Sztuczna inteligencja w pracy – co czeka pracowników w przyszłości?

Czy zosta­nie­my zastą­pie­ni przez sztucz­ną inte­li­gen­cję? Takie pyta­nie sta­wia­my sobie coraz czę­ściej. AI, ucze­nie maszy­no­we i auto­ma­ty­za­cja to tech­no­lo­gie roz­wi­ja­ją­ce się w zastra­sza­ją­cym tem­pie, któ­re od nowa defi­niu­ją naszą rze­czy­wi­stość, w tym nasze życie zawo­do­we. Według rapor­tu McKinsey Global Institute do 2030 roku ma znik­nąć nawet 800 mln sta­no­wisk pra­cy. Jakie będą to sta­no­wi­ska? Dlaczego tak się sta­nie i czy na ich miej­scu poja­wią się nowe zawo­dy? Jakie umie­jęt­no­ści będą wyma­ga­ne i cenio­ne w przy­szło­ści? O roz­wo­ju AI i wyzwa­niach z nim zwią­za­nych opo­wia­da Marta Barcicka, eks­pert­ka w obsza­rze Human Resources  i IT.

Coraz czę­ściej poru­sza się pro­blem sztucz­nej inte­li­gen­cji w miej­scu pra­cy. Rewolucja wywo­ła­na przez nią to tyl­ko jed­na z głów­nych zmian struk­tu­ral­nych, któ­re będą wyzna­cza­ły kie­ru­nek roz­wo­ju świa­to­wej gospo­dar­ki w cią­gu naj­bliż­szych kil­ku dekad. Obawiający się przy­szło­ści pra­cow­ni­cy szu­ka­ją dziś roz­wią­zań, któ­re uła­twią im odna­le­zie­nie się w nowej rze­czy­wi­sto­ści. Pracodawcy z kolei spo­glą­da­ją w przy­szłość z nadzie­ją, że sztucz­na inte­li­gen­cja da im nowe moż­li­wo­ści rozwoju.

Sztucznej inte­li­gen­cji bar­dziej oba­wia­ją się pra­cow­ni­cy, niż ich prze­ło­że­ni.  Ci dru­dzy widzą w tej tech­no­lo­gii poten­cjał zwią­za­ny z cię­ciem kosz­tów pro­wa­dzą­cym do oszczęd­no­ści. Pierwsi z kolei są zda­nia, że nie będą mogli zna­leźć pra­cy, że ich zawo­dy i pro­fe­sje znik­ną. Te oba­wy pod­sy­ca­ją zmia­ny jakie zacho­dzą na ryn­ku pra­cy. Już dziś powo­li zni­ka­ją takie sta­no­wi­ska jak: asy­stent czy recep­cjo­nist­ka, czy­li te, któ­rych obo­wiąz­ki może z powo­dze­niem prze­jąć sztucz­na inte­li­gen­cja – mówi Marta Barcicka. – Z jed­nej stro­ny, strach przed nie­zna­nym jest uza­sad­nio­ny. Z dru­giej, sztucz­na inte­li­gen­cja jest dzi­siaj szan­są – daje nie­ogra­ni­czo­ne moż­li­wo­ści i two­rzy nowe tren­dy na ryn­ku. Ewolucja pra­cy jest prze­cież rze­czą natu­ral­ną – pod­kre­śla Barcicka.

 Reskilling, czy­li szan­sa na ryn­ku pracy

Dynamika na ryn­ku i szyb­ki postęp tech­no­lo­gicz­ny spę­dza­ją sen z powiek nie tyl­ko pra­cow­ni­kom. Coraz szyb­ciej postę­pu­ją­ca digi­ta­li­za­cja spra­wi­ła, że pra­co­daw­cy zma­ga­ją się obec­nie z tak zwa­ną luką kom­pe­ten­cyj­ną. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego w samej bran­ży IT bra­ku­je ok. 150 tys. rąk do pra­cy – to tyle, ile miesz­ka w Bytomiu czy Zabrzu. Dziś, aby „mieć” pra­cow­ni­ków, fir­my z bran­ży IT czę­sto muszą ich szu­kać przede wszyst­kim u swo­jej konkurencji.

Do „zasy­pa­nia” luki kom­pe­ten­cyj­nej może przy­czy­nić się reskil­ling, dzię­ki któ­re­mu ci, któ­rzy nigdy wcze­śniej nie mie­li do czy­nie­nia z bran­żą IT mogą roz­po­cząć karie­rę w nowych tech­no­lo­giach.  Kolejne roz­wią­za­nia to wewnętrz­ne szko­le­nia w fir­mach, któ­re przy­czy­nią się do zmniej­sze­nia odpły­wu pra­cow­ni­ków, któ­rzy naj­zwy­czaj­niej w świe­cie będą mogli zacząć pra­cę w innym dzia­le danej orga­ni­za­cji – mówi Marta Barcicka. Na ryn­ku poja­wia się dziś dużo firm ofe­ru­ją­cych natych­mia­sto­wy suk­ces w nowej bran­ży. Niestety część z nich kusi obiet­ni­ca­mi bez pokry­cia, za któ­re musi­my sło­no zapła­cić. W trak­cie wie­lu z takich szko­leń nie nauczy­my się tak napraw­dę nicze­go – mimo wyda­nych pie­nię­dzy i poświę­co­ne­go cza­su nikt nie będzie chciał nas zatrud­nić. Dlatego pole­cam by do tema­tu reskil­lin­gu podejść ostroż­nie – to dłu­go­trwa­ły pro­ces wyma­ga­ją­cy nie tyl­ko nauki, lecz tak­że roz­po­czę­cia od zera, powo­li zdo­by­wa­jąc doświad­cze­nie w nowym zawo­dzie – zazna­cza Barcicka.

Well-being czy benefity

Według Światowego Forum Ekonomicznego, do 2030 roku zabu­rze­nia psy­chicz­ne będą sta­no­wić ponad poło­wę glo­bal­ne­go obcią­że­nia eko­no­micz­ne­go spo­wo­do­wa­ne­go cho­ro­ba­mi psy­chicz­ny­mi. Wpływ zabu­rzeń psy­chicz­nych na gospo­dar­kę sta­je się więc jed­nym z naj­waż­niej­szych pro­ble­mów do roz­wią­za­nia.  Wypalenie zawo­do­we, depre­sja czy sta­ny lęko­we to coraz więk­szy pro­blem. Uniknięcie ich będzie wyzwa­niem dla pra­co­daw­ców, któ­rzy powin­ni przede wszyst­kim pamię­tać o tym, że naj­waż­niej­szym ele­men­tem wpły­wa­ją­cym na efek­tyw­ność pra­cow­ni­ka jest jego samopoczucie.

– Pracodawcy coraz czę­ściej zwra­ca­ją uwa­gę na well-being, wie­lu jed­nak nie zda­je sobie spra­wy z tego jak sze­ro­kie jest to poję­cie. Badacze z Instytutu Galupa wyod­ręb­ni­li pięć wymia­rów, któ­re skła­da­ją się na well-being: fizycz­ny, emo­cjo­nal­ny, spo­łecz­ny, zawo­do­wy i inte­lek­tu­al­ny. Dopiero, gdy każ­da z tych swo­istych potrzeb zosta­nie zaspo­ko­jo­na może­my mówić o dobrym samo­po­czu­ciu zazna­cza Marta Barcicka. – Z moje­go doświad­cze­nia wyni­ka, że pra­cow­ni­kom naj­czę­ściej bra­ku­je dziś cza­su wol­ne­go. W pogo­ni za reali­za­cją KPI czę­sto tra­ci­my z hory­zon­tu to, co jest waż­ne, czy­li spę­dza­nie chwi­li z rodzi­ną i łącze­nie w har­mo­nii życia pry­wat­ne­go z pra­cą. Ważne by pra­co­daw­cy dobrze zro­zu­mie­li tę potrze­bę jak i swo­ich pra­cow­ni­ków oraz by mie­li świa­do­mość, że zadba­nie o dobro­stan i kon­dy­cja psy­chicz­na pra­cow­ni­ka nie tyl­ko leży po ich stro­nie, lecz jest wręcz ich obo­wiąz­kiem – pod­kre­śla Marta Barcicka.

Według WHO, bar­dziej kom­plek­so­wa opie­ka zdro­wot­na i efek­tyw­ne inter­wen­cje w obsza­rze zdro­wia psy­chicz­ne­go są nie tyl­ko korzyst­ne z punk­tu widze­nia dobro­sta­nu jed­no­stek, ale tak­że przy­no­szą istot­ne korzy­ści eko­no­micz­ne. Benefity ofe­ro­wa­ne w pra­cy mogą nie­co pod­nieść ten well-being pra­cow­ni­ków. Jednak jak się oka­zu­je, w cią­gu ostat­nich 10 lat prze­sta­ły one grać tak waż­ną rolę na ryn­ku pra­cy. Mogą one wpły­nąć na final­ną decy­zję pra­cow­ni­ka, któ­ry roz­wa­ża ofer­tę pra­cy, jed­nak teraz coraz czę­ściej sta­wia się wła­śnie na dobro­stan i zdro­wie pracowników.

Marta Barcicka to eks­pert od human reso­ur­ces – mana­ger, któ­ry kocha swo­ją pra­cę. Posiada ponad 15-letnie doświad­cze­nie w zarzą­dza­niu i budo­wa­niu zespo­łów w IT oraz koor­dy­no­wa­niu i wdra­ża­niu roz­wią­zań z zakre­su mięk­kie­go HR. Odpowiadała za wie­le pro­jek­tów, w tym za zbu­do­wa­nie nowej linii biz­ne­so­wej zwią­za­nej z out­so­ur­cin­giem IT dla jed­ne­go z naj­więk­szych pol­skich ban­ków. Była rów­nież zwią­za­na z kil­ku­na­sto­ma glo­bal­ny­mi rekru­ta­cja­mi w bran­ży game indu­stry, pod­czas któ­rych mia­ła oka­zję współ­pra­co­wać z taki­mi kra­ja­mi jak Japonia, USA, Ukraina, Niemcy czy Izrael. Pracowała tak­że w Centralnym Ośrodku Informatyki, któ­re­go pra­cow­ni­cy czu­wa­ją nad pra­wi­dło­wym funk­cjo­no­wa­niem takich sys­te­mów jak  mObywatel czy CEPiK. Obecnie wraz z mężem pro­wa­dzi fir­mę szko­le­nio­wą Neuron Cube, gdzie dzie­ci, mło­dzież i doro­śli mogą uczyć się pro­gra­mo­wa­nia, pro­jek­to­wa­nia gra­fik i ani­ma­cji 3D oraz tego, jak dzia­ła sztucz­na inte­li­gen­cja. Ponadto, jest wykła­dow­cą w Wyższej Szkole Biznesu – NLU w Nowym Sączu. Wolne chwi­le poświę­ca cór­kom, a dla relak­su czy­ta książ­ki o Piłsudskim, spa­la kor­ty­zol na tre­nin­gach zum­by i  odda­je się swo­jej naj­więk­szej pasji – upra­wia­niu 700-metrowej działki.

Kontakt dla mediów:

Maria Strużkiewicz

m.struzkiewicz@agencjafaceit.pl

+48 606 702 770

Account Manager

Agencja Face It!

 

 

Szanse i zagrożenia – co może przynieść planowana reforma oświaty

Trzech na dzie­się­ciu pol­skich rodzi­ców jest zda­nia, że naj­więk­szym pro­ble­mem rodzi­me­go sys­te­mu edu­ka­cji jest prze­cią­że­nie uczniów obo­wiąz­ka­mi szkol­ny­mi – tak czy­ta­my w rapor­cie „Polaków Portfel Własny – edu­ka­cja przy­szło­ści” zre­ali­zo­wa­nym przez Santander Consumer Bank w sierp­niu ubie­głe­go roku. Remedium na te bolącz­ki ma być pro­po­no­wa­na przez Ministerstwo Edukacji Narodowej refor­ma oświa­ty. Czy przy­nie­sie ona ocze­ki­wa­ne efek­ty? Jakie mogą być jej kon­se­kwen­cje? O tym opo­wia­da Karolina Pol, wła­ści­ciel­ka fir­my edu­ka­cyj­nej EduKaPol Szkolenia, zwią­za­na z edu­ka­cją od 13 lat. 

Coraz czę­ściej mówi się o prze­mę­cze­niu naj­młod­szych uczniów szkół pod­sta­wo­wych. Według  bada­nia zre­ali­zo­wa­ne­go przez Związek Miast Polskich we współ­pra­cy z Instytutem Badań w Oświacie oraz Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Kadry Kierowniczej Oświaty, dzie­ci uczęsz­cza­ją­ce do klas I‑III na nauce spę­dza­ją dzien­nie nie­mal tyle samo cza­su co ich rodzi­ce w pra­cy. Rozwiązaniem tej sytu­acji ma być mię­dzy inny­mi usu­nię­cie prac domo­wych na tym eta­pie kształ­ce­nia – jeden z fila­rów zmian w oświa­cie pro­po­no­wa­nych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Brak zadań domo­wych to zagad­nie­nie bar­dzo zło­żo­ne. Z jed­nej stro­ny, ich usu­nię­cie z pew­no­ścią odcią­ży pol­skie rodzi­ny. Warto bowiem pod­kre­ślić, że czę­sto zanim dziec­ko wró­ci ze szko­ły i dodat­ko­wych zajęć, a rodzi­ce z pra­cy, zanim cała rodzi­na zje posi­łek, jest już godzi­na późno-popołudniowa, a cza­sem nawet wie­czor­na. Przy takim domo­wym sys­te­mie sia­da­ją­ce do odra­bia­nia pra­cy domo­wej dziec­ko i wspo­ma­ga­ją­cy je rodzic są już prze­mę­cze­ni – cięż­ko w takiej sytu­acji mówić o dydak­tycz­nym walo­rze prac domo­wych – mówi Karolina Pol, wła­ści­ciel­ka fir­my edu­ka­cyj­nej EduKaPol Szkolenia, zwią­za­na z edu­ka­cją od ponad 13 lat. – Z dru­giej stro­ny, pra­ce domo­we sta­no­wią swo­iste prze­dłu­że­nie pod­sta­wy pro­gra­mo­wej i mają na celu pogłę­bie­nie tre­ści prze­ka­zy­wa­nych na zaję­ciach szkol­nych oraz powtór­kę i utrwa­le­nie mate­ria­łu – doda­je ekspertka.

Kolejną zmia­ną postu­lo­wa­ną przez MEN ma być odchu­dze­nie pod­sta­wy pro­gra­mo­wej. Według przed­sta­wi­cie­li resor­tu obo­wią­zu­ją­ce obec­nie cur­ri­cu­lum zawie­ra oko­ło 20 proc. zbęd­nych tre­ści – wie­dzy nad­mia­ro­wej i nie­po­trzeb­nej. Podkreślają oni, że pod­sta­wa pro­gra­mo­wa powin­na być dosto­so­wa­na do wyma­gań współ­cze­sne­go świa­ta, by szko­ły uczy­ły takich kom­pe­ten­cji jak: umie­jęt­no­ści zwią­za­ne z roz­wo­jem nowych tech­no­lo­gii, zdol­ność syn­te­tycz­ne­go myśle­nia i tego, jak efek­tyw­nie współ­pra­co­wać z innymi.

W tym pędzie za nauką kom­pe­ten­cji przy­dat­nych w póź­niej­szym, coraz bar­dziej zdi­gi­ta­li­zo­wa­nym życiu, nie wol­no zapo­mi­nać o tym, że odchu­dza­nie pod­sta­wy pro­gra­mo­wej musi być robio­ne w bar­dzo prze­my­śla­ny spo­sób. Nie może­my dopu­ścić do sytu­acji, w któ­rej z mate­ma­tycz­ne­go cur­ri­cu­lum wykre­śla­my tre­ści, któ­re będą sta­no­wi­ły pod­sta­wę nauki takich przed­mio­tów jak fizy­ka czy che­mia – pod­kre­śla Karolina Pol. – Z podob­ną sytu­acją mamy do czy­nie­nia w przy­pad­ku postu­lo­wa­ne­go okro­je­nia kano­nu lek­tur. Trzeba bowiem zazna­czyć, że na eta­pie edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej mamy okre­ślo­ny zestaw lek­tur, któ­ry nauczy­ciel powi­nien omó­wić z dzieć­mi w kla­sach I‑III. Nie ma odgór­nie wyzna­czo­nej kolej­no­ści, nie ma też narzu­co­ne­go spo­so­bu, w jaki dzie­ci mają zapo­znać się z daną książ­ką – tekst może być czy­ta­ny samo­dziel­nie, ze wspar­ciem rodzi­ca, bądź w trak­cie lek­cji. To przed nauczy­cie­lem stoi wyzwa­nie, by zde­cy­do­wać kie­dy i w jaki spo­sób zapo­zna dzie­ci z daną książ­ką. To tak­że nauczy­ciel, któ­ry prze­by­wa na co dzień z dzieć­mi, obser­wu­je je i zna ich wraż­li­wość oraz pre­dys­po­zy­cje poznaw­cze, powi­nien móc decy­do­wać, jakie lek­tu­ry będzie oma­wiał ze swo­ją kla­są – dodaje.

Rządzący uwa­ża­ją, że postu­lo­wa­ne zmia­ny w oświa­cie będą mia­ły pozy­tyw­ny wpływ na pol­skie dzie­ci i ich rodzi­ców. Przedstawiciele MEN pod­kre­śla­ją, że dzię­ki odcho­dze­niu pod­sta­wy pro­gra­mo­wej, któ­re­go natu­ral­nym prze­dłu­że­niem będzie brak prac domo­wych, pol­skie rodzi­ny zyska­ją wię­cej cza­su. Według eks­per­ta rodzi to zarów­no szan­se, jak i zagrożenia.

–  Z jed­nej stro­ny, czas jaki pol­skie rodzi­ny odzy­ska­ją, może być wyko­rzy­sta­ny na  zaspo­ka­ja­nie pod­sta­wo­wych potrzeb, jak cho­ciaż­by potrze­ba odpo­czyn­ku czy potrze­ba wspól­nych, rodzin­nych aktyw­no­ści. Nie zapo­mi­naj­my bowiem, że dzie­ci oprócz nauki potrze­bu­ją też cza­su wol­ne­go na swo­bod­ną zaba­wę i roz­wi­ja­nie swo­ich zain­te­re­so­wań. Warto pamię­tać, że tak napraw­dę każ­da aktyw­ność rodzin­na, jak cho­ciaż­by ukła­da­nie puz­zli, gra­nie w gry plan­szo­we czy wspól­ny spa­cer, jest oka­zją do wspar­cia dziec­ka we wszyst­kich obsza­rach, tak­że tych, któ­re zakła­da pod­sta­wa pro­gra­mo­wa, czy­li roz­wój poznaw­czy, fizycz­ny i emocjonalno-społeczny – pod­kre­śla Karolina Pol. – Z dru­giej stro­ny jest oczy­wi­ście nie­bez­pie­czeń­stwo, że opie­ku­no­wie zaczną szu­kać sub­sty­tu­tów dla prac domo­wych w posta­ci kolej­nych zadań dodat­ko­wych czy lek­cji z kore­pe­ty­to­rem. Istnieje rów­nież zagro­że­nie, że dzie­ci chcąc wyko­rzy­stać ten wol­ny czas dla sie­bie, będą spę­dza­ły go przed kom­pu­te­rem, tele­wi­zo­rem czy kon­so­lą. Tutaj bar­dzo istot­na jest rola doro­słe­go, któ­ry powi­nien zwra­cać uwa­gę na czas, któ­ry dzie­ci spę­dza­ją przy wyżej wymie­nio­nych urzą­dze­niach oraz jak z nich korzy­sta­ją – ostrzega.

Szeroko dys­ku­to­wa­ne zmia­ny w edu­ka­cji wcze­snosz­kol­nej, któ­re pro­po­nu­je MEN mają odmie­nić szko­ły pod­sta­wo­we, tak by były bar­dziej przy­ja­zne pol­skim rodzi­nom. Otwarte pozo­sta­je nadal pyta­nie czy taka refor­ma oświa­ty wystar­czy, by dosto­so­wać pol­ską edu­ka­cję wcze­snosz­kol­ną do wyma­gań współ­cze­sne­go świata.

Jednym z klu­czo­wych zagad­nień powin­na być w tym kon­tek­ście zmia­na metod naucza­nia w kla­sach I‑III. Polskie szko­ły pod­sta­wo­we powin­ny kłaść nacisk na naucza­nie przez doświad­cze­nie i eks­plo­ra­cję.  Zgodnie z zało­że­nia­mi takiej for­my kształ­ce­nia nauka odby­wa się rów­nież poza mura­mi szko­ły i inte­gru­je wie­le tre­ści. Jeżeli w ramach zajęć lek­cyj­nych pój­dzie­my do lasu czy pobli­skie­go par­ku może­my na jed­nej lek­cji prze­ro­bić zagad­nie­nia zwią­za­ne z edu­ka­cją przy­rod­ni­czą, mate­ma­tycz­ną i wes­przeć roz­wój kom­pe­ten­cji czy­ta­nia. Uczniowie nie tyl­ko pozna­ją poprzez doświad­cza­nie róż­ne gatun­ki drzew, mogą rów­nież prze­li­czyć ile liści znaj­du­je się na gałę­zi dane­go drze­wa, a bar­dziej szcze­gó­ło­we infor­ma­cje o nim prze­czy­tać z zabra­nej ze sobą książ­ki. Oznacza to, że zało­że­nia pod­sta­wy pro­gra­mo­wej moż­na efek­tyw­nie reali­zo­wać nie tyl­ko poprzez sie­dze­nie w kla­sie, lecz tak­że w innych miej­scach i oko­licz­no­ściach. To już się u nas dzie­je – nie­któ­re szko­ły, jak na przy­kład ta, do któ­rej uczęsz­cza mój syn, pro­wa­dzą tzw. edu­ka­cję out­do­oro­wą. Powinniśmy dążyć do tego, by taka for­ma kształ­ce­nia była trak­to­wa­na jako natu­ral­ny spo­sób reali­zo­wa­nia pod­sta­wy pro­gra­mo­wej i sto­so­wa­na przez jak naj­więk­szą licz­bę pla­có­wek – zazna­cza Karolina Pol.

Z son­da­żu prze­pro­wa­dzo­ne­go IBRiS na zle­ce­nie dzien­ni­ka „Rzeczpospolita” pod koniec stycz­nia tego roku wyni­ka, że 43 proc. Polaków uwa­ża, że pro­po­no­wa­ne zmia­ny w oświa­cie, a w szcze­gól­no­ści likwi­da­cja obo­wiąz­ko­wych prac domo­wych, to dobry pomysł. Z kolei nie­mal 51 proc. nega­tyw­nie oce­ni­ła pla­no­wa­ną reformę.

Kontakt dla mediów:

Maria Strużkiewicz

m.struzkiewicz@agencjafaceit.pl

+48 606 702 770

Account Manager

Agencja Face It!

 

 

Magister Karolina Pol jest eks­per­tem edu­ka­cji przed­szkol­nej i wcze­snosz­kol­nej oraz wła­ści­ciel­ką fir­my EduKaPol Szkolenia. Od 13 lat zwią­za­na z edu­ka­cją – pra­co­wa­ła jako nauczy­ciel­ka języ­ka pol­skie­go i wie­dzy o kul­tu­rze. Pełniła tak­że funk­cję dyrek­tor­ki żłob­ka i przed­szko­la. Od 11 lat pro­wa­dzi szko­le­nia dla nauczy­cie­li wszyst­kich etapów

Rusza trzecia edycja Nagrody Korczaka, przyznawanej osobom i instytucjom działających na rzecz praw dzieci i młodzieży

 Znamy już harmono­gram tego­rocz­nej Nagrody Korczaka orga­ni­zo­wa­nej przez Uczelnię Korczaka w Warszawie i wrę­cza­nej oso­bom i insty­tu­cjom, któ­re dba­ją o wzmac­nia­nie praw dzie­ci i mło­dzie­ży, dzia­ła­jąc w edu­ka­cji, sys­te­mie zdro­wia i opie­ki spo­łecz­nej, orga­ni­za­cjach poza­rzą­do­wych i lokal­nych spo­łecz­no­ściach. Kryształowe ser­ca, któ­re są sym­bo­lem Nagrody tra­fią w ręce lau­re­atów 17 maja w Muzeum Polin w Warszawie. Kandydatki i kan­dy­da­tów do Nagrody moż­na zgła­szać do 10 kwietnia. 

Nagroda jest przy­zna­wa­na od 2022 r. przez Kapitułę, powo­ła­ną przez Uczelnię Korczaka – Akademię Nauk Stosowanych, jed­ną z naj­star­szych uczel­ni nie­pu­blicz­nych w Polsce. Jej misją jest pro­mo­wa­nie idei Janusza Korczaka oraz wspie­ra­nie zmian poprzez nagra­dza­nie insty­tu­cji i osób, któ­re kie­ru­ją się war­to­ścia­mi kor­cza­kow­ski­mi, two­rzą nowo­cze­sne i odważ­ne roz­wią­za­nia edu­ka­cyj­ne, wzmac­nia­ją pod­mio­to­wość i pra­wa dziec­ka, wspie­ra­ją dzie­ci i rodzi­ny w trud­nych sytu­acjach lub two­rzą śro­do­wi­ska przy­ja­zne szczę­śli­we­mu dzieciństwu.

- „Stworzyliśmy Nagrodę, bo widzi­my, jak wie­le jest w całej Polsce osób peł­nych pasji
i wyobraź­ni, któ­re wyko­nu­ją olbrzy­mią pra­cę, by zmie­niać szko­ły i edu­ka­cję, wzmac­niać pod­mio­to­wość dzie­ci i mło­dzie­ży, wspie­rać ich na róż­ne spo­so­by. Ta Nagroda jest dla nich – ludzi, któ­rzy dzia­ła­ją jak Korczak. Ich dzia­ła­nia zmie­nia­ją rze­czy­wi­stość na ska­lę krajową
i lokal­ną, two­rząc w lokal­nych spo­łecz­no­ściach „krę­gi wspar­cia”. Takich kan­dy­da­tów poszu­ku­je­my
” – mówi dr Joanna Lizut, pro­rek­tor Uczelni Korczaka.

 

Nagrody Korczaka są przy­zna­wa­ne w trzech kate­go­riach: (1) dla osób o szcze­gól­nym dorob­ku w pra­cy na rzecz dzie­ci i mło­dzie­ży oraz bada­czy i popu­la­ry­za­to­rów dzie­dzic­twa Janusza Korczaka, (2) dla orga­ni­za­cji i insty­tu­cji kie­ru­ją­cych się war­to­ścia­mi korczakowskimi,
(3) dla lide­rów zmian w edu­ka­cji i życiu spo­łecz­nym, któ­rzy sto­su­ją idee Janusza Korczaka w praktyce.

- „Poszukujemy dziś recept na to, jak uzdro­wić sys­tem edu­ka­cji, odpo­wie­dzieć na wyzwa­nia poja­wia­ją­ce się w obsza­rze wycho­wa­nia i edu­ka­cji dzie­ci i mło­dzie­ży. Jestem prze­ko­na­na, że wie­le odpo­wie­dzi znaj­dzie­my u Korczaka. W jego ide­ach oraz w dzia­ła­niach ludzi, któ­rzy myślą i dzia­ła­ją jak on znaj­dzie­my odpo­wiedź, co nale­ży robić – pod­kre­śla prof. Barbara Smolińska-Theiss, Przewodnicząca Kapituły Nagrody.

W skład Kapituły wcho­dzi ponad 40 osób, repre­zen­tu­ją­cych śro­do­wi­ska nauko­we, społeczne
i eks­perc­kie, a tak­że prak­ty­cy edu­ka­cji. Kandydatów do Nagrody mogą zgła­szać oso­by fizycz­ne i insty­tu­cje. Nagrody zosta­ną wrę­czo­ne pod­czas Gali w Muzeum Polin w Warszawie 17 maja 2024 r. Patronat nad Galą Nagrody Korczaka obję­li Marszałek Sejmu RP, Marszałek Senatu RP, Rzecznik Praw Dziecka, Marszałek Województwa Mazowieckiego, Prezydent m.st. Warszawy oraz „Głos Nauczycielski”. Współorganziatorem Nagrody jest Międzynarodowe Stowarzyszenie im. Janusza Korczaka.

O naj­waż­niej­szych wyzwa­niach spo­łecz­nych zwią­za­nych z potrze­ba­mi dzie­ci i mło­dzie­ży mówi­li pod­czas inau­gu­ra­cji trze­ciej edy­cji Nagrody jej lau­re­aci w poprzed­nich edycjach.
Według dr Konrada Ciesiołkiewicza, pre­ze­sa Fundacji Orange, auto­ra wie­lu akcji spo­łecz­nych na rzecz dzie­ci i mło­dzie­ży, lau­re­ata Nagrody Korczaka w ubie­głym roku, „jed­nym z istot­nych wyzwań jest kul­tu­ra prze­mo­cy i doświad­cze­nia krzyw­dze­nia przez mło­dych ludzi – zwłaszcza
w cyber­prze­strze­ni”.
Obraz wyła­nia­ją­cy się z ostat­nich badań reno­mo­wa­nych ośrod­ków, w tym takich jak NASK i Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę wska­zu­je na rosną­cy zakres i natę­że­nie tych zja­wisk. Dlatego potrzeb­ne są mode­le kom­pe­ten­cyj­ne prze­ciw­dzia­ła­nia prze­mo­cy, wzmac­nia­nia dobro­sta­nu, rela­cji oraz budo­wa­nia spo­łecz­ne­go zaufa­nia, a tak­że roz­wój psy­cho­lo­gii środowiskowej.

Na zde­fi­nio­wa­ne już dobrze pro­ble­my psy­chicz­ne dzie­ci i mło­dzie­ży oraz wyzwa­nia związane
z rów­no­ścią wska­zał Dominik Kuc, akty­wi­sta z Fundacji GrowthSpace, edu­ka­tor spo­łecz­ny wyróż­nio­ny m.in. za akcję Ranking Szkół Przyjaznych LGBT. „Badania wska­zu­ją, że mamy
do czy­nie­nia z olbrzy­mim wyzwa­niem, na któ­re odpo­wie­dzią powin­ny być kon­kret­ne dzia­ła­nia zwięk­sza­ją­ce wspar­cie dzie­ci i mło­dzie­ży. Niepokojące są rów­nież sta­tyst­ki doty­czą­ce prób samo­bój­czych, w tym uda­nych. Musimy pil­nie dzia­łać, by zwięk­szyć dostęp­ność opieki
i wspar­cia” –
pod­kre­ślił.

Według Jakuba Tylmana, peda­go­ga, tera­peu­ty wyróż­nio­ne­go w pierw­szej edy­cji nagro­dy m.in. za akcję „Szkoła bez prac domo­wych”, „szko­ła powin­na zmie­nić filo­zo­fię dzia­ła­nia i dostrze­gać w uczniach indy­wi­du­al­nych ludzi, z któ­rych każ­dy jest inny, ma inne talen­ty, i roz­wi­ja się w inny spo­sób – potrze­bu­je­my nauczy­cie­li, któ­rzy potra­fią prze­ko­ny­wać uczniów, że są naj­lep­szą wer­sją samych sie­bie, a nie moty­wu­ją ich do wyści­gu o cele sta­wia­ne przez innych”. Kluczem jest tu kor­cza­kow­skie podej­ście opar­te na sza­cun­ku i god­no­ści, któ­re wpro­wa­dza już wie­lu pedagogów.

- „Uważamy, że bar­dzo potrzeb­ne są dziś dzia­ła­nia sys­te­mo­we, w tym kra­jo­wa stra­te­gia na rzecz dzie­ci i mło­dzie­ży, bo potrze­by naj­młod­sze­go poko­le­nia powin­ny zna­leźć się w cen­trum spo­łecz­nej uwa­gi. Ale wie­le rze­czy już dzie­je się w lokal­nych spo­łecz­no­ściach, dzię­ki wspa­nia­łym oso­bom, któ­re reali­zu­ją kon­kret­ne pro­jek­ty i dzia­ła­nia. Potrzebne jest tak­że sie­cio­wa­nie i wzmac­nia­nie takich ludzi i śro­do­wisk. Zachęcamy do zgła­sza­nia do Nagrody takich kan­dy­da­tów” – pod­kre­ślił Paweł Rabiej, peł­no­moc­nik w Uczelni Korczaka, czło­nek Prezydium Kapituły Nagrody.

Więcej infor­ma­cji o Nagrodzie Korczaka: https://uczelniakorczaka.pl/nagroda-korczaka/

WIĘCEJ INFORMACJI I KONTAKT:

Karina Grygielska
Agencja FaceIT
tel. +48 510 139 575

W ALPY NIE TYKO NA NARTY

Zima to pora roku, na któ­rą cze­ka­ją wszy­scy nar­cia­rze. Często rezer­wu­ją wyjaz­dy z dużym, nawet kil­ku­mie­sięcz­nym wyprze­dze­niem, żeby zna­leźć hotel w górach w roz­sąd­nej cenie. Co jed­nak z tymi, któ­rzy nie potra­fią jeź­dzić na nar­tach, a nauka tego spor­tu zupeł­nie ich nie pocią­ga? Przecież nie każ­dy musi kochać szu­so­wa­nie po ośnie­żo­nych szczy­tach. Okazuje się, że zimą w Alpach moż­na spę­dzić aktyw­nie czas, pochła­nia­jąc zapie­ra­ją­ce dech śnież­na wido­ki i dosko­na­le się przy tym zre­lak­so­wać. Jak? Możemy sko­rzy­stać z bie­gó­wek, spe­cjal­nych rowe­rów elek­trycz­nych przy­sto­so­wa­nych do jaz­dy po śnie­gu, pójść z prze­wod­ni­kiem na spa­cer w rakie­tach śnież­nych i zoba­czyć… kozi­ce gór­skie, a nawet jeź­dzić sku­te­rem czy ratra­kiem. Komu jesz­cze mało może dla relak­su wypro­wa­dzić alpa­kę na spa­cer – to podob­no nie­za­wod­ny spo­sób na reduk­cję stre­su i popra­wę humoru.

JEŚLI NIE NARTY, TO CO?

W jed­nym z popu­lar­niej­szych kuror­tów nar­ciar­skich, wło­skim Livigno, przy­go­to­wa­na zaska­ku­ją­co sze­ro­ką ofer­tę aktyw­no­ści dla osób, któ­re nie lubią spę­dzać cza­su na sto­kach. Wzdłuż całej doli­ny Valtellin, w któ­rej usy­tu­owa­ny jest „mały tybet Europy” roz­cią­ga­ją się tra­sy dla fanów bie­gó­wek, rowe­rów i jog­gin­gu. Spragnieni dzie­wi­czych gór­skich wido­ków mogą wybrać się na cross coun­try na spe­cjal­nych nar­tach lub spa­cer w rakie­tach śnież­nych po jed­nym z poło­żo­nych tu par­ków naro­do­wych. Długość tra­sy zale­ży od nas, dla­te­go może to być aktyw­ność prze­zna­czo­na dla osób, któ­re na co dzień nie mają dużo ruchu, ale też dla wytraw­nych pie­chu­rów. Podczas takie­go spa­ce­ru oprócz poła­ci skrzą­ce­go się w słoń­cu śnie­gu, mamy szan­se zoba­czyć dzi­kie zwie­rzę­ta, takie jak kozi­ce, jele­nie, lisy czy polu­ją­ce pta­ki dra­pież­ne (np. sępa bro­da­te­go, któ­re­go popu­la­cja poja­wi­ła się tu na nowo w latach 90. XX wie­ku, a ich roz­pię­tość skrzy­deł się­ga 3 metrów). Kolejna opcja, żeby nie­co się zmę­czyć to fat biking, czy­li elek­trycz­ne rowe­ry o spe­cjal­nie gru­bych opo­nach, przy­sto­so­wa­ne do jaz­dy po śnie­gu. Ścieżka rowe­ro­wa jest dobrze ozna­czo­na i roz­cią­ga się na dłu­gość 20 km, a spra­gnie­ni moc­niej­szych wra­żeń mogą tak­że pojeź­dzić po leśnych dro­gach pokry­tych śnie­giem – wystar­czy prze­łą­czyć się na tryb spor­to­wy, a rower sam jedzie. Tuż obok prze­bie­ga ścież­ka, któ­rą moż­na jeź­dzić kon­no lub prze­mie­rzać ją w drew­nia­nych saniach. Widuje się tu tak­że oso­by spa­ce­ru­ją­ce z… alpa­ka­mi. Alpaki zamiesz­ku­ją lokal­ne gospo­dar­stwo agro­tu­ry­stycz­ne – Tesenda, w któ­rym może­my tak­że zjeść posi­łek przy­go­to­wa­ny z lokal­nych pro­duk­tów. Fani więk­szych pręd­ko­ści mogą się wybrać na tor bob­sle­jo­wy lub pojeź­dzić sku­te­rem śnież­nym. Część restau­ra­cji znaj­du­ją­cych się w schro­ni­skach pro­po­nu­je taki śro­dek trans­por­tu swo­im gościom.  Coraz wię­cej chęt­nych pró­bu­je tak­że swo­ich sił w para­lot­niar­stwie, wido­ki są nie­ziem­skie, ale tu warun­ki pogo­do­we muszą być ide­al­ne. Jednak dla tych moc­no stą­pa­ją­cych po zie­mi lep­szym pomy­słem może być prze­jażdż­ka ratra­kiem o zacho­dzi słoń­ca. Jak widać, od róż­nych opcji moż­na dostać zawro­tu głowy.

AQUAGRANDA, CZYLI RELAKS PO AKTYWNYM DNIU

Jednym z naj­chęt­niej odwie­dza­nych miejsc przez tury­stów w Livigno jest park wod­ny Aquagranda, gdzie w spe­cjal­nej stre­fie „Slide and fun” znaj­du­ją się 3 nowe, super­szyb­kie zjeż­dżal­nie, każ­da o dłu­go­ści 100 metrów. Można tu tak­że sko­rzy­stać z jacuz­zi, saun, w któ­rych odby­wa­ją się sean­se pro­wa­dzo­ne przez sau­na­mi­strzów, ham­ma­mu oraz base­nu dla doro­słych z bicza­mi wod­ny­mi. Dla osób zmę­czo­nych po całym dniu na śnie­gu przy­go­to­wa­no stre­fę relak­su jedy­nie dla doro­słych – zosta­ła ona zapro­jek­to­wa­na przy uży­ciu drew­na, kamie­nia i szkła, aby nawią­zy­wać do alpej­skiej archi­tek­tu­ry regio­nu. Można tu pole­żeć na praw­dzi­wym sia­nie czy odpo­cząć w łóż­kach wod­nych przy akom­pa­nia­men­cie dźwię­ków natu­ry. Jeżeli jed­nak dla kogoś cały dzień aktyw­no­ści na świe­żym powie­trzu, to za mało, ma tu do dys­po­zy­cji siłow­nię oraz licz­ne zaję­cia spor­to­we. Waterpark jest czyn­ny w godzi­nach 10:00–22:00 i ofe­ru­je bile­ty rodzin­ne oraz pro­mo­cje. Ciekawostka: na pię­trze moż­na tu zoba­czyć kolek­cję pochod­ni olim­pij­skich zawie­ra­ją­cą aż 40 eks­po­na­tów, zaczy­na­jąc od pierw­szych nowo­żyt­nych Igrzysk w 1896 roku w Atenach.

MUS!, SPOTKANIE Z HISTORIĄ REGIONU

A jeśli ktoś woli nie­co spo­koj­niej­sze atrak­cje i jest zain­te­re­so­wa­ny histo­rią regio­nu, powi­nien udać się do Muzeum Livigno i Trepalle o nazwie MUS!. Dowiemy się tam nie­co o warun­kach życia, tra­dy­cjach i codzien­no­ści tego regio­nu daw­niej i dziś. Wiele osób jest zasko­czo­nych, że kobie­ty i męż­czyź­ni decy­do­wa­li się żyć na tak eks­tre­mal­nych wyso­ko­ściach (ponad 1.800 m n.p.m.) już wie­ki temu. Była to cięż­ka egzy­sten­cja z uwa­gi na kli­mat, suro­we warun­ki oraz odda­le­nie od resz­ty świa­ta. Najbliższy szpi­tal znaj­do­wał się wie­le kilo­me­trów dalej, a w zimie dro­gi były nie­prze­jezd­ne, więc śmier­tel­ność, szcze­gól­nie wśród dzie­ci, była dość wyso­ka. Leki wytwa­rza­no samo­dziel­nie z lokal­nych roślin i ziół. Ziemia była nie­uro­dzaj­na i upra­wia­no tu głów­nie rze­pę. Dzięki hodow­li krów i owiec wytwa­rza­no sery i masło, żeby wymie­niać je za inne towa­ry w odda­lo­nych o kil­ka­na­ście lub nawet kil­ka­dzie­siąt kilo­me­trów wio­skach. Dopiero w latach 50. powsta­ła dro­ga umoż­li­wia­ją­ca połą­cze­nie z innym miej­sco­wo­ścia­mi zimą. Dzięki niej Livigno zosta­ło odkry­te jako ide­al­na miej­sco­wość do upra­wia­nia spor­tów zimowych.

JEDZ, KUPUJ I KOCHAJ

Sport spor­tem, ale Livigno to tak­że zaku­py, dobre jedze­nie i wino, czy­li wło­skie „dolce vita”. W cen­trum miej­sco­wo­ści znaj­du­je się ponad 250 skle­pów, a z uwa­gi na panu­ją­cą tu stre­fę wol­no­cło­wą ceny w nich są przy­stęp­ne. Znajdziemy tu nie tyl­ko sze­ro­ką ofer­tę sprzę­tu spor­to­we­go i stro­jów nar­ciar­skich, ale tak­że ele­ganc­kie buti­ki z ubra­nia­mi, biżu­te­rią i buta­mi „made in Italy”. W koń­cu Włochy to świa­to­wa sto­li­ca mody. Możemy też skosz­to­wać lokal­nych pro­duk­tów, spe­cjal­nie ozna­czo­nych i dostęp­nych w skle­pi­kach z lokal­ną żyw­no­ścią, np. Bresaoli, czy­li suszo­ne­go na powie­trzu, solo­ne­go mię­sa woło­we­go, któ­re­go spo­sób przy­go­to­wa­nia się­ga śre­dnio­wie­cza. Fani serów powin­ni z kolei wybrać się do lokal­nej „Latterii”, w któ­rej ze świe­że­go kro­wie­go mle­ka wyra­bia się je ręcz­nie, jak przed wie­ka­mi. Można tu tak­że kupić wyjąt­ko­we lody o sma­ku orze­chów lasko­wych, pista­cji, czy kla­sycz­ne „fior di lat­te”. A jak wia­do­mo wło­skie lody nie maja sobie rów­nych. Wiele restau­ra­cji ser­wu­je tra­dy­cyj­ne dania (Pizzoccheri czy Canederi) przy­go­to­wa­ne głów­nie w opar­ciu o pro­duk­ty z regio­nu, ale znaj­dzie­my tu tak­że bez pro­ble­mu bur­ge­row­nie, restau­ra­cje ze ste­ka­mi czy loka­le z kuch­nią japoń­ską lub kore­ań­ską – dla każ­de­go coś smacz­ne­go. Na kola­cję zde­cy­do­wa­nie war­to wybrać się choć raz do jed­ne­go ze schro­nisk gór­skich, cięż­ko o bar­dziej kli­ma­tycz­ne miej­sce niż drew­nia­na skrzy­pią­ca cha­ta z wido­kiem na morze gwiazd i ośnie­żo­ne stoki.

 

 

 

 

 

 

 

 

Polski film „Blue Hour” zwycięzcą nagrody Blaue Blume w Berlinie!

Polski film krót­ko­me­tra­żo­wy „Blue Hour” w reży­se­rii Stacey Rushchak z Warszawskiej Szkoły Filmowej, zdo­był pierw­sze miej­sce w kate­go­rii: Najlepszy pol­ski film pod­czas roz­da­nia nagród Blaue Blume w Berlinie. Uroczysta gala odby­ła się 14 lute­go w eks­klu­zyw­nej prze­strze­ni The Reed. Obecni byli na niej zna­mie­ni­ci goście z bran­ży fil­mo­wej i tele­wi­zyj­nej, fina­li­ści wszyst­kich kate­go­rii kon­kur­su, przed­sta­wi­cie­le mediów oraz człon­ko­wie pol­skie­go jury, w tym Radosław Piwowarski oraz Jerzy Szebesta.

W tym roku pol­scy twór­cy po raz pierw­szy mie­li oka­zję powal­czyć o nagro­dę Blaue Blume, przy­zna­wa­ną naj­bar­dziej roman­tycz­nym fil­mom krót­ko­me­tra­żo­wym już od 13 lat. W koń­co­wym eta­pie kon­kur­su zna­la­zło się 14 fina­li­stów, a zwy­cięz­cę w kate­go­rii Najlepszy pol­ski film wyło­ni­ło jury w skła­dzie:  Radosław Piwowarski (reży­ser i sce­na­rzy­sta), Jerzy Szebesta (pro­du­cent fil­mo­wy), Oktawia Staciewińska (Communications Manager Apart), Katarzyna Drogowska (Player Editorial and Content Data Governor) oraz Agnieszka Mikulska (absol­went­ka wydzia­łu reży­se­rii Łódzkiej Szkoły Filmowej). Dodatkowy głos mie­li rów­nież inter­nau­ci, któ­rzy w gło­so­wa­niu onli­ne przy­zna­li swo­ją nagro­dę fil­mo­wi Marcina Niemkiewicza „InstaLove”.

Jednak to „Blue Hour” w reży­se­rii Stacey Rushchak speł­nił wszel­kie kry­te­ria człon­ków jury i został lau­re­atem pol­skiej kate­go­rii konur­su Blaue Blume. Etiuda opo­wia­da­ją­ca o uczu­ciu, rodzą­cym się mię­dzy kel­ner­ką, któ­ra pro­wa­dzi nud­ne, przy­gnę­bia­ją­ce życie, pra­cu­jąc w barze w nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści, a kobie­tą, któ­ra pew­ne­go dnia poja­wia się w tym barze pod­bił ser­ca jury.

- Blue Hour to pięk­na opo­wieść o zauro­cze­niu, któ­re zamie­nia się w nie­spo­dzie­wa­ną miłość. W jury doce­ni­li­śmy wysma­ko­wa­ną for­mę tego fil­mu, świet­ne zdję­cia i zja­wi­sko­we kre­acje aktor­skie Moniki Szwajnos i Karoliny Rzepy. Jednogłośnie uzna­li­śmy tę deli­kat­ną histo­rię miło­ści za naj­lep­szy film, zasłu­gu­ją­cy na poka­za­nie sze­ro­kiej, tele­wi­zyj­nej widow­ni – mówi Radosław Piwowarski, reży­ser oraz czło­nek jury Blaue Blume Polska.

- Wybór tyl­ko jed­ne­go fil­mu spo­śród fina­ło­wej czter­nast­ki był bar­dzo trud­ny, gdyż poziom prze­sła­nych krót­ko­me­tra­żo­wych histo­rii był nie­zwy­kle wyso­ki. Pomysłowość naszych mło­dych pol­skich twór­ców oraz warsz­tat jaki zapre­zen­to­wa­li spra­wia, że już teraz nie może­my się docze­kać kolej­nej edy­cji. Widzowie nadal mogą zapo­znać się z fil­ma­mi na Player i prze­ko­nać, jak uta­len­to­wa­nych fil­mow­ców mamy w naszym kra­ju – doda­je Krzysztof Mikulski, CEO Romance TV Polska.