Livigno – prawdziwe Eldorado dla narciarzy oferuje darmowe skipassy

Wysoko w Alpach Lombardzkich, w uro­kli­wej doli­nie na wyso­ko­ści 1.816 m n.p.m. leży malow­ni­cze mia­stecz­ko zwa­ne „Małym Tybetem” Europy. To praw­dzi­wy raj dla miło­śni­ków nar­ciar­stwa – 115 km ośnie­żo­nych tras z zapie­ra­ją­cy­mi dech wido­ka­mi spra­wia, że przy­jeż­dża­ją tu fani zimo­we­go sza­leń­stwa z całej Europy, a nawet dal­szych zakąt­ków świa­ta. Szczególnie upodo­ba­li sobie tę miej­sco­wość Polacy, Czesi i Niemcy. W sezo­nie zimo­wym do Livigno na nar­ty przy­jeż­dża bli­sko 200 000 naszych roda­ków. Co ich przy­cią­ga w to miej­sce? Nowoczesna infra­struk­tu­ra i dłu­gie nar­to­stra­dy, duża licz­ba szkó­łek nar­ciar­skich z mówią­cy­mi po pol­sku instruk­to­ra­mi, stre­fa wol­no­cło­wa, a może inne atrak­cje oraz wło­skie „dolce vita”? Warto wie­dzieć, że w tym roku poja­wi­ła się wyjąt­ko­wa ofer­ta – od 2 do 22 grud­nia ski­pas­sy są dar­mo­we dla wszyst­kich gości Livigno.

Położenie Livigno two­rzy ide­al­ne warun­ki do upra­wia­nia nar­ciar­stwa. Piękna sce­ne­ria i kilo­me­try tras nar­ciar­skich wspie­ra­ne przez nowo­cze­sną infra­struk­tu­rę, to bez wąt­pie­nia jeden z naj­moc­niej­szych atu­tów tego miej­sca. 115 km tras nar­ciar­skich roz­cią­ga się na wyso­ko­ści bli­sko 3.000 m n.p.m., a wie­le z nich ma swój począ­tek w samy ser­cu mia­stecz­ka, w pobli­żu hote­li i apar­ta­men­tów. Spośród poło­żo­nych w oko­licz­nych doli­nach 74 sto­ków o róż­nym stop­niu trud­no­ści, każ­dy znaj­dzie odpo­wied­ni dla sie­bie. Są one ze sobą połą­czo­ne 6 kole­ja­mi gon­do­lo­wy­mi (Carosello 3000 I i II, Mottolino, Livigno Centro Tagliede I i II, Cassana), 14 wycią­ga­mi krze­seł­ko­wy­mi i 11 wycią­ga­mi tale­rzy­ko­wy­mi. Dzięki dwóm bez­płat­nym liniom waha­dło­wym ser­wi­su Skilink nar­cia­rze mogą w kil­ka minut prze­nieść się ze sto­ku Carosello na stok Mottolino.

Na poczat­ku­ją­cych nar­cia­rzy cze­ka 150 instruk­to­rów prze­szko­lo­nych przez Włoską Szkołę Narciarską. Szkolą oni dzie­ci i mło­dzież oraz doro­słych, któ­rzy dopie­ro zaczy­na­ją swo­ją przy­go­dę z nar­ta­mi. Z ich usług korzy­sta­ją tak­że oso­by, któ­re chcia­ły­by popra­wić tech­ni­kę jaz­dy albo spró­bo­wać freeride’u poza utar­ty­mi szla­ka­mi. Instruktorzy mówią w kli­ku języ­kach, w tym po pol­sku, co znacz­nie uła­twia komu­ni­ka­cję. Rodziny z dzieć­mi chęt­nie korzy­sta­ją z funk­cjo­nu­ją­cych w Livigno przez cały sezon zimo­wy szkółek.

SNOW PARKI, FREERIDE I HELISKIING

Dla miło­śni­ków więk­szych emo­cji i poszu­ki­wa­czy adre­na­li­ny Livigno ofe­ru­je sze­reg wyjąt­ko­wych atrak­cji. Snowparki takie jak: Mottolino Snowpark, The Beach czy Amerikan Snowpark, przy­cią­ga­ją zarów­no pro­fe­sjo­na­li­stów, jak i tych, któ­rzy dopie­ro roz­po­czy­na­ją swo­ją przy­go­dę z fre­esty­lem. Znajdują się tu tak­że wyzna­czo­ne stre­fy dla naj­młod­szych nar­cia­rzy, dzię­ki cze­mu mogą oni ćwi­czyć swo­je umie­jęt­no­ści, pierw­sze sko­ki i nar­ciar­skie tri­ki. Livigno sły­nie tak­że z obsza­rów freeride’owych, gdzie miło­śni­cy pręd­ko­ści i zjaz­dów poza utar­ty­mi szla­ka­mi doświad­czą bar­dziej eks­tre­mal­nych prze­żyć sam na sam z natu­rą. Wisienką na tor­cie jest heli­skiing, czy­li lot śmi­głow­cem w naj­wyż­sze punk­ty Alp i zjazd na nar­tach po nie­tknię­tych ludz­ką sto­pą śnież­nych sto­kach. Dzięki tak przy­go­to­wa­nej infra­struk­tu­rze i dosko­na­łym warun­kom Livigno zosta­ło gospo­da­rzem zawo­dów snow­bo­ar­do­wych i nar­ciar­stwa freestyle’owego pod­czas olim­pia­dy Mediolan-Cortina 2026.

ATRAKCJE NA STOKU, CZYLI WŁOSKI STYL ŻYCIA 

Włosi sły­ną ze swo­je­go zami­ło­wa­nia do zaba­wy, gościn­no­ści, uśmie­chu i opty­mi­zmu. Dlatego jak nikt inny rozu­mie­ją, że po dniu spę­dzo­nym na sto­ku każ­dy zasłu­gu­je na odro­bi­nę przy­jem­no­ści. Już oko­ło godzi­ny 17 rusza­ją pierw­sze impre­zy Apres Ski, gdzie doro­śli nar­cia­rze mogą przy muzy­ce wypić Aperol lub popu­lar­ny kok­tajl Bombardino oraz zjeść praw­dzi­wą wło­ską piz­zę. Nietrudno też tra­fić na wyda­rze­nia spe­cjal­ne, takie jak Powder Days, czy­li świę­to­wa­nie dni z duży­mi opa­da­mi śnie­gu. Dla chęt­nych, pra­gną­cych zoba­czyć sto­ki Livigno w nie­co innej odsło­nie przy­go­to­wa­no Sunrise Emotion & Luxury Breakfast oraz Sunset Emotion, czy­li jaz­dę ratra­ka­mi o wscho­dzi i o zacho­dzie słoń­ca, któ­ra na dłu­go zosta­ną w pamięci.

DARMOWE SKIPASSY

Darmowe ski­pas­sy to pro­mo­cja dostęp­na od 2 do 22 grud­nia 2023 roku. Przez 20 dni każ­dy, kto zatrzy­ma się na co naj­mniej 4 noce w hote­lu lub 7 nocy w apar­ta­men­cie uczest­ni­czą­cym w akcji, otrzy­ma bez­płat­ny kar­net nar­ciar­ski. Pakiet moż­na nabyć doko­nu­jąc rezer­wa­cji bez­po­śred­nio w obiek­cie tury­stycz­nym lub na stro­nie inter­ne­to­wej Livigno pod lin­kiem https://booking.livigno.eu/en/.

ZIMA ZASKOCZYŁA WŁOCHÓW

W tym roku zima przy­szła wyjąt­ko­wo wcze­śnie i nawet wło­scy góra­le są zasko­cze­ni. Na szczy­tach gór zale­ga impo­nu­ją­ca war­stwa śnie­gu o gru­bo­ści 1 metra, dla­te­go wybra­ne wycią­gi i tra­sy są otwar­te od sobo­ty, 18 listo­pa­da – dwa tygo­dnie przed pla­no­wa­nym ter­mi­nem. Fani zimo­we­go sza­leń­stwa już teraz mogą sko­rzy­stać 1 kolej­ki gon­do­lo­wej i 2 wycią­gów krze­seł­ko­wych na Carosello i jeź­dzić na od 3 do 5 tras.

 

🗓️ Ważne daty:

 

Wczesne otwar­cie wybra­nych tras: 18 listopada

Pełne otwar­cie sto­ków w Livigno: 2 grudnia

🏔️ Ceny kar­ne­tów narciarskich:

Specjalny Dzienny Karnet (do 2 grud­nia): 30€

Dzienny Karnet (od 2 grud­nia dla osób nie­bio­rą­cych udzia­łu w pro­mo­cji Free SkiPass): 63€

Free SkiPass (od 2 do 22 grud­nia): 0€

Strona Livigno w języ­ku pol­skim znaj­du­je się pod lin­kiem: https://www.livigno.eu/pl/

 

Kiedy moda spotyka się ze sztuką Szlachetny detal w najnowszych trendach

Moda i sztu­ka – z pozo­ru dwa odmien­ne świa­ty, któ­rych fun­da­ment pozo­sta­je jed­nak ten sam. Piękno i dba­łość o detal – oto nici sca­la­ją­ce te dzie­dzi­ny w całość. Podobnie jak rzeź­ba czy obraz, ubra­nie tak­że może być arcy­dzie­łem. Unikatowy pro­jekt stwo­rzo­ny wła­sno­ręcz­nie ze szla­chet­nych tka­nin, wystę­pu­je w zale­d­wie kil­ku egzem­pla­rzach i moż­na go zdo­być  wyłącz­nie od twór­cy. To taki sam skarb, jak naj­bar­dziej pożą­da­ne dzie­ła sztuki. 

Patrząc na współ­cze­sne tren­dy i pro­duk­cję ubrań na dużą ska­lę, moż­na odnieść wra­że­nie, że praw­dzi­we rze­mio­sło gdzieś zagi­nę­ło. Bogate zdo­bie­nia, hafty, klam­ry – wszyst­kie te ele­men­ty, nie­gdyś uwa­ża­ne za nie­zbęd­ne w ele­ganc­kich sty­li­za­cjach, w maso­wych pro­jek­tach odchodzą
w nie­pa­mięć. Cóż – w maso­wej pro­duk­cji waż­na jest ilość a nie jakość.

Na szczę­ście, świat praw­dzi­wych kre­ato­rów mody nadal ist­nie­je. Dla pasjo­na­tów haute coutu­re, istot­ny jest nawet naj­mniej­szy detal pro­jek­to­wa­ne­go stro­ju. Jedną z takich nie­licz­nych pasjo­na­tek kla­sycz­ne­go kra­wiec­twa jest Izabela Łapińska, nazy­wa­na nie bez przy­czy­ny mistrzy­nią deta­lu. Artystka zwra­ca uwa­gę świa­ta mody nie­po­wta­rzal­nym sty­lem, w któ­rym na pierw­szy plan wysu­wa się wła­śnie dba­łość o szla­chet­ne, ręcz­nie wyko­ny­wa­ne drobiazgi.

Odpowiedzialna moda

W cza­sach, gdy coraz więk­sze aspek­ty życia anek­tu­ją maszy­ny i sztucz­na inteligencja,
to wła­śnie wyko­ny­wa­ne ręcz­nie i z pie­ty­zmem przed­mio­ty oka­zu­ją się naj­więk­szym luk­su­sem.  Nie cho­dzi tu wyłącz­nie o pre­stiż mar­ki i logo, któ­re wid­nie­je na odzie­ży. Indywidualność w modzie wią­że się z ubio­rem, któ­ry jest ponad­cza­so­wy i dzię­ki swo­jej jako­ści słu­ży lata­mi. To jed­nak nie wszyst­ko – spe­cjal­nie zapro­jek­to­wa­ny, skro­jo­ny na mia­rę strój w swo­isty spo­sób wyra­ża jego wła­ści­ciel­kę, pod­kre­śla­jąc jej oso­bo­wość i doda­jąc szczyp­ty elegancji.

- Dziś woli­my nosić bar­dziej dys­kret­ne ubra­nia z logo scho­wa­nym w pod­szew­ce. Szukamy rze­czy, któ­rych nikt inny nie ma, pyta­my o rodzaj weł­ny, rzeź­bie­nie klam­ry, wzór na mate­ria­le. Interesuje nas histo­ria dane­go stro­ju i jak go uszy­to. Polki i Polacy coraz czę­ściej chcą zain­we­sto­wać w wyso­kiej jako­ści płaszcz, żakiet czy mary­nar­kę – po to, by pod­kre­ślić swój styl,  i korzy­stać z wybra­nych rze­czy przez dłu­gie lata – pod­kre­śla pro­jek­tant­ka Izabela Łapińska.

Piękno i ele­gan­cja nie ule­ga­ją trendom

Klasyczną ele­gan­cję znaj­dzie­my w naj­now­szych pro­po­zy­cjach pro­jek­tant­ki na sezon jesień – zima 2022/23. Kolekcja o nazwie Pantera to odzwier­cie­dle­nie siły kobiecości.

Inspiracją do powsta­nia pro­jek­tów sta­ły się zabyt­ki archi­tek­tu­ry rzym­skiej two­rzo­ne przez wiel­kich mistrzów sztu­ki budow­nic­twa, a tak­że iko­ny pięk­nych, wyra­fi­no­wa­nych kobiet – Sophia Loren, Gina Lollobrigida, Monica Bellucci. W kolek­cji zwra­ca­ją uwa­gę szla­chet­ne tka­ni­ny, intry­gu­ją­ce wykoń­cze­nia i ręcz­nie robio­ne zdo­bie­nia, takie jak wyszy­wa­ne guzi­ki, srebr­ne klam­ry. Uwagę przy­ku­wa­ją też deta­le – mister­ne koron­ki wypla­ta­ne ręcz­nie z meta­li szla­chet­nych, falu­ją­ce ręka­wy jak kopu­ły wiel­kich bazy­lik, czy leją­ce tka­ni­ny z wzorami
i uwy­pu­kle­nia­mi flo­ko­wa­ny­mi niczym struk­tu­ry rzeź­bio­nych fontann.

Jedyny taki egzem­plarz na świecie!

Kolekcję wyróż­nia­ją dosko­na­łej jako­ści płasz­cze tj. Gunter, Ramona, Georgette, Anastasia. Warto zwró­cić uwa­gę szcze­gól­nie na ten ostat­ni. Płaszcz Anastasia to jedy­ny taki egzem­plarz na świecie!

- Coraz wię­cej kobiet ceni sobie indy­wi­du­al­ność. Przekłada się to tak­że na zmia­nę myślenia
o modzie. Unikatowe pro­jek­ty, tzw. „
bia­łe kru­ki”, to mak­sy­mal­nie dopra­co­wa­na odzież. Tutaj każ­dy nawet naj­mniej­szy ele­ment ma wła­sną histo­rię i two­rzy per­fek­cyj­ną całość – pod­kre­śla Izabela Łapińska.

Ten wyjąt­ko­wy, fine­zyj­ny płaszcz jest niczym małe dzie­ło sztu­ki. Zdobi go koron­ka Sophie Hallette, stwo­rzo­na z meta­lo­wych, usztyw­nia­nych nici oraz mięk­ka, jedwa­bi­sta pod­szew­ka. Całość wyko­na­na jest z wło­skiej tka­ni­ny – szla­chet­nej domiesz­ki weł­ny z jedwa­biem z błysz­czą­cy­mi, srebr­ny­mi dro­bin­ka­mi o wyjąt­ko­wym splo­cie. Warto też zwró­cić uwa­gę na uni­ka­to­wy krój ręka­wów mister­nie połą­czo­nych w całość.  Czysta poezja.

Mówi się, że nie sza­ta zdo­bi czło­wie­ka, ale czyż czło­wiek nie żyje pięk­niej w uni­kal­nej szacie?

IZABELA ŁAPIŃSKA – pro­jek­tant­ka, artyst­ka, od pięt­na­stu lat wyróż­nia się na tle pol­skiej sce­ny modo­wej jako­ścią, ponad­cza­so­wą ele­gan­cją oraz luk­su­so­wy­mi wykoń­cze­nia­mi. Projekty Izabeli Łapińskiej cie­szą się zain­te­re­so­wa­niem nie tyl­ko w Polsce, ale i na świe­cie. Jej poka­zy dwu­krot­nie odby­wa­ły się w Paryżu oraz
w Wiedniu. Inspiruje ją tak­że sama kobie­ta – ele­ganc­ka, sto­no­wa­na, intry­gu­ją­ca. Typ ary­sto­krat­ki, któ­ra nie musi krzy­czeć, by zostać zauważoną.

Więcej inspi­ra­cji na stro­nie: https://www.izabelalapinska.com/

MNK Partners podsumowuje rok działalności w Polsce

W ubie­głym roku MNK Partners ogło­si­ła roz­po­czę­cie dzia­łal­no­ści w Polsce. Celem fran­cu­skiej fir­my było otwar­cie się na rynek nie­ru­cho­mo­ści w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.

Pierwszą inwe­sty­cją – debiu­tem, na któ­ry MNK Partners zde­cy­do­wa­ła się w naszym kra­ju, był biu­ro­wiec kla­sy A w Warszawie, odda­ny do użyt­ku w 2016 r. i w cało­ści wyna­ję­ty pol­skiej cen­tra­li fir­my GPoland.

- Polska jest dla nas i dla naszych inwe­sto­rów ryn­kiem o dużym poten­cja­le. Planujemy tu kolej­ne trans­ak­cje, któ­re przy­nio­są zwro­ty i poten­cjal­ne zyski naszym inwe­sto­rom – mówi Mansour Khalifé, zało­ży­ciel i pre­zes MNK Partners.

O ile rok 2021 upły­nął głów­nie pod zna­kiem poszu­ki­wa­nia poten­cjal­nych celów inwe­sty­cyj­nych i nego­cja­cji umów, o tyle począ­tek 2022 roku zaowo­co­wał dwie­ma trans­ak­cja­mi. Na prze­ło­mie roku MNK Partners ogło­si­ło naby­cie budyn­ku Point.44 w Piasecznie pod Warszawą, a dwa mie­sią­ce póź­niej zakup biu­row­ca NC3 w ser­cu Mokotowa.

- Obecnie kon­cen­tru­je­my naszą uwa­gę na biu­row­cach, par­kach han­dlo­wych i logi­sty­ce, ale jak poka­zu­ją nasze trans­ak­cje w innych kra­jach, takie jak naby­cie budyn­ku uni­wer­sy­tec­kie­go w Budapeszcie czy hote­lu w Lizbonie, każ­da oka­zja z dobry­mi fun­da­men­ta­mi ryn­ko­wy­mi, któ­ra może real­nie zwięk­szyć war­tość i zyski naszych fun­du­szy jest dokład­nie ana­li­zo­wa­na i oce­nia­na – wyja­śnia Małgorzata Cieślak-Belgy, Dyrektor Inwestycyjny w MNK Partners .

Polski oddział MNK Partners mie­ści się w Warszawie. Warto zazna­czyć, że zespół eks­per­tów w sto­li­cy jest obec­nie odpo­wie­dzial­ny za pozy­ski­wa­nie inwe­sty­cji i zarzą­dza­nie akty­wa­mi fun­du­szy MNK Partners w całej Europie.

Grupa MNK Partners, z sie­dzi­bą w Paryżu, Luksemburgu i Warszawie, jest fir­mą spe­cja­li­zu­ją­cą się w ogól­no­eu­ro­pej­skich inwe­sty­cjach w nie­ru­cho­mo­ści o wyso­kim poten­cja­le war­to­ści dla fran­cu­skich i mię­dzy­na­ro­do­wych klien­tów pro­fe­sjo­nal­nych. Stworzona w 2017 roku przez Mansoura Khalifé, MNK Partners Group pozy­cjo­nu­je się jako jeden z wio­dą­cych gra­czy w świe­cie paneu­ro­pej­skich pro­fe­sjo­nal­nych fun­du­szy nieruchomości.

Grupa orga­ni­zu­je i zarzą­dza poprzez swo­ją fir­mę zarzą­dza­ją­cą MNK part­ners France, roz­wią­za­nia­mi inwe­sty­cyj­ny­mi w ramach man­da­tów zarzą­dza­nia zbio­ro­we­go i zarzą­dza­nia pry­wat­ne­go (fun­du­sze dedy­ko­wa­ne, trans­ak­cje klubowe…).

Unikalne doświad­cze­nie MNK Partners w zarzą­dza­niu inwe­sty­cja­mi i akty­wa­mi, jakość badań i „buti­ko­we” podej­ście do wyzwań sta­wia­nych przez klien­tów pozwa­la­ją gru­pie wyko­rzy­stać ogrom­ną wie­dzę w zakre­sie struk­tu­ry­za­cji finan­so­wej i nie­ru­cho­mo­ści oraz lepiej iden­ty­fi­ko­wać i reali­zo­wać moż­li­wo­ści inwestycyjne.

Grupa zatrud­nia obec­nie 20 pra­cow­ni­ków w 3 euro­pej­skich biu­rach (Paryż, Luksemburg i Warszawa) i jest zaan­ga­żo­wa­na w akty­wa o war­to­ści pra­wie 400 milio­nów euro, z cze­go oko­ło 300 milio­nów euro znaj­du­je się pod zarządzaniem.

MNK ONE to pro­fe­sjo­nal­ny fun­dusz prze­zna­czo­ny na ryn­ki inwe­sty­cyj­ne w Belgii, Francji, Luksemburgu i Polsce. We Francji jest on ści­śle zare­zer­wo­wa­ny dla inwe­sto­rów pro­fe­sjo­nal­nych w ramach defi­ni­cji dyrek­ty­wy 2014/65/UE „MIFID 2” i zgod­nie z zasto­so­wa­niem dyrek­ty­wy, w jurys­dyk­cji bel­gij­skiej, fran­cu­skiej, luk­sem­bur­skiej i pol­skiej w ramach pasz­por­tu europejskiego .

Rozprawa w TSUE w dniu 12.10.2022 r. o tzw. wynagrodzeniu za korzystanie z kapitału Czego mogą spodziewać się Frankowicze?

Komentarz eks­perc­ki:

Karolina Pilawska – adwo­kat, wspól­nik w kan­ce­la­rii Pilawska Zorski Adwokaci. Specjalistka
z zakre­su spo­rów kon­su­men­tów z ban­ka­mi. Od wie­lu lat z suk­ce­sa­mi repre­zen­tu­je inte­re­sy Frankowiczów w pol­skich sądach. 

Kwestia tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu na rzecz ban­ków jest aktu­al­nie naj­go­ręt­szym tema­tem w śro­do­wi­sku Frankowiczów. Trudno się temu dzi­wić. Kredytobiorcy zasta­na­wia­ją się czy wyta­cza­nie pro­ce­su ban­ko­wi z tytu­łu nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu ma sens, jeże­li mie­li­by w związ­ku z tym zapła­cić ban­ko­wi wyna­gro­dze­nie w trud­niej do prze­wi­dze­nia wyso­ko­ści. Dlatego też pol­ski sąd zwró­cił się do TSUE z pyta­niem pre­ju­dy­cjal­nym i zapy­tał, czy w przy­pad­ku nie­waż­no­ści umo­wy kre­dy­tu stro­ny (czy­li zarów­no bank, ale tak­że i kre­dy­to­bior­ca) mogą oprócz zwro­tu pie­nię­dzy zapła­co­nych w wyko­na­niu tej umo­wy (bank – kapi­ta­łu kre­dy­tu, kon­su­ment – rat, opłat, pro­wi­zji i skła­dek ubez­pie­cze­nio­wych) oraz odse­tek usta­wo­wych za opóź­nie­nie od chwi­li wezwa­nia do zapła­ty, doma­gać się tak­że jakich­kol­wiek innych świad­czeń, w szcze­gól­no­ści wyna­gro­dze­nia, odszko­do­wa­nia, zwro­tu kosz­tów lub walo­ry­za­cji świadczenia.

Sprawa zosta­ła zare­je­stro­wa­nia w TSUE pod sygn. akt C‑520/21 i 12 paź­dzier­ni­ka 2022 roku obser­wo­wa­li­śmy pierw­szą jej odsło­nę. Na wyrok będzie­my musie­li jesz­cze pocze­kać, nato­miast ja jestem cał­ko­wi­cie spo­koj­na o treść roz­strzy­gnię­cia w tej sprawie.

O co cho­dzi z tzw. wyna­gro­dze­niem za korzy­sta­nie z kapitału? 

Sprawy z powódz­twa ban­ków o tzw. wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu po raz pierw­szy w sądach poja­wi­ły się 2–3 lata temu. Banki – widząc, że maso­wo prze­gry­wa­ją pro­ce­sy z Frankowiczami doszły do wnio­sku, że nie mogą dopu­ścić do utra­ty zysków wyni­ka­ją­cych z tych umów, zaczę­ły wystę­po­wać z pozwa­mi o wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu. Z regu­ły przez ban­ki zosta­li pozwa­ni Klienci, któ­rzy naj­wcze­śniej wyto­czy­li powódz­twa, czy­li w latach 2015 – 2018, cho­ciaż zda­rza­ją się kontr­po­zwy w spra­wach zło­żo­nych póź­niej. Wynika to przede wszyst­kim z insty­tu­cji przedaw­nie­nia. Banki zapew­ne oba­wia­ją się, że sądy mogą uzna­wać, że jeże­li kre­dy­to­bior­ca zło­żył pozew o uzna­nie jego umo­wy za nie­waż­ną przy­kła­do­wo w 2016 czy 2017 roku, to od tego momen­tu roz­po­czął bieg 3‑letni ter­min przedaw­nie­nia rosz­czeń o zwrot kapitału.

Tzw. „wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu” nagro­dą dla ban­ków za nie­uczci­we działanie?

Przyznanie ban­kom moż­li­wo­ści doma­ga­nia się do kre­dy­to­bior­ców tzw. „wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu” ozna­cza­ło­by de fac­to, że ban­ki odnio­sły­by korzy­ści ze sto­so­wa­nia w rela­cji ze swo­imi klien­ta­mi kon­su­men­ta­mi nie­do­zwo­lo­nych posta­no­wień umow­nych. Możliwość orze­cze­nia przez sąd dodat­ko­wej opła­ty pod posta­cią tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu nie tyl­ko osła­bia­ły­by odstra­sza­ją­ce i pre­wen­cyj­ne skut­ki wyni­ka­ją­ce z Dyrektywy 93/13, lecz nawet mogło­by mieć efekt odwrot­ny. Uznanie dodat­ko­wej opła­ty w posta­ci wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu słu­ży­ło­by bowiem wyłącz­nie inte­re­som przed­się­bior­cy, któ­ry mógł­by zało­żyć, że sto­so­wa­nie w rela­cjach z kon­su­men­ta­mi nie­uczci­wych warun­ków umow­nych może być dla nie­go opła­cal­ne. Bowiem w efek­cie orze­cze­nia nie­waż­no­ści umo­wy kre­dy­tu bank tra­cił­by pra­wo do zapła­ty uzgod­nio­nych odse­tek i kosz­tów, ale otrzy­my­wał­by wyna­gro­dze­nie za kapi­tał, któ­re było­by dla nie­go „nagro­dą” za nie­uczci­we działanie.

Dlatego też rosz­cze­nia wysu­nię­te przez ban­ki z pew­no­ścią są przed­wcze­sne i sta­no­wią nad­uży­cie pra­wa. O jego jakiej­kol­wiek zasad­no­ści moż­na dywa­go­wać dopie­ro w momen­cie uzna­nia danej umo­wy kre­dy­tu za nie­waż­ną, doko­na­nia roz­li­cze­nia przez bank i wykre­śle­nia hipo­te­ki. Wtedy też po ban­ku ziści się moż­li­wość wystą­pie­nia z rosz­cze­niem o zwrot kwo­ty udo­stęp­nio­ne­go kapi­ta­łu. Należy pod­kre­ślić, że w pol­skim porząd­ku praw­nym nie ist­nie­je prze­pis, któ­ry two­rzył­by pod­sta­wę praw­ną doma­ga­nia się przez bank od Frankowicza wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu za cały okres, w któ­rej kre­dy­to­bior­ca rze­czy­wi­ście posia­dał udo­stęp­nio­ną kwo­tę kapi­ta­łu, trwa­jąc w prze­świad­cze­niu, że dzia­ła w dobrej wierze.

Trudno zaak­cep­to­wać sytu­ację, w któ­rej bank jako pro­fe­sjo­na­li­sta na ryn­ku, któ­ry zawo­do­wo zaj­mu­je się udzie­la­niem kre­dy­tów, będą­cy jed­no­cze­śnie auto­rem nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu, któ­rej klient ban­ku nie miał moż­li­wo­ści nego­cjo­wać, miał­by uzy­skać wyna­gro­dze­nie z tytu­łu swo­je­go nie­uczci­we­go dzia­ła­nia. Dlatego też uwa­żam, że TSUE nie przy­zna racji ban­kom w tym zakre­sie, bo było­by to rów­nież sprzecz­ne z efek­tem mro­żą­cym dla przed­się­bior­ców, któ­ry jest prze­cież sta­łym ele­men­tem orze­czeń tego try­bu­na­łu. Uznanie zasad­no­ści takich rosz­czeń ban­ków spo­wo­do­wa­ło­by, że w przy­szło­ści przed­się­bior­cy nie mie­li­by opo­rów, aby pro­po­no­wać swo­im klien­tom (nie­za­leż­nie od bran­ży) wadli­we praw­nie umo­wy, sko­ro zamiast kon­se­kwen­cji takie­go dzia­ła­nia dosta­wa­li­by wyna­gro­dze­nie, a to z kolei sta­wiał­by pod ogrom­nym zna­kiem zapy­ta­nia sens ochro­ny kon­su­men­tów nie tyl­ko w Polsce, ale tak­że w Unii Europejskiej. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że było­by to nie­ja­ko obej­ście pra­wa – sko­ro bank nie zaro­bi na akcji kre­dy­to­wej, bo zaofe­ro­wał swo­im klien­tom nie­uczci­we umo­wy, to zaro­bi na wyna­gro­dze­niu, któ­re nie ma pod­staw praw­nych. Uwzględnienie sta­no­wi­ska ban­ków dopro­wa­dzi­ło­by w isto­cie do reak­ty­wa­cji nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu w zakre­sie opro­cen­to­wa­nia. I tutaj koniecz­ne jest odwo­ła­nie do Dyrektywy 93/13 i efek­tu mro­żą­ce­go, mają­ce­go znie­chę­cić ban­ki przed sto­so­wa­niem w umo­wach z klien­ta­mi nie­uczci­wych warun­ków umow­nych. O jakim efek­cie mro­żą­cym mówi­li­by­śmy, gdy­by bank dostał wyna­gro­dze­nie za pro­po­no­wa­nie nie­uczci­wych umów na pozio­mie 1/3–1/2 kwo­ty kredytu?

Co z wyna­gro­dze­niem dla kredytobiorcy?

Ważnym aspek­tem tej spra­wy jest tak­że kwe­stia ewen­tu­al­ne­go wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu, ale zasą­dza­ne­go od ban­ku na rzecz kre­dy­to­bior­cy. Pytanie pre­ju­dy­cjal­nie doty­czy bowiem tak­że tej kwe­stii, bo prze­cież i ban­ki przez wie­le lat korzy­sta­ły z kapi­ta­łu wpła­ca­ne­go przez kre­dy­to­bior­ców z tytu­łu rat kapi­ta­ło­wo – odset­ko­wych. Niejednokrotnie obec­nie są to wyż­sze kwo­ty niż te, któ­re przed laty udo­stęp­nił im bank, czy­li w skró­cie bank korzy­sta z wyż­szej kwo­ty kapi­ta­łu niż kre­dy­to­bior­ca. Ten temat nie jest prak­tycz­nie w ogó­le poru­sza­ny i ana­li­zo­wa­ny zarów­no w prze­strze­ni publicz­nej, jak i w sądach, nato­miast nie jest wyklu­czo­ne, że w tym zakre­sie TSUE może zająć zupeł­nie nie­spo­dzie­wa­ne stanowisko.

Co dalej?

Jeżeli cho­dzi o wpływ tego orze­cze­nia na spra­wy fran­ko­we to przede wszyst­kim poraż­ka ban­ków powin­na spo­wo­do­wać zaprze­sta­nie skła­da­nia przez ban­ki tego rodza­ju pozwów. Trudno wytłu­ma­czyć sens takich dzia­łań, jeże­li TSUE orzek­nie, że takie wyna­gro­dze­nie ban­kom się po pro­stu nie nale­ży. W efek­cie spraw z powódz­twa ban­ków powin­no być mniej, a musi­my pamię­tać, że gros spraw w sądach, szcze­gól­nie w Wydziale Frankowym, to wła­śnie spra­wy wno­szo­ne przez ban­ki. Niewątpliwe tak­że pozy­tyw­na dla Frankowiczów decy­zja TSUE zachę­ci kolej­nych kre­dy­to­bior­ców do pod­ję­cia wal­ki w sądzie, bo znik­nie „stra­szak” w posta­ci kontr­po­zwu ban­ku, nie­mniej nauczo­na doświad­cze­niem uwa­żam, że sek­tor ban­ko­wy będzie wymy­ślał kolej­ne kon­struk­cje praw­ne, aby znie­chę­cić przed pro­ce­sem sądowym.

O wyrok TSUE w spra­wie C‑520/21 jestem cał­ko­wi­cie spo­koj­na. Dotychczasowy doro­bek orzecz­ni­czy TSUE hoł­du­je ochro­nie inte­re­sów kon­su­men­tów i uwa­żam, że tak też będzie i w tym przy­pad­ku. Trudno, aby kre­dy­to­bior­ca pono­sił kon­se­kwen­cje finan­so­we tego, że bank przed laty zapro­po­no­wał mu wadli­wą praw­nie umo­wę kre­dy­tu, któ­rej na doda­tek był jedy­nym auto­rem. Nie powin­no budzić więk­szych wąt­pli­wo­ści, że te rosz­cze­nia nie mają bowiem żad­ne­go uza­sad­nie­nia praw­ne­go w pol­skim sys­te­mie praw­nym, szcze­gól­nie żad­na real­na pod­sta­wa praw­na nie wyni­ka z lek­tu­ry takich pozwów. Jako praw­nik spe­cja­li­zu­ją­cy się w tego rodza­ju spra­wach akcję skła­da­nia pozwów przez ban­ki prze­ciw­ko Frankowiczom oce­niam jako akcję odstra­sza­ją­cą, któ­ra ma na celu znie­chę­cić kre­dy­to­bior­ców przed docho­dze­niem ich praw na dro­dze sądo­wej. Oczywistym jest tak­że, że gdy­by takie wyna­gro­dze­nie mia­ło być ban­kom zasą­dza­ne to sta­ło­by to w jaw­nej sprzecz­no­ści z celem Dyrektywy 93/13. Uważam tak­że, że po tym wyro­ku w Polsce skoń­czy się temat tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu, cho­ciaż nie uwa­żam, że ban­ki zło­żą broń. Raczej spo­dzie­wam się nowych pomy­słów jak znie­chę­cić Frankowiczów i innych posia­da­czy kre­dy­tów powią­za­nych z walu­tą obcą przed wystą­pie­niem na dro­gę postę­po­wa­nia sądowego.

 

 

 

Ogrzewanie drewnem bez dymu – fakt czy mit?

Drewno kawał­ko­we sta­ło się alter­na­ty­wą dla węgla i innych źró­deł ener­gii dla wie­lu miesz­kań­ców Polski. Wokół tema­tu pale­nia drew­na zro­dzi­ła się ogól­no­pol­ska gorą­ca dys­ku­sja. Czy ogrze­wa­nie domów bio­ma­są drzew­ną jest eko­lo­gicz­ne? Czy nega­tyw­nie wpły­wa na śro­do­wi­sko natu­ral­ne? Wątpliwości roz­wie­wa­ją eks­per­ci z Grupy Drewno Pozytywna Energia.

Punkt wyj­ścia – drew­no nale­ży do OZE

Niepokój zwią­za­ny z kry­zy­sem na ryn­ku surow­ców opa­ło­wych spo­wo­do­wał, że po drew­no kawał­ko­we się­ga coraz wię­cej Polaków, któ­rzy chcą zabez­pie­czyć swo­je rodzi­ny przed kry­zy­sem ener­ge­tycz­nym. Stoją oni jed­nak przed dyle­ma­tem, czy pale­nie bio­ma­sy drzew­nej jest w zgo­dzie z naturą.

- Drewno jest odna­wial­nym źró­dłem ener­gii, co zna­czy, że nie wyczer­pie się i nie zmniej­szy zaso­bów Ziemi. Energia zawar­ta w drew­nie to ener­gia sło­necz­na, któ­ra zosta­ła zma­ga­zy­no­wa­na w drze­wie w cza­sie jego wzro­stu. Gdy spa­la­my drew­no, ta ener­gia uwal­nia się – mówi Dariusz Marciniak, eks­pert z gru­py Drewno Pozytywna Energia.

Wątpliwości przy ogrze­wa­niu drew­nem budzi rów­nież wydo­by­wa­ją­cy się przy spa­la­niu dwu­tle­nek węgla. Eksperci jed­nak roz­wie­wa­ją je i wyja­śnia­ją, w jaki spo­sób dzia­ła recy­kling, któ­ry stwo­rzy­ła sama mat­ka Ziemia.

- Paliwa w cza­sie spa­la­nia emi­tu­ją CO, gaz cie­plar­nia­ny odpo­wie­dzial­ny za glo­bal­ne ocie­ple­nie. Spalanie paliw kopal­nych, takich jak ropa czy gaz, ozna­cza emi­sję dwu­tlen­ku węgla z głę­bi Ziemi pro­sto do atmos­fe­ry. Spalanie drew­na to zupeł­nie inna spra­wa, ponie­waż palą­ce się drew­no emi­tu­je tyl­ko tyle CO, ile zaab­sor­bu­ją zno­wu rosną­ce drze­wa. Dokonują one recy­klin­gu CO, więc spa­la­jąc drew­no, ogrze­wa­my tyl­ko sie­bie, a nie pla­ne­tę – doda­je Dariusz Marciniak.

Spalanie drew­na bez dymu – trzy zło­te zasady

Drewno bez wąt­pie­nia nale­ży do OZE, ale przy jego spa­la­niu wydo­by­wa się dym, któ­ry budzi jed­nak wąt­pli­wo­ści na temat tego, czy nie wpro­wa­dza do eko­sys­te­mu nie­bez­piecz­nych sub­stan­cji. Eksperci z gru­py Drewno Pozytywna Energia pod­kre­śla­ją, że ogrze­wa­nie drew­nem bez dymu jest moż­li­we, ale wyma­ga mini­mal­nej wie­dzy o jego spa­la­niu oraz zada­nia sobie nie­co tru­du w celu przy­go­to­wa­nia do i wysu­sze­nia przed wykorzystaniem.

- Palenie drew­na bez dymu wyma­ga speł­nie­nia trzech warun­ków jed­no­cze­śnie. Drewno musi być suche (poni­żej 20% wil­got­no­ści) i odpo­wied­nio drob­no połu­pa­ne (gru­bość kawał­ka drew­na powin­na mieć obwód do 30 cm, nato­miast prze­krój ok.10–12 cm). Wymagane jest, by zain­sta­lo­wa­ne w domu urzą­dze­nie speł­nia­ło dyrek­ty­wę Ekoprojekt. Samo pale­nie powin­no doby­wać się wyłącz­nie współ­prą­do­wo (w komin­kach i pie­cach – od góry) – opo­wia­da Witold Jaworski, czło­nek Rady Naukowej Polskiego Forum Klimatycznego, eks­pert w gru­pie Drewno Pozytywna Energia.

Rozpalanie od góry to nic inne­go jak spo­sób uło­że­nia drew­na od naj­grub­szych kawał­ków od spodu do naj­mniej­szych na górze. Podpałka powin­na znaj­do­wać się na wierz­chu, naj­le­piej by była wyko­na­na z mate­ria­łu bio­lo­gicz­ne­go, np. weł­ny drzew­nej nasą­czo­nej woskiem.

Odpowiednio przy­go­to­wa­ne drew­no i spo­sób roz­pa­la­nia zapew­nia­ją ogrze­wa­nie naszych domów bez dymu i bez szkód dla śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go. Drewno kawał­ko­we to bez wąt­pie­nia zdro­wa, pozy­tyw­na ener­gia i rodzi­ma recep­ta ochro­ny nasze­go śro­do­wi­ska i kli­ma­tu. To nie­zbęd­ny skład­nik nasze­go bez­pie­czeń­stwa ener­ge­tycz­ne­go i dzia­łań ogra­ni­cza­ją­cych ubó­stwo energetyczne.