PRZEZ ŻOŁĄDEK DO… ŁÓŻKA. JAKIE AFRODYZAJKI OFERUJE NAM KUCHNIA JAPOŃSKA?

PRZEZ ŻOŁĄDEK DO… ŁÓŻKA. JAKIE AFRODYZAJKI OFERUJE NAM KUCHNIA JAPOŃSKA?

 

Afrodyzjaki, któ­rych nazwa nie bez powo­du pocho­dzi od imie­nia grec­kiej bogi­ni miło­ści i pięk­na – Afrodyty, to dodat­ki i przy­pra­wy wzmac­nia­ją­ce smak potraw, nastrój oraz… pod­no­szą­ce libi­do. Oprócz popu­lar­nych tru­ska­wek, cze­ko­la­dy czy bana­na może­my do nich zali­czyć róż­ne­go rodza­ju owo­ce morza, paprycz­kę chi­li oraz suro­wą rybę. To pro­duk­ty czę­sto wyko­rzy­sty­wa­ne w kuch­ni azja­tyc­kiej. Nie dzi­wi więc fakt, że na roman­tycz­ną kola­cję w Walentynki, bar­dzo czę­sto wybie­ra­my restau­ra­cje japoń­skie ser­wu­ją­ce sushi. Jakie dania zamó­wić, aby wzbu­dzić pożą­da­nie uko­cha­nej oso­by? Co oprócz skład­ni­ków pobu­dza naszą fan­ta­zję? Czy sushi może wywo­łać powiew namięt­no­ści u nasze­go part­ne­ra? Posłuchajmy rad sze­fa kuch­ni jed­nej z popu­lar­niej­szych „suszar­ni” sto­li­cy – restau­ra­cji Sakana. 

 

Ponad poło­wa Polaków w Walentynki zamie­rza zjeść kola­cję z uko­cha­ną oso­bą.[1] Część z nas zosta­nie w domu, aby samo­dziel­nie przy­go­to­wać posi­łek dla part­ne­ra, inni wolą wyjść do restau­ra­cji, aby tam uczcić świę­to zako­cha­nych. Chcąc roz­grzać atmos­fe­rę i roz­pa­lić pło­mień w związ­ku, war­to się­gnąć po orien­tal­ne dania, takie jak sushi, ponie­waż owo­ce morza i suro­wa ryba to jed­ne z bar­dziej sku­tecz­nych, natu­ral­nych afro­dy­zja­ków. Obecność fos­fo­ru, wap­nia, jodu, żela­za, wita­mi­ny B i gli­ko­fos­fo­ra­nu spra­wia, że czu­je­my eks­cy­ta­cję i zwięk­szo­ne pod­nie­ce­nie. Co cie­ka­we, wła­śnie te wita­mi­ny i mine­ra­ły moż­na zna­leźć w więk­szo­ści stwo­rzeń zamiesz­ku­ją­cych morza – szcze­gól­nie sko­ru­pia­kach, któ­re są tak chęt­nie wyko­rzy­sty­wa­ne przez Japończyków. Do tego wysma­ko­wa­ny spo­sób poda­nia oraz moż­li­wość dzie­le­nia się kęsa­mi jedze­nia pobu­dza nas i wpły­wa na wszyst­kie nasze zmysły.

 

AFRODYZJAKI, CZYLI CO JEŚĆ W WALENTYNKI

 

Powiedzenie „przez żołą­dek do ser­ca” to tra­fio­ne sło­wa, zwłasz­cza w obcho­dzo­ne chy­ba pod nie­mal każ­dą sze­ro­ko­ścią geo­gra­ficz­ną świę­to miło­ści. Tego dnia war­to wybrać jedze­nie obfi­tu­ją­ce w afro­dy­zja­ki, stąd popu­lar­ność sushi. Można je przy­go­to­wać samo­dziel­nie, wte­dy rolo­wa­nie ryżu i dobie­ra­nie swo­ich ulu­bio­nych dodat­ków, a następ­nie zawi­ja­nie ich w pła­ty wodo­ro­stów nori będzie cie­ka­wą i przy­jem­ną aktyw­no­ścią dla pary. W Walentynki wie­le osób wca­le nie uży­wa pałe­czek, ponie­waż sushi jedzo­ne pal­ca­mi i kar­mie­nie swo­je­go part­ne­ra świet­nie spraw­dza się jako kuli­nar­ny afro­dy­zjak. W Polsce mamy dużo luź­niej­sze podej­ście do rytu­ału jedze­nia sushi. Japończycy są w tym wzglę­dzie nie­zwy­kle zasad­ni­czy – nie poda­je się tam wasa­bi, bo to chef szy­ku­ją­cy nigi­ri wie, ile przy jakiej czę­ści danej ryby powin­no się zna­leźć japoń­skie­go chrza­nu. Z kolei sos sojo­wy słu­ży tam do lek­kie­go muśnię­cia ryby, nie moczy się w nim ryżu, któ­ry szyb­ko absor­bu­je inten­syw­ny sło­ny aro­mat tego dodat­ku. Jakie dania wpra­wią więc zako­cha­nych w dobry nastrój 14 lute­go?Poza kla­sycz­ny­mi pozy­cja­mi z menu w posta­ci maków, nigi­ri czy sashi­mi w świę­to zako­cha­nych pole­cał­bym coś wyjąt­ko­we­go – war­to skosz­to­wać ostryg, któ­re są też sil­nym afro­dy­zja­kiem. W naszej restau­ra­cji spro­wa­dza­my je z Francji i ser­wu­je­my w towa­rzy­stwie cudow­nych cytru­so­wych, lek­kich i rześ­kich aro­ma­tów. Do tego poda­je­my nie­co pikant­niej­szy top­ping, któ­ry dopro­wa­dza kub­ki sma­ko­we do eks­plo­zji. Inną, cie­ka­wą pro­po­zy­cją jest tuń­czyk błę­kit­no­płe­twy, w któ­rym wyróż­nia­my 3 czę­ści – każ­da sma­ku­je i wyglą­da zupeł­nie ina­czej ze wzglę­du na zróż­ni­co­wa­ną zawar­tość tłusz­czu, waż­ne­go nośni­ka sma­ku. Cześć chu­dą (z japoń­skie­go aka­mi – polę­dwi­ca, grzbiet) ser­wu­je­my z sosem Tsuyu Truflowym z tar­tą ze świe­żą tru­flą. Przeciwwagą dla tej pro­po­zy­cji będzie misecz­ka tata­ra z czę­ści brzusz­nej, tłu­stej (nazwa japoń­ska – toro) z odro­bi­ną czar­ne­go maśla­ne­go kawio­ru z jesio­tra – opo­wia­da Bartosz Leszczyński, szef kuch­ni w restau­ra­cji Sakana Browary Warszawskie.

 

- Pamiętajmy o oczysz­cze­niu kub­ków sma­ko­wych pomię­dzy kosz­to­wa­niem róż­nych rodza­jów kuli­nar­nych afro­dy­zja­ków. Po każ­dym powin­no się jeść mary­no­wa­ny imbir. Co cie­ka­we on tak­że jest natu­ral­nym afro­dy­zja­kiem – ze wzglę­du na zawar­ty ole­jek ete­rycz­ny, któ­ry dzia­ła na orga­nizm sty­mu­lu­ją­co i roz­grze­wa­ją­co. Warto pikant­ne dania, ponie­waż nic lepiej nie roz­grze­wa niż chi­li, któ­re wzmac­nia smak i pobu­dza zmy­sły, a przede wszyst­kim wpły­wa na wytwa­rza­nie hor­mo­nów szczę­ścia – endor­fin – doda­je Leszczyński.

 

Niektórzy pasjo­na­ci kuch­ni japoń­skiej poszu­ku­ją nowych wer­sji tra­dy­cyj­nych dań lub wyjąt­ko­wych skład­ni­ków. Miłośnicy wra­żeń eks­tre­mal­nych, w ramach afro­dy­zja­ku, uży­wa­ją japoń­skiej roz­dym­ki, czy­li ryby Fugu. Dobrze i bez­piecz­nie przy­go­to­wa­na jest pysz­na, jed­nak wystar­czy jeden błąd kucha­rza i może zmie­nić się w tru­ci­znę. Zawiera ona bowiem śmier­tel­ną dla ludzi tetro­do­tok­sy­nę, któ­ra na nie­co roz­grze­wać i odrę­twiać, a w małych ilo­ściach sta­no­wi sil­ny afro­dy­zjak. Ten przy­smak dodat­ko­wo zapew­nia por­cję wyjąt­ko­wych wra­żeń kuli­nar­nych i zastrzyk adrenaliny.

 

CZAS NA DESER, CZYLI MIŁOSNA AMBROZJA

 

Jeśli cho­dzi o słod­ko­ści, walen­tyn­ko­we menu war­to posze­rzyć o orze­chy, mię­tę czy uzna­wa­ne od sta­ro­żyt­no­ści za afro­dy­zjak owo­ce, takie jak: ana­nas, man­go czy figi. – Figami zaja­dli się już sta­ro­żyt­ni Grecy i Rzymianie, któ­rzy doce­nia­li ich słod­ki smak i nie­zwy­kłe dzia­ła­nie pod­no­szą­ce libi­do. W restau­ra­cji Sakana Browary Warszawskie dla zako­cha­nych przy­go­to­wa­li­śmy ser­nik man­go oraz lody figo­we, któ­re robi­my ze świe­żych owo­ców z dodat­kiem mię­ty. Chociaż cie­ka­wost­ką kuli­nar­ną jest tak­że chru­pią­cy węgorz w for­mie dese­ru. Podajemy go w towa­rzy­stwie foie gras i sta­ran­nie posie­ka­nej dym­ki skro­plo­nej słod­ki sosem – mówi szef kuch­ni tej restauracji.

PRAWDA CZY SŁODKIE KŁAMSTWO?

Naukowcy do tej pory spie­ra­ją się, czy natu­ral­ne afro­dy­zja­ki mają fak­tycz­nie tak szcze­gól­ne dzia­ła­nie, jakie przy­pi­su­je­my im od wie­ków. Jednak nie da się zaprze­czyć, że zawar­te w nich mikro­ele­men­ty i wita­mi­ny mają pozy­tyw­ny wpływ na nasz orga­nizm. Zresztą, wzmac­nia­ją smak i nada­ją wyjąt­ko­wo­ści daniom. A prze­cież, zwłasz­cza w Walentynki, poszu­ku­je­my uni­ka­to­wych doznań sma­ko­wych i dań, któ­re nas oczarują.

Sakana Sushi Bar – iza­kaya – japoń­ski bar z prze­ką­ska­mi – zlo­ka­li­zo­wa­ny w nowych tęt­nią­cych życiem Browarach Warszawskich w samym ser­cu Woli. Lokal zna­nej sie­ci Sakana w kolej­nej odsło­nie ser­wu­je tra­dy­cyj­ne sushi i wie­le nowych dań inspi­ro­wa­nych orien­tal­ną kuch­nią, w for­mie tale­rzy­ków z prze­ką­ska­mi do dzie­le­nia. W tygo­dniu restau­ra­cja ser­wu­je lun­che od godz. 12.00–15.00. Na gości cze­ka­ją cie­płe wnę­trza w mini­ma­li­stycz­nym nowo­cze­snym sty­lu, miej­sca przy barze oraz przy sto­li­kach z opcją rezer­wa­cji, w sezo­nie let­nim duży ogród z wido­kiem na głów­ny plac Browarów Warszawskich.

[1] Barometr Providenta 2023