Ogrzewanie drewnem bez dymu – fakt czy mit?

Drewno kawał­ko­we sta­ło się alter­na­ty­wą dla węgla i innych źró­deł ener­gii dla wie­lu miesz­kań­ców Polski. Wokół tema­tu pale­nia drew­na zro­dzi­ła się ogól­no­pol­ska gorą­ca dys­ku­sja. Czy ogrze­wa­nie domów bio­ma­są drzew­ną jest eko­lo­gicz­ne? Czy nega­tyw­nie wpły­wa na śro­do­wi­sko natu­ral­ne? Wątpliwości roz­wie­wa­ją eks­per­ci z Grupy Drewno Pozytywna Energia.

Punkt wyj­ścia – drew­no nale­ży do OZE

Niepokój zwią­za­ny z kry­zy­sem na ryn­ku surow­ców opa­ło­wych spo­wo­do­wał, że po drew­no kawał­ko­we się­ga coraz wię­cej Polaków, któ­rzy chcą zabez­pie­czyć swo­je rodzi­ny przed kry­zy­sem ener­ge­tycz­nym. Stoją oni jed­nak przed dyle­ma­tem, czy pale­nie bio­ma­sy drzew­nej jest w zgo­dzie z naturą.

- Drewno jest odna­wial­nym źró­dłem ener­gii, co zna­czy, że nie wyczer­pie się i nie zmniej­szy zaso­bów Ziemi. Energia zawar­ta w drew­nie to ener­gia sło­necz­na, któ­ra zosta­ła zma­ga­zy­no­wa­na w drze­wie w cza­sie jego wzro­stu. Gdy spa­la­my drew­no, ta ener­gia uwal­nia się – mówi Dariusz Marciniak, eks­pert z gru­py Drewno Pozytywna Energia.

Wątpliwości przy ogrze­wa­niu drew­nem budzi rów­nież wydo­by­wa­ją­cy się przy spa­la­niu dwu­tle­nek węgla. Eksperci jed­nak roz­wie­wa­ją je i wyja­śnia­ją, w jaki spo­sób dzia­ła recy­kling, któ­ry stwo­rzy­ła sama mat­ka Ziemia.

- Paliwa w cza­sie spa­la­nia emi­tu­ją CO, gaz cie­plar­nia­ny odpo­wie­dzial­ny za glo­bal­ne ocie­ple­nie. Spalanie paliw kopal­nych, takich jak ropa czy gaz, ozna­cza emi­sję dwu­tlen­ku węgla z głę­bi Ziemi pro­sto do atmos­fe­ry. Spalanie drew­na to zupeł­nie inna spra­wa, ponie­waż palą­ce się drew­no emi­tu­je tyl­ko tyle CO, ile zaab­sor­bu­ją zno­wu rosną­ce drze­wa. Dokonują one recy­klin­gu CO, więc spa­la­jąc drew­no, ogrze­wa­my tyl­ko sie­bie, a nie pla­ne­tę – doda­je Dariusz Marciniak.

Spalanie drew­na bez dymu – trzy zło­te zasady

Drewno bez wąt­pie­nia nale­ży do OZE, ale przy jego spa­la­niu wydo­by­wa się dym, któ­ry budzi jed­nak wąt­pli­wo­ści na temat tego, czy nie wpro­wa­dza do eko­sys­te­mu nie­bez­piecz­nych sub­stan­cji. Eksperci z gru­py Drewno Pozytywna Energia pod­kre­śla­ją, że ogrze­wa­nie drew­nem bez dymu jest moż­li­we, ale wyma­ga mini­mal­nej wie­dzy o jego spa­la­niu oraz zada­nia sobie nie­co tru­du w celu przy­go­to­wa­nia do i wysu­sze­nia przed wykorzystaniem.

- Palenie drew­na bez dymu wyma­ga speł­nie­nia trzech warun­ków jed­no­cze­śnie. Drewno musi być suche (poni­żej 20% wil­got­no­ści) i odpo­wied­nio drob­no połu­pa­ne (gru­bość kawał­ka drew­na powin­na mieć obwód do 30 cm, nato­miast prze­krój ok.10–12 cm). Wymagane jest, by zain­sta­lo­wa­ne w domu urzą­dze­nie speł­nia­ło dyrek­ty­wę Ekoprojekt. Samo pale­nie powin­no doby­wać się wyłącz­nie współ­prą­do­wo (w komin­kach i pie­cach – od góry) – opo­wia­da Witold Jaworski, czło­nek Rady Naukowej Polskiego Forum Klimatycznego, eks­pert w gru­pie Drewno Pozytywna Energia.

Rozpalanie od góry to nic inne­go jak spo­sób uło­że­nia drew­na od naj­grub­szych kawał­ków od spodu do naj­mniej­szych na górze. Podpałka powin­na znaj­do­wać się na wierz­chu, naj­le­piej by była wyko­na­na z mate­ria­łu bio­lo­gicz­ne­go, np. weł­ny drzew­nej nasą­czo­nej woskiem.

Odpowiednio przy­go­to­wa­ne drew­no i spo­sób roz­pa­la­nia zapew­nia­ją ogrze­wa­nie naszych domów bez dymu i bez szkód dla śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go. Drewno kawał­ko­we to bez wąt­pie­nia zdro­wa, pozy­tyw­na ener­gia i rodzi­ma recep­ta ochro­ny nasze­go śro­do­wi­ska i kli­ma­tu. To nie­zbęd­ny skład­nik nasze­go bez­pie­czeń­stwa ener­ge­tycz­ne­go i dzia­łań ogra­ni­cza­ją­cych ubó­stwo energetyczne.

Rekordowa inflacja w Polsce a rynek pracy

Najwyższa od cza­su przy­stą­pie­nia Polski do Unii Europejskiej infla­cja istot­nie wpły­wa na rynek pra­cy. Aktualnie obser­wu­je­my rosną­cą pre­sję pła­co­wą pra­cow­ni­ków w ich obec­nych miej­scach zatrud­nie­nia, a tak­że wzrost zain­te­re­so­wa­nia ofer­ta­mi pra­cy, któ­re ofe­ru­ją wyż­sze wyna­gro­dze­nia na ana­lo­gicz­nym sta­no­wi­sku. Natomiast pra­co­daw­cy zasta­na­wia­ją się nad zapew­nie­niem kon­ku­ren­cyj­ne­go wyna­gro­dze­nia w sytu­acji zapo­wia­da­ne­go wzro­stu pła­cy mini­mal­nej, sko­ko­we­go wzro­stu cen ener­gii oraz rosną­cej inflacji.

Eksperci dzie­lą się wstęp­ny­mi pro­gno­za­mi co do zacho­dzą­cych zmian na ryn­ku pra­cy, gdzie pra­cow­ni­cy i pra­co­daw­cy szu­ka­ją naj­lep­szych roz­wią­zań dla siebie.

Trendy napę­dza­ne inflacją

Najbardziej zauwa­żal­nym tren­dem na obec­nym ryn­ku pra­cy są rosną­ce ocze­ki­wa­nia pła­co­we. Coraz wię­cej pra­cow­ni­ków ubie­ga się o pod­wyż­ki, poda­jąc jako argu­ment dro­że­ją­ce dobra i usłu­gi. – Szacuje się, że w przy­szłym roku pła­ce mogą wzro­snąć o 6 lub 7 pro­cent – komen­tu­je Dominika Zaczek-Chrzanowska, Dyrektor HR w LeasingTeam Group. Kolejnym tren­dem będzie wzrost rota­cji dobro­wol­nej – w przy­pad­ku nie­otrzy­ma­nia ocze­ki­wa­nych pod­wy­żek część spe­cja­li­stów i mene­dże­rów zde­cy­du­je się wyjść na rynek pra­cy, zwłasz­cza w bran­ży IT.

W chwi­li obec­nej infla­cja nie zmniej­szy­ła zapo­trze­bo­wa­nie na pra­cow­ni­ków fizycz­nych oraz wykwa­li­fi­ko­wa­nych spe­cja­li­stów. Wręcz odwrot­nie, wzmac­nia się trend zatrud­nie­nia pra­cow­ni­ków za pomo­cą wyspe­cja­li­zo­wa­nych agen­cji, gdyż dla firm koszt reali­za­cji takich pro­jek­tów wła­sny­mi zaso­ba­mi zazwy­czaj jest wyż­szy – mówi Anna Kurczewska-Formela, Dyrektor Działu Rekrutacji LeasingTeam Professional. - Chociaż dłu­go­trwa­ła infla­cja w kon­se­kwen­cji może dopro­wa­dzić do spo­wol­nie­nia gospo­dar­cze­go, a spo­wol­nie­nie do zwięk­szo­ne­go bez­ro­bo­cia, to obec­nie na ryn­ku pra­cy tego nie widać. Co wię­cej: może­my tego znacz­nie nie odczuć z powo­du i tak dużych bra­ków rąk do pra­cy – zwra­ca uwa­gę Marta Pilipowicz, Dyrektor Regionu Południowego i Południowo-Wschodniego LTG, Wrocław i Katowice.

Zatrudnienie w warun­kach inflacji

Skutki gwał­tow­nie rosną­cej infla­cji naj­bar­dziej odczu­wa­ją ener­go­chłon­ne prze­mysł cięż­ki oraz bran­ża pro­duk­cyj­na, gdzie coraz trud­niej jest pozy­skać pra­cow­ni­ków za mini­mal­ne wyna­gro­dze­nie. – W obsza­rze pra­cy tym­cza­so­wej na pro­duk­cji obser­wu­je­my wzrost wyna­gro­dzeń od kil­ku do nawet kil­ku­na­stu pro­cent. Rok 2023 nie napa­wa przed­się­bior­ców opty­mi­zmem – zapo­wia­da­ne pod­wyż­ki pła­cy mini­mal­nej w stycz­niu i lip­cu ozna­cza­ją wzrost o 19,6% wzglę­dem 2022 roku. To z pew­no­ścią prze­ło­ży się na dal­szy wzrost cen za pro­duk­ty oraz usłu­gi – wyja­śnia Wojciech Rybicki, Dyrektor Regionu Centralnego LTG, Warszawa.

Czy rekor­do­wa infla­cja spo­wo­du­je reduk­cję zatrud­nie­nia? – W regio­nie połu­dnio­wym i południowo-wschodnim nie obser­wu­je­my rady­kal­nych reduk­cji per­so­ne­lu czy też wstrzy­ma­nia pro­ce­sów rekru­ta­cji – odpo­wia­da Marta Pilipowicz. – Liczba ofert dla pra­cow­ni­ków fizycz­nych utrzy­mu­je się nie­mal na tym samym pozio­mie co w 2021 roku. Ponadto fir­my wolą zatrzy­mać wyszko­lo­ną kadrę, niż uru­cha­miać rekru­ta­cje w sytu­acji wciąż niskie­go pozio­mu bez­ro­bo­cia – doda­je.

W oce­nie Anny Kurczewskiej-Formela pra­co­daw­cy w warun­kach rosną­cej infla­cji będą musie­li doko­nać wybo­ru pomię­dzy więk­szą licz­bą pra­cow­ni­ków, któ­rzy nie dosta­ną pod­wy­żek, a lepiej płat­ną i zmo­ty­wo­wa­ną kadrą.

Inflacja a rota­cja pracowników

Pracownicy fizycz­ni oraz tym­cza­so­wi są bar­dziej skłon­ni do czę­stej zmia­ny pra­cy z powo­dów finan­so­wych. – Przy rosną­cych kosz­tach życia pra­cow­ni­cy dekla­ru­ją chęć wypra­co­wy­wa­nia nad­go­dzin lub decy­du­ją się na pod­ję­cie dodat­ko­wej pra­cy. Szukając oszczęd­no­ści, bar­dziej doce­nia­ją bene­fi­ty ofe­ro­wa­ne przez pra­co­daw­ców: dofi­nan­so­wa­nie do posił­ków, opie­kę medycz­ną lub odle­głość do miej­sca pra­cy – mówi Marta Pilipowicz. Wojciech Rybicki zwra­ca uwa­gę na to, że ela­stycz­na for­ma zatrud­nie­nia, któ­rą zapew­nia­ją agen­cje pra­cy tym­cza­so­wej, pozwa­la przed­się­bior­stwom na zmniej­sze­nie wskaź­ni­ka rotacji.

Z kolei out­so­ur­cing whi­te col­lar sku­tecz­nie zapo­bie­ga rota­cji wśród pra­cow­ni­ków wykwa­li­fi­ko­wa­nych. – Z kan­dy­da­ta­mi na sta­no­wi­ska śred­nie­go i wyż­sze­go szcze­bla prze­pro­wa­dza­ne są wywia­dy kom­pe­ten­cyj­ne oraz asses­sment cen­ter. W ten spo­sób wybie­ra się fachow­ców, któ­rych posta­wa jest spój­na z war­to­ścia­mi i kul­tu­rą orga­ni­za­cyj­na w fir­mie – wyja­śnia Anna Kurczewska-Formela. Dodaje też, że infla­cja spo­wo­do­wa­ła zdwo­jo­ne ocze­ki­wa­nia wobec pra­co­daw­ców. Z jed­nej stro­ny fir­my zatrud­nia­ją nowych pra­cow­ni­ków za wyna­gro­dze­nia, któ­re uwzględ­nia­ją już rekor­do­wy wzrost kosz­tów życia. Z dru­giej stro­ny sta­li pra­cow­ni­cy rów­nież ocze­ku­ją pod­wy­żek w związ­ku z infla­cją. W tej sytu­acji pra­co­daw­cy będą sku­piać się nie tyl­ko na pod­wyż­kach sys­te­mo­wych. Zamiast zwięk­sze­nia wyna­gro­dzeń bazo­wych roz­wią­za­niem sta­ną się tak zwa­ne „pre­mie uzna­nio­we”, wypła­ca­ne za efek­tyw­ność pra­cy dla naj­lep­szych pra­cow­ni­ków – pod­su­mo­wu­je Anna Kurczewska-Formela.

 

Tatuaż – już nie na całe życie

Mówi się, że tatu­aż robi­my raz na całe życie. Zazwyczaj jest to doj­rza­ła i prze­my­śla­na decy­zja. Często jed­nak zda­rza się, że po jakimś cza­sie nazy­wa­my go „błę­dem mło­do­ści”. Nie jest to nic zaska­ku­ją­ce­go, gdyż wraz z bie­giem lat zmie­nia się nasz gust i poczu­cie este­ty­ki. Podobnie jest z maki­ja­żem per­ma­nent­nym – dla jed­nych to świet­ne roz­wią­za­nie, a dla dru­gich decy­zja, któ­rej żału­ją. Tym bar­dziej, kie­dy wyko­na go nie­do­świad­czo­ny kosmetolog. 

 Jeszcze kil­ka lat temu usu­nię­cie tatu­ażu było zabie­giem luk­su­so­wym i rzad­ko w Polsce spo­ty­ka­nym. Wiele osób zakry­wa­ło nie­chcia­ne tatu­aże ubra­nia­mi lub pod­kła­dem. Często też decy­do­wa­no się na popraw­kę tatu­ażu, jed­nak efek­ty nie zawsze były zado­wa­la­ją­ce. Makijaż per­ma­nent­ny jest o tyle pro­ble­ma­tycz­ny, że nale­ży go zatu­szo­wać gęstym korek­to­rem czy pod­kła­dem. Codzienne sto­so­wa­nie tych pro­duk­tów może osła­bić cerę i powo­do­wać wypry­ski. Technologia na szczę­ście się roz­wi­ja i obec­nie moż­na usu­nąć nie­chcia­ne, per­ma­nent­ne ska­zy za pomo­cą sku­tecz­ne­go lasera.

Tatuaż nie musi być na całe życie

Imię daw­nej miło­ści, nie­mod­ny już wzór czy po pro­stu „mło­dzień­cza dzia­ra” – to naj­częst­sze powo­dy, z któ­ry­mi Polacy zwra­ca­ją się do pro­fe­sjo­nal­nych kosme­to­lo­gów. Należy pamię­tać, że wygląd tatu­ażu po latach znacz­nie może się zmie­nić. Ciąża, utrata/przybycie wagi, czy róż­ne cho­ro­by skór­ne potra­fią zde­for­mo­wać tatu­aż i tym samym naro­bić nam kom­plek­sów. Nic zatem dziw­ne­go, że coraz wię­cej osób decy­du­je się na jego usu­nię­cie. Oprócz zmia­ny wyglą­du to tak­że zmia­na samo­po­czu­cia. Po uda­nym zabie­gu wra­ca zagu­bio­na wcze­śniej pew­ność sie­bie. Popularne powie­dze­nie „tatu­aż jest na całe życie” oka­zu­je się zatem mitem.

Czy maki­jaż per­ma­nent­ny usu­wa się tak samo jak tatuaż?

Profesjonaliści infor­mu­ją, że róż­ni­ca mię­dzy maki­ja­żem per­ma­nent­nym i tatu­ażem pole­ga na głę­bo­ko­ści wpro­wa­dze­nia bar­win­ka. Często jed­nak sły­szy się o histo­riach, gdzie taki maki­jaż utrzy­mu­je się ponad 9 lat. Niestety, kosme­to­lo­gom zda­rza się popeł­nić błąd, bo o róż­ni­cy decy­du­ją zale­d­wie dzie­sią­te czę­ści mili­me­tra. Źle wyko­na­ny zabieg prze­ra­dza się we wsty­dli­wy kom­pleks. Makijaż per­ma­nent­ny powi­nien wyglą­dać przede wszyst­kim natu­ral­nie. „Przerysowany” efekt nie jest pożą­da­ny wśród więk­szo­ści pacjen­tów. Zarówno tatu­aż, jak
i maki­jaż per­ma­nent­ny, moż­na usu­nąć lase­rem. Proces jest bar­dzo podob­ny i daje gwa­ran­cję bez­pie­czeń­stwa i skuteczności.

Laser pogrom­cą per­ma­nent­nych wzorów

Laser usu­wa barw­nik bez pozo­sta­wie­nia śla­dów po zabie­gu, co ozna­cza, że nie two­rzy blizn
i odbar­wień skó­ry. Jest to szyb­ki spo­sób na pozby­cie się nie­chcia­ne­go tatuażu/makijażu przy mini­mal­nym dys­kom­for­cie pacjen­ta. Warto wie­dzieć, że dzię­ki naj­now­szym sys­te­mom lase­ro­wym efek­ty widać już po pierw­szej sesji. Pojedynczy zabieg trwa od kil­ku minut do godzi­ny – to dobra infor­ma­cja dla wszyst­kich zabie­ga­nych. Co cie­ka­we, laser nowej gene­ra­cji pora­dzi sobie tak­że z prze­bar­wie­nia­mi, zre­du­ku­je zmia­ny skór­ne tj. bli­zny i zmarszcz­ki. Jest to zatem ide­al­na opcja, aby w krót­kim cza­sie pozbyć się wie­lo­let­nich kom­plek­sów. Największą zale­tą lase­ro­te­ra­pii oka­zu­je się nato­miast sta­ły efekt, co w podob­nych zabie­gach czę­sto było wątpliwe.

W kli­ni­ce medy­cy­ny este­tycz­nej Drzazga Clinic zabieg usu­wa­nia tatu­ażu oraz maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go wyko­nu­je się lase­rem Fotona StarWalker PQX. Co to za laser? Jest to laser dzia­ła­ją­cy w try­bie pico­se­kun­do­wym (PICO) o dwóch źró­dłach świa­tła: Nd:YAG (1064nm) oraz KTP (532nm). Działanie lase­ra – emi­tu­je sil­ne, krót­kie impul­sy świa­tła lase­ro­we­go, któ­re prze­ni­ka­ją przez skó­rę i roz­bi­ja­ją barw­nik. Jego pozo­sta­ło­ści są usu­wa­ne przez natu­ral­ne mecha­ni­zmy obron­ne cia­ła pacjen­ta takie jak bia­łe krwin­ki i układ limfatyczny.

PICO Yd:YAG słu­ży do usu­wa­nia tatu­aży i maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go, któ­re zosta­ły wyko­na­ne ciem­ny­mi tusza­mi tj. czar­nym, nie­bie­skim i brą­zo­wym. PICO KTP słu­ży nato­miast do usu­wa­nia tatu­aży i maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go, któ­re zosta­ły wyko­na­ne jasny­mi tusza­mi np. czer­wo­nym, jasno­brą­zo­wym, pur­pu­ro­wym i pomarańczowym.

Jaka jest sku­tecz­ność lase­ra? Im wyż­sze stężenie/gęstość pig­men­tu w tatu­ażu tym wię­cej zabie­gów jest potrzeb­ne aby sku­tecz­nie go usu­nąć. Tatuaże osa­dzo­ne w dol­nych par­tiach grzbie­tu, na ramio­nach i kar­ku wyma­ga­ją zwy­kle mniej­szej licz­by sesji niż tatu­aże poło­żo­ne na pal­cach, nad­garst­kach, dol­nych par­tiach nóg. Skuteczność dzia­ła­nia uwa­run­ko­wa­na jest tak­że od kolo­ru pig­men­tu, z cze­go ciem­niej­sze lepiej reagu­ją na świa­tło lase­ro­we. Im więk­szy tatu­aż tym wię­cej zabie­gów potrze­ba na jego usu­nię­cie. Ilość zabie­gów: 1–6, wszyst­ko zale­ży od indy­wi­du­al­ne­go przypadku.

Więcej infor­ma­cji na: https://drzazgaclinic.pl/

Powrót do mody lat 80-tych. Błyszczący glamour w wersji miejskiej

Inspiracje lata­mi 80-tymi moż­na zna­leźć w muzy­ce, kinie, sztu­ce, ale tak­że i modzie. Kobiety w tam­tych cza­sach z pew­no­ścią wyróż­niał indy­wi­du­alizm i odwa­ga – widać
to zresz­tą w kul­to­wych sty­li­za­cjach, któ­re do dziś sta­no­wią inspi­ra­cję dla wie­lu twór­ców. Neonowe kom­bi­ne­zo­ny, mary­nar­ki over­si­ze, mom jeans i ponad­cza­so­we ramo­ne­ski to dla wie­lu kobiet „must have” w swo­jej sza­fie. Co stoi za nie­ustan­ną fascy­na­cją tymi projektami?

Fitness, disco i rock to popu­lar­ne nur­ty domi­nu­ją­ce w modzie lat 80-tych. Słynny nie­bie­ski cień na powie­kach, nata­pi­ro­wa­ne wło­sy i duża, pla­sti­ko­wa biżu­te­ria sta­no­wi­ły głów­ną część ówcze­snych impre­zo­wych sty­li­za­cji. Na co dzień bowiem wybie­ra­no jean­sy (szcze­gól­nie
z wyso­kim sta­nem), kata­ny w sty­lu denim czy prze­bo­jo­we kurt­ki skó­rza­ne. Jeśli chodzi
o dodat­ki to, w zależ­no­ści od cha­rak­te­ru sty­li­za­cji, sta­wia­no na ćwie­ki, klip­sy lub brosz­ki. Kilkadziesiąt lat póź­niej podob­ne wzo­ry dostrze­ga­my na poka­zach i w witry­nach sklepowych.
Ekstrawagancja i żywe kolo­ry – co jest obec­nie trendy?
Sezon jesień-zima 2022/2023 szcze­gól­nie roz­pie­ści wiel­bi­ciel­ki bły­sku i faso­nów w sty­lu gla­mo­ur. Patchwork i geo­me­trycz­ne wzo­ry zastą­pić mają nam kwia­ty, orna­men­ty, moty­wy zwie­rzę­ce i fan­ta­zyj­ne zdo­bie­nia. Czerń łączy­my z bie­lą, a neon z neo­nem. W tym cza­sie kró­lu­ją tak­że odcie­nie meta­licz­ne. Taki look moż­na prze­ła­mać np. dodat­kiem w kon­tra­sto­wym kolorze.

Pewność sie­bie zawsze w modzie

Stworzenie całej sty­li­za­cji to nie lada wyzwa­nie. Niektóre z nas boją się eksperymentować
i wybie­ra­ją bar­dziej sto­no­wa­ne odcie­nie. Warto jed­nak pamię­tać, że teraz w tren­dach jest również…odwaga. Moda inspi­ro­wa­na lata­mi 80-tymi jest tego naj­lep­szym dowo­dem.  Kobiece, eks­tra­wa­ganc­kie i peł­ne żywych kolo­rów stro­je doda­ją pew­no­ści sie­bie, któ­ra, bądź co bądź, jest zawsze trendy.

Styliści Dono da Scheggia pre­zen­tu­ją nastę­pu­ją­ce pro­po­zy­cje inspi­ro­wa­ne lata­mi 80-tymi:

 

  1. Kamizelki

Kamizelki i bez­rę­kaw­ni­ki to dosko­na­ły trend sezo­nu. Są cie­płe, nie­zwy­kle funk­cjo­nal­ne, uro­cze, a dodat­ko­wo mogą cał­ko­wi­cie odmie­nić każ­dą sty­li­za­cję. Jesienne dni ocie­plą mode­le z kolek­cji Sportalm.

  1. Sukienki w nie­ba­nal­ne wzory

W swo­jej sza­fie war­to mieć zawsze dwa „pew­nia­ki” – gład­ką sukien­kę – na ofi­cjal­ne wyj­ścia i wzo­rzy­stą np. z jesien­nej kolek­cji Sportalm – na impre­zy, spo­tka­nia z przy­ja­ciół­mi lub po pro­stu na co dzień. Wersja z kon­tra­sto­wy­mi odcie­nia­mi doda nam cha­rak­te­ru i świet­nie pod­kre­śli makijaż.

  1. Kurtki puf­fer

Ciepła i sty­lo­wa kurt­ka to pod­sta­wa zimo­wej sty­li­za­cji. Tzw. „pufer­ka” pasu­je do spor­to­wych, jak i casu­alo­wych sty­li­za­cji. Kurtka ta ide­al­nie wpi­su­je się w ulicz­ne tren­dy i miej­ski glamour.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edukacja ekonomiczna dziewczynek i chłopców w polskich domach – czy matki i ojcowie edukują w ten sam sposób?

Coraz czę­ściej dzie­ci i mło­dzież dys­po­nu­ją tzw. „kie­szon­ko­wy­mi”. Pięciolatkowie dosta­ją drob­ne na lody, a nie­co star­si regu­lar­nie kupu­ją prze­ką­ski w szkol­nym sklepiku.
Już od naj­młod­szych lat wyra­bia­my nawy­ki zwią­za­ne z wyda­wa­niem pieniędzy.
Warto zazna­czyć, że to rodzi­ce są pierw­szym „dorad­cą finan­so­wym” swo­ich pociech. Fundacja THINK! we współ­pra­cy z ING Bank Śląski zba­da­li, jak prze­bie­ga socja­li­za­cja eko­no­micz­na pro­wa­dzo­na przez mat­ki i ojców w pol­skich domach wobec córek i synów. 

 Raport sku­pił się głów­nie na ana­li­zie edu­ka­cji eko­no­micz­nej wśród pol­skich rodzin. Postawiono mię­dzy inny­mi pytania:

  • Czy edu­ka­cja eko­no­micz­na chłop­ców i dziew­czy­nek roz­po­czy­na się w tym samym momencie?
  • Czy roz­mo­wy o finan­sach prze­pro­wa­dza­ne są tak samo, gdy roz­mów­cą jest chło­piec lub dziewczynka?
  • Czy róż­ni­ce w socja­li­za­cji eko­no­micz­nej chłop­ców i dziew­czy­nek są obser­wo­wa­ne zarów­no wśród matek, jak i ojców?

Badanie prze­pro­wa­dzo­no z udzia­łem repre­zen­ta­tyw­nej ogól­no­pol­skiej pró­by 745 matek
i ojców dzie­ci w wie­ku od 7 do 12 lat.

 Mądre zarzą­dza­nie pieniędzmi

Dzieci uczą się od doro­słych wie­lu zacho­wań i nawy­ków, w tym rów­nież finansowych.
To od posta­wy rodzi­ca zale­ży, cze­go nauczy się dziec­ko. Świadome gospo­da­ro­wa­nie pie­niędz­mi od naj­młod­szych lat zwięk­sza szan­se na lep­szy start w doro­słość. – Mądre zarzą­dza­nie finan­sa­mi to nie­zbęd­ny waru­nek wzra­sta­nia dzie­ci w stabilności
i bez­pie­czeń­stwie. Możliwość roz­wi­ja­nia talen­tów i zain­te­re­so­wań, dzię­ki któ­rym sta­ną się speł­nio­ny­mi doro­sły­mi, zaczy­na się od drob­nych decy­zji doty­czą­cych codzien­nych wydat­ków, pla­no­wa­nia i oszczę­dza­nia. Samodzielności i odpo­wie­dzial­no­ści nie moż­na nauczać poprzez samą roz­mo­wę, waż­ne są dobre prak­ty­ki
. – twier­dzi Joanna Dymna-Oszek, pre­zes Fundacji ING Dzieciom. Warto zazna­czyć, że to rodzi­ce są pierw­szym auto­ry­te­tem i to od nich dzie­ci czer­pią wszel­kie wzor­ce i zacho­wa­nia. Dlatego też rola opie­ku­nów jest klu­czo­wa w kształ­to­wa­niu podej­ścia do war­to­ści pieniądza.

 Równościowe pro­wa­dze­nie edu­ka­cji eko­no­micz­nej – opi­nia a praktyka

W jed­nej kwe­stii rodzi­ce byli pew­ni – pra­wie 95% ankie­to­wa­nych zgo­dzi­ło się
ze stwier­dze­niem, że dziew­czyn­ki i chłop­cy powin­ni być edu­ko­wa­ni w taki sam spo­sób. Badanie wyka­za­ło jed­nak róż­ni­ce w edu­ka­cji dziew­czy­nek i chłop­ców oraz w zacho­wa­niach edu­ka­cyj­nych matek i ojców. – Postawy rów­no­ścio­we nie zawsze prze­kła­da­ją się na spójne
z nimi dzia­ła­nia. Dlatego tak waż­ne jest, by jako rodzic wyka­zać się uważ­no­ścią: pod­da­wać reflek­sji swo­je przy­zwy­cza­je­nia i prze­ko­na­nia oraz zwra­cać uwa­gę na komu­ni­ka­ty kie­ro­wa­ne do dziec­ka. Warto też uzu­peł­niać swo­ją wie­dzę doty­czą­cą finan­sów, zachę­ca­jąc w ten spo­sób dzie­ci do pro­ak­tyw­ne­go zarzą­dza­nia budże­tem, teraz i w przy­szło­ści. 
– wyja­śnia Anna Bichta, pre­ze­ska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy Think!. Jak wyni­ka z rapor­tu, płeć dziec­ka gra momen­ta­mi klu­czo­wą rolę, jeśli cho­dzi o poru­sza­nie kon­kret­nych zagad­nień finan­so­wych przez rodzi­ców. – Zależy nam na wspie­ra­niu rodzi­ców, two­rzy­my dla nich pomoc­ne mate­ria­ły. Zapraszamy na por­tal Zdrowiefinansowe.pl, gdzie moż­na sko­rzy­stać z porad eks­per­tów doty­czą­cych m.in. pla­no­wa­nia budże­tu domo­we­go, oszczę­dza­nia czy reago­wa­nia na kry­zys finan­so­wy, ale też pro­wa­dze­nia edu­ka­cji eko­no­micz­nej wła­śnie dla naj­młod­szych domow­ni­ków.  – doda­je pre­zes Bichta.

Edukacja finan­so­wa wśród dziew­czy­nek – cze­go spo­dzie­wa­ją się rodzice?

 Autorka bada­nia, dr Katarzyna Sekścińska, zauwa­ży­ła pew­ne ocze­ki­wa­nia rodziców
w sto­sun­ku do edu­ka­cji córek. – Od 15% do 22% rodzi­ców wska­zu­je, że umie­jęt­no­ści dziew­czy­nek powin­ny być roz­wi­ja­ne w więk­szym zakre­sie niż umie­jęt­no­ści chłop­ców. Niemal nie­za­leż­nie od obsza­ru wie­dzy i umie­jęt­no­ści 10–11% matek wska­zy­wa­ło na koniecz­ność nauki dziew­czy­nek w więk­szym zakre­sie niż chłop­ców. Takiej samej odpo­wie­dzi udzieliło
aż 20–27% ojców. Najczęściej wska­zy­wa­ny­mi obsza­ra­mi, w któ­rych zakres umie­jęt­no­ści dziew­czy­nek powi­nien być roz­wi­ja­ny sil­niej niż u chłop­ców, były aspek­ty świa­do­mej kon­sump­cji i zarzą­dza­nia budże­tem domo­wym, a więc te, któ­re zgod­nie ze ste­reo­ty­po­wą rolą spo­łecz­ną przy­pi­sy­wa­ne czę­ściej kobie­tom niż męż­czy­znom. Znamienne, że to ojco­wie czę­ściej niż mat­ki wyka­zu­ją w pro­ce­sie edu­ka­cji eko­no­micz­nej córek posta­wy sprzy­ja­ją­ce pod­trzy­my­wa­niu ste­reo­ty­po­wej roli spo­łecz­nej kobie­ty, czy­li tej zwią­za­nej z pro­wa­dze­niem domu i bie­żą­cym zarzą­dza­niem domo­wym budże­tem
– czy­ta­my w komentarzu
dr Sekścińskiej.

Oczekiwania rodzi­ców wobec wie­dzy chłopców

Rodzice mają też odręb­ne prze­ko­na­nia co do edu­ka­cji finan­so­wej chłop­ców. Jak wynika
z bada­nia, od 4 do 6% rodzi­ców (w zależ­no­ści od obsza­ru edu­ka­cji) wska­zu­je, że chłop­cy powin­ni być edu­ko­wa­ni eko­no­micz­nie w więk­szym zakre­sie niż dziew­czyn­ki. Ponadto, ojco­wie czę­ściej prze­pro­wa­dza­ją regu­lar­ne roz­mo­wy o oszczę­dza­niu z syna­mi (27,4%)
niż z cór­ka­mi (21,5%). Co cie­ka­we, 33% dzie­ci w wie­ku 7–12 lat roz­ma­wia od cza­su do czasu
o inwe­sto­wa­niu, przy czym doty­czy to czę­ściej chłop­ców (37% vs 29%). Warto też zazna­czyć, że 10,3% rodzi­ców regu­lar­nie roz­ma­wia z syna­mi o poży­cza­niu pie­nię­dzy. W sytu­acji dziew­czy­nek jest to 6%. – To ojco­wie w więk­szo­ści przy­pad­ków dwu­krot­nie, a w przy­pad­ku zagad­nień zwią­za­nych z oszczę­dza­niem nawet czte­ro­krot­nie czę­ściej niż mat­ki, wskazują
na koniecz­ność edu­ka­cji synów w więk­szym zakre­sie niż córek. Wskazywane przez ojców tema­ty wyma­ga­ją­ce od chłop­ców bar­dziej pogłę­bio­nej nauki obej­mo­wa­ły zara­bia­nie pie­nię­dzy, przed­się­bior­czość, oszczę­dza­nie i inwe­sto­wa­nie, a więc obsza­ry bliż­sze ste­reo­ty­po­wej roli spo­łecz­nej męż­czy­zny
– doda­je dr Sekścińska.