Językowe konflikty międzypokoleniowe

Różnica w języ­ku sto­so­wa­nym przez przed­sta­wi­cie­li róż­nych poko­leń czę­sto pro­wa­dzi do problemów
z komu­ni­ka­cją, a co za tym idzie do kon­flik­tów. Jest to zja­wi­sko zupeł­nie nor­mal­ne i natu­ral­ne. Można tego jed­nak unik­nąć – wystar­czy zro­zu­mieć, skąd wypły­wa­ją korze­nie języ­ka i zamiast zagro­że­nia zna­leźć w nich szan­sę. Dzięki róż­ni­com, mają­cym swo­je źró­dło w róż­no­rod­nych doświad­cze­niach poko­le­nio­wych, może­my uczyć się od sie­bie, kształ­to­wać język i po pro­stu rozwijać. 

Kluczem do unik­nię­cia kon­flik­tów wyni­ka­ją­cych z róż­nic poko­le­nio­wych jest chęć zro­zu­mie­nia dru­giej oso­by i wysłu­cha­nia tego, co ma do powie­dze­nia. Z takiej mię­dzy­po­ko­le­nio­wej roz­mo­wy dowie­my się od sie­bie nawza­jem wie­lu cie­ka­wo­stek – dziad­ko­wie mogą na przy­kład zacie­ka­wić mło­dych cyta­ta­mi z tzw. „kla­sy­ków”, czy­li sta­rych fil­mów i pio­se­nek ze swo­jej mło­do­ści, a wnu­czę­ta obja­śnić swój wir­tu­al­ny świat. Wystarczy zapo­mnieć o sze­ro­ko wygła­sza­nych, czę­sto bez­pod­staw­nych opi­niach na temat młod­szych lub star­szych poko­leń i po pro­stu wysłu­chać tego, co jest nam przekazywane.

Inna nie zna­czy gorsza

Starsze poko­le­nia upodo­ba­ły sobie stwier­dze­nie „kie­dyś mło­dzież była zupeł­nie inna”. Nie da się z nim nie zgo­dzić. Jasne, że była inna – żyła prze­cież w zupeł­nie innym świe­cie! Tymczasem im jeste­śmy star­si, tym bar­dziej mamy ten­den­cję do wypie­ra­nia tego, jacy sami kie­dyś byli­śmy i jakim języ­kiem się posłu­gi­wa­li­śmy. Niestety zapo­mi­na­my o swo­ich mło­dzień­czych latach i przez to nie potra­fi­my zro­zu­mieć nowej mło­dzie­ży. Językowej empa­tii nie sprzy­ja też tem­po roz­wo­ju tech­no­lo­gii, któ­re rośnie od dzie­się­cio­le­ci. Czasem trud­no jest pojąć, że rodzi­ce dzi­siej­szej mło­dzie­ży nie uro­dzi­li się w świe­cie z glo­bal­nym dostę­pem do internetu.
Z kolei w słow­nic­twie mło­dzie­ży poja­wia się mnó­stwo zwro­tów pocho­dzą­cych z innych języ­ków (zwłasz­cza angiel­skie­go) oraz komu­ni­ka­cji skró­to­wej, któ­rej star­sze poko­le­nia po pro­stu nie rozumieją.

Co powin­ni­śmy wobec tych zmian zro­bić? Po pro­stu pogo­dzić się ze zja­wi­skiem zmian, któ­re są nie­unik­nio­ne i natu­ral­ne. Właśnie na tym pole­ga nie­zwy­kłość pro­ce­sów języ­ko­wych. Pamiętajmy też, że róż­ni­ce powsta­ją rów­nież z przy­czyn czy­sto fizjo­lo­gicz­nych – nasze mózgi zna­czą­co się róż­nią w zależ­no­ści od upły­wa­ją­cych lat. Neurobiologiczne pro­ce­sy spra­wia­ją, że czło­wiek w wie­ku 13–18 lat jest kimś innym niż póź­niej. Młody mózg pobie­ra 50% ener­gii, następ­nie docho­dzi do prze­bu­do­wa­nia neu­ro­nów i zain­we­sto­wa­nia tej ener­gii w roz­wój fizycz­ny, co powo­du­je, że z dnia na dzień może­my utra­cić umie­jęt­ność poro­zu­mie­nia się ze swo­im dzieckiem…

Językowa nauka perspektywy

Język uży­wa­ny przez młod­sze poko­le­nia może być nie­zwy­kle zabaw­ny i edu­ku­ją­cy. To wła­śnie nasze dzie­ci uczą nas inklu­zyw­no­ści i prze­ła­my­wa­nia barier zako­rze­nio­nych w naszej kul­tu­rze i spo­łe­czeń­stwie przez lata. Pokazują, że wie­le nowych słów lepiej odpo­wia­da współ­cze­snym realiom. Dobrym przy­kła­dem są uży­wa­ne dziś coraz czę­ściej tzw. femi­na­ty­wy, któ­re budu­ją róż­ne, emo­cjo­nal­ne reak­cje spo­łecz­ne. Tak jak „nauczy­ciel­ka” nie wyszła z uży­cia, więc dzi­siaj nie obu­rza, tak już “dru­karz” i “dru­kar­ka” przez zrów­na­nie żeń­skich form zawo­dów do rze­czow­ni­ków pospo­li­tych, wywo­łu­je śmiech i nie­po­ro­zu­mie­nia. Jest to jed­nak kwe­stią oswo­je­nia się z języ­kiem, osłu­cha­nia z jego brzmie­niem. Mam nadzie­ję, że dzię­ki mło­dym ludziom, któ­rzy uczą nas „swo­je­go” języ­ka, będzie­my mogli z cza­sem lepiej się komu­ni­ko­wać i nie będzie­my nie­świa­do­mie wyrzą­dzać ludziom krzywdy.

Jak się poro­zu­mieć, by się zrozumieć? 

Różne gru­py posłu­gu­ją się wła­snym dia­lek­tem – to ich wewnętrz­ny spo­sób poro­zu­mie­wa­nia się. Inne są zwro­ty służb mun­du­ro­wych, a inne dzien­ni­ka­rzy.  Nie prze­szka­dza to jed­nak w komu­ni­ko­wa­niu się z resz­tą świa­ta. Podobnie jest ze slan­giem mło­dzie­żo­wym, któ­ry rów­nież odgry­wa klu­czo­wą rolę spo­łecz­ną, pozwa­la­jąc iden­ty­fi­ko­wać „naszych” od „innych”. Młodzież, choć nie ocze­ku­je od nas rozu­mie­nia ich języ­ka, pozwa­la na czer­pa­nie z tego mło­de­go świa­ta, a to sku­tecz­nie zapo­bie­ga kon­flik­tom powsta­łym przez nie­zro­zu­mie­nie. Starsi wca­le nie muszą posłu­gi­wać się slan­giem, żeby mówić języ­kiem zro­zu­mia­łym dla obu stron. Wystarczy, jeśli chcą się nim zacie­ka­wić, dopy­tać i posta­rać się go zrozumieć.

Nie pole­cam uży­wa­nia mło­dzie­żo­we­go języ­ka na siłę. Prawda jest taka, że nigdy nie będzie­my z nim na bie­żą­co. Komunikacja zawsze sta­wia przed nami pew­ne barie­ry, a jed­ną z nich jest wła­śnie wiek. To od nas zale­ży czy będzie­my chcie­li je zro­zu­mieć i poko­nać! Pamiętajmy zatem, że naj­waż­niej­sza jest inten­cja, chęć zro­zu­mie­nia dru­gie­go czło­wie­ka i sza­no­wa­nie jego potrzeb.

Aneta Korycińska — polonistka, redaktorka, oligofrenopedagożka, nauczycielka i założycielka strony „Baba od polskiego”, która już od ośmiu lat przyciąga uwagę ponad miliona użytkowników. Pokazuje, że współczesna szkoła nie musi być nudna, a z każdej lektury można zrobić mem, bo podstawą nauki jest zabawa. W swojej działalności internetowej skupia się na obnażaniu językowego obrazu świata i zachęca do stosowania inkluzywnej polszczyzny, punktuje absurdy systemu edukacji, a także pogłębia wrażliwość
na takie tematy jak nieneurotypowość czy prawa mniejszości. Uwielbia się uczyć i poznawać nowe branże, dlatego oprócz polonistyki ukończyła także psychologię zwierząt, zarządzanie oświatą, oligofrenopedagogikę oraz redakcję językową tekstów.
https://babaodpolskiego.pl/
https://www.facebook.com/babaodpolskiego/
https://www.instagram.com/babaodpolskiego/

 

Finałowy odcinek „Równi sobie”- porządek nie tylko w domu, ale i w głowie!

12 kwiet­nia o 21:30 zosta­nie wyemi­to­wa­ny ostat­ni odci­nek aktu­al­ne­go sezo­nu reali­ty show, któ­ry zyskał sym­pa­tię widzów w całej Polsce. W pro­gra­mie „Równi sobie” mogli oni co tydzień oglą­dać spo­tka­nie dwóch rodzin z róż­nych świa­tów. W fina­ło­wym odcin­ku rodzi­nie potrze­bu­ją­cej wspar­cia pomo­cy udzie­li­ła wraz z mężem Lea M. Pyć-Leszczuk. Bohaterka jest autor­ką książ­ki „Świadoma Bogini. Jak zdo­być wszyst­ko i być szczę­śli­wą”. Według niej klu­czem do pozy­tyw­nych zmian w życiu rodzi­ny, któ­rej pomo­gła, nie były zaku­py przez nią sfi­nan­so­wa­ne, ale zro­zu­mie­nie, w czym tkwi źró­dło jej nie­po­wo­dze­nia i obec­nej trud­nej sytuacji. 

Gdyby ktoś znał i zdra­dził prze­pis na szczę­ście, każ­dy wiódł­by wspa­nia­łe życie. Niestety los nie sprzy­ja wszyst­kim oso­bom na świe­cie. Często mimo wysił­ków człon­ków rodzi­ny spa­da­ją na nich pasma nie­po­wo­dzeń, któ­re odci­ska­ją pięt­no na sytu­acji mate­rial­nej. Z kolei inni mogą cie­szyć się suk­ce­sa­mi w róż­nych sfe­rach życia. „Równi sobie” wyko­rzy­stał poten­cjał tych dru­gich. Dlatego widzo­wie nie są świad­ka­mi jedy­nie doraź­nej, ale real­nej pomo­cy, któ­ra nie jest jedy­nie chwi­lo­wa. Ostatni odci­nek tego pro­gra­mu z Leą M. Pyć-Leszczuk to dosko­na­ły przy­kład na nie­sie­nie bez­cen­ne­go wspar­cia. Bohaterka prze­pro­wa­dzi zja­wi­sko­wą trans­for­ma­cję nie tyl­ko wnę­trza domu, ale i spo­ro namie­sza­ła w umy­słach dru­giej rodziny.

Remont łazien­ki, zakup sprzę­tu dla cho­rej córecz­ki czy nowych akce­so­riów do miesz­ka­nia to tyl­ko mate­rial­ne rze­czy, któ­re za chwi­lę mogą się znisz­czyć czy popsuć. By zbu­do­wać wokół sie­bie przy­ja­zną prze­strzeń, potrzeb­ny jest solid­ny fun­da­ment. Rozpoczynamy go od upo­rząd­ko­wa­nia naszych myśli czy prze­ko­nań. Głęboka więź mię­dzy nami, dłu­gie roz­mo­wy, czę­sto żywe dys­ku­sje dopro­wa­dzi­ły do tego, że Monika i Jan, któ­rym pomo­gli­śmy, mogli zro­zu­mieć przy­czy­ny ich pro­ble­mów. Ich rodzi­na to wspa­nia­li ludzie, dla­te­go z całych sił pra­gnę­łam wes­przeć ich tak, by oni dalej sami potra­fi­li zmie­niać swój świat. Mam nadzie­ję, że poczu­li to ducho­we wspar­cie ode mnie i od moich bli­skich. Naszym zada­niem nie jest tyl­ko dostar­cze­nie środ­ków finan­so­wych, ale podzie­le­nie się ener­gią. Jej czę­sto brak­nie przez róż­ne pro­ble­my, z któ­ry­mi trud­no sobie pora­dzić – mówi Lea M. Pyć-Leszczuk, autor­ka książ­ki „Świadoma Bogini. Jak zdo­być wszyst­ko i być szczęśliwą”.

Co wie­my o boha­te­rach fina­ło­we­go odcin­ka „Równi sobie”? Lea z mężem i dzieć­mi miesz­ka­ją w Warszawie. Oboje pro­wa­dzą dobrze pro­spe­ru­ją­ce fir­my. Pragnąc podzię­ko­wać za szczo­drość chcą pomóc oso­bom, któ­re nie zosta­ły tak hoj­nie obda­ro­wa­ne przez los. Poznają Monikę, Jana oraz ich trzy cór­ki. Ich trud­na sytu­acja rodzin­na spo­wo­do­wa­ła, że bory­ka­ją się z pro­ble­ma­mi finan­so­wy­mi. Cztery lata temu kobie­ta zre­zy­gno­wa­ła z pra­cy, by poświę­cić się opie­ce nad nie­peł­no­spraw­ną córecz­ką. Dzięki zawar­ciu nowej zna­jo­mo­ści Monika i Jan zysku­ją siłę do wpro­wa­dze­nia pozy­tyw­nych zmian w swo­im życiu. Lea zara­ża ich swo­im pozy­tyw­nym nasta­wie­niem do życia, ale rów­nież goto­wo­ścią do zmian, któ­re prę­dzej czy póź­niej przy­no­szą zapla­no­wa­ne efekty.

„Równi sobie” emi­to­wa­ny jest w sta­cji TVN. To pierw­sze tego rodza­ju reali­ty show w Polsce. Widzowie pod­czas pro­gra­mu mają oka­zję zoba­czyć praw­dzi­wych boha­te­rów. Nie potrze­bu­ją oni nad­przy­ro­dzo­nych mocy, by podać potrze­bu­ją­cym pomoc­ną dłoń. Każdy odci­nek to peł­na wzru­szeń histo­ria rodzą­cych się przy­jaź­ni. Zapraszamy na fina­ło­wy odci­nek tej serii w ponie­dzia­łek 12 kwiet­nia o 21:30!

Drogowskazy podczas niezwykłej drogi, w którą wyrusza każda kobieta

Ku osiągnięciu har­mo­nii i życia w peł­nym szczę­ściu każ­da kobie­ta prze­cho­dzi w życiu przez trzy ważne eta­py. Na począt­ku jest ule­głą dziew­czyn­ką, następ­nie zosta­je głod­ną przygód księż­nicz­ką. Na końcu tej dro­gi obej­mu­je wła­sny tron i zosta­je zna­ją­cą swo­ją war­tość, której nie pozwo­li pod­wa­żyć, królową. Lea M. Pyć-Leszczuk w swo­jej książ­ce „Świadoma Bogini. Jak zdo­być wszyst­ko i być szczę­śli­wą” wska­zu­je dam­skiej czę­ści czy­tel­ników, jaki obrać kurs, by dotrwać do koń­ca tej tra­sy i wydo­być z sie­bie peł­nię kobiecości. 

Miłość do sie­bie naj­cen­niej­szym paliwem

Słowo „kochać” koja­rzy się zazwy­czaj z uczu­ciem do kogoś bli­skie­go. A co, jeśli naj­waż­niej­szym rodza­jem miło­ści jest ta do naszej wła­snej oso­by? To uczu­cie jest naj­waż­niej­szym prio­ry­te­tem, nie­zbęd­nym do życia w har­mo­nii z samym sobą i w zdro­wiu. Gwarantuje podą­ża­nie kobie­ty we wła­ści­wą stro­nę na każ­dym eta­pie jej życia. Często miłość wła­sną myli się z ego­izmem. Nic jed­nak bar­dziej błęd­ne­go! Warto odpo­wied­nio roz­róż­nić próż­ność, a sza­cu­nek do sie­bie jako pod­sta­wo­we uczu­cie, bez któ­re­go nikt nie jest w sta­nie być szczę­śli­wy. W koń­cu, jeśli naj­pierw nie zadba­my o sie­bie, nie może­my zadbać o innych. Fantastycznym przy­kła­dem są tu maski tle­no­we w samo­lo­cie. W razie awa­rii zakła­da­my ją naj­pierw sobie! Więcej nie trze­ba wyjaśniać.

Szkodliwe prze­ko­na­nia

Kobiecie w dro­dze przez życie towa­rzy­szą róż­ne sche­ma­ty myślo­we, któ­re mają wpływ na jej ogól­ne powo­dze­nie lub jego brak. Te prze­ko­na­nia to fun­da­men­tal­ne, zako­rze­nio­ne twier­dze­nia, któ­re oddzia­łu­ją na postrze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści. Wpływają na samo­oce­nę, sto­su­nek do życia i spo­sób obra­ne­go dzia­ła­nia. Dlatego sche­ma­ty myślo­we są tak waż­ne w życiu każ­dej kobie­ty. Mogą mieć one pozy­tyw­ny wpływ lub, co gor­sza, nega­tyw­ny. Istotne jest wyzby­cie się tych szko­dli­wych, któ­re czę­sto są nie­uza­sad­nio­ny­mi, ale nie­ste­ty sil­ny­mi prze­ko­na­nia­mi. Doskonałym przy­kła­dem jest tutaj sto­su­nek do pie­nię­dzy. Rodzice czę­sto powta­rza­ją swo­im dzie­ciom, że ludzie boga­ci są źli lub, że cią­gle nie mają pie­nię­dzy, co jest wyni­kiem wyłącz­nie nie­od­po­wied­nie­go gospo­da­ro­wa­nia nimi. To tyl­ko szko­dli­we twier­dze­nia, któ­re utrud­nią kobie­cie życie w dostat­ku w doro­słym życiu.
Lustro Ci powie

W dro­dze na tron i obra­niu roli kró­lo­wej nie­zbęd­na jest uważ­ność i obser­wa­cja ludzi wokół, a zwłasz­cza kobiet, któ­re są obok. To wła­śnie one sta­no­wią lustrza­ne odbi­cie wła­snej oso­by. Jeśli w naj­bliż­szym oto­cze­niu moż­na zna­leźć panie pozo­sta­ją­ce w har­mo­nii, to zapew­ne kobie­ta rów­nież żyje w rów­no­wa­dze. Warto chwi­lę się zasta­no­wić i pomy­śleć nad naszy­mi pierw­szy­mi przy­ja­ciół­mi, zna­jo­my­mi oraz o wszyst­kich kobie­tach, któ­re pozo­sta­ły w pamię­ci lub o któ­rych lepiej zapo­mnieć. Jak dzia­ła ten mecha­nizm na przy­kład przy zazdro­ści? To uczu­cie poja­wia się zazwy­czaj w sto­sun­ku do oso­by, do któ­rej ist­nie­je chęć porów­ny­wa­nia się. Jeśli zabrak­nie poczu­cia wła­snej wyż­szo­ści, nadej­dzie zazdrość. Jednocześnie moż­na poczuć się zazdro­snym, odkry­wa­jąc w innej oso­bie nie­zna­ne do tej pory cechy. Odkrywanie sie­bie i pozna­nie wła­snych zalet i wad pozwa­la zwięk­szyć zakres naszej empa­tii i wyzby­cia się nega­tyw­nych emo­cji wzglę­dem innych, gdy nie są one uzasadnione.

Droga kobiet do speł­nie­nia wyda­je się być bar­dzo dłu­ga. Z pomo­cą przy­cho­dzi Lea Magdalena Pyć-Leszczuk, któ­ra w książ­ce „Świadoma Bogini. Jak zdo­być wszyst­ko i być szczę­śli­wą” dzie­li się swo­ją wie­dzą i doświad­cze­niem na temat odkry­wa­nia wła­snej kobie­co­ści oraz wska­zów­ka­mi pomoc­ny­mi w osią­gnię­ciu życio­wej har­mo­nii. Cennych porad udzie­la rów­nież na swo­im blo­gu swiadomabogini.pl.