Co jedzą Polacy na nartach? Popularne dania ze stoków.

Na zimo­wy odpo­czy­nek wie­lu Polaków chęt­nie wybie­ra góry. Polskie kuror­ty nar­ciar­skie są popu­lar­ne z racji bli­sko­ści i łatwej dostęp­no­ści, jed­nak wło­skie miej­sco­wo­ści cie­szą się nie mniej­szym powo­dze­niem wśród osób jeż­dżą­cych na nar­tach. Czemu tak chęt­nie wybie­ra­my Włochy? To nie tyl­ko sze­ro­kie sto­ki, kilo­me­try dobrze utrzy­ma­nych nar­to­strad, ale tak­że wło­skie „dolce vita” – słoń­ce, uśmiech i… naj­po­pu­lar­niej­sza kuch­nia świa­ta wpły­wa­ją na nasze decy­zje. Górskie miej­sco­wo­ści mają do zaofe­ro­wa­nia swo­ją uni­ka­to­wą kuch­nię – dania w tych regio­nach są czę­sto dość kalo­rycz­ne, tre­ści­we i roz­grze­wa­ją­ce. Znajdziemy tu tak­że regio­nal­ne sery z racji wie­lo­let­niej tra­dy­cji hodow­li krów i owiec: w Polsce będą to Oscypki, we Włoszech tra­dy­cyj­ne sery alpej­skie. Jakie lokal­ne potra­wy znaj­dzie­my w gór­skich restau­ra­cjach w Polsce, Włoszech i Austrii?

LIVIGNO, CZYLI WŁOSKIE DANIA Z GÓR

Polacy kocha­ją wło­ską kuch­nię – to jeden z powo­dów, dla któ­rych na wyjaz­dy nar­ciar­skie wybie­ra­ją pół­noc pół­wy­spu Apenińskiego. Jedną z popu­lar­niej­szych desty­na­cji jest Livigno, naj­bar­dziej nasło­necz­nio­ny kurort we wło­skich Alpach, odwie­dza­ny przez rze­sze naszych roda­ków (bli­sko 200 tysię­cy w sezo­nie zimo­wym). Co jedzą na sto­kach? W prze­rwie mię­dzy nar­ta­mi moż­na tu zjeść w jed­nym z licz­nych lokal­nych schro­nisk – zasko­czą nas nie tyl­ko nie­zbyt wygó­ro­wa­ne ceny, ale też jakość posił­ków. W tego typu cha­tach w środ­ku panu­je przy­tul­na atmos­fe­ra, pod­czas gdy na zewnątrz gra muzy­ka, część towa­rzy­stwa tań­czy roz­grza­na cie­płym i słod­kim kok­taj­lem Bombardino, któ­ry powstał wła­śnie w Livigno. Po aktyw­nym dniu na nar­tach w mia­stecz­ku znaj­dzie­my peł­no piz­ze­rii, wie­le rodzin­nych restau­ra­cji, gdzie kucha­rze wyra­bia­ją wła­sny maka­ron, ale tak­że tro­chę eks­klu­zyw­nych miejsc. Klasyczne, regio­nal­ne dania łączą się z przy­tul­ną, rodzin­ną atmos­fe­rą w alpej­skich knajp­kach. Rozwinęła się tu nie­co inna, tra­dy­cyj­na kuch­nia niż w pozo­sta­łych regio­nach Włoch, a bli­skie sąsiedz­two ze Szwajcarią mia­ło duży wpływ na cha­rak­ter potraw.

Będąc w Livigno, obo­wiąz­ko­wo musi­my spró­bo­wać Bresaoli. Jest to suszo­ne na powie­trzu, solo­ne mię­so woło­we, któ­re­go spo­sób przy­go­to­wa­nia się­ga śre­dnio­wie­cza! Wtedy spe­cjal­ne tech­ni­ki kon­ser­wo­wa­nia piwa, jagnię­ci­ny i dzi­czy­zny roz­po­wszech­ni­ły się w doli­nie Valtellina i w Alpach. Takie mię­so musi doj­rze­wać przez oko­ło dwa do trzech mie­się­cy, aż cał­ko­wi­cie wyschnie, sta­nie się twar­de i ciem­no­czer­wo­ne. Bresaola ma cie­ka­wy, słod­ki smak i piż­mo­wy aro­mat, jest tak­że bar­dzo zdro­wa. Tradycyjnie, Bresaola jest cien­ko kro­jo­na i poda­wa­na na chle­bie żyt­nim z dodat­kiem masła jałow­co­we­go. Jak wie­le wędlin oraz innych lokal­nych przy­sma­ków jest lokal­nie wyra­bia­na co wią­że się z pro­jek­tem TAST pro­mu­ją­cym lokal­ne pro­duk­ty i dba­ją­cym o ich auten­tycz­ność. W hote­lach uczest­ni­czą­cych w tej akcji śnia­da­nia przy­go­to­wy­wa­ne są ze skład­ni­ków pocho­dzą­cych z Livigno, a w ramach bufe­tu dostęp­ne są regio­nal­ne sery, jogur­ty, kieł­ba­sy, wędli­ny, jaja czy miód w 100% pocho­dzą­ce od lokal­nych dostaw­ców. Goście hote­lo­wi mogą tak­że spró­bo­wać tra­dy­cyj­nych regio­nal­nych wypie­ków – ciast i chle­ba, któ­re swo­im sma­kiem opo­wia­da­ją histo­rię tego miejsca.

Najbardziej cha­rak­te­ry­stycz­ne danie, typo­we dla oko­lic Valtellin, to Pizzoccheri. Jest to rodzaj maka­ro­nu podob­ne­go do taglia­tel­le, jed­nak nie­co krót­szy i szer­szy. Przygotowuje się go z mie­szan­ki mąki gry­cza­nej i mąki pszen­nej, a następ­nie doda­je kapu­stę, ziem­nia­ki i masło. Dzięki takim skład­ni­kom danie jest nie­zwy­kle sycą­ce, choć jak wie­le tra­dy­cyj­nych dań, raczej skrom­ne. Kolejnym cie­ka­wym daniem jest Canederli, czy­li wło­ska odmia­na kne­dli cha­rak­te­ry­stycz­na dla tego regio­nu i skrom­ne­go poży­wie­nia miesz­kań­ców gór, tzw. „cuci­na pove­ra”. Czerstwy chleb, jaja i mle­ko są wyra­bia­ne z regio­nal­nym serem i suszo­ną, wędzo­ną szyn­ką, a potem czę­sto ser­wo­wa­ne w bulio­nie woło­wym. Przysmakiem są tak­że lokal­nie wypie­ka­ne chle­by, naj­bar­dziej popu­lar­nym jest żyt­ni, choć rów­nie czę­sto pie­czo­nym jest pszen­ny z dodat­kiem… rze­py. Na koń­cu oczy­wi­ście coś dla łasu­chów, bar­dzo łatwa w przy­go­to­wa­niu Torta da l’indomenia, czy­li „nie­dziel­ne cia­sto” z mie­szan­ki mąki pszen­nej z kuku­ry­dzia­ną, jaj, cukru, mle­ka z dodat­kiem droż­dży. Słodkie i pro­ste cia­sto, któ­re szyb­ko osło­dzi nasze zmar­z­nię­te kub­ki smakowe.

W Livigno dzia­ła „Latteria”, w któ­rej ze świe­że­go kro­wie­go mle­ka wyra­bia­ne są ręcz­nie lokal­ne sery oraz wyjąt­ko­we lody o sma­ku orze­chów lasko­wych, pista­cji, czy kla­sycz­ne „fior di lat­te”. A jak wia­do­mo wło­skie lody nie maja sobie rów­nych. Bywają przed­mio­tem zażar­tych spo­rów, miesz­kań­cy pół­wy­spu Apenińskiego zja­da­ją się nimi tak zimą, jak i wio­sną, o każ­dej porze dnia i… nocy, bowiem wło­skie lodziar­nie są czyn­ne nawet do północy.

CO ZJEŚĆ W AUSTRIACKIM TYROLU

W austriac­kim Tyrolu, po inten­syw­nej jeź­dzie na nar­tach, może­my spo­dzie­wać się tłust­sze­go i bar­dzo sycą­ce­go posił­ku. Szpecle, czy­li mącz­ne klu­secz­ki prze­cie­ra­ne bez­po­śred­nio do garn­ka z gotu­ją­cą się wodą, zapie­ka­ne są póź­niej na żeliw­nej pate­len­ce z pysz­nym gór­skim serem i ser­wo­wa­ne ze sma­żo­ną cebu­lą i świe­żym szczy­pior­kiem. Grustl z kolei to sycą­ca i roz­grze­wa­ją­ca potra­wa z zapie­ka­nych ziem­nia­ków z ugo­to­wa­ną wcze­śniej woło­wi­ną, bocz­kiem i cebul­ką. To danie poda­je się z jaj­kiem sadzo­nym na górze. Jest ide­al­ne, kie­dy jeste­śmy zmar­z­nię­ci i głod­ni po inten­syw­nym dniu wypeł­nio­nym gór­ski­mi wędrów­ka­mi lub nar­ta­mi. A dla osób kocha­ją­cych słod­kie, Kaiserschmarrn to chy­ba naj­bar­dziej popu­lar­ny deser w całej Austrii. Przygotowuje się go z cia­sta nale­śni­ko­we­go, jed­nak zamiast do pie­kar­ni­ka, tra­fia na patel­nię, na któ­rej przy­bie­ra for­mę gru­be­go omle­tu. Tak przy­go­to­wa­ne cia­sto roz­drab­nia się widel­cem i pod­sma­ża z łyż­ką masła oraz rodzyn­ka­mi zato­pio­ny­mi w rumie. Całość ser­wu­je się z powi­dła­mi śliw­ko­wy­mi lub prze­cie­rem jabłkowym.

PODHALAŃSKA KUCHNIA REGIONALNA 

Jeśli za to wybra­li­śmy jed­nak na zimo­wy wypo­czy­nek pol­skie góry, koniecz­nie musi­my roz­sma­ko­wać się w pod­ha­lań­skiej kuch­ni regio­nal­nej. Króluje tam głów­nie kla­sycz­na Kwaśnica z kiszo­nej kapu­sty, czę­sto goto­wa­na na wędzo­nych żeber­kach, poda­wa­na z ziem­nia­ka­mi lub chle­bem. Innym regio­nal­nym daniem są Moskole, czy­li plac­ki z goto­wa­nych ziem­nia­ków, mąki, wody, soli i jaj. Piecze się ja na moc­no roz­grza­nej bla­sze i ser­wu­je z masłem czosn­ko­wym, bar­dzo czę­sto z dodat­kiem Oscypka. Ten ory­gi­nal­nie wyra­bia­ny z mle­ka owcze­go ser jest kró­lem pol­skich Tatr. Uznany został przez Unię Europejską za pol­ski pro­dukt regio­nal­ny i uzy­skał sta­tus Chronionej Nazwy Pochodzenia. Więc jeśli chce­my spró­bo­wać ory­gi­nal­ne­go, tra­dy­cyj­ne­go Oscypka, to wła­śnie w pol­skich górach.

 

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI O OFIARACH HOLOKAUSTU W ARTE.TV

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI O OFIARACH HOLOKAUSTU W ARTE.TV

27 stycz­nia, w rocz­ni­cę uwol­nie­nia więź­niów nie­miec­kie­go obo­zu Auschwitz-Birkenau w 1945 r., na całym świe­cie obcho­dzo­ny jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Święto to zosta­ło uchwa­lo­ne przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2005 r., by zacho­wać pamięć o Żydach pomor­do­wa­nych w cza­sie II woj­ny świa­to­wej. Co roku obcho­dzi­my to świę­to, by pamię­tać i zapo­bie­gać podob­nym aktom ludo­bój­stwa w przy­szło­ści. Platforma stre­amin­go­wa ARTE.tv chcąc upa­mięt­nić tę datę i oddać hołd ofia­rom nazi­stow­skiej ide­olo­gii przy­go­to­wa­ła kil­ka fil­mów doku­men­tal­nych, któ­re moż­na zoba­czyć pod lin­kiem: https://www.arte.tv/pl/videos/RC-018462/holokaust/.

Ustanawiając Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu, ONZ zaape­lo­wa­ła do państw człon­kow­skich o opra­co­wa­nie pro­gra­mów edu­ka­cyj­nych, któ­re mia­ły­by uwraż­li­wić przy­szłe poko­le­nia na pro­blem Holocaustu i zapo­biec tym samym lub podob­nym aktom ludo­bój­stwa w przy­szło­ści. Zgromadzenie Ogólne wezwa­ło rów­nież do przed­się­wzię­cia środ­ków mobi­li­zu­ją­cych naro­dy, aby pod­trzy­mać pamięć i edu­ka­cję na temat Holocaustu, by ten czas był dla wszyst­kich ludzi prze­stro­gą przed nie­na­wi­ścią, rasi­zmem i uprze­dze­nia­mi. ARTE.tv przy­go­to­wa­ło kil­ka pro­duk­cji, któ­re mają przy­bli­żyć histo­rie świad­ków oraz miej­sca, w któ­rych roze­gra­ła się naj­więk­sza tra­ge­dia XX wielu.

SOBIBÓR – ANATOMIA OBOZU ZAGŁADY

Jesienią 1941 r. Heinrich Himmler powie­rzył dowód­com sił SS prze­pro­wa­dze­nie akcji „Reinhatdt”, czy­li sys­te­ma­tycz­nej zagła­dy wszyst­kich Żydów na tere­nach oku­po­wa­nych. Już w 1942 r. nazi­ści zaczę­li mor­do­wać Żydów w komo­rach gazo­wych.  W oku­po­wa­nej Polsce spę­dza­no ich albo do get­ta, albo od razu do obo­zów śmier­ci. Naziści utwo­rzy­li w Polsce trzy obo­zy zagła­dy, mię­dzy inny­mi ten w Sobiborze. Niewielka część przy­by­łych tam więź­niów była wybie­ra­na do pra­cy. Reszta zosta­wa­ła od razu ska­zy­wa­na na śmierć w komo­rach.  W obo­zie codzien­nie mor­do­wa­no do dwóch tysię­cy Żydów – męż­czyzn, kobiet i dzie­ci.  Pod koniec woj­ny nazi­ści sta­ra­li się zatrzeć wszel­kie śla­dy ist­nie­nia obo­zów, któ­re sta­no­wi­ły dowo­dy ludo­bój­stwa na nie­zna­ną dotąd ska­lę. W 1943 r. Sobiborze więź­nio­wie zor­ga­ni­zo­wa­li powsta­nie, dzię­ki któ­re­mu kil­ku­dzie­się­ciu oso­bom uda­ło się uciec i prze­żyć. Pozwoliło to zacho­wać rela­cje świad­ków, poru­sza­ją­ce histo­rie oca­la­łych, opo­wia­da­ją­ce o życiu i mor­dach w obo­zie. „Sobibór – ana­to­mia obo­zu zagła­dy” to nie­miec­ki doku­ment w reży­se­rii Gabi Schlag, któ­ry pre­zen­tu­je histo­rię obo­zu w Sobiborze, przy­wra­ca­jąc pamięć o jego więźniach.

SOBIBÓR – ANATOMIA OBOZU ZAGŁADY | ARTE po polsku

WSPOMNIENIE CZASU HOLOKAUSTU

Dokument „Golda Maria” to poru­sza­ją­ca histo­ria kobie­ty oca­la­łej z Auschwitz. W 1994 roku Patrick Sodelman nagry­wa wywiad ze swo­ją bab­cią, Goldą Marią Tondovską, doku­men­tu­jąc jej podróż przez wojen­ne stu­le­cie i jego okru­cień­stwo. Przed kame­rą powra­ca­ją jej wspo­mnie­nia, od dzie­ciń­stwa w Polsce, aż po życie doro­słej kobie­ty we Francji. Jej rela­cja dostar­cza widzom żywe­go świa­dec­twa Żydówki uro­dzo­nej w 1910 roku oraz hor­ro­ru, jaki prze­ży­ła. W 2020 roku Patrick i jego syn Hugo, prze­ło­ży­li te wzru­sza­ją­ce wyzna­nia na uni­wer­sal­ny i poru­sza­ją­cy film, któ­ry był pre­zen­to­wa­ny pod­czas 70. festi­wa­lu Berlinale oraz na Jerusalem Film Festival.

https://www.arte.tv/pl/videos/116884–000‑A/golda-maria/

ŚWIADECTWO Z OBOZU KONCENTRACYJNEGO MAUTHAUSEN

Mauthausen, usy­tu­owa­ny w Austrii, był jed­nym z naj­cięż­szych obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych III Rzeszy. Z tego pie­kła uda­ło się uciec hisz­pań­skie­mu foto­gra­fo­wi Francisco Boixowi. Wcześniej, z pomo­cą hisz­pań­skich bojow­ni­ków ruchu opo­ru, wykradł kli­sze zdję­cio­we, któ­re doku­men­to­wa­ły okru­cień­stwa eses­ma­nów. W 1946 r., pod­czas pro­ce­su w Norymberdze, zdję­cia wywo­ła­ne z klisz sta­ły się waż­nym mate­ria­łem dowo­do­wym prze­ciw­ko dwu­dzie­stu czte­rem nazi­stow­skim dygni­ta­rzom oskar­żo­nym o zbrod­nie wojen­ne i zbrod­nie prze­ciw­ko ludz­ko­ści. Film „Obóz kon­cen­tra­cyj­ny Mauthausen” przy­wo­łu­je tę historię.

https://www.arte.tv/pl/videos/093661–000‑A/oboz-koncentracyjny-mauthausen/

SZLAKIEM KRYJÓWEK OCALAŁYCH 

Natalia Romik wyru­szy­ła w Polskę w poszu­ki­wa­niu kry­jó­wek, w któ­rych cho­wa­li się Żydzi w cza­sie Holokaustu. Podczas swo­jej podro­ży odkry­ła nie­sa­mo­wi­te histo­rie tych, któ­rzy prze­ży­li dzię­ki schro­nie­niu w zagłę­bie­niu sta­re­go dębu, w cmen­tar­nej kryp­cie, dziu­pli drze­wa, sza­fach czy miej­skich kana­łach. W repor­ta­żu „Przetrwać Holokaust” tra­gicz­na histo­ria Zagłady jest punk­tem wyj­ścia do uni­wer­sal­nej reflek­sji na temat metod prze­trwa­nia w sytu­acji zagro­że­nia życia, z któ­ry­mi wią­żą się cie­le­sne, psy­chicz­ne i spo­łecz­ne doświad­cze­nie prze­trwa­nia. Dzięki ini­cja­ty­wie badacz­ki, uda­je się oca­lić pamięć choć o nie­któ­rych ofia­rach, któ­rych wola życia zwy­cię­ży­ła śmierć.

RE: PRZETRWAĆ HOLOKAUST | ARTE po polsku

O ARTE.tv

ARTE.tv to bez­płat­ny kul­tu­ral­ny kanał VOD współ­fi­nan­so­wa­ny ze środ­ków unij­nych, któ­ry powstał z ini­cja­ty­wy publicz­ne­go, nie­ko­mer­cyj­ne­go, francusko-niemieckiego kana­łu kul­tu­ral­ne­go ARTE, ist­nie­ją­ce­go na ryn­ku już od 30 lat. ARTE.tv ma na celu dotar­cie do jak naj­szer­sze­go gro­na Europejczyków poprzez udo­stęp­nia­nie wyso­kiej jako­ści pro­gra­mów w języ­kach ojczy­stych odbior­ców. Programy ARTE są dostęp­ne w Internecie bez­płat­nie w kil­ku wer­sjach języ­ko­wych: fran­cu­skiej, nie­miec­kiej, angiel­skiej, hisz­pań­skiej, pol­skiej i włoskiej.

Bezpłatna ofer­ta cyfro­wa ARTE.tv obej­mu­je naj­cie­kaw­sze pro­gra­my z ramów­ki ARTE – nowo­cze­sne fil­my doku­men­tal­ne, repor­ta­że śled­cze, maga­zy­ny poświę­co­ne aktu­al­nym zagad­nie­niom spo­łecz­nym, poli­ty­ce, histo­rii, podró­żom, tech­no­lo­gii, kul­tu­rze i popkul­tu­rze i sztuce.

Oferta obfi­tu­je tak­że w rela­cje z róż­no­rod­nych wystę­pów sce­nicz­nych: spek­ta­kli ope­ro­wych, bale­to­wych, teatral­nych oraz kon­cer­tów peł­ne­go prze­kro­ju gatun­ków muzycz­nych. Programy ARTE.tv moż­na oglą­dać bez­płat­nie na www.arte.tv/pl, na urzą­dze­niach mobil­nych, a tak­że na smart TV i na kana­le na YouTubie https://www.youtube.com/c/ARTEtvDokumenty.

Więcej infor­ma­cji i nowo­ści: http://facebook.com/ARTEpopolsku, https://twitter.com/ARTEpl

Aby otrzy­my­wać coty­go­dnio­wy new­slet­ter z nowo­ścia­mi ARTE.tv moż­na zapi­sać się na stro­nie https://www.arte.tv/pl/articles/newsletter

 

Jakie korzyści dla gospodarki przynosi inwestowanie w profilaktykę zdrowotną, zwłaszcza w kontekście nowoczesnych metod diagnostycznych?

Inwestowanie w pro­fi­lak­ty­kę zdro­wot­ną, zwłasz­cza w kon­tek­ście dia­gno­sty­ki, przy­no­si licz­ne korzy­ści dla gospo­dar­ki. Poza huma­ni­tar­nym aspek­tem, gdzie tro­ska o zdro­wie jed­nost­ki ma istot­ne zna­cze­nie, ist­nie­ją tak­że klu­czo­we kwe­stie finan­so­we. Koszty lecze­nia, któ­re wzro­sły z 2016 roku o 400 zł na pacjen­ta, obec­nie śred­nio wyno­szą ponad 2600 zł rocz­nie. Przy uwzględ­nie­niu całej popu­la­cji, te wydat­ki sta­ją się znaczące.

Dodatkowo, rosną­cy udział pry­wat­nej opie­ki medycz­nej, kosz­tu­ją­cy oby­wa­te­li 50 mld zł rocz­nie, w porów­na­niu do 150 mld zł wyda­wa­nych przez pań­stwo na publicz­ną służ­bę zdro­wia, pod­kre­śla potrze­bę skon­cen­tro­wa­nia się na pro­fi­lak­ty­ce. Proporcja ta z roku na rok prze­su­wa się na korzyść pry­wat­nej służ­by zdrowia.

Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego pod­kre­śla ist­nie­nie 12-letniej róż­ni­cy w dłu­go­ści życia w zależ­no­ści od docho­dów. To potwier­dza, że pro­fi­lak­ty­ka, zgod­nie z dąże­niem do uspraw­nie­nia lecze­nia, może przy­czy­nić się do skró­ce­nia cza­su zwol­nień cho­ro­bo­wych i zwięk­sze­nia efek­tyw­no­ści pracowników.

Mimo to, Polska inwe­stu­je sto­sun­ko­wo nie­wie­le w służ­bę zdro­wia (oko­ło 7% PKB w 2023 roku), w porów­na­niu do innych kra­jów, takich jak Niemcy czy Czechy. Warto zauwa­żyć, że umie­ral­ność w Polsce jest o 15% więk­sza niż w Unii Europejskiej, szcze­gól­nie w przy­pad­ku pew­nych nowo­two­rów. Wnioskiem jest, że sku­tecz­na pro­fi­lak­ty­ka i nowo­cze­sne tech­no­lo­gie zna­czą­co zmniej­sza­ją wskaź­ni­ki śmier­tel­no­ści w spo­łe­czeń­stwach, któ­re je stosują.

Czy ist­nie­ją mode­le zarzą­dza­nia opie­ką zdro­wot­ną w innych kra­jach, któ­re mogą być inspi­ra­cją do popra­wy dostęp­no­ści dla leka­rzy w naszym kraju?

Istnieją czte­ry głów­ne mode­le zarzą­dza­nia służ­bą zdro­wia, z któ­rych każ­dy opie­ra się na zasa­dach pomo­cy publicz­nej oraz sys­te­mie ubez­pie­czeń cho­ro­bo­wych. W Polsce obo­wią­zu­je model, w któ­rym 9% wyna­gro­dze­nia pra­cow­ni­ka prze­ka­zy­wa­ne jest do ZUS‑u, a póź­niej do NFZ‑u. Oprócz tego ist­nie­ją mode­le Narodowej Służby Zdrowia oraz pry­wat­ne, obej­mu­ją­ce dobro­wol­ne ubezpieczenia.

Polska zaj­mu­je 25. miej­sce na 28 kra­jów Unii Europejskiej pod wzglę­dem roz­wo­ju sys­te­mów ochro­ny zdro­wia, ustę­pu­jąc jedy­nie Rumunii, Bułgarii i Łotwie. Kryteriami tego ran­kin­gu są m.in. ilość leka­rzy, kon­dy­cja zdro­wot­na spo­łe­czeń­stwa, łatwość dostę­pu do opie­ki zdro­wot­nej oraz jakość świad­czo­nych usług. Polska bory­ka się z wyso­ką umie­ral­no­ścią z powo­du nowo­two­rów i cho­rób ukła­du krą­że­nia, co wyni­ka z nie­do­in­we­sto­wa­nia służ­by zdro­wia oraz bra­ku per­so­ne­lu medycznego.

W Europie Zachodniej, a tak­że w kra­jach takich jak Kanada, Australia, Nowa Zelandia i Japonia, funk­cjo­nu­ją dobrze roz­wi­nię­te sys­te­my ochro­ny zdro­wia. Z kolei naj­gor­sze sys­te­my zdro­wot­ne wystę­pu­ją przede wszyst­kim w kra­jach Afryki i Azji Południowo-Wschodniej. Najlepiej oce­nia­ne sys­te­my zdro­wot­ne znaj­du­ją się w Andorze, na Islandii, w Szwajcarii, Szwecji i Niemczech.

W Niemczech głów­nie ze skła­dek zdro­wot­nych finan­so­wa­na jest służ­ba medycz­na, z cze­go 90% osób korzy­sta z ubez­pie­cze­nia pań­stwo­we­go, a 10% z pry­wat­ne­go. System medycz­ny cechu­je się krót­kim cza­sem ocze­ki­wa­nia, wyso­kim wskaź­ni­kiem leka­rzy oraz zasa­dą samo­rząd­no­ści, gdzie lokal­ne wła­dze zarzą­dza­ją jed­nost­ka­mi medycz­ny­mi. Natomiast w Kanadzie, 70% środ­ków na służ­bę zdro­wia pocho­dzi z fun­du­szy publicz­nych, a pozo­sta­łe 30% jest pry­wat­ne. Każda pro­win­cja ma swój plan ubez­pie­cze­nio­wy, któ­ry obej­mu­je kata­log świad­czeń podstawowych.

Oba mode­le, zarów­no nie­miec­ki, jak i kana­dyj­ski, są czę­sto poka­zy­wa­ne jako przy­kła­dy dobre­go funk­cjo­no­wa­nia sys­te­mów medycz­nych, choć tak­że bory­ka­ją się z pew­ny­mi pro­ble­ma­mi, taki­mi jak bra­ki per­so­nal­ne. Pomysły takie jak sys­tem porów­ny­wa­nia szpi­ta­li, któ­ry ist­nie­je np. w Kanadzie, mogą sta­no­wić inspi­ra­cję dla popra­wy dostęp­no­ści do leka­rzy w Polsce.

Jakie są głów­ne wyzwa­nia gospo­dar­cze zwią­za­ne z niskim pozio­mem świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa doty­czą­cej koniecz­no­ści regu­lar­nych badań profilaktycznych?

Niski poziom świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa doty­czą­cej koniecz­no­ści regu­lar­nych badań pro­fi­lak­tycz­nych wią­że się z wyzwa­niem dla efek­tyw­nej opie­ki zdro­wot­nej. Dane wska­zu­ją, że aż 62% Polaków decy­du­je się na bada­nia pro­fi­lak­tycz­ne dopie­ro w momen­cie odczu­wa­nia dole­gli­wo­ści, co jest zde­cy­do­wa­nie za póź­no. Społeczeństwo, zwłasz­cza w wie­ku do 44 lat, wyka­zu­je ogra­ni­czo­ne zain­te­re­so­wa­nie pro­gra­ma­mi profilaktycznymi.

Warto zauwa­żyć, że współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo, zwłasz­cza poko­le­nie X, w któ­rym rodzi­ce byli baby boomer­sa­mi, doświad­cza innych warun­ków życia. Baby boomer­si, choć pra­co­wa­li cięż­ko, cie­szy­li się lep­szym zdro­wiem, co moż­na przy­pi­sać róż­ni­com w sty­lu życia, die­cie, aktyw­no­ści fizycz­nej i niż­sze­mu pozio­mo­wi stre­su w porów­na­niu z dzi­siej­szy­mi pokoleniami.

Obecne cza­sy, zdo­mi­no­wa­ne przez pro­ble­my gospo­dar­cze, kry­zy­sy zdro­wot­ne, woj­ny czy infla­cję, przy­czy­nia­ją się do wzro­stu pozio­mu stre­su w spo­łe­czeń­stwie. Badania wska­zu­ją, że Polacy są jed­nym z naj­bar­dziej zestre­so­wa­nych naro­dów w Europie, a stres w pra­cy stał się powszech­nym zja­wi­skiem, wpły­wa­jąc nega­tyw­nie na zdro­wie pracowników.

Ponadto, spo­łe­czeń­stwo pol­skie ma ten­den­cję do korzy­sta­nia z krót­ko­trwa­łych zwol­nień lekar­skich, co gene­ru­je znacz­ne kosz­ty dla pra­co­daw­ców. W cią­gu ostat­nich 5 lat fir­my zano­to­wa­ły wzrost wydat­ków na cho­ro­bo­we pra­cow­ni­ków o 72%, głów­nie z powo­du krót­ko­trwa­łych zwol­nień, któ­re obcią­ża­ją pra­co­daw­ców. Z tego wyni­ka, że kosz­ty zwią­za­ne z absen­cją pra­cow­ni­ków prze­kła­da­ją się na pro­ble­my finan­so­we w gospodarce.

Niski poziom świa­do­mo­ści doty­czą­cy pro­fi­lak­ty­ki zdro­wot­nej prze­kła­da się na póź­ne dia­gno­zy, zwięk­sza­jąc kosz­ty lecze­nia i wpły­wa­jąc na gospo­dar­kę. Firmy pono­szą znacz­ne kosz­ty zwią­za­ne z cho­ro­bo­wą absen­cją, co jest bez­po­śred­nim skut­kiem bra­ku dzia­łań pre­wen­cyj­nych. Warto zatem pod­kre­ślić, że inwe­sty­cje w edu­ka­cję i pro­mo­cję zdro­we­go sty­lu życia mogą przy­czy­nić się do zmniej­sze­nia obcią­żeń eko­no­micz­nych zwią­za­nych z niskim pozio­mem świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa w zakre­sie pro­fi­lak­ty­ki zdrowotnej.

Co takie­go spra­wia, że ludzie, któ­rzy chcą regu­lar­nie robić bada­nia dia­gno­stycz­ne, napo­ty­ka­ją na trud­no­ści? A może są jakieś pro­gra­my czy roz­wią­za­nia, któ­re poma­ga­ją im w łatwiej­szym dostę­pie do badań profilaktycznych?Początek formularza

Przeszkody, z jaki­mi bory­ka­ją się oso­by chcą­ce regu­lar­nie korzy­stać z usług dia­gno­stycz­nych, są licz­ne i zło­żo­ne. Pierwszym istot­nym pro­ble­mem jest dłu­gi czas ocze­ki­wa­nia na wizy­tę u spe­cja­li­stów, co jest powszech­nie zna­ne dla prze­cięt­ne­go Polaka. Ten stan rze­czy wyni­ka w dużej mie­rze z kry­zy­su kadro­we­go, któ­ry trwa od wie­lu lat. Zaniechania te obna­ży­ła szcze­gól­nie pan­de­mia COVID-19, ujaw­nia­jąc bra­ki w służ­bie zdro­wia, któ­re nara­sta­ły przez dzie­się­cio­le­cia. Kryzys kadro­wy jest rezul­ta­tem nie­do­sta­tecz­nej licz­by kształ­co­nych leka­rzy, a tak­że emi­gra­cji wie­lu z nich za gra­ni­cę, co pogłę­bia pro­blem. Dodatkowo, wyna­gro­dze­nia dla mło­dych leka­rzy w Polsce nie są atrak­cyj­ne, co skła­nia wie­lu z nich do poszu­ki­wa­nia pra­cy poza gra­ni­ca­mi kra­ju. Brak efek­tyw­ne­go sys­te­mu zatrzy­my­wa­nia absol­wen­tów pol­skich uczel­ni medycz­nych, któ­rzy otrzy­ma­li wspar­cie finan­so­we pań­stwa pod­czas nauki, tak­że przy­czy­nia się do tego problemu.

Innym czyn­ni­kiem utrud­nia­ją­cym dostęp­ność do badań dia­gno­stycz­nych jest brak wol­nych miejsc w szpi­ta­lach. Redukcja licz­by szpi­ta­li powia­to­wych oraz nie­do­in­we­sto­wa­nie w infra­struk­tu­rę medycz­ną spra­wia­ją, że bra­ku­je fizycz­nych łóżek dla pacjen­tów, nawet jeśli leka­rze i pie­lę­gniar­ki są dostępni.

Dodatkowo, ist­nie­je pro­blem nie­do­sta­tecz­nej ilo­ści sprzę­tu medycz­ne­go, co zmu­sza fun­da­cje cha­ry­ta­tyw­ne, takie jak WOŚP, do corocz­nych zbió­rek na zakup nowo­cze­sne­go sprzę­tu medycz­ne­go. Wsparcie finan­so­we dla służ­by zdro­wia powin­no być sys­te­mo­we, a nie zale­żeć od zbió­rek społecznych.

Główną prze­szko­dą dla pacjen­tów jest tak­że ogól­na sła­ba dostęp­ność do usług zdro­wot­nych, co znie­chę­ca ich do regu­lar­nych badań dia­gno­stycz­nych. Z powo­du tego pro­ble­mu wie­lu pacjen­tów się­ga po pomoc medycz­ną dopie­ro wte­dy, gdy już są cho­rzy, a nie w fazie pro­fi­lak­tycz­nej. Aby sku­tecz­nie prze­ciw­dzia­łać temu zja­wi­sku, koniecz­ne jest zwięk­sze­nie dostęp­no­ści do spe­cja­li­stów oraz popra­wa warun­ków diagnostycznych.

Warto pod­kre­ślić, że pro­gra­my pro­fi­lak­tycz­ne, takie jak pro­jekt 40+, choć ist­nie­ją, mają nie­wiel­ką popu­lar­ność. Z danych wyni­ka, że z pro­gra­mu 40+ sko­rzy­sta­ło jedy­nie 10% upraw­nio­nych, co ozna­cza, że ist­nie­je znacz­ny obszar do popra­wy w zakre­sie edu­ka­cji spo­łe­czeń­stwa i pro­mo­cji korzy­ści pły­ną­cych z regu­lar­nych badań profilaktycznych.

Zauważmy, że według badań prze­pro­wa­dzo­nych przez STADA, aż 62% Polaków nie bada się pro­fi­lak­tycz­nie. Jest to istot­ny pro­blem, gdyż wcze­sne wykry­cie cho­rób zwięk­sza szan­se na sku­tecz­ne lecze­nie i popra­wia pro­gno­zy zdro­wot­ne. Programy pro­fi­lak­tycz­ne, takie jak bez­płat­ne mam­mo­gra­fie dla kobiet od 45 do 74 roku życia czy bada­nia kolo­no­sko­po­we dla osób od 50 do 65 roku życia, powin­ny być bar­dziej pro­mo­wa­ne i dostęp­ne dla więk­szej licz­by osób.

Niski poziom świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa doty­czą­cy koniecz­no­ści regu­lar­nych badań pro­fi­lak­tycz­nych przy­czy­nia się do opóź­nio­ne­go roz­po­czę­cia dba­nia o zdro­wie. Odpowiednia edu­ka­cja na temat korzy­ści wyni­ka­ją­cych z pro­fi­lak­ty­ki zdro­wot­nej oraz zwięk­sze­nie dostęp­no­ści do badań dia­gno­stycz­nych sta­no­wią klu­czo­we ele­men­ty, aby skło­nić wię­cej osób do korzy­sta­nia z usług pro­fi­lak­tycz­nych i dba­nia o swo­je zdro­wie na co dzień.

W jaki spo­sób part­ner­stwo mię­dzy sek­to­rem publicz­nym a pry­wat­nym może przy­czy­nić się do pro­mo­cji pro­fi­lak­ty­ki zdro­wot­nej? Jakie korzy­ści mogą wynik­nąć z tej współpracy?

Współpraca mię­dzy sek­to­rem publicz­nym a pry­wat­nym w zakre­sie pro­mo­cji pro­fi­lak­ty­ki zdro­wot­nej ma poten­cjał przy­nie­sie­nia licz­nych korzy­ści. Szczególnie w obsza­rach, gdzie Państwowa Służba Zdrowia napo­ty­ka na trud­no­ści, współ­pra­ca z sek­to­rem pry­wat­nym może sta­no­wić sku­tecz­ne rozwiązanie.

Stomatologia w Polsce a za granicą – gdzie udać się na denturyzm?

Polska jest w czo­łów­ce kra­jów, któ­rych doty­czy tury­sty­ka den­ty­stycz­na. Dlaczego oso­by z zagra­ni­cy tak chęt­nie korzy­sta­ją z usług pol­skich sto­ma­to­lo­gów? Jak to wyglą­da w innych pań­stwach? Gdzie war­to udać się aby zadbać o swój uśmiech? I czy Polacy lecząc się w kra­ju podej­mu­ją dobrą decyzję?

W zeszłym roku według ran­kin­gu por­ta­lu medicaltravelmarket.com Polska była w pierw­szej 10 kra­jów, do któ­rych tury­ści naj­chęt­niej uda­ją się na lecze­nie zębów. Wyżej zna­la­zły się takie pań­stwa jak Dubaj, Tajlandia, Meksyk, Węgry, Turcja czy naj­po­pu­lar­niej­sza Hiszpania.

Dlaczego Polska jest tak popu­lar­na i czym się wyróżniamy?

Polska jest popu­lar­na, ponie­waż wypra­co­wa­li­śmy nie­zwy­kle wyso­kie stan­dar­dy lecze­nia sto­ma­to­lo­gicz­ne­go i pro­te­tycz­ne­go i pamię­taj­my, że dla więk­szo­ści ceny będą przy­stęp­ne. Nie dzi­wi mnie więc fakt, że jeste­śmy w czo­łów­ce. Zabiegi den­ty­stycz­ne w wie­lu przy­pad­kach moż­na wyko­nać pod­czas podró­ży do dane­go kra­ju, nie wyma­ga­ją one rekon­wa­le­scen­cji czy poby­tu w kli­ni­ce, dla­te­go decy­du­je się na nie wie­lu tury­stów – tłu­ma­czy lek. stom. Urszula Jarosz, wła­ści­ciel­ka kli­ni­ki Varsovia Dental.

Podróżując zagra­ni­cę i pla­nu­jąc tam zabie­gi sto­ma­to­lo­gicz­ne pamię­tać nale­ży o spraw­dze­niu dane­go gabinetu.

Wcześniej musi­my spraw­dzić, czy kli­ni­ka pomo­że nam w przy­pad­ku jakich­kol­wiek kom­pli­ka­cji, któ­re zawsze trze­ba brać pod uwa­gę. Sprawdzajmy z jakich mate­ria­łów korzy­sta­ją i jakie są tam stan­dar­dy bez­pie­czeń­stwa. Obecnie wie­le kli­nik na świe­cie wpro­wa­dzi­ło ofer­tę dla podró­żu­ją­cych i jest to coś cał­ko­wi­cie nor­mal­ne­go. Ja przyj­mu­je bar­dzo wie­lu pacjen­tów z Niemiec, gdyż nie mamy tu żad­nej barie­ry języ­ko­wej, co jest tak­że istot­ne. Widzę, że Turcja świę­ci od lat trium­fy (nie tyl­ko jeśli cho­dzi o uśmiech), jed­nak pamię­taj­my, że nie­któ­re efek­ty pra­cy leka­rzy z tego kra­ju, wca­le nie są takie, jak byśmy chcie­li. Już mówi się o tzw. „turec­kich zębach” i nie jest to kom­ple­ment – doda­je Urszula Jarosz.

Jak leczą się Polacy?

W Polsce prak­tycz­nie nie mamy wyj­ścia, musi­my się leczyć pry­wat­nie i się do tego przy­zwy­cza­ili­śmy. NFZ po pro­stu refun­du­je nie­zwy­kle pod­sta­wo­we zabie­gi. Ostatnio dołą­czy­ły do nich w koń­cu bia­łe plom­by, ale pamię­taj­my, że są one z gor­szych mate­ria­łów niż takie za jakie zapła­ci­my pry­wat­nie. Niestety leka­rze pra­cu­ją­cy w gabi­ne­tach NFZ mimo szcze­rych chę­ci, nie mają „czym grać”. Czas ocze­ki­wa­nia na kon­ty­nu­ację zabie­gu jest absur­dal­nie dłu­gi, a od zębów czę­sto zale­ży zdro­wie całe­go orga­ni­zmu, musi­my o tym pamię­tać! Dlatego od lat leczy­my się w pry­wat­nych pla­ców­kach. – mówi Urszula Jarosz.

Różnicę w sto­ma­to­lo­gii w Polsce czy cho­ciaż­by Wielkiej Brytanii z któ­rej tak chęt­nie pacjen­ci przy­jeż­dża­ją, czy np. w Niemczech są ogrom­ne. W Niemczech 80% lecze­nia sto­ma­to­lo­gicz­ne­go finan­so­wa­ne jest przez publicz­ne kasy chorych.

- Co cie­ka­we w Niemczech ist­nie­ją prak­tycz­ne roz­wią­za­nia dopłat, czy­li kasa cho­rych pła­ci za wypeł­nie­nie pod­sta­wo­wej jako­ści, a pacjent musi tyl­ko dopła­cić róż­ni­cę w cenie wypeł­nie­nia wyko­na­ne­go z wyso­kiej jako­ści kom­po­zy­tu, czy­li ma dostęp do bar­dzo dobrych mate­ria­łów. W Polsce dopła­ty są zabro­nio­ne, czy­li albo pacjent zga­dza się na to, co jest dostęp­ne na NFZ, albo musi wszyst­ko zapła­cić z wła­snej kie­sze­ni. Brutalną praw­dą jest, że nie mamy wyj­ścia i musi­my korzy­stać z pry­wat­nej opie­ki, bo publicz­na służ­ba zdro­wia prak­tycz­nie nie ist­nie­je. Zaproponowane roz­wią­za­nia potra­fią być wręcz szko­dli­we dla pacjen­ta. Nie dla­te­go, że leka­rze chcą zro­bić coś źle, tyl­ko dla­te­go, że nie mają szans i moż­li­wo­ści uwzględ­nić całej sytu­acji doty­czą­cej pacjen­ta. W Wielkiej Brytanii pań­stwo­wa służ­ba rów­nież jest w cięż­kiej sytu­acji jeśli cho­dzi o sto­ma­to­lo­gię. Refundowane są tyl­ko pod­sta­wo­we usłu­gi, a ubez­pie­cze­nia są bar­dzo dro­gie. Dlatego wła­śnie tak wie­lu Polaków na co dzień tam miesz­ka­ją­cych leczy się w Polsce. Jest to dla nich korzyst­ne finan­so­wo – pod­su­mo­wu­je Urszula Jarosz z Kliniki Varsovia Dental w Warszawie.

Denturyzm, czy­li tury­sty­ka den­ty­stycz­na to zja­wi­sko zysku­ją­ce na popu­lar­no­ści od lat. Polacy mogą się cie­szyć wyso­ką jako­ścią usług pry­wat­nych w kra­ju, a dla odwie­dza­ją­cych z zagra­ni­cy dodat­ko­wo cena jest bar­dzo atrakcyjna.

Kontakt dla mediów: Aleksandra Karwacka tel. 452–931-562 e‑mail a.karwacka@agencjafaceit.pl

Urszula Jarosz: lekarz sto­ma­to­log, od 10 lat wła­ści­ciel­ka Kliniki Varsovia Dental, stu­dio­wa­ła psy­cho­lo­gię na Uniwersytecie Warszawskim i sto­ma­to­lo­gię na Wyższej Szkole Technicznej w Akwizgranie (Aachen) w Niemczech.  Studiowała orto­don­cję na Uniwersytecie w Graz w Austrii. W kli­ni­ce zaj­mu­je się głów­nie pro­te­ty­ką i ortodoncją.

 

 

 

KUP DZIECKU… ZŁOTO ZA 500+

A gdy­by tak… świad­cze­nie 500+ (za chwi­lę 800+) ulo­ko­wać w start dziec­ka w doro­słe życie? Jaka for­ma loka­ty będzie naj­bez­piecz­niej­sza i naj­le­piej ochro­ni war­tość pie­nią­dza? A gdy­by tak to świad­cze­nie 500+ wymie­nić na sztab­ki złota?

Istnieje wie­le form loko­wa­nia kapi­ta­łu, na przy­kład nie­ru­cho­mo­ści. Nie jest to jed­nak opcja dostęp­na dla więk­szo­ści oby­wa­te­li zara­bia­ją­cych śred­nią kra­jo­wą. Inwestycje na gieł­dzie, wciąż wią­żą się z dużym ryzy­kiem utra­ty pie­nię­dzy. Bezpieczną i efek­tyw­ną for­mą loko­wa­nia oszczęd­no­ści jest kup­no zło­ta w posta­ci sztabek.

Dlaczego więc nie prze­zna­czyć świad­czeń 500+ w bez­piecz­ny zakup szta­bek „po kawał­ku”? Obecnie każ­de dziec­ko do 18 roku życia dosta­je z pro­gra­mu aż 108 tysię­cy zło­tych. Oznacza to, że gdy­by rodzi­ce prze­zna­czy­li je na zło­to, to dziec­ko na swo­ją 18-stkę mogło­by dostać ok. 13 zło­tych, uncjo­wych szta­bek. Gdy w stycz­niu 2024 roku będzie wpro­wa­dzo­ne nowe świad­cze­nie i kwo­ta wzro­śnie do 800 zło­tych będzie to już suma­rycz­nie 172 800 zło­tych, czy­li przy obec­nych cenach ponad 21 uncji złota.

Zakup zło­ta od lat jest spo­so­bem na zabez­pie­cze­nie war­to­ści pie­nię­dzy w cza­sie. Teraz – dzię­ki skle­po­wi Goldsaver – sztab­kę zło­ta moż­na kupo­wać „po kawał­ku”, bez wyda­wa­nia jed­no­ra­zo­wo więk­szej kwo­ty. Złoto kupo­wać moż­na z dowol­ną czę­sto­tli­wo­ścią i za dowol­ne kwo­ty (mini­mum 50 zł), a po „uzbie­ra­niu” jed­nej uncji, czy­li 31,1 gra­ma, sztab­kę moż­na odebrać.

– Jako pierw­si wpro­wa­dzi­li­śmy na pol­ski rynek takie roz­wią­za­nie – mówi Michał Tekliński, eks­pert ryn­ku zło­ta, Goldsaver.pl – Dzięki temu, na zakup sztab­ki zło­ta może sobie pozwo­lić prak­tycz­nie każ­dy. W skle­pie Goldsaver nie trze­ba dekla­ro­wać kwot ani czę­sto­tli­wo­ści zaku­pów. Minimalna kwo­ta zaku­pu to 50 zł, ale może to być 200, 300 czy 500 zł. Za każ­dym razem naby­wa­my pew­ną ilość zło­ta po aktu­al­nym kur­sie NBP, a po uzbie­ra­niu peł­nej uncji, może­my ją ode­brać, sprze­dać lub zacząć kupo­wać kolejną. 

Złoto od lat uzna­wa­ne jest za bar­dzo bez­piecz­ną for­mę loko­wa­nia mająt­ku. Chroni war­tość pie­nią­dza przed utra­tą siły nabyw­czej (infla­cją), zawi­ro­wa­nia­mi natu­ry gospo­dar­czej czy geo­po­li­tycz­nej. Jest tak­że bar­dzo poręcz­ne – uncjo­wa sztab­ka zło­ta w opa­ko­wa­niu ma wymia­ry zbli­żo­ne do kar­ty kre­dy­to­wej. Jest zatem bar­dzo łatwe do trans­por­to­wa­nia czy prze­cho­wy­wa­nia. Złoto jest tak­że mię­dzy­na­ro­do­we – bez tru­du odsprze­da­my je w dowol­nym miej­scu na świecie.

– Złoto to świet­ny spo­sób na loko­wa­nie pie­nię­dzy w dłu­gim ter­mi­nie – tłu­ma­czy Michał Tekliński. – Pieniądze tra­cą swo­ją siłę nabyw­czą, czy­li za tę samą kwo­tę może­my z cza­sem kupić mniej. Nie doty­czy to tyl­ko cza­su, gdy infla­cja jest wyso­ka, jak dziś. Cel infla­cyj­ny Narodowego Banku Polskiego, to 2,5 proc., a więc nawet przy „nor­mal­nej” infla­cji nasze pie­nią­dze tra­cą na war­to­ści. Ze zło­tem jest ina­czej, ponie­waż jest to suro­wiec natu­ral­ny, któ­ry trze­ba wydo­być. A w koszt wydo­by­cia wzra­sta wraz ze wzro­stem cen sprzę­tu, ener­gii i pra­cow­ni­ków, a więc wraz ze spad­kiem siły nabyw­czej pieniądza.

Złoto to dosko­na­ły spo­sób na odkła­da­nie pie­nię­dzy dla sie­bie np. na eme­ry­tu­rę, czy cho­ciaż­by dla swo­ich dzieci.

– Załóżmy, że kupi­li­śmy dla naszej pocie­chy sztab­kę zło­ta w 2005 roku i zapła­ci­li­śmy za nią 444 USD – mówi eks­pert Goldsaver. – Gdybyśmy dzi­siaj daje­my ją naszej cór­ce lub syno­wi w pre­zen­cie na 18. uro­dzi­ny, jej war­tość wyno­si­ła­by już 1859 USD, a więc ponad 4 razy wię­cej niż za nią zapłaciliśmy! 

Warto roz­wa­żyć tę for­mę oszczę­dza­nia, szcze­gól­nie, że zło­ta – w prze­ci­wień­stwie do pie­nię­dzy – nie da się dodru­ko­wać, a według Światowej Rady Złota zaso­by dro­go­cen­ne­go krusz­cu wyczer­pią się w cią­gu naj­bliż­szych 3–4 dekad.

Goldsaver: Goldsaver jest czę­ścią Goldenmark. Od lat dostar­cza fizycz­ne zło­to – sztab­ki i mone­ty. Jest jed­nym z naj­więk­szych w Polsce dys­try­bu­to­rów zło­ta fizycz­ne­go na ryn­ku klien­tów indywidualnych.

https://goldsaver.pl/