Druga fala pandemii na rynku pracy. Pracodawcy reagują dużo spokojniej niż wiosną.

Polski rynek pra­cy mie­rzy się z dru­gą falą pan­de­mii. I choć jest ona bar­dziej gwał­tow­na niż pierw­sza, w podej­ściu przed­się­bior­ców do kwe­stii kadro­wych widać ogrom­ną róż­ni­cę. Przez ostat­nie sześć mie­się­cy fir­mom uda­ło się wypra­co­wać pro­ce­du­ry, któ­re w dużym stop­niu przy­go­to­wa­ły je na dru­gą falę Covid. Pracodawcy, jak i sami pra­cow­ni­cy, pod­cho­dzą do obec­nej sytu­acji z opa­no­wa­niem i nie podej­mu­ją pochop­nych decyzji. 

Sytuacja na ryn­ku pra­cy jest znacz­nie spo­koj­niej­sza niż mia­ło to miej­sce na wio­snę, gdy roz­po­czę­ła się pan­de­mia koro­na­wi­ru­sa. – Pierwsza fala pan­de­mii wymu­si­ła na pra­co­daw­cach rady­kal­ne zmia­ny w obsza­rze zarzą­dza­nia kadra­mi, orga­ni­za­cji pra­cy, a nie­rzad­ko tak­że prze­mo­de­lo­wa­nie biz­ne­su. Doświadczenia z pierw­szej fali Covidu, a co za tym idzie decy­zje podej­mo­wa­ne w tam­tym cza­sie, któ­rych skut­ki trwa­ją do dziś, przy­go­to­wa­ły pra­co­daw­ców na obec­ną sytu­ację. W mar­cu i kwiet­niu br. przed­się­bior­stwa musia­ły reago­wać bar­dzo szyb­ko, czę­sto nie­mal z dnia na dzień. Dziś, mając za sobą te doświad­cze­nia, świat biz­ne­su dzia­ła z więk­szym spo­ko­jem – ana­li­zu­je Anita Obidowska, p.o. Regionalnego Kierownika Działu Rekrutacji w LeasingTeam Professional.

Minimalizowanie ryzy­ka w fir­mach. Dominują spo­kój i rozwaga.

W obec­nej sytu­acji naj­waż­niej­sza jest roz­wa­ga i podej­mo­wa­nie prze­my­śla­nych decy­zji. Należy podejść do spra­wy rze­czo­wo i pro­ce­du­ral­nie, dosto­so­wu­jąc orga­ni­za­cję pra­cy do nowej rze­czy­wi­sto­ści w taki spo­sób, by zapew­nić mak­sy­mal­ne bez­pie­czeń­stwo pra­cow­ni­kom i cią­głość funk­cjo­no­wa­nia biznesu.

- W fir­mach pro­duk­cyj­nych, pra­cu­ją­cych zmia­no­wo, czę­sto dzie­li się kadrę na dwa zespo­ły, któ­re nie mają ze sobą stycz­no­ści. Opracowanie i wdro­że­nie pro­ce­dur mini­ma­li­zu­ją­cych ryzy­ko trans­mi­sji koro­na­wi­ru­sa – np. bada­nie tem­pe­ra­tu­ry, dezyn­fek­cja rąk, nosze­nie mase­czek i ręka­wi­czek a w przy­pad­ku kan­tyn mon­to­wa­nie tablic plek­si i udo­stęp­nie­nie środ­ków ochron­nych – jest dziś pod­sta­wą zacho­wa­nia płyn­no­ści pra­cy. Nasi klien­ci pod­kre­śla­ją, iż korzy­sta­jąc z takich narzę­dzi i zacho­wu­jąc dużą samo­dy­scy­pli­nę przy ich sto­so­wa­niu są w sta­nie mak­sy­mal­nie zre­du­ko­wać ryzy­ko wystą­pie­nia Covid w ich orga­ni­za­cji – mówi Katarzyna Dąderewicz, Dyrektor Regionu Północ-Zachód w LeasingTeam.

Jeśli cho­dzi o pra­cę biu­ro­wą, jesz­cze w mar­cu i kwiet­niu wyda­wa­ło się, że cięż­ko będzie zastą­pić spo­tka­nia „face to face”, nara­dy i burze mózgów zebra­nia­mi on-line. Jednak oka­za­ło się, że jest to moż­li­we. Przedsiębiorstwa i ich zespo­ły spraw­nie wdro­ży­ły nową orga­ni­za­cję pra­cy, bez uszczerb­ku na zaan­ga­żo­wa­niu i aktyw­no­ści. Praca w sys­te­mie home offi­ce sta­ła się stan­dar­dem, któ­ry pozwa­la pra­co­daw­com zwięk­szyć bez­pie­czeń­stwo swo­ich zespołów.

Najlepsze roz­wią­za­nia: out­so­ur­cing w „whi­te col­lar” i pra­ca tym­cza­so­wa w „blue collar”

Pierwsza fala pan­de­mii poka­za­ła, że mało jest branż, któ­re mogą czuć się cał­ko­wi­cie bez­piecz­ne pod wzglę­dem zacho­wa­nia cią­gło­ści biz­ne­su. Wobec tak nie­pew­nej sytu­acji gospo­dar­czej, zro­zu­mia­łe jest, że fir­my do zwięk­sza­nia liczeb­no­ści sta­łe­go per­so­ne­lu pod­cho­dzą ase­ku­ra­cyj­nie. Chętniej wybie­ra­ją bez­piecz­niej­sze roz­wią­za­nia, nie wią­żą­ce się z dodat­ko­wy­mi kosz­ta­mi sta­ły­mi – np. zatrud­nia­nie w mode­lu pra­cy tym­cza­so­wej lub out­so­ur­cing wybra­nych obsza­rów dzia­ła­nia orga­ni­za­cji. Tym samym przy­go­to­wu­ją się do ewen­tu­al­nych nega­tyw­nych zmian na ryn­ku, kolej­ne­go zatrzy­ma­nia gospo­dar­ki i strat, któ­re mogą z tego wynik­nąć. Jeśli sce­na­riusz oka­że się opty­mi­stycz­ny, zre­kru­to­wa­nych i prze­szko­lo­nych pra­cow­ni­ków zewnętrz­nych fir­ma może szyb­ko prze­jąć, powięk­sza­jąc swój wewnętrz­ny zespół.- Pojawiają się rów­nież zapy­ta­nia o roz­wią­za­nia do tej pory mało popu­lar­ne, jak np. utrzy­my­wa­nie gru­py pra­cow­ni­ków na tzw. stand-by’u – czy­li w goto­wo­ści, na wypa­dek wystą­pie­nia covid w zakła­dzie i koniecz­no­ści szyb­kie­go zastą­pie­nia bra­ku­ją­ce­go per­so­ne­lu przez wyko­naw­ców z zewnątrz. W sytu­acji, gdy koniecz­ne jest wpro­wa­dze­nie kwa­ran­tan­ny, może to doty­czyć nawet zna­czą­cych zespo­łów – 20, 30-osobowych. W przy­pad­ku prac pro­stych, nie­skom­pli­ko­wa­nych, nie­wy­ma­ga­ją­cych cza­so­chłon­nych szko­leń takie roz­wią­za­nie moż­na z powo­dze­niem zasto­so­wać. Oczywiście wią­że się to z dodat­ko­wy­mi kosz­ta­mi, ale jed­no­cze­śnie daje zabez­pie­cze­nie na wypa­dek wyłą­cze­nia całe­go dzia­łu czy zmia­ny– zwra­ca uwa­gę Marta Pilipowicz, Dyrektor Regionu Południe w LeasingTeam.

Nowe podej­ście do pro­ce­sów rekrutacji

Firmy z dużą roz­wa­gą podej­mu­ją decy­zje o nowych rekru­ta­cjach, jed­nak nie moż­na tu mówić o powie­le­niu sce­na­riu­sza z prze­ło­mu 1 i 2 kwar­ta­łu br., czy­li kate­go­rycz­nym blo­ko­wa­niu a nawet zmniej­sza­niu licz­by eta­tów. Wręcz prze­ciw­nie – część przed­się­biorstw, któ­re w okre­sie mar­ca i kwiet­nia pod­ję­ły rady­kal­ne decy­zje o reduk­cji zatrud­nie­nia dziś się odra­dza i potrze­bu­je uzu­peł­nić swo­je zaso­by kadrowe.

- Choć w począt­ko­wej fazie pan­de­mii na rynek pra­cy uwol­nio­na zosta­ła spo­ra licz­ba pra­cow­ni­ków, już po kil­ku mie­sią­cach od odmro­że­nia gospo­dar­ki pro­blem bra­ku rąk do pra­cy powró­cił, szcze­gól­nie w obli­czu zna­czą­ce­go zmniej­sze­nia się licz­by pra­cow­ni­ków z Ukrainy. W przy­pad­ku sta­no­wisk spe­cja­li­stycz­nych, któ­re trud­no obsa­dzić, przed­się­bior­stwa pomi­mo pan­de­mii zde­cy­do­wa­nie czę­ściej decy­du­ją się na rekru­ta­cje do wewnętrz­nych struk­tur fir­my. Inaczej wyglą­da sytu­acja sta­no­wisk pod­sta­wo­wych – tam otwar­tość firm na ela­stycz­ne for­my zatrud­nie­nia, w tym na pra­cę tym­cza­so­wą, zde­cy­do­wa­nie wzro­sła – mówi Katarzyna Dąderewicz..

Wszystkie te tren­dy poka­zu­ją roz­trop­ność i doj­rza­łość pol­skich przed­się­bior­ców, co pozwa­la mieć nadzie­ję, że dru­ga fala pan­de­mii nie będzie dla ryn­ku pra­cy tak trud­na jak pierwsza.

BRAKI KADROWE I ZASTĘPSTWA. JAK EFEKTYWNIE ZARZĄDZAĆ ABSENCJAMI?

Jak zapew­nić cią­głość i pra­wi­dło­we dzia­ła­nie przed­się­bior­stwa w obli­czu zmian kadro­wych – absen­cji czy rota­cji? To temat szcze­gól­nie waż­ny w okre­sie waka­cyj­nym, ale też jesie­nią i zimą, czy­li w sezo­nie gry­po­wym, gdy tra­dy­cyj­nie wzra­sta licz­ba osób na zwol­nie­niach lekar­skich. W tym roku dodat­ko­wo nale­ży spo­dzie­wać się trud­no­ści wyni­ka­ją­cych z pan­de­mii koro­na­wi­ru­sa, z któ­rej skut­ka­mi – i to na wie­lu polach – przed­się­bior­cy muszą radzić sobie już od wie­lu mie­się­cy. Tym bar­dziej war­to zawcza­su przy­go­to­wać pro­ce­du­ry wewnętrz­ne na poten­cjal­ne, ale real­ne, pro­ble­my z nagły­mi i być może nawet maso­wy­mi absen­cja­mi pracowników. 

Każdej jesie­ni wzra­sta zacho­ro­wal­ność pra­cow­ni­ków. W tym roku może jed­nak dojść do kul­mi­na­cji ze wzglę­du COVID-19, a to może w znacz­nym stop­niu spa­ra­li­żo­wać pra­cę w fir­mie, zwłasz­cza gdy nie posia­da ona zaple­cza pra­cow­ni­cze­go i nie jest przy­go­to­wa­na na szyb­kie zapew­nie­nie zastępstw. A im wyż­sze sta­no­wi­ska i wyma­ga­ne kwa­li­fi­ka­cje, tym trudniej.

W obli­czu nagłych bra­ków kadro­wych przed­się­bior­stwa mają w prak­ty­ce do wybo­ru trzy ścież­ki: poszu­ki­wa­nie nowych, tym­cza­so­wych pra­cow­ni­ków we wła­snym zakre­sie, rota­cyj­ne zastęp­stwa w ramach zatrud­nio­nej kadry oraz out­so­ur­cing pra­cow­ni­ków, czy­li sko­rzy­sta­nie z usług agen­cji zatrudnienia.

POSZUKIWANIE NA WŁASNĄ RĘKĘ

To roz­wią­za­nie w naj­więk­szym stop­niu anga­żu­je wewnętrz­ny dział HR, zarów­no pod wzglę­dem poświę­co­ne­go cza­su, jak i wło­żo­ne­go wysił­ku. W tej opcji, musi­my liczyć na szyb­kie i spraw­ne dzia­ła­nie wła­snych rekru­te­rów. Niezależnie jed­nak od ich doświad­cze­nia i umie­jęt­no­ści, jeśli rekru­ta­cje w stan­dar­do­wym try­bie nie nale­żą do łatwych zadań, to zna­le­zie­nie odpo­wied­nich kan­dy­da­tów na nagłe zastęp­stwo – chęt­nych do pod­ję­cia pra­cy tym­cza­so­wej, posia­da­ją­cych kon­kret­ne kwa­li­fi­ka­cje i na doda­tek dostęp­nych „od ręki”, to dopie­ro praw­dzi­we wyzwa­nie. Warto też pod­kre­ślić, że szyb­kie i nagłe poszu­ki­wa­nie pra­cow­ni­ków wią­że się z wyso­kim kosz­tem dla pra­co­daw­ców – bez­po­śred­nim, zwią­za­nym z nad­go­dzi­na­mi, ale też pośred­nim, jak opóź­nie­nie reali­za­cji innych toczą­cych się projektów.

ROTACJE W RAMACH ISTNIEJĄCEJ KADRY

W mniej­szych fir­mach popu­lar­ne jest prze­su­wa­nie pra­cow­ni­ków wewnątrz przed­się­bior­stwa. Najbardziej widocz­ne jest to w przy­pad­ku absen­cji pra­cow­ni­ków recep­cji, któ­ra zasad­ni­czo nie może dzia­łać bez zapew­nie­nia cią­gło­ści obsłu­gi. Niestety to roz­wią­za­nie ma swo­je wady, ponie­waż oso­ba, np. z dzia­łu sprze­da­ży, prze­nie­sio­na tym­cza­so­wo, wyrwa­na ze swo­je­go try­bu pra­cy, nie jest przy­go­to­wa­na do prze­ję­cia nowych obo­wiąz­ków. Zazwyczaj radzi sobie gorzej niż w peł­ni wykwa­li­fi­ko­wa­ny, ale nie­obec­ny pra­cow­nik, a dodat­ko­wo kosz­tu­je fir­mę wię­cej. Nie bez zna­cze­nia jest też zauwa­żal­ny spa­dek moty­wa­cji takie­go pra­cow­ni­ka, szcze­gól­nie, gdy zosta­je przy­dzie­lo­ny do wyko­ny­wa­nia mniej pre­sti­żo­wych zadań niż na wła­snym s

OUTSOURCING PRACOWNIKÓW

Poszukiwanie pra­cow­ni­ka z odpo­wied­ni­mi kwa­li­fi­ka­cja­mi, dostęp­ne­go „od zaraz” i goto­we­go do pod­ję­cia pra­cy jedy­nie na zastęp­stwo nie nale­ży do pro­stych zadań. Dla doświad­czo­nej agen­cji zatrud­nie­nia to jed­nak chleb powsze­dni. Dlatego opty­mal­nym roz­wią­za­niem wyda­je się out­so­ur­cing pra­cow­ni­ków sto­so­wa­ny przez coraz wię­cej firm.

- W ostat­nim cza­sie obser­wu­je­my wzmo­żo­ne zain­te­re­so­wa­nie usłu­gą pra­cy tym­cza­so­wej i out­so­ur­cin­gu whi­te col­lar, ze szcze­gól­nym naci­skiem na obsłu­gę zastępstw. Firmy jasno komu­ni­ku­ją, że chcą być goto­we na każ­dą ewen­tu­al­ność, w tym poten­cjal­ną kwa­ran­tan­nę czę­ści zespo­łu. Chcąc wyjść im naprze­ciw i dać moż­li­wość prze­te­sto­wa­nia obsłu­gi zastępstw przez zewnętrz­ną fir­mę, każ­dy klient, któ­ry pod­pi­sze z nami umo­wę oraz zło­ży zamó­wie­nie na min. trzy dni zastęp­stwa, otrzy­ma pierw­szy dzień gra­tis. Chcemy roz­po­wszech­nić taką for­mę współ­pra­cy z przed­się­bior­stwa­mi, gdyż jeste­śmy prze­ko­na­ni, że pod kątem finan­so­wym jest to naj­bar­dziej opty­mal­na for­ma zarzą­dza­nia zastęp­stwa­mi – komen­tu­je Anna Jurkiewicz, regio­nal­ny kie­row­nik ds. out­so­ur­cin­gu w LeasingTeam Professional.

Outsourcing pozwa­la w bar­dzo efek­tyw­ny spo­sób zarzą­dzać nie­obec­no­ścia­mi pra­cow­ni­ków, nie­za­leż­nie od tego czy mamy do czy­nie­nia z kil­ku­dnio­wym L4, dwu­ty­go­dnio­wym urlo­pem, czy kwa­ran­tan­ną. Profesjonalna agen­cja zatrud­nie­nia jest w sta­nie zapro­po­no­wać kan­dy­da­tów na zastęp­stwo w nawet 2–3 dni robo­cze, a przy sta­łej, dłuż­szej współ­pra­cy nawet szyb­ciej. W efek­cie klient unik­nie strat z tytu­łu prze­su­wa­nia pra­cow­ni­ków wła­snych na sta­no­wi­ska, któ­re nie odpo­wia­da­ją ich wie­dzy, doświad­cze­niu i wyna­gro­dze­niu. Dodatkowo cały pro­ces rekru­ta­cji, peł­ne zarzą­dza­nie i roz­li­cza­nie pra­cow­ni­ka zewnętrz­ne­go leżą po stro­nie fir­my out­so­ur­cin­go­wej, przez co nie trze­ba nad­mier­nie roz­bu­do­wy­wać wewnętrz­nych dzia­łów HR czy kadr i płac, co gene­ro­wa­ło­by kolej­ne koszty.

Warto współ­pra­co­wać dłu­go­fa­lo­wo z wybra­ną agen­cją. Z cza­sem bowiem pro­fe­sjo­na­li­ści z agen­cji będą coraz lepiej zna­li spe­cy­fi­kę pra­cy w danej orga­ni­za­cji, co umoż­li­wi im regu­lar­ne roz­bu­do­wy­wa­nie  bazy kan­dy­da­tów o oso­by speł­nia­ją­ce wyma­ga­nia danej fir­my. Znacząco wzro­śnie wów­czas poziom dopa­so­wa­nia pra­cow­ni­ków, a czas na ich dostar­cze­nie się skró­ci. Pracownicy z kolei będą coraz spraw­niej wdra­ża­li się w nowe obo­wiąz­ki i lepiej akli­ma­ty­zo­wa­li w fir­mie. W efek­cie zyska­ją wszyst­kie trzy strony.

 

 

Nowoczesna technologia w walce z koronawirusem

Nowoczesna tech­no­lo­gia chro­nią­ca przed koro­na­wi­ru­sem wkra­cza do Polski. Jej efek­tem są pierw­sze na świe­cie samo­od­ka­ża­ją­ce się masecz­ki. Ich wyjąt­ko­wość pole­ga na tym, że wyko­rzy­sta­na do pro­duk­cji mase­czek tka­ni­na nie tyl­ko chro­ni przed roz­prze­strze­nia­niem się wiru­sa i bak­te­rii, lecz je dez­ak­ty­wu­je i zabi­ja. Skuteczność jest bli­sko 100-procentowa – wyni­ka z testów reno­mo­wa­nych euro­pej­skich i ame­ry­kań­skich insty­tu­tów badawczych.

– Średnio co 2–3 minu­ty koro­na­wi­ru­sem zara­ża się w Polsce nowa oso­ba. Problem jest tym więk­szy, że z począt­kiem wrze­śnia do szkół wró­ci­ło pra­wie pięć milio­nów dzie­ci. Do funk­cjo­no­wa­nia w zwy­kłym try­bie wra­ca też coraz wię­cej firm, rezy­gnu­jąc ze zdal­nej pra­cy. Dopóki nie zosta­nie wyna­le­zio­na szcze­pion­ka na COVID-19, wyzwa­niem jest więc sku­tecz­na ochro­na przed zara­że­niem – mówi dr Tomasz Dzieciątkowski z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Opatentowana szwaj­car­ska tech­no­lo­gia Livinguard jako pierw­sza na świe­cie umoż­li­wia pro­duk­cję tka­nin, któ­re oprócz wła­ści­wo­ści fil­tra­cyj­nych dzia­ła­ją wiruso- i bak­te­rio­bój­czo, roz­ry­wa­jąc ścia­ny komó­rek drob­no­ustro­jów. Opiera się na inno­wa­cyj­nych roz­wią­za­niach wyko­rzy­sty­wa­nych wcze­śniej przy fil­tro­wa­niu wody. Naukowcy z labo­ra­to­riów Livinguard z suk­ce­sem zasto­so­wa­li je do pro­duk­cji tekstyliów.

Technologia pole­ga na osa­dza­niu na powierzch­ni tka­ni­ny dodat­nie­go ładun­ku poli­ka­tio­no­we­go. – Gdy mikro­by wej­dą z nią w kon­takt, komór­ka drob­no­ustro­ju, któ­ra jest nała­do­wa­na ujem­nie, zosta­je znisz­czo­na – wyja­śnia dyrek­tor Instytutu Higieny Zwierząt i Środowiska Freie Universität Berlin, prof. dr Uwe Rösler. – Nasze testy labo­ra­to­ryj­ne potwier­dzi­ły, że tka­ni­na wytwa­rza­na w tech­no­lo­gii Livinguard dez­ak­ty­wu­je ponad 99 proc. ludz­kie­go koro­na­wi­ru­sa – potwier­dza świa­to­wej sła­wy mikro­bio­log i wiru­so­log prof. dr Charles P. Gerba z The University of Arizona. Podobne rezul­ta­ty przy­nio­sły testy prze­pro­wa­dzo­ne przez naukow­ców Instytutu Technologii Włókienniczej Uniwersytetu RWTH w Akwizgranie.

Maseczki Fine Guard, wytwa­rza­ne w tech­no­lo­gii Livinguard, skła­da­ją się z trzech warstw. Jedna peł­ni rolę fil­tra, sta­no­wią­ce­go zapo­rę dla bak­te­rii i wiru­sów, ale tak­że tkwią­cych w powie­trzu zanie­czysz­czeń. Dwie pozo­sta­łe dzia­ła­ją zabój­czo na mikro­by. Są przy tym bez­piecz­ne dla skó­ry. Samoodkażające się masecz­ki nie wyma­ga­ją, jak tra­dy­cyj­ne, dezyn­fek­cji po każ­dym uży­ciu. W przy­pad­ku zabru­dzeń oraz dla wła­snej higie­ny moż­na je prać. Są sku­tecz­niej­sze i tań­sze w uży­ciu niż masecz­ki jed­no­ra­zo­we – mogą słu­żyć nawet do rok.

 

Do Polski spro­wa­dzi­ła je fir­ma LSP Life. – Jesteśmy start-upem, któ­ry sta­wia na inno­wa­cyj­ne roz­wią­za­nia chro­nią­ce zdro­wie. Miarą suk­ce­su, oprócz celów biz­ne­so­wych, jest dla nas spo­łecz­ne zaan­ga­żo­wa­nie. Dlatego w wyjąt­ko­wym okre­sie zagro­że­nia COVID-19 pro­mu­je­my wyjąt­ko­wą tech­no­lo­gię. Samoodkażające się masecz­ki dosko­na­le spraw­dza­ją się w pomiesz­cze­niach zamknię­tych. Mogą być opty­mal­nym roz­wią­za­niem w szko­łach, skle­pach, pla­ców­kach usłu­go­wych i biu­rach, do któ­rych ze zdal­nej pra­cy wra­ca coraz wię­cej Polaków – pod­kre­śla pre­zes LSP Life Aleksandra Wolska.

 

 

 

 

RYNEK PRACOWNIKA CZY PRACODAWCY? O DWÓCH SKRAJNOŚCIACH NA RYNKU PRACY

Polski rynek pra­cy zde­rza się obec­nie z dwie­ma skraj­no­ścia­mi. Z jed­nej stro­ny w wyni­ku pan­de­mii wzro­sło bez­ro­bo­cie i coraz czę­ściej mówi się o ryn­ku pra­co­daw­cy, z dru­giej – wie­le firm ma real­ne pro­ble­my ze skom­ple­to­wa­niem kadry, zarów­no sta­łej jak i tym­cza­so­wej. To, z któ­rą sytu­acją mamy do czy­nie­nia zale­ży w dużej mie­rze od obsza­ru dzia­łal­no­ści przedsiębiorstwa. 

Sytuacja na ryn­ku pra­cy jest zróż­ni­co­wa­na i dyna­micz­na. Obecnie wie­le branż znaj­du­je się w szczy­cie sezo­nu, co nie­sie za sobą koniecz­ność zwięk­sza­nia zaso­bów ludz­kich w orga­ni­za­cjach. Tymczasem przed­się­bior­cy oba­wia­ją się dru­giej, jesien­nej fali pan­de­mii, zatem z dużym dystan­sem pod­cho­dzą do zwięk­sza­nia kosz­tów sta­łych, coraz czę­ściej decy­du­jąc się na pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych lub usłu­gę outsourcingu.

Niższy szcze­bel, pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi – nie naj­go­rzej, ale bez euforii

Pracownicy blue col­lar, szcze­gól­nie tym­cza­so­wi, naj­moc­niej odczu­li kon­se­kwen­cje mar­co­we­go lock­dow­nu. Lipiec przy­niósł dłu­go ocze­ki­wa­ny powrót indek­su PMI dla pol­skie­go prze­my­słu powy­żej klu­czo­we­go pozio­mu 50 punk­tów. Według ostat­nich badań[1], Polska odno­to­wa­ła wynik 52,8 pkt wobec 47,2 pkt w czerwcu.

- Wzrost indek­su PMI bez­po­śred­nio prze­kła­da się na zapo­trze­bo­wa­nie na pra­cow­ni­ków. Od czerw­ca w więk­szo­ści branż pro­duk­cyj­nych odno­to­wu­je­my regu­lar­ny wzrost zamó­wień. Choć w dużej mie­rze spo­wo­do­wa­ne są one trwa­ją­cym sezo­nem, cie­szy fakt, że nasi sta­li, cało­rocz­ni klien­ci rów­nież powięk­sza­ją już swo­je zespo­ły o pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, wra­ca­jąc do peł­nej wydaj­no­ści pro­duk­cji. Nadal naj­trud­niej­szą sytu­ację obser­wu­je­my w bran­ży auto­mo­ti­ve – mówi Agnieszka Haponik, dyrek­tor roz­wo­ju biz­ne­su i mar­ke­tin­gu w LeasingTeam Group

Odmrożenie i przy­spie­sze­nie gospo­dar­ki pobu­dzi­ło rynek pra­cy – prze­cięt­ne zatrud­nie­nie w sek­to­rze przed­się­biorstw w Polsce wzro­sło w czerw­cu w porów­na­niu z majem o 12 tys. eta­tów[2]. Choć wynik ten cie­szy, do odbu­do­wy licz­by eta­tów sprzed pan­de­mii dłu­ga dro­ga. Mimo więk­sze­go bez­ro­bo­cia wśród Polaków, wie­le firm ma real­ny pro­blem ze skom­ple­to­wa­niem zespołów.

W Polsce wie­le przed­się­biorstw bazu­je na pra­cow­ni­kach z Ukrainy. W momen­cie wpro­wa­dze­nia lock­dow­nu więk­szość z nich wyje­cha­ła do swo­je­go kra­ju, ponie­waż rząd zbyt póź­no ogło­sił, że pozwo­le­nia na pra­cę będą auto­ma­tycz­nie prze­dłu­żo­ne. Obecnie Ukraińcy chcą wró­cić na pol­ski rynek pra­cy, jed­nak wydłu­żo­ny czas ocze­ki­wa­nia na oświad­cze­nia czy przy­mu­so­wa 14-dniowa kwa­ran­tan­na (z wyjąt­kiem osób, któ­re dosta­ły się do Polski dro­gą lot­ni­czą) powo­du­ją, że pro­ces powro­tu nie jest tak szyb­ki, by spro­stać potrze­bom rekru­ta­cyj­nym firm.

- Obecnie spo­ra część Polaków szu­ka zatrud­nie­nia, jed­nak więk­szość z nich nie chce pod­jąć się pew­nych prac, np. powta­rzal­nych i mono­ton­nych, w sys­te­mach zmia­no­wych, po 12 h, itp. Dużą rolę odgry­wa­ją też staw­ki – oby­wa­te­le z Ukrainy nadal są skłon­ni pod­jąć zatrud­nie­nie za niż­sze wyna­gro­dze­nie niż Polacy. W dobie oszczęd­no­ści jest to klu­czo­wy czyn­nik dla wie­lu pra­co­daw­ców – mówi Agnieszka Haponik, po czym doda­je – Firmom, któ­re nie mogą

cze­kać na oso­by z Ukrainy zale­ca­my otwar­cie się na pra­cow­ni­ków z Nepalu, Etiopii czy Mołdawii, któ­rych spo­ra gru­pa miesz­ka już w Polsce i jest chęt­na do pod­ję­cia pra­cy. Warto jed­nak pamię­tać, że oso­by te naj­czę­ściej wła­da­ją tyl­ko języ­kiem ojczy­stym oraz angielskim.

White col­lar i spe­cja­li­ści IT – więk­sze zain­te­re­so­wa­nie pra­co­daw­ców outsourcingiem

O ile spo­ra część pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych blue col­lar stra­ci­ła pra­cę w wyni­ku mar­co­we­go lock­dow­nu, o tyle kadra whi­te col­lar w więk­szo­ści wyszła z tej sytu­acji obron­ną ręką. Negatywne kon­se­kwen­cje w ich przy­pad­ku ogra­ni­czy­ły się głów­nie do obni­że­nia wymia­rów eta­tów lub likwi­da­cji czę­ści bene­fi­tów pozapłacowych.

- Choć dotych­czas nie odno­to­wa­li­śmy zna­czą­cych zwol­nień wśród pra­cow­ni­ków whi­te col­lar, obser­wu­je­my, że pra­co­daw­cy oba­wia­ją się dru­giej fali pan­de­mii w okre­sie jesienno-zimowym, kal­ku­lu­ją kosz­ty, opra­co­wu­ją pro­gno­zy i ana­li­zu­ją stan zatrud­nie­nia. W efek­cie otrzy­mu­je­my zwięk­szo­ną licz­bę zapy­tań o out­so­ur­cing whi­te col­lar – fir­my chcą z jesz­cze więk­szą świa­do­mo­ścią pla­no­wać kosz­ty sta­łe w sto­sun­ku do kosz­tów zmien­nych – mówi Anna Jurkiewicz, regio­nal­ny kie­row­nik ds. out­so­ur­cin­gu w LeasingTeam Professional.

Wśród obsza­rów, któ­re w pan­de­mii ucier­pia­ły naj­mniej wymie­nia się przede wszyst­kim IT, choć i ta bran­ża odczu­wa skut­ki kry­zy­su. - Pracodawcy ogra­ni­czy­li aktyw­no­ści roz­wo­jo­we, zosta­wia­jąc głów­nie te zwią­za­ne z utrzy­ma­niem posia­da­nych lub roz­po­czę­tych wcze­śniej pro­jek­tów. Dodatkowo kapi­tał zagra­nicz­ny zaczął wspie­rać wła­sną gospo­dar­kę, w efek­cie cze­go pro­jek­ty reali­zo­wa­ne w Polsce są zawie­sza­ne lub przej­mo­wa­ne przez cen­tra­lę – mówi Anita Dąbrowska, Członek Zarządu IT LeasingTeam.

Na ryn­ku już poja­wia­ją się poszu­ku­ją­cy zatrud­nie­nia spe­cja­li­ści IT. Przyzwyczajeni przez ostat­nie lata do wyso­kich wyna­gro­dzeń, teraz będą musie­li zde­rzyć się z więk­szy­mi wyma­ga­nia­mi pra­co­daw­cy, a może i zre­du­ko­wać nie­co ocze­ki­wa­nia finan­so­we. Nie muszą jed­nak oba­wiać się o zna­le­zie­nie pra­cy. W dobie cyfry­za­cji, auto­ma­ty­za­cji pro­ce­sów i przy­go­to­wa­nia infra­struk­tu­ry do pra­cy zdal­nej zatrud­nie­nia nie powin­no dla nich zabraknąć.

Podobnie jak w przy­pad­ku blue col­lar, bran­ża IT rów­nież wyka­zu­je coraz więk­sze zain­te­re­so­wa­nie out­so­ur­cin­giem. - Firmy dążą do reduk­cji sta­łych kosz­tów i nie chcą podej­mo­wać dłu­go­fa­lo­wych zobo­wią­zań, stąd coraz czę­ściej na eta­cie utrzy­mu­ją klu­czo­wych pra­cow­ni­ków, a innych człon­ków zespo­łu zatrud­nia­ją w for­mie out­so­ur­cin­gu – wyja­śnia Anita Dąbrowska.

Kadra mana­ger­ska – trud­ny egzamin

Choć głów­nie mówi się o nega­tyw­nych kon­se­kwen­cjach Covid-19 w kon­tek­ście niż­szych sta­no­wisk, trze­ba mieć świa­do­mość, że kadra zarzą­dza­ją­ca rów­nież odczu­ła skut­ki pan­de­mii w wie­lu aspek­tach, zarów­no tych zwią­za­nych z dosto­so­wa­niem biz­ne­su do obec­nych realiów, jak i tych zwią­za­nych z poli­ty­ką per­so­nal­ną. Zarządzanie w kry­zy­sie to koniecz­ność szyb­kie­go reago­wa­nia na zmien­ność ryn­ku, prze­mo­de­lo­wa­nia pra­cy wie­lu osób, opra­co­wa­nia nowych pro­ce­dur, podej­mo­wa­nia i wpro­wa­dza­nia w życie nie zawsze popu­lar­nych decyzji.

Czas pan­de­mii był i nadal jest trud­nym testem dla kadry mana­ger­skiej, nie­jed­no­krot­nie ujaw­nia­ją­cym bra­ki kom­pe­ten­cyj­ne w zarzą­dza­niu w kry­zy­sie. Niezależnie od tego, w dobie spad­ku obro­tów i nie­pew­nej przy­szło­ści wie­le przed­się­biorstw jest zmu­szo­nych do zaci­ska­nia pasa: zmniej­sze­nia kosz­tów sta­łych, wstrzy­ma­nia inwe­sty­cji, zmian w struk­tu­rze i funk­cjo­no­wa­niu fir­my, np. poprzez łącze­nie dzia­łów, czy prze­no­sze­nie czę­ści pro­ce­sów za gra­ni­cę. Wszystko to wpły­nę­ło na reduk­cję eta­tów na naj­wyż­szych szcze­blach, któ­re bar­dzo powo­li się odbudowują.

- Pierwsze mie­sią­ce po lock­dow­nie to zablo­ko­wa­nie więk­szo­ści rekru­ta­cji sta­łych, w szcze­gól­no­ści na wyż­sze i naj­wyż­sze sta­no­wi­ska. Pierwsze symp­to­my odmra­ża­nia budże­tów poja­wi­ły się w maju-czerwcu, choć nadal licz­ba otwar­tych pro­ce­sów rekru­ta­cyj­nych dla wyż­szej kadry mana­ger­skiej jest dużo niż­sza niż na począt­ku roku. Tymczasem spływ CV na te sta­no­wi­ska jest dwu­krot­nie wyż­szy – mówi Katarzyna Leśniewska, p.o. dyrek­to­ra dzia­łu rekru­ta­cji w LeasingTeam Professional.Niewątpliwie kry­zys wywo­ła­ny pan­de­mią i pro­gno­zo­wa­ne bez­ro­bo­cie zmie­ni­ły podej­ście pra­co­daw­ców i pra­cow­ni­ków. Wymagania w sto­sun­ku do kan­dy­da­tów na naj­waż­niej­sze sta­no­wi­ska już są i będą coraz wyższe.

JAK PANDEMIA WPŁYNĘŁA NA RYNEK PRACY? KTO MA SIĘ OBAWIAĆ UTRATY ZATRUDNIENIA A KTO OCZEKIWAĆ PODWYŻKI?

Rynek pra­cow­ni­ka prze­kształ­cił się w rynek pra­co­daw­cy – to pod­sta­wo­wa zmia­na na ryn­ku pra­cy w dobie pan­de­mii. Najlepiej mają się pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi z branż budow­la­nych, sek­to­ra spo­żyw­cze­go i e com­mer­ce. Utraty zatrud­nie­nie nie muszą się oba­wiać spe­cja­li­ści IT i księ­go­wi, nato­miast inne bran­że zano­to­wa­ły znacz­ne spo­wol­nie­nie. Pracodawcy w oba­wie przed dru­gą falą pan­de­mii mini­ma­li­zu­ją kosz­ty i raczej nie zatrud­nia­ją niko­go na stałe. 

   Niższy szcze­bel ma się dobrze

Teoretycznie jest mniej wię­cej tyle samo ofert pra­cy jak przed epi­de­mią, nie nastą­pił wyraź­ny spa­dek wyna­gro­dze­nia. Gdy zauwa­ży­my, że podaż pra­cow­ni­ków z Ukrainy jest o kil­ka­set tysię­cy osób niż­sza niż była jesz­cze w lutym tego roku, to wła­śnie z tego powo­du, że nie ma pra­cow­ni­ków z Ukrainy, bo muszą oni prze­cho­dzić kil­ku­na­sto­dnio­wą kwa­ran­tan­nę. Jak to wyglą­da w prak­ty­ce? Przeciętne zatrud­nie­nie w sek­to­rze przed­się­biorstw wzro­sło w czerw­cu w porów­na­niu z majem o 12 tys. eta­tów. Przypomnijmy, że w maju spa­dło o 85 tys., a w kwiet­niu aż o 153 tys. Nie są to więc dane aż tak opty­mi­stycz­ne, tym bar­dziej, że w okre­sie let­nim zwięk­sza się zatrud­nie­nie pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, potrzeb­nych do prac sezo­no­wych. Zamrożenie gospo­dar­ki i powol­ne wra­ca­nie do nor­mal­no­ści zmu­si­ło fir­my do reduk­cji nie tyl­ko miejsc pra­cy, ale tak­że wiel­ko­ści eta­tów. Efektem są z jed­nej stro­ny mniej­sze wyna­gro­dze­nia oraz wyga­sza­nie sil­nej przed epi­de­mią pre­sji na pod­wyż­ki. W ostat­nich latach nor­mą był rocz­ny wzrost płac rzę­du 6–8 proc. Teraz ludzie z oba­wy przed utra­tą pra­cy zga­dza­ją się na zmniej­sze­nie zarob­ków a nawet na ogra­ni­cze­nie eta­tów. Dotyczy to zwłasz­cza pra­cow­ni­ków sze­re­go­wych. Obecnie fir­my wzna­wia­ją pro­duk­cję i tym samym poszu­ku­ją pra­cow­ni­ków. Aktualnie dla naszych Klientów pro­wa­dzi­my zin­ten­sy­fi­ko­wa­ne pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne. Pracodawcy, oba­wia­jąc się trud­nych do prze­wi­dze­nia zmian, nie chcą decy­do­wać się na sta­łą współ­pra­cę i wolą na razie wyse­lek­cjo­no­wać zaso­by ludz­kie od LeasingTeam, któ­ry spe­cja­li­zu­je się w obsza­rze tym­cza­so­wych pra­cow­ni­ków – uwa­ża Katarzyna Bryła, Kierownik Regionu w LeasingTeam. – Widzimy zna­czą­cy wzrost zapo­trze­bo­wa­nia na tych pra­cow­ni­ków w bran­ży FMCG i e‑commerce. Sieci mar­ke­tów, chcąc spro­stać wzmo­żo­ne­mu popy­to­wi na arty­ku­ły pierw­szej potrze­by, muszą zadbać o odpo­wied­nią licz­bę per­so­ne­lu potrzeb­ne­go np. do uzu­peł­nia­nia towa­rów na pół­kach skle­po­wych czy przyj­mo­wa­nia dostaw, a w e‑commerce koniecz­ni są pra­cow­ni­cy do elek­tro­nicz­nej obsłu­gi klien­ta, kom­ple­to­wa­nia i wysy­ła­nia paczek.

Jeśli cho­dzi o pra­cę sta­łą – infor­mu­je Joanna Kowalczyk , regio­nal­ny kie­row­nik Działu Rekrutacji w LeasingTeam – nie­ste­ty obser­wu­je­my sta­łą zniż­kę zapo­trze­bo­wa­nia na nowych pra­cow­ni­ków i to nie­za­leż­nie od bran­ży. Kryzys doty­czy branż zaj­mu­ją­cych się towa­ra­mi nie będą­cy­mi pierw­szej potrze­by, czy­li auto­mo­ti­ve, AGD/RTV, odzie­żo­wej, zabaw­kar­skiej, księ­gar­skiej itp. W fabry­kach zaczy­na bra­ko­wać kom­po­nen­tów a w skle­pach klien­tów tych dóbr, więc pra­co­daw­cy wstrzy­mu­ją dzia­łal­ność i w naj­lep­szym razie wysy­ła­ją pra­cow­ni­ków na urlo­py. Na rynek pra­cy powra­ca­ją oso­by z Ukrainy, któ­re są jed­nak w począt­ko­wym okre­sie mało opła­cal­ne, bo pra­co­daw­ca musi utrzy­mać je przez pierw­sze dwa tygo­dnie kwa­ran­tan­ny, a wcze­śniej ocze­ki­wać na urzęd­ni­cze zgo­dy. W tej sytu­acji pol­scy pra­co­daw­cy powin­ni się otwie­rać na stu­diu­ją­cych w Polsce Nepalczyków, Etiopczyków czy Mołdawian. Jako stu­den­ci mają oni pozwo­le­nie na pra­cę – pod­su­mo­wu­je XXX.

Specjaliści IT i whi­te col­lar coraz czę­ściej w outsourcingu

Pracownicy wthite-collar wró­ci­li już do peł­nych eta­tów, ale w więk­szo­ści nadal pra­cu­ją w domu. Zdecydowanie o wie­le bar­dziej fir­my zwra­ca­ją uwa­gę na out­so­ur­cing i moc­no kal­ku­lu­ją, szu­ka­jąc naj­bar­dziej opty­mal­nych roz­wią­zań. Powoli poja­wia­ją się szu­ka­ją­cy pra­cy spe­cja­li­ści IT, bo fir­my, tnąc kosz­ty, coraz czę­ściej utrzy­mu­ją na eta­cie tyl­ko koniecz­nych pra­cow­ni­ków, tym, któ­rych mogą zatrud­nić z zewnątrz, np. spe­cja­li­stę IT, ogra­ni­cza­ją etat. Pracy dla spe­cja­li­stów IT nie zabrak­nie w dobie auto­ma­ty­za­cji pro­ce­sów i przy­go­to­wa­nia infra­struk­tu­ry do pra­cy zdal­nej, ale nie będą oni praw­do­po­dob­nie zara­bia­li tak dobrze jak do tej pory. Pracodawcy nie chcą decy­do­wać się na dodat­ko­we kosz­ty sta­łe – uwa­ża Katarzyna Dąderewicz, dyrek­tor regio­nal­na LeasingTeam – z dru­giej stro­ny nie wszy­scy byli przy­go­to­wa­ni pod kątem sprzę­tu na zapew­nie­nie pra­cy zdal­nej. Coraz więk­szym zain­te­re­so­wa­niem pra­co­daw­ców cie­szy się out­so­ur­cing usług, któ­ry jest dedy­ko­wa­ny oso­bom lepiej wykształ­co­nym, tzw. spe­cja­li­stom. Największą war­to­ścią, któ­rą zysku­je­my, jest prze­kształ­ce­nie kosz­tu sta­łe­go (wyna­gro­dze­nia) na zmien­ny (fak­tu­ra VAT od agen­cji zatrud­nie­nia), bo w rze­czy­wi­sto­ści pła­ci się za real­nie prze­pra­co­wa­ne godzi­ny, co zapew­nia pra­co­daw­cy więk­sze bez­pie­czeń­stwo oraz kom­fort pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści  – pod­su­mo­wu­je Dąderewicz.

Coraz trud­niej menadżerom

Grupą, któ­ra oce­nia moż­li­wość zwol­nie­nia go przez pra­co­daw­cę jako dużą, są mena­ge­ro­wie wyż­sze­go szcze­bla. Czas pan­de­mii to ogrom­ny test dla kadry mena­ger­skiej – twier­dzi Anita Dąbrowska, czło­nek zarzą­du LeasingTeam. – Ujawnił on nie­jed­no­krot­nie bra­ki kom­pe­ten­cyj­ne w zarzą­dza­niu w kry­zy­sie”. Menagerowie musie­li szyb­ko prze­mo­de­lo­wać spo­sób pra­cy wie­lu ludzi i nad wszyst­kim zapa­no­wać oraz wpro­wa­dzić nie zawsze popu­lar­ne decy­zje, jak cho­ciaż­by koniecz­ność zaci­ska­nia pasa, np. przez łącze­nie dzia­łów, wstrzy­ma­nie inwe­sty­cji czy prze­no­sze­nie czę­ści pro­ce­sów za gra­ni­cę. To wszyst­ko wpły­nę­ło tak­że na naj­wię­cej zarabiających.

Przeszło dwu­krot­nie więk­szy niż przed pan­de­mią spływ CV na sta­no­wi­ska wyż­sze­go szcze­bla też świad­czy o tym, że ludzie tra­cą pra­cę. Nawet ci naj­le­piej wykształ­ce­ni i dzia­ła­ją­cy na naj­wyż­szych sta­no­wi­skach – pod­su­mo­wu­je XXX.

Kryzys nie obej­mie wszyst­kich sta­no­wisk w rów­nym stop­niu – uwa­ża Anita Dąbrowska. – Będą i takie, któ­re przed pan­de­mią sygna­li­zo­wa­ły brak mena­ge­rów i spe­cja­li­stów wyso­kie­go szcze­bla. I te – gdy tyl­ko sytu­acja się tro­chę uspo­koi – będą ich szu­ka­ły nadal. Chodzi o bran­żę IT, ale też finan­se i księ­go­wość, któ­re funk­cjo­nu­ją nie­za­leż­nie od koniunk­tu­ry. Przyszły cza­sy, że wyma­ga­nia w sto­sun­ku do kan­dy­da­tów na naj­wyż­sze sta­no­wi­ska jesz­cze się zwięk­szy­ły i stan­dar­do­we wykształ­ce­nie, nawet ukoń­cze­nie zagra­nicz­nej pre­sti­żo­wej uczel­ni i zna­jo­mość trzech języ­ków obcych może nie wystar­czyć. Przedstawiamy poten­cjal­ne­mu pra­co­daw­cy mniej kan­dy­da­tur na dane sta­no­wi­sko, ale wyjąt­ko­wych, takie pro­fe­sjo­nal­ne bry­lan­ty – pod­su­mo­wu­je XXX.