Starsze pokolenie na celowniku uwagi

Obecna sytu­acja zwią­za­na z epi­de­mią koro­na­wi­ru­sa kolej­ny raz potwier­dza, że jako spo­łe­czeń­stwo potra­fi­my się jed­no­czyć i nieść bez­in­te­re­sow­ną pomoc w trud­nych dla nas cza­sach. Nasza uwa­ga sku­pia się przede wszyst­kim na oso­bach star­szych, dla któ­rych zaka­że­nie koro­na­wi­ru­sem jest poważ­nym zagro­że­niem dla życia. O sto­sun­ku do ludzi w pode­szłym wie­ku oraz opie­ce nad nimi opo­wia­da­ją spe­cja­li­ści z Hospicjum Domowego im. Cicely Saunders.

Ponad gra­ni­ca­mi (wie­ku)

Media codzien­nie poka­zu­ją gesty pomo­cy skie­ro­wa­ne ku oso­bom star­szym. Ogłoszenia pro­po­nu­ją­ce zakup leków czy zro­bie­nie codzien­nych zaku­pów widać w pra­wie każ­dym blo­ku w sto­li­cy. Wszyscy sta­ra­my się chro­nić bli­skich w pode­szłym wie­ku  i nie nara­żać ich na kon­takt z zara­żo­ny­mi. Czy taki opie­kuń­czy sto­su­nek był w nas zawsze? Na to pyta­nie odpo­wia­da  Marta Klimek-Lewandowska, lekarz hospi­cjum domo­we­go im. Cicely Saunders.

Więzi rodzin­ne są w Polsce nadal napraw­dę sil­ne. To, że star­si ludzie czę­sto nie są oto­cze­ni wystar­cza­ją­cą opie­ką nie­ko­niecz­nie wyni­ka z obo­jęt­no­ści bli­skich, ale przede wszyst­kim z realiów życia, a zwłasz­cza z kwe­stii eko­no­micz­nych. Na przy­kład opie­ku­nom doro­słej oso­by cho­rej na cały rok przy­słu­gu­je tyl­ko 14 dni robo­czych zwol­nie­nia z pra­cy. Nie mamy roz­wią­zań takich jak uela­stycz­nie­nie cza­su pra­cy czy wymia­ru zatrud­nie­nia zasto­so­wa­nych na przy­kład w Finlandii czy Wielkiej Brytanii, umoż­li­wia­ją­cych godze­nie aktyw­no­ści zawo­do­wej z opie­ką nad bli­ski­mi, któ­rzy tego potrze­bu­ją. W naszej rze­czy­wi­sto­ści może­my pozo­stać w domu, ale skąd weź­mie­my środ­ki finan­so­we na utrzy­ma­nie sie­bie i pod­opiecz­ne­go? Potrzebne są zmia­ny sys­te­mo­we pozwa­la­ją­ce oso­bom pra­cu­ją­cym zaję­ciem się bli­ski­mi, któ­rzy nie mogą samo­dziel­nie egzy­sto­wać – opo­wia­da Marta Klimek–Lewandowska.

Niezastąpione rela­cje

Nie tyl­ko oso­by star­sze, ale i młod­sze są czę­sto pacjen­ta­mi hospi­cjów domo­wych. Doświadczenie pra­cow­ni­ków takich insty­tu­cji poka­zu­je, że nie tyl­ko lecze­nie i  pro­fe­sjo­nal­na pie­lę­gna­cja, ale ser­decz­na obec­ność bli­skich sta­no­wi o jako­ści wspól­nie spę­dza­ne­go cza­su, któ­ry jesz­cze pozo­stał. Mimo naj­lep­szych sta­rań żad­na insty­tu­cja publicz­na czy pry­wat­na nie jest w sta­nie nas w tym zastąpić.

Naszym zada­niem jest wszech­stron­na opie­ka nad pacjen­ta­mi, ale nie zapew­ni­my im takiej bli­sko­ści oraz kom­for­tu psy­chicz­ne­go, jaki może dać rodzi­na. Zwłaszcza teraz, w cza­sie epi­de­mii, gdy jeste­śmy zmu­sze­ni pra­co­wać głów­nie przez tele­fon i inter­net, kon­takt „face to face” jest na wagę zło­ta. Jeśli mamy moż­li­wość pozo­sta­nia w domu, pra­cy zdal­nej i nie sty­ka­my się bez­po­śred­nio z inny­mi oso­ba­mi, pomyśl­my o tym, że nasi dziad­ko­wie, star­sze cio­cie czy wuj­ko­wie mogą być dosko­na­łym towa­rzy­stwem na te „złe” cza­sy – mówi Danuta Cerbst, pie­lę­gniar­ka Hospicjum Domowego im. Cicely Saunders.

Szlachetne wspar­cie

Pomoc medycz­ną, psy­cho­lo­gicz­ną i socjal­ną u kre­su życia osób cho­rych zapew­nia­ją m.in. hospi­cja domo­we. Wszystko po to, aby pod­opiecz­ni tych insty­tu­cji mogli prze­żyć ten czas god­nie, bez cier­pień, wśród naj­bliż­szych. Hospicja domo­we obej­mu­ją rów­nież opie­ką rodzi­ny cho­rych, rozu­mie­jąc ich waż­ną rolę w spra­wo­wa­nej opie­ce. Takie pla­ców­ki, jak Hospicjum Domowe im. Cicely Saunders pro­wa­dzo­ne przez Stowarzyszenie Hospicjum Domowe, dzia­ła­jąc bez­płat­nie, potrze­bu­ją wspar­cia finan­so­we­go. W okre­sie roz­li­cza­nia się z Urzędem Skarbowym pamię­taj­my o nim, odda­jąc swój 1% podat­ku, poda­jąc numer KRS 0000026420.