JAK PANDEMIA WPŁYNĘŁA NA RYNEK PRACY? KTO MA SIĘ OBAWIAĆ UTRATY ZATRUDNIENIA A KTO OCZEKIWAĆ PODWYŻKI?

Rynek pra­cow­ni­ka prze­kształ­cił się w rynek pra­co­daw­cy – to pod­sta­wo­wa zmia­na na ryn­ku pra­cy w dobie pan­de­mii. Najlepiej mają się pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi z branż budow­la­nych, sek­to­ra spo­żyw­cze­go i e com­mer­ce. Utraty zatrud­nie­nie nie muszą się oba­wiać spe­cja­li­ści IT i księ­go­wi, nato­miast inne bran­że zano­to­wa­ły znacz­ne spo­wol­nie­nie. Pracodawcy w oba­wie przed dru­gą falą pan­de­mii mini­ma­li­zu­ją kosz­ty i raczej nie zatrud­nia­ją niko­go na stałe. 

   Niższy szcze­bel ma się dobrze

Teoretycznie jest mniej wię­cej tyle samo ofert pra­cy jak przed epi­de­mią, nie nastą­pił wyraź­ny spa­dek wyna­gro­dze­nia. Gdy zauwa­ży­my, że podaż pra­cow­ni­ków z Ukrainy jest o kil­ka­set tysię­cy osób niż­sza niż była jesz­cze w lutym tego roku, to wła­śnie z tego powo­du, że nie ma pra­cow­ni­ków z Ukrainy, bo muszą oni prze­cho­dzić kil­ku­na­sto­dnio­wą kwa­ran­tan­nę. Jak to wyglą­da w prak­ty­ce? Przeciętne zatrud­nie­nie w sek­to­rze przed­się­biorstw wzro­sło w czerw­cu w porów­na­niu z majem o 12 tys. eta­tów. Przypomnijmy, że w maju spa­dło o 85 tys., a w kwiet­niu aż o 153 tys. Nie są to więc dane aż tak opty­mi­stycz­ne, tym bar­dziej, że w okre­sie let­nim zwięk­sza się zatrud­nie­nie pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, potrzeb­nych do prac sezo­no­wych. Zamrożenie gospo­dar­ki i powol­ne wra­ca­nie do nor­mal­no­ści zmu­si­ło fir­my do reduk­cji nie tyl­ko miejsc pra­cy, ale tak­że wiel­ko­ści eta­tów. Efektem są z jed­nej stro­ny mniej­sze wyna­gro­dze­nia oraz wyga­sza­nie sil­nej przed epi­de­mią pre­sji na pod­wyż­ki. W ostat­nich latach nor­mą był rocz­ny wzrost płac rzę­du 6–8 proc. Teraz ludzie z oba­wy przed utra­tą pra­cy zga­dza­ją się na zmniej­sze­nie zarob­ków a nawet na ogra­ni­cze­nie eta­tów. Dotyczy to zwłasz­cza pra­cow­ni­ków sze­re­go­wych. Obecnie fir­my wzna­wia­ją pro­duk­cję i tym samym poszu­ku­ją pra­cow­ni­ków. Aktualnie dla naszych Klientów pro­wa­dzi­my zin­ten­sy­fi­ko­wa­ne pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne. Pracodawcy, oba­wia­jąc się trud­nych do prze­wi­dze­nia zmian, nie chcą decy­do­wać się na sta­łą współ­pra­cę i wolą na razie wyse­lek­cjo­no­wać zaso­by ludz­kie od LeasingTeam, któ­ry spe­cja­li­zu­je się w obsza­rze tym­cza­so­wych pra­cow­ni­ków – uwa­ża Katarzyna Bryła, Kierownik Regionu w LeasingTeam. – Widzimy zna­czą­cy wzrost zapo­trze­bo­wa­nia na tych pra­cow­ni­ków w bran­ży FMCG i e‑commerce. Sieci mar­ke­tów, chcąc spro­stać wzmo­żo­ne­mu popy­to­wi na arty­ku­ły pierw­szej potrze­by, muszą zadbać o odpo­wied­nią licz­bę per­so­ne­lu potrzeb­ne­go np. do uzu­peł­nia­nia towa­rów na pół­kach skle­po­wych czy przyj­mo­wa­nia dostaw, a w e‑commerce koniecz­ni są pra­cow­ni­cy do elek­tro­nicz­nej obsłu­gi klien­ta, kom­ple­to­wa­nia i wysy­ła­nia paczek.

Jeśli cho­dzi o pra­cę sta­łą – infor­mu­je Joanna Kowalczyk , regio­nal­ny kie­row­nik Działu Rekrutacji w LeasingTeam – nie­ste­ty obser­wu­je­my sta­łą zniż­kę zapo­trze­bo­wa­nia na nowych pra­cow­ni­ków i to nie­za­leż­nie od bran­ży. Kryzys doty­czy branż zaj­mu­ją­cych się towa­ra­mi nie będą­cy­mi pierw­szej potrze­by, czy­li auto­mo­ti­ve, AGD/RTV, odzie­żo­wej, zabaw­kar­skiej, księ­gar­skiej itp. W fabry­kach zaczy­na bra­ko­wać kom­po­nen­tów a w skle­pach klien­tów tych dóbr, więc pra­co­daw­cy wstrzy­mu­ją dzia­łal­ność i w naj­lep­szym razie wysy­ła­ją pra­cow­ni­ków na urlo­py. Na rynek pra­cy powra­ca­ją oso­by z Ukrainy, któ­re są jed­nak w począt­ko­wym okre­sie mało opła­cal­ne, bo pra­co­daw­ca musi utrzy­mać je przez pierw­sze dwa tygo­dnie kwa­ran­tan­ny, a wcze­śniej ocze­ki­wać na urzęd­ni­cze zgo­dy. W tej sytu­acji pol­scy pra­co­daw­cy powin­ni się otwie­rać na stu­diu­ją­cych w Polsce Nepalczyków, Etiopczyków czy Mołdawian. Jako stu­den­ci mają oni pozwo­le­nie na pra­cę – pod­su­mo­wu­je XXX.

Specjaliści IT i whi­te col­lar coraz czę­ściej w outsourcingu

Pracownicy wthite-collar wró­ci­li już do peł­nych eta­tów, ale w więk­szo­ści nadal pra­cu­ją w domu. Zdecydowanie o wie­le bar­dziej fir­my zwra­ca­ją uwa­gę na out­so­ur­cing i moc­no kal­ku­lu­ją, szu­ka­jąc naj­bar­dziej opty­mal­nych roz­wią­zań. Powoli poja­wia­ją się szu­ka­ją­cy pra­cy spe­cja­li­ści IT, bo fir­my, tnąc kosz­ty, coraz czę­ściej utrzy­mu­ją na eta­cie tyl­ko koniecz­nych pra­cow­ni­ków, tym, któ­rych mogą zatrud­nić z zewnątrz, np. spe­cja­li­stę IT, ogra­ni­cza­ją etat. Pracy dla spe­cja­li­stów IT nie zabrak­nie w dobie auto­ma­ty­za­cji pro­ce­sów i przy­go­to­wa­nia infra­struk­tu­ry do pra­cy zdal­nej, ale nie będą oni praw­do­po­dob­nie zara­bia­li tak dobrze jak do tej pory. Pracodawcy nie chcą decy­do­wać się na dodat­ko­we kosz­ty sta­łe – uwa­ża Katarzyna Dąderewicz, dyrek­tor regio­nal­na LeasingTeam – z dru­giej stro­ny nie wszy­scy byli przy­go­to­wa­ni pod kątem sprzę­tu na zapew­nie­nie pra­cy zdal­nej. Coraz więk­szym zain­te­re­so­wa­niem pra­co­daw­ców cie­szy się out­so­ur­cing usług, któ­ry jest dedy­ko­wa­ny oso­bom lepiej wykształ­co­nym, tzw. spe­cja­li­stom. Największą war­to­ścią, któ­rą zysku­je­my, jest prze­kształ­ce­nie kosz­tu sta­łe­go (wyna­gro­dze­nia) na zmien­ny (fak­tu­ra VAT od agen­cji zatrud­nie­nia), bo w rze­czy­wi­sto­ści pła­ci się za real­nie prze­pra­co­wa­ne godzi­ny, co zapew­nia pra­co­daw­cy więk­sze bez­pie­czeń­stwo oraz kom­fort pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści  – pod­su­mo­wu­je Dąderewicz.

Coraz trud­niej menadżerom

Grupą, któ­ra oce­nia moż­li­wość zwol­nie­nia go przez pra­co­daw­cę jako dużą, są mena­ge­ro­wie wyż­sze­go szcze­bla. Czas pan­de­mii to ogrom­ny test dla kadry mena­ger­skiej – twier­dzi Anita Dąbrowska, czło­nek zarzą­du LeasingTeam. – Ujawnił on nie­jed­no­krot­nie bra­ki kom­pe­ten­cyj­ne w zarzą­dza­niu w kry­zy­sie”. Menagerowie musie­li szyb­ko prze­mo­de­lo­wać spo­sób pra­cy wie­lu ludzi i nad wszyst­kim zapa­no­wać oraz wpro­wa­dzić nie zawsze popu­lar­ne decy­zje, jak cho­ciaż­by koniecz­ność zaci­ska­nia pasa, np. przez łącze­nie dzia­łów, wstrzy­ma­nie inwe­sty­cji czy prze­no­sze­nie czę­ści pro­ce­sów za gra­ni­cę. To wszyst­ko wpły­nę­ło tak­że na naj­wię­cej zarabiających.

Przeszło dwu­krot­nie więk­szy niż przed pan­de­mią spływ CV na sta­no­wi­ska wyż­sze­go szcze­bla też świad­czy o tym, że ludzie tra­cą pra­cę. Nawet ci naj­le­piej wykształ­ce­ni i dzia­ła­ją­cy na naj­wyż­szych sta­no­wi­skach – pod­su­mo­wu­je XXX.

Kryzys nie obej­mie wszyst­kich sta­no­wisk w rów­nym stop­niu – uwa­ża Anita Dąbrowska. – Będą i takie, któ­re przed pan­de­mią sygna­li­zo­wa­ły brak mena­ge­rów i spe­cja­li­stów wyso­kie­go szcze­bla. I te – gdy tyl­ko sytu­acja się tro­chę uspo­koi – będą ich szu­ka­ły nadal. Chodzi o bran­żę IT, ale też finan­se i księ­go­wość, któ­re funk­cjo­nu­ją nie­za­leż­nie od koniunk­tu­ry. Przyszły cza­sy, że wyma­ga­nia w sto­sun­ku do kan­dy­da­tów na naj­wyż­sze sta­no­wi­ska jesz­cze się zwięk­szy­ły i stan­dar­do­we wykształ­ce­nie, nawet ukoń­cze­nie zagra­nicz­nej pre­sti­żo­wej uczel­ni i zna­jo­mość trzech języ­ków obcych może nie wystar­czyć. Przedstawiamy poten­cjal­ne­mu pra­co­daw­cy mniej kan­dy­da­tur na dane sta­no­wi­sko, ale wyjąt­ko­wych, takie pro­fe­sjo­nal­ne bry­lan­ty – pod­su­mo­wu­je XXX.