. Ile kosz­tu­ją takie zimo­we waka­cje we Włoszech? Czy przy obec­nej infla­cji stać nas na nie? Jakie są plu­sy, a jakie minu­sy rodzin­ne­go wyjaz­du za gra­ni­cę? Według ana­li­ty­ków z Europejskiej Komisji Podróży (European Travel Commission – ETC) w 2023 roku posta­wi­my na tań­sze kie­run­ki, skró­ci­my wyjaz­dy lub będzie­my szu­kać oszczęd­no­ści sami gotu­jąc. Natomiast porów­nu­jąc ceny poby­tu w pol­skich górach w okre­sie ferii zimo­wych oka­zu­je się, że koszt noc­le­gu z wyży­wie­niem w Austrii i Włoszech jest podob­ny. Z tego powo­du są to dwie naj­chęt­niej wybie­ra­ne przez Polaków desty­na­cje nar­ciar­skie. Pobyt ze śnia­da­niem i obia­do­ko­la­cją w jed­nym z bar­dziej zna­nych wło­skich kuror­tów – Livigno to koszt oko­ło 1600–2100 zł za oso­bę (ceny apar­ta­men­tów 2+2 w wyso­kim sezo­nie zaczy­na­ją się od 5.800 zł), do tego nale­ży doli­czyć ski pass, któ­ry przy 6 dniach jaz­dy kosz­tu­je w Livigno 263–291 euro za oso­bę doro­słą i 131–145 euro za dziec­ko do lat 10. W tej cenie dosta­je­my we wło­skim „Małym Tybecie” gwa­ran­cję pogo­dy, 74 tra­sy nar­ciar­skie o łącz­nej dłu­go­ści 115 km, 32 wycią­gi, w tym 6 gon­dol, 9 szkó­łek nar­ciar­skich i 150 instruk­to­rów, a dla naj­młod­szych cen­trum roz­ryw­ki – Park Lupigno, gdzie moż­na zosta­wić dzie­ci pod opie­ką ani­ma­to­rów oraz park wod­ny Aquagranda ze stre­fa­mi dedy­ko­wa­ny­mi rodzi­nom, super­szyb­ki­mi zjeż­dżal­nia­mi i opcją nur­ko­wa­nia VR. Na sty­czeń przy­go­to­wa­no też spe­cjal­ną ofer­tę poby­tu rodzin­ne­go dla gości Livigno.

SPECJALNA OFERTA DLA RODZIN NA FERIE ZIMOWE W LIVIGNO

W tym roku Livigno przy­go­to­wa­ło wyjąt­ko­wą ofer­tę ceno­wą dla rodzin: „Tydzień Rodzinny” trwa od 21 do 28 stycz­nia 2023 r., kie­dy ferie zimo­we w Polsce ma aż 5 woje­wództw: lubel­skie, łódz­kie, pod­kar­pac­kie, pomor­skie i ślą­skie. Kolejny rodzin­ny tydzień zapla­no­wa­ny jest od 25 mar­ca do 1 kwiet­nia, kie­dy jest już znacz­nie cie­plej. W ramach pro­mo­cji pierw­sze dziec­ko do 12. roku życia, któ­re­mu towa­rzy­szyć będzie dwój­ka doro­słych otrzy­ma zakwa­te­ro­wa­nie w hote­lu za dar­mo, a za każ­de dodat­ko­we dziec­ko uro­dzo­ne w 2011 roku lub póź­niej rodzi­ce zapła­cą jedy­nie poło­wę ceny.  W tych ter­mi­nach, jeże­li obo­je opie­ku­nów wyku­pi ski pas­sy, wszyst­kie dzie­ci otrzy­ma­ją je za dar­mo. Bezpłatne lek­cje nar­ciar­skie i sprzęt będą dostęp­ne dla jed­ne­go dziec­ka, o ile rodzić tak­że będzie korzy­stał z wypo­ży­czal­ni oraz zajęć z instruk­to­rem, nato­miast dru­gie dziec­ko otrzy­ma 50% zniż­ki na te usłu­gi. Szczegółowe  zasa­dy korzy­sta­nia z ofer­ty moż­na zna­leźć pod lin­kiem: https://www.livigno.eu/en/holiday-offers/family-week-offer

CO ROBIĆ Z DZIECKIEM NA STOKU I POZA NIM 

W Livigno przy wycią­gach powsta­ły spe­cjal­ne stre­fy dla naj­młod­szych gości kuror­tu. Mogą z nich korzy­stać zarów­no dzie­ci za małe na naukę jaz­dy na nar­tach, jak i star­sze, któ­re po zaję­ciach lub w prze­rwie obia­do­wej chcą posza­leć na śnie­gu. Wśród atrak­cji znaj­du­ją­cych się na tere­nie Ski Area wymie­nić moż­ną m.in.: sto­ki dedy­ko­wa­ne dzie­ciom, śnież­ne pla­ce zabaw i wewnętrz­ne klu­bi­ki, tory prze­szkód, bob­sle­je, pon­to­ny czy san­ki. Przy wycią­gu nr 23 znaj­du­je się naj­więk­sze cen­trum roz­ryw­ki dla naj­młod­szych – Park Lupigno, w któ­rym codzien­nie orga­ni­zo­wa­ne są zaję­cia gru­po­we, gry i zaba­wy. Dzieci mogą korzy­stać tu z tram­po­lin i dmu­chań­ców, poko­ny­wać „ścież­ki przy­gód” czy ści­gać się na śnież­nych torach. Codziennie w godzi­nach 10:00–16:00 dzia­ła tu tak­że przed­szko­le, w któ­rym rodzi­ce mogą zosta­wić malu­chy w wie­ku od 3 do 7 lat pod opie­ką doświad­czo­nych opie­ku­nów, a sami ruszyć na stok i oddać się zimo­we­mu sza­leń­stwu. Dzieci poni­żej 3 lat mogą korzy­stać z atrak­cji jedy­nie pod okiem swo­ich opiekunów.

Jednym z naj­chęt­niej odwie­dza­nych przez rodzi­ny miejsc w Livigno jest park wod­ny Aquagranda, gdzie w spe­cjal­nej stre­fie „Slide and fun” znaj­du­ją się 3 nowe super­szyb­kie zjeż­dżal­nie, każ­da o dłu­go­ści 100 metrów, osob­ny basen z zam­kiem i zjeż­dżal­nia­mi dla dzie­ci w wie­ku 3–10 lat oraz stre­fa malu­cha z bro­dzi­kiem i spry­ski­wa­cza­mi. Na gości obiek­tu cze­ka uni­ka­to­we doświad­cze­nie – moż­li­wość nur­ko­wa­nia VR, w ramach któ­re­go odbę­dą cyber­po­dróż do pod­wod­ne­go świa­ta oce­anów lub odwie­dzą Atlantydę, Kosmos i poszy­bu­ją wyso­ko w nie­bo. Aquagrand to jedy­ny park wod­ny w Europie ofe­ru­ją­cy tego typu atrak­cję. Można tu tak­że sko­rzy­stać z jacuz­zi, sau­ny rodzin­nej, ham­ma­mu oraz base­nu dla doro­słych z bicza­mi wod­ny­mi. Zmęczeni rodzi­ce będą mogli odpo­cząć w stre­fie relak­su, któ­ra zosta­ła zapro­jek­to­wa­na przy uży­ciu drew­na, kamie­nia i szkła, aby nawią­zy­wać do alpej­skiej archi­tek­tu­ry Livigno, a oso­by pre­fe­ru­ją­ce aktyw­ny wypo­czy­nek mają do dys­po­zy­cji siłow­nię oraz licz­ne zaję­cia spor­to­we. Park wod­ny jest czyn­ny w godzi­nach 10:00–22:00 i ofe­ru­je bile­ty rodzin­ne na cały dzień (2 doro­słych + 2 dzie­ci w wie­ku 4–14 lat) w cenie 100 euro; dzie­ci do lat 3 nie pła­cą za wstęp.

JEŚLI NIE NARTY, TO CO? INNE INTERESUJĄCE AKTYWNOŚCI

Livigno ofe­ru­je wie­le atrak­cji poza sto­ka­mi. Można wybrać się na spa­cer na rakie­tach śnież­nych, żeby podzi­wiać zapie­ra­ją­ce dech w pier­siach wido­ki po jed­nej ze spe­cjal­nie przy­go­to­wa­nych tras (koszt to 29 euro) lub prze­mie­rzyć je na rowe­rach ze spe­cjal­ny­mi, gru­by­mi opo­na­mi w ramach Fat Bikingu (cena to 35 euro za prze­jażdż­kę trwa­ją­cą 3h). Przejazd sania­mi zaprzę­żo­ny­mi w konie to koszt 25 euro za oso­bę doro­słą i 10 euro za dziec­ko do 10 roku życia. Fani szyb­ko­ści i moc­nych emo­cji mogą pojeź­dzi na śnież­nych gokar­tach (cena: 23 euro za  15 minut zaba­wy), sku­te­rach śnież­nych (cena: 30 euro za 15 minut jaz­dy) lub pole­cieć na para­lot­ni (cena: 120 euro). Livigno to nie jedy­nie aktyw­no­ści spor­to­we, ale tak­że miej­sce gdzie moż­na zakosz­to­wać słyn­ne­go „dolce vita” – relaks w słoń­cu w akom­pa­nia­men­cie wyśmie­ni­tej wło­skiej kuch­ni, wybor­nej kawy oraz nie­po­wta­rzal­na atmos­fe­ra to coś bezcennego.

Strona Livigno w języ­ku pol­skim znaj­du­je się pod lin­kiem: Livigno – ZIMOWY RAJ W ALPACH!