Otwarcie niemieckiego rynku pracy dla pracowników spoza UE Co to oznacza dla Polski?

1 mar­ca br. w Niemczech wcho­dzi w życie usta­wa, któ­ra umoż­li­wi zatrud­nia­nie pra­cow­ni­ków spo­za Unii Europejskiej. To nowy i poten­cjal­nie atrak­cyj­ny rynek pra­cy dla Ukraińców. Czy Polsce gro­zi maso­wy odpływ pra­cow­ni­ków z Ukrainy?

Od 01.03.2020 u naszych zachod­nich sąsia­dów zacznie obo­wią­zy­wać nowa usta­wa o napły­wie facho­wej siły robo­czej (Fachkräfteeinwanderungsgesetz), któ­ra ma uła­twić podej­mo­wa­nie zatrud­nie­nia w Niemczech przez oby­wa­te­li państw nie­na­le­żą­cych do UE.

Czy jed­nak aktu­al­na kon­dy­cja nie­miec­kiej gospo­dar­ki sprzy­ja wzro­sto­wi zatrud­nie­nia? Jak poda­je Bloomberg naj­now­sze dane o zamó­wie­niach w nie­miec­kim prze­my­śle nie są opty­mi­stycz­ne, a sta­no­wią waż­ny wskaź­nik pro­gno­zu­ją­cy wiel­kość przy­szłej pro­duk­cji. W grud­niu 2019 r. odno­to­wa­no nie­ocze­ki­wa­ny spa­dek aż o 8,7 % rok do roku, ten­den­cja w dół trwa już 19. mie­siąc z rzę­du, a tem­po spad­ku jest naj­szyb­sze od ponad deka­dy. Próżno wypa­try­wać więc oznak oży­wie­nia, ani nawet stabilizacji.

Co do zapi­sów samej usta­wy – uła­twie­nia obej­mu­ją jedy­nie wykwa­li­fi­ko­wa­nych pra­cow­ni­ków tzn. oso­by z wykształ­ce­niem wyż­szym lub z okre­ślo­ny­mi kwa­li­fi­ka­cja­mi zawo­do­wy­mi i doty­czą znie­sie­nia obo­wiąz­ku bada­nia pra­wa pierw­szeń­stwa (spraw­dza­nia czy daną pra­cę może pod­jąć oby­wa­tel Niemiec lub UE) oraz znie­sie­nia ogra­ni­cze­nia wobec kon­kret­nych zawo­dów (Engpassberufe). Jednocześnie nowa regu­la­cja narzu­ca istot­ne wymo­gi, któ­re kan­dy­dat musi speł­niać: posia­dać udo­ku­men­to­wa­ne kwa­li­fi­ka­cje zawo­do­we i / lub wykształ­ce­nie rów­no­waż­ne z nie­miec­kim, wyka­zać się zna­jo­mo­ścią języ­ka nie­miec­kie­go na pozio­mie przy­naj­mniej B1, a tak­że dys­po­no­wać środ­ka­mi do życia na czas aż do uzy­ska­nia pierw­szych dochodów.

Weryfikacja czy kan­dy­dat speł­nia narzu­co­ne usta­wą wyma­ga­nia ozna­cza koniecz­ność odpo­wied­nie­go zor­ga­ni­zo­wa­nia całe­go pro­ce­su po stro­nie nie­miec­kiej. Tymczasem brak jesz­cze szcze­gó­ło­wych infor­ma­cji o punk­tach koor­dy­na­cyj­nych roz­pa­tru­ją­cych wnio­ski o uzna­nie kwa­li­fi­ka­cji, czy na temat wpro­wa­dze­nia postę­po­wa­nia zdi­gi­ta­li­zo­wa­ne­go i wdro­że­nia przy­spie­szo­nej pro­ce­du­ry dla pracodawców.

Czynnikiem hamu­ją­cym maso­wy napływ kan­dy­da­tów spo­za UE do Niemiec są też wyso­kie kosz­ty począt­ko­we, któ­re muszą ponieść. Z jed­nej są to kosz­ty poby­tu (zanim kan­dy­dat dopeł­ni wszyst­kich pro­ce­dur, uzy­ska pozwo­le­nie na pobyt cza­so­wy w celu wyko­ny­wa­nia pra­cy, co może trwać i kil­ka tygo­dni, a wresz­cie podej­mie pra­cę i otrzy­ma pierw­sze wyna­gro­dze­nie), z dru­giej te admi­ni­stra­cyj­ne zwią­za­ne z uzy­ska­niem potrzeb­nych zezwo­leń, np. kosz­ty tłu­ma­czeń, któ­re mogą wynieść kil­ka­set euro. Niezależnie od począt­ko­wych inwe­sty­cji, przy­jezd­ny pra­cow­nik musi liczyć się tak­że z wyso­ki­mi bie­żą­cy­mi kosz­ta­mi życia, wynaj­mu miesz­ka­nia czy trans­por­tu. Dlatego, pomi­mo poten­cjal­nej atrak­cyj­no­ści nie­miec­kie­go ryn­ku pra­cy, fak­tycz­ny zysk pra­cow­ni­ków wca­le nie musi zna­czą­cą róż­nić się od tego w Polsce na ana­lo­gicz­nym stanowisku.

Pracownicy i agen­cje pra­cy z Ukrainy wyka­zu­ją oczy­wi­ście zain­te­re­so­wa­nie pra­cą w Niemczech, ale wymie­nio­ne tu uwa­run­ko­wa­nia sta­no­wią obiek­tyw­ne barie­ry, czę­sto nie do poko­na­nia. Dodatkowym utrud­nie­niem jest brak lub nie­wy­star­cza­ją­ca zna­jo­mość nie­miec­kie­go pra­wa pra­cy, brak wie­dzy na temat warun­ków zatrud­nia­nia, zasad pra­cy i kul­tu­ry biz­ne­so­wej. To powo­du­je, że ist­nie­je olbrzy­mia potrze­ba edu­ka­cji ryn­ku ukra­iń­skie­go w tym zakresie.

Czy zatem Polsce gro­zi desta­bi­li­za­cja ryn­ku pra­cy spo­wo­do­wa­na maso­wą emi­gra­cją zarob­ko­wą Ukraińców do Niemiec? W krót­kiej i śred­nio­okre­so­wej per­spek­ty­wie pol­ski rynek nie powi­nien odno­to­wać odpły­wu kadry, zwłasz­cza dla­te­go, że oby­wa­te­le Ukrainy pra­cu­ją u nas głów­nie w seg­men­cie blue col­lar, zaś nie­miec­ka usta­wa otwie­ra moż­li­wo­ści tyl­ko wyso­ko wykwa­li­fi­ko­wa­nym i wykształ­co­nym pra­cow­ni­kom. Dodatkowo, choć per­spek­ty­wa pra­cy w Niemczech wyda­je się kuszą­ca, teo­re­tycz­ne zale­ty prze­sła­nia­ją prak­tycz­ne prze­szko­dy: wyso­kie kosz­ty i wymo­gi pro­ce­du­ral­ne, na któ­re ani pra­cow­ni­cy, ani fir­my pośred­nic­twa na Ukrainie nie są i nie będą w naj­bliż­szych latach gotowe.

Podsumowując, choć pene­tra­cja ryn­ku pra­cy u nasze­go zachod­nie­go sąsia­da nie­ba­wem się roz­pocz­nie i moż­na przy­pusz­czać, że przez naj­bliż­sze 2–3 lata będzie suk­ce­syw­nie rosła, nie będzie to rynek pra­cy osią­gal­ny dla każ­de­go. Realny odpływ pra­cow­ni­ków z Ukrainy do Niemiec według eks­per­tów to per­spek­ty­wa co naj­mniej 5 lat. Do ana­lo­gicz­nych wnio­sków, jed­no­gło­śnie doszli eks­per­ci bran­ży HRM na nie­daw­no zakoń­czo­nej (24 stycz­nia br.) kon­fe­ren­cji Meet UA Summit.