JAK PANDEMIA WPŁYNĘŁA NA RYNEK PRACY? KTO MA SIĘ OBAWIAĆ UTRATY ZATRUDNIENIA A KTO OCZEKIWAĆ PODWYŻKI?

Rynek pra­cow­ni­ka prze­kształ­cił się w rynek pra­co­daw­cy – to pod­sta­wo­wa zmia­na na ryn­ku pra­cy w dobie pan­de­mii. Najlepiej mają się pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi z branż budow­la­nych, sek­to­ra spo­żyw­cze­go i e com­mer­ce. Utraty zatrud­nie­nie nie muszą się oba­wiać spe­cja­li­ści IT i księ­go­wi, nato­miast inne bran­że zano­to­wa­ły znacz­ne spo­wol­nie­nie. Pracodawcy w oba­wie przed dru­gą falą pan­de­mii mini­ma­li­zu­ją kosz­ty i raczej nie zatrud­nia­ją niko­go na stałe. 

   Niższy szcze­bel ma się dobrze

Teoretycznie jest mniej wię­cej tyle samo ofert pra­cy jak przed epi­de­mią, nie nastą­pił wyraź­ny spa­dek wyna­gro­dze­nia. Gdy zauwa­ży­my, że podaż pra­cow­ni­ków z Ukrainy jest o kil­ka­set tysię­cy osób niż­sza niż była jesz­cze w lutym tego roku, to wła­śnie z tego powo­du, że nie ma pra­cow­ni­ków z Ukrainy, bo muszą oni prze­cho­dzić kil­ku­na­sto­dnio­wą kwa­ran­tan­nę. Jak to wyglą­da w prak­ty­ce? Przeciętne zatrud­nie­nie w sek­to­rze przed­się­biorstw wzro­sło w czerw­cu w porów­na­niu z majem o 12 tys. eta­tów. Przypomnijmy, że w maju spa­dło o 85 tys., a w kwiet­niu aż o 153 tys. Nie są to więc dane aż tak opty­mi­stycz­ne, tym bar­dziej, że w okre­sie let­nim zwięk­sza się zatrud­nie­nie pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, potrzeb­nych do prac sezo­no­wych. Zamrożenie gospo­dar­ki i powol­ne wra­ca­nie do nor­mal­no­ści zmu­si­ło fir­my do reduk­cji nie tyl­ko miejsc pra­cy, ale tak­że wiel­ko­ści eta­tów. Efektem są z jed­nej stro­ny mniej­sze wyna­gro­dze­nia oraz wyga­sza­nie sil­nej przed epi­de­mią pre­sji na pod­wyż­ki. W ostat­nich latach nor­mą był rocz­ny wzrost płac rzę­du 6–8 proc. Teraz ludzie z oba­wy przed utra­tą pra­cy zga­dza­ją się na zmniej­sze­nie zarob­ków a nawet na ogra­ni­cze­nie eta­tów. Dotyczy to zwłasz­cza pra­cow­ni­ków sze­re­go­wych. Obecnie fir­my wzna­wia­ją pro­duk­cję i tym samym poszu­ku­ją pra­cow­ni­ków. Aktualnie dla naszych Klientów pro­wa­dzi­my zin­ten­sy­fi­ko­wa­ne pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne. Pracodawcy, oba­wia­jąc się trud­nych do prze­wi­dze­nia zmian, nie chcą decy­do­wać się na sta­łą współ­pra­cę i wolą na razie wyse­lek­cjo­no­wać zaso­by ludz­kie od LeasingTeam, któ­ry spe­cja­li­zu­je się w obsza­rze tym­cza­so­wych pra­cow­ni­ków – uwa­ża Katarzyna Bryła, Kierownik Regionu w LeasingTeam. – Widzimy zna­czą­cy wzrost zapo­trze­bo­wa­nia na tych pra­cow­ni­ków w bran­ży FMCG i e‑commerce. Sieci mar­ke­tów, chcąc spro­stać wzmo­żo­ne­mu popy­to­wi na arty­ku­ły pierw­szej potrze­by, muszą zadbać o odpo­wied­nią licz­bę per­so­ne­lu potrzeb­ne­go np. do uzu­peł­nia­nia towa­rów na pół­kach skle­po­wych czy przyj­mo­wa­nia dostaw, a w e‑commerce koniecz­ni są pra­cow­ni­cy do elek­tro­nicz­nej obsłu­gi klien­ta, kom­ple­to­wa­nia i wysy­ła­nia paczek.

Jeśli cho­dzi o pra­cę sta­łą – infor­mu­je Joanna Kowalczyk , regio­nal­ny kie­row­nik Działu Rekrutacji w LeasingTeam – nie­ste­ty obser­wu­je­my sta­łą zniż­kę zapo­trze­bo­wa­nia na nowych pra­cow­ni­ków i to nie­za­leż­nie od bran­ży. Kryzys doty­czy branż zaj­mu­ją­cych się towa­ra­mi nie będą­cy­mi pierw­szej potrze­by, czy­li auto­mo­ti­ve, AGD/RTV, odzie­żo­wej, zabaw­kar­skiej, księ­gar­skiej itp. W fabry­kach zaczy­na bra­ko­wać kom­po­nen­tów a w skle­pach klien­tów tych dóbr, więc pra­co­daw­cy wstrzy­mu­ją dzia­łal­ność i w naj­lep­szym razie wysy­ła­ją pra­cow­ni­ków na urlo­py. Na rynek pra­cy powra­ca­ją oso­by z Ukrainy, któ­re są jed­nak w począt­ko­wym okre­sie mało opła­cal­ne, bo pra­co­daw­ca musi utrzy­mać je przez pierw­sze dwa tygo­dnie kwa­ran­tan­ny, a wcze­śniej ocze­ki­wać na urzęd­ni­cze zgo­dy. W tej sytu­acji pol­scy pra­co­daw­cy powin­ni się otwie­rać na stu­diu­ją­cych w Polsce Nepalczyków, Etiopczyków czy Mołdawian. Jako stu­den­ci mają oni pozwo­le­nie na pra­cę – pod­su­mo­wu­je XXX.

Specjaliści IT i whi­te col­lar coraz czę­ściej w outsourcingu

Pracownicy wthite-collar wró­ci­li już do peł­nych eta­tów, ale w więk­szo­ści nadal pra­cu­ją w domu. Zdecydowanie o wie­le bar­dziej fir­my zwra­ca­ją uwa­gę na out­so­ur­cing i moc­no kal­ku­lu­ją, szu­ka­jąc naj­bar­dziej opty­mal­nych roz­wią­zań. Powoli poja­wia­ją się szu­ka­ją­cy pra­cy spe­cja­li­ści IT, bo fir­my, tnąc kosz­ty, coraz czę­ściej utrzy­mu­ją na eta­cie tyl­ko koniecz­nych pra­cow­ni­ków, tym, któ­rych mogą zatrud­nić z zewnątrz, np. spe­cja­li­stę IT, ogra­ni­cza­ją etat. Pracy dla spe­cja­li­stów IT nie zabrak­nie w dobie auto­ma­ty­za­cji pro­ce­sów i przy­go­to­wa­nia infra­struk­tu­ry do pra­cy zdal­nej, ale nie będą oni praw­do­po­dob­nie zara­bia­li tak dobrze jak do tej pory. Pracodawcy nie chcą decy­do­wać się na dodat­ko­we kosz­ty sta­łe – uwa­ża Katarzyna Dąderewicz, dyrek­tor regio­nal­na LeasingTeam – z dru­giej stro­ny nie wszy­scy byli przy­go­to­wa­ni pod kątem sprzę­tu na zapew­nie­nie pra­cy zdal­nej. Coraz więk­szym zain­te­re­so­wa­niem pra­co­daw­ców cie­szy się out­so­ur­cing usług, któ­ry jest dedy­ko­wa­ny oso­bom lepiej wykształ­co­nym, tzw. spe­cja­li­stom. Największą war­to­ścią, któ­rą zysku­je­my, jest prze­kształ­ce­nie kosz­tu sta­łe­go (wyna­gro­dze­nia) na zmien­ny (fak­tu­ra VAT od agen­cji zatrud­nie­nia), bo w rze­czy­wi­sto­ści pła­ci się za real­nie prze­pra­co­wa­ne godzi­ny, co zapew­nia pra­co­daw­cy więk­sze bez­pie­czeń­stwo oraz kom­fort pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści  – pod­su­mo­wu­je Dąderewicz.

Coraz trud­niej menadżerom

Grupą, któ­ra oce­nia moż­li­wość zwol­nie­nia go przez pra­co­daw­cę jako dużą, są mena­ge­ro­wie wyż­sze­go szcze­bla. Czas pan­de­mii to ogrom­ny test dla kadry mena­ger­skiej – twier­dzi Anita Dąbrowska, czło­nek zarzą­du LeasingTeam. – Ujawnił on nie­jed­no­krot­nie bra­ki kom­pe­ten­cyj­ne w zarzą­dza­niu w kry­zy­sie”. Menagerowie musie­li szyb­ko prze­mo­de­lo­wać spo­sób pra­cy wie­lu ludzi i nad wszyst­kim zapa­no­wać oraz wpro­wa­dzić nie zawsze popu­lar­ne decy­zje, jak cho­ciaż­by koniecz­ność zaci­ska­nia pasa, np. przez łącze­nie dzia­łów, wstrzy­ma­nie inwe­sty­cji czy prze­no­sze­nie czę­ści pro­ce­sów za gra­ni­cę. To wszyst­ko wpły­nę­ło tak­że na naj­wię­cej zarabiających.

Przeszło dwu­krot­nie więk­szy niż przed pan­de­mią spływ CV na sta­no­wi­ska wyż­sze­go szcze­bla też świad­czy o tym, że ludzie tra­cą pra­cę. Nawet ci naj­le­piej wykształ­ce­ni i dzia­ła­ją­cy na naj­wyż­szych sta­no­wi­skach – pod­su­mo­wu­je XXX.

Kryzys nie obej­mie wszyst­kich sta­no­wisk w rów­nym stop­niu – uwa­ża Anita Dąbrowska. – Będą i takie, któ­re przed pan­de­mią sygna­li­zo­wa­ły brak mena­ge­rów i spe­cja­li­stów wyso­kie­go szcze­bla. I te – gdy tyl­ko sytu­acja się tro­chę uspo­koi – będą ich szu­ka­ły nadal. Chodzi o bran­żę IT, ale też finan­se i księ­go­wość, któ­re funk­cjo­nu­ją nie­za­leż­nie od koniunk­tu­ry. Przyszły cza­sy, że wyma­ga­nia w sto­sun­ku do kan­dy­da­tów na naj­wyż­sze sta­no­wi­ska jesz­cze się zwięk­szy­ły i stan­dar­do­we wykształ­ce­nie, nawet ukoń­cze­nie zagra­nicz­nej pre­sti­żo­wej uczel­ni i zna­jo­mość trzech języ­ków obcych może nie wystar­czyć. Przedstawiamy poten­cjal­ne­mu pra­co­daw­cy mniej kan­dy­da­tur na dane sta­no­wi­sko, ale wyjąt­ko­wych, takie pro­fe­sjo­nal­ne bry­lan­ty – pod­su­mo­wu­je XXX.

 

 

Jak pandemia wpłynęła na rynek pracy? Kogo zwolnią a komu dadzą podwyżkę?

Rynek pra­cow­ni­ka prze­kształ­cił się w rynek pra­co­daw­cy – to pod­sta­wo­wa zmia­na na ryn­ku pra­cy. Najlepiej mają się pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi z branż budow­la­nych, sek­to­ra spo­żyw­cze­go i e com­mer­ce. Utraty zatrud­nie­nie nie muszą się oba­wiać spe­cja­li­ści IT i księ­go­wi, nato­miast inne bran­że zano­to­wa­ły znacz­ne spo­wol­nie­nie. Pracodawcy w oba­wie przed dru­gą falą pan­de­mii mini­ma­li­zu­ją kosz­ty i raczej nie zatrud­nia­ją niko­go na stałe.

Blue col­lar

Teoretycznie jest mniej wię­cej tyle samo ofert pra­cy jak przed epi­de­mią, nie nastą­pił wyraź­ny spa­dek wyna­gro­dze­nia. Gdy zauwa­ży­my, że podaż pra­cow­ni­ków z Ukrainy jest o kil­ka­set tysię­cy osób niż­sza niż była jesz­cze w lutym tego roku, to wła­śnie z tego powo­du, że nie ma pra­cow­ni­ków z Ukrainy, bo muszą oni prze­cho­dzić kil­ku­na­sto­dnio­wą kwa­ran­tan­nę. Jak to wyglą­da w prak­ty­ce? Przeciętne zatrud­nie­nie w sek­to­rze przed­się­biorstw wzro­sło w czerw­cu w porów­na­niu z majem o 12 tys. eta­tów. Przypomnijmy, że w maju spa­dło o 85 tys., a w kwiet­niu aż o 153 tys. Nie są to więc dane aż tak opty­mi­stycz­ne, tym bar­dziej, że w okre­sie let­nim zwięk­sza się zatrud­nie­nie pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, potrzeb­nych do prac sezo­no­wych. Zamrożenie gospo­dar­ki i powol­ne wra­ca­nie do nor­mal­no­ści zmu­si­ło fir­my do reduk­cji nie tyl­ko miejsc pra­cy, ale tak­że wiel­ko­ści eta­tów. Efektem są z jed­nej stro­ny mniej­sze wyna­gro­dze­nia oraz wyga­sza­nie sil­nej przed epi­de­mią pre­sji na pod­wyż­ki. W ostat­nich latach nor­mą był rocz­ny wzrost płac rzę­du 6–8 proc. Teraz ludzie z oba­wy przed utra­tą pra­cy zga­dza­ją się na zmniej­sze­nie zarob­ków a nawet na ogra­ni­cze­nie eta­tów. Dotyczy to zwłasz­cza pra­cow­ni­ków szeregowych.

Obecnie fir­my wzna­wia­ją pro­duk­cję i tym samym poszu­ku­ją pracowników.

Aktualnie dla naszych Klientów pro­wa­dzi­my zin­ten­sy­fi­ko­wa­ne pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne. Pracodawcy, oba­wia­jąc się trud­nych do prze­wi­dze­nia zmian, nie chcą decy­do­wać się na sta­łą współ­pra­cę i wolą na razie wyse­lek­cjo­no­wać zaso­by ludz­kie od Leasing Team, któ­ry spe­cja­li­zu­je się w obsza­rze tym­cza­so­wych pra­cow­ni­ków – uwa­ża Katarzyna Bryła, Kierownik Regionu w Leasing Team. – Widzimy zna­czą­cy wzrost zapo­trze­bo­wa­nia na tych pra­cow­ni­ków w bran­ży FMCG i e‑commerce. Sieci mar­ke­tów, chcąc spro­stać wzmo­żo­ne­mu popy­to­wi na arty­ku­ły pierw­szej potrze­by, muszą zadbać o odpo­wied­nią licz­bę per­so­ne­lu potrzeb­ne­go np. do uzu­peł­nia­nia towa­rów na pół­kach skle­po­wych czy przyj­mo­wa­nia dostaw, a w e‑commerce koniecz­ni są pra­cow­ni­cy do elek­tro­nicz­nej obsłu­gi klien­ta, kom­ple­to­wa­nia i wysy­ła­nia paczek.

Jeśli cho­dzi o pra­cę sta­łą – infor­mu­je Joanna Kowalczyk , regio­nal­ny kie­row­nik Działu Rekrutacji w Leasing Teamnie­ste­ty obser­wu­je­my sta­łą zniż­kę zapo­trze­bo­wa­nia na nowych pra­cow­ni­ków i to nie­za­leż­nie od bran­ży. Kryzys doty­czy branż zaj­mu­ją­cych się towa­ra­mi nie będą­cy­mi pierw­szej potrze­by, czy­li auto­mo­ti­ve, AGD/RTV, odzie­żo­wej, zabaw­kar­skiej, księ­gar­skiej itp. W fabry­kach zaczy­na bra­ko­wać kom­po­nen­tów a w skle­pach klien­tów tych dóbr, więc pra­co­daw­cy wstrzy­mu­ją dzia­łal­ność i w naj­lep­szym razie wysy­ła­ją pra­cow­ni­ków na urlopy.

Obcokrajowcy

Na rynek pra­cy powra­ca­ją oso­by z Ukrainy, któ­re są jed­nak w począt­ko­wym okre­sie mało opła­cal­ne, bo pra­co­daw­ca musi utrzy­mać je przez pierw­sze dwa tygo­dnie kwa­ran­tan­ny, a wcze­śniej ocze­ki­wać na urzęd­ni­cze zgo­dy. W tej sytu­acji pol­scy pra­co­daw­cy powin­ni się otwie­rać na stu­diu­ją­cych w Polsce Nepalczyków, Etiopczyków czy Mołdawian. Jako stu­den­ci mają oni pozwo­le­nie na pra­cę – pod­su­mo­wu­je XXX.

White col­lar  i spe­cja­li­ści IT

Pracownicy wthite-collar wró­ci­li już do peł­nych eta­tów, ale w więk­szo­ści nadal pra­cu­ją w domu. Zdecydowanie o wie­le bar­dziej fir­my zwra­ca­ją uwa­gę na out­so­ur­cing i moc­no kal­ku­lu­ją, szu­ka­jąc naj­bar­dziej opty­mal­nych roz­wią­zań. Powoli poja­wia­ją się szu­ka­ją­cy pra­cy spe­cja­li­ści IT, bo fir­my, tnąc kosz­ty, coraz czę­ściej utrzy­mu­ją na eta­cie tyl­ko koniecz­nych pra­cow­ni­ków, tym, któ­rych mogą zatrud­nić z zewnątrz, np. spe­cja­li­stę IT, ogra­ni­cza­ją etat. Pracy dla spe­cja­li­stów IT nie zabrak­nie w dobie auto­ma­ty­za­cji pro­ce­sów i przy­go­to­wa­nia infra­struk­tu­ry do pra­cy zdal­nej, ale nie będą oni praw­do­po­dob­nie zara­bia­li tak dobrze jak do tej pory.

Pracodawcy nie chcą decy­do­wać się na dodat­ko­we kosz­ty sta­łe – uwa­ża Katarzyna Dąderewicz, dyrek­tor regio­nal­na Leasing Team – z dru­giej stro­ny nie wszy­scy byli przy­go­to­wa­ni pod kątem sprzę­tu na zapew­nie­nie pra­cy zdal­nej. Coraz więk­szym zain­te­re­so­wa­niem pra­co­daw­ców cie­szy się out­so­ur­cing usług, któ­ry jest dedy­ko­wa­ny oso­bom lepiej wykształ­co­nym, tzw. spe­cja­li­stom. Największą war­to­ścią, któ­rą zysku­je­my, jest prze­kształ­ce­nie kosz­tu sta­łe­go (wyna­gro­dze­nia) na zmien­ny (fak­tu­ra VAT od agen­cji zatrud­nie­nia), bo w rze­czy­wi­sto­ści pła­ci się za real­nie prze­pra­co­wa­ne godzi­ny, co zapew­nia pra­co­daw­cy więk­sze bez­pie­czeń­stwo oraz kom­fort pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści  – pod­su­mo­wu­je Dąderewicz.

Kadra mena­ger­ska

Grupą, któ­ra oce­nia moż­li­wość zwol­nie­nia go przez pra­co­daw­cę jako dużą, są mena­ge­ro­wie wyż­sze­go szcze­bla. Czas pan­de­mii to ogrom­ny test dla kadry mena­ger­skiej – twier­dzi Anita Dąbrowska, czło­nek zarzą­du Leasing Team. – Ujawnił on nie­jed­no­krot­nie bra­ki kom­pe­ten­cyj­ne w zarzą­dza­niu w kry­zy­sie”. Menagerowie musie­li szyb­ko prze­mo­de­lo­wać spo­sób pra­cy wie­lu ludzi i nad wszyst­kim zapa­no­wać oraz wpro­wa­dzić nie zawsze popu­lar­ne decy­zje, jak cho­ciaż­by koniecz­ność zaci­ska­nia pasa, np. przez łącze­nie dzia­łów, wstrzy­ma­nie inwe­sty­cji czy prze­no­sze­nie czę­ści pro­ce­sów za gra­ni­cę. To wszyst­ko wpły­nę­ło tak­że na naj­wię­cej zara­bia­ją­cych. Przeszło dwu­krot­nie więk­szy niż przed pan­de­mią spływ CV na sta­no­wi­ska wyż­sze­go szcze­bla też świad­czy o tym, że ludzie tra­cą pra­cę. Nawet ci naj­le­piej wykształ­ce­ni i dzia­ła­ją­cy na naj­wyż­szych sta­no­wi­skach – pod­su­mo­wu­je XXX.

Kryzys nie obej­mie wszyst­kich sta­no­wisk w rów­nym stop­niu – uwa­ża Anita Dąbrowska. – Będą i takie, któ­re przed pan­de­mią sygna­li­zo­wa­ły brak mena­ge­rów i spe­cja­li­stów wyso­kie­go szcze­bla. I te – gdy tyl­ko sytu­acja się tro­chę uspo­koi – będą ich szu­ka­ły nadal. Chodzi o bran­żę IT, ale też finan­se i księ­go­wość, któ­re funk­cjo­nu­ją nie­za­leż­nie od koniunk­tu­ry. Przyszły cza­sy, że wyma­ga­nia w sto­sun­ku do kan­dy­da­tów na naj­wyż­sze sta­no­wi­ska jesz­cze się zwięk­szy­ły i stan­dar­do­we wykształ­ce­nie, nawet ukoń­cze­nie zagra­nicz­nej pre­sti­żo­wej uczel­ni i zna­jo­mość trzech języ­ków obcych może nie wystar­czyć. Przedstawiamy poten­cjal­ne­mu pra­co­daw­cy mniej kan­dy­da­tur na dane sta­no­wi­sko, ale wyjąt­ko­wych, takie pro­fe­sjo­nal­ne bry­lan­ty – pod­su­mo­wu­je XXX.

JAK REKRUTOWAĆ W KRYZYSIE?

Znaczące spo­wol­nie­nie gospo­dar­cze wywo­ła­ne pan­de­mią COVID-19 przy­czy­ni­ło się do zwol­nień pra­cow­ni­ków. Na ryn­ku poja­wi­ła się więk­sza licz­ba kan­dy­da­tów do pra­cy, co para­dok­sal­nie spo­wo­do­wa­ło, że wybór naj­lep­sze­go z nich stał się dla pra­co­daw­ców jesz­cze trud­niej­szym wyzwa­niem niż wcze­śniej. Co się zmie­ni­ło, jak rekru­to­wać sku­tecz­nie i efek­tyw­nie – wyja­śnia Katarzyna Leśniewska p.o. dyrek­tor rekru­ta­cji w agen­cji doradz­twa per­so­nal­ne­go LeasingTeam Professional.

NOWA SYTUACJA

Jak wyni­ka z bada­nia Diagnoza+ prze­pro­wa­dzo­ne­go przez naukow­ców z Uniwersytetu Warszawskiego, w ostat­nim cza­sie pra­cę stra­ci­ło ok. 660 tys. Polaków[1]. Wskutek pan­de­mii koro­na­wi­ru­sa ucier­pia­ły całe sek­to­ry gospo­dar­ki. Niektóre bran­że pro­duk­cyj­ne, jak np. auto­mo­ti­ve zano­to­wa­ły nie­spo­ty­ka­ne dotąd spad­ki sprze­da­ży. Dramatyczne kon­se­kwen­cje dotknę­ły część sek­to­ra usłu­go­we­go: tury­sty­kę, gastro­no­mię, bran­żę beau­ty, czy kul­tu­rę i roz­ryw­kę. Wiele firm zosta­ło zmu­szo­nych do reduk­cji zatrud­nie­nia, a nie­któ­re wręcz zban­kru­to­wa­ły. Z kolei w innych obsza­rach, jak admi­ni­stra­cja, obsłu­ga klien­ta, czy han­del, poja­wi­ło się zapo­trze­bo­wa­nie na nowych pra­cow­ni­ków. Mamy zatem do czy­nie­nia z poważ­ny­mi prze­ta­so­wa­nia­mi na ryn­ku pracy.

SZERSZY WYBÓR TO TRUDNIEJSZY WYBÓR

Działy HR zwra­ca­ją uwa­gę na fakt, że obec­nie tzw. „spływ” CV (licz­ba napły­wa­ją­cych apli­ka­cji) jest dużo więk­szy niż kil­ka mie­się­cy temu. Więcej dostęp­nych kan­dy­da­tów na ryn­ku pra­cy wca­le nie uła­twia pro­ce­sów rekru­ta­cji, wręcz prze­ciw­nie. Choć w przy­pad­ku rekru­ta­cji na niskie, nie­wy­ma­ga­ją­ce sta­no­wi­ska, jest to dla pra­co­daw­ców sytu­acja pozy­tyw­na, to przy poszu­ki­wa­niu spe­cja­li­stów, czy osób na klu­czo­we sta­no­wi­ska, może wią­zać się ze spo­rym wyzwa­niem, ale też ryzykiem.

Pierwszą kwe­stią jest czas, któ­re­go nale­ży poświę­cić znacz­nie wię­cej niż kie­dyś, by prze­ana­li­zo­wać zwięk­szo­ną licz­bę otrzy­ma­nych CV. A prze­cież wstęp­na selek­cja to dopie­ro począ­tek całe­go pro­ce­su rekrutacyjnego.

Choć czas jest naj­droż­szą walu­tą, rów­nie waż­ny jest wła­ści­wy dobór kan­dy­da­tów. Napięta sytu­acja na ryn­ku pra­cy powo­du­je świa­do­me, a cza­sem nie­świa­do­me dzia­ła­nia osób apli­ku­ją­cych o pra­cę, by za wszel­ką cenę zdo­być pożą­da­ne sta­no­wi­sko. Obserwujemy dużo więk­szą ela­stycz­ność niż kie­dyś w kwe­stii warun­ków zatrud­nie­nia; wzro­sła otwar­tość na prze­bran­żo­wie­nie, czy obję­cie niż­szej pozy­cji w orga­ni­za­cji. Jest to zauwa­żal­ne mię­dzy inny­mi w sek­to­rze tury­stycz­nym, mar­ke­tin­go­wym lub choć­by w bran­żach zwią­za­nych z bene­fi­ta­mi poza­pła­co­wy­mi. Takie zmia­ny świad­czą o dużej deter­mi­na­cji poten­cjal­nych pra­cow­ni­ków, ale istot­ne jest zba­da­nie źró­dła i siły tej motywacji.

W życiu każ­dej jed­nost­ki naj­waż­niej­sza jest sta­bil­ność finan­so­wa. To wła­śnie ten czyn­nik ma naj­więk­szy wpływ na posta­wę kan­dy­da­ta. Trzeba spraw­dzić, na ile goto­wość na zmia­ny jest trwa­ła, a na ile wymu­szo­na obec­ną sytu­acją i będzie maleć w mia­rę nor­ma­li­zo­wa­nia się ryn­ku pra­cy. Równie klu­czo­wa jest oce­na, czy oso­ba dekla­ru­ją­ca chęć i otwar­tość, by poznać nową bran­żę, rze­czy­wi­ście jest ade­kwat­na i obiek­tyw­nie ma szan­sę spro­stać wymo­gom na danym sta­no­wi­sku. Doświadczeni rekru­te­rzy mają umie­jęt­ność fil­tro­wa­nia infor­ma­cji i odczy­ty­wa­nia sygna­łów poja­wia­ją­cych w trak­cie pro­ce­su rekru­ta­cji, a to pozwa­la na rze­tel­ną oce­nę praw­dzi­wych moty­wa­cji kan­dy­da­ta i jego real­nych kompetencji.

HEADHUNTING BARDZIEJ WYMAGAJĄCY

Choć z jed­nej stro­ny na ryn­ku mamy do czy­nie­nia z więk­szą licz­bą osób poszu­ku­ją­cych pra­cy, z dru­giej  przy okre­ślo­nych wyma­ga­niach pra­co­daw­cy, koniecz­ne może być się­gnię­cie po spe­cja­li­stów, któ­rzy utrzy­ma­li zatrud­nie­nie. Mając w mia­rę sta­bil­ną sytu­ację zawo­do­wą, bar­dzo nie­chęt­nie myślą oni jed­nak i roz­ma­wia­ją o zmia­nie pra­cy. Aby ich prze­ko­nać rekru­ter musi prze­isto­czyć się w praw­dzi­we­go han­dlow­ca, któ­ry potra­fi tak „sprze­dać” ofer­tę pra­cy, by bier­ny kan­dy­dat wziął ją pod uwa­gę, pomi­mo świa­do­mo­ści ryzy­ka, jakie może nieść zmia­na pra­co­daw­cy. Tacy kan­dy­da­ci naj­czę­ściej też ocze­ku­ją dużo wyż­szych wyna­gro­dzeń niż przed pan­de­mią, chcąc zre­kom­pen­so­wać sobie ewen­tu­al­ne ryzy­ko. HRowiec, któ­ry na co dzień nie zaj­mu­je się head hun­tin­giem nie­mal­że nie ma szans na samo­dziel­ne pozy­ska­nie takich osób.

Umiejętna selek­cja kan­dy­da­tów wyma­ga dziś bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek odpo­wied­nich zaso­bów i doświad­cze­nia. Takiej wie­dzy, umie­jęt­no­ści i narzę­dzi czę­sto sami pra­co­daw­cy nie mają. Profesjonalne agen­cje doradz­twa per­so­nal­ne­go, jak LeasingTeam Professional, posia­da­ją nie tyl­ko wyspe­cja­li­zo­wa­nych rekru­te­rów, któ­rzy są w sta­nie bar­dzo szyb­ko wyse­lek­cjo­no­wać odpo­wied­nich kan­dy­da­tów, ale dys­po­nu­ją rów­nież odpo­wied­ni­mi narzę­dzia­mi uspraw­nia­ją­cy­mi cały proces.

BEZPIECZNE ROZWIĄZANIE

Przedsiębiorcy coraz czę­ściej dostrze­ga­ją, że wbrew pozo­rom wybór odpo­wied­nie­go kan­dy­da­ta jest w tej chwi­li utrud­nio­ny i muszą poświę­cić temu zada­niu znacz­nie wię­cej cza­su niż kie­dyś. Samodzielne pro­wa­dze­nie pro­ce­sów rekru­ta­cyj­nych, poza zwięk­szo­nym nakła­dem pra­cy i wydat­ków, nie­sie też więk­sze ryzy­ko błęd­nej, a tym samym kosz­tow­nej, decy­zji. Nietrafiona rekru­ta­cja pro­wa­dzi do wie­lu nega­tyw­nych kon­se­kwen­cji, na jakie w obec­nej sytu­acji żaden przed­się­bior­ca nie powi­nien się nara­żać – nie tyl­ko finan­so­wych (od kil­ku­dzie­się­ciu do nawet kil­ku­set tysię­cy zło­tych w zależ­no­ści od pozio­mu sta­no­wi­ska), ale też kom­pli­ka­cji na pozio­mie orga­ni­za­cyj­nym, czy strat biz­ne­so­wych w krót­ko i dłu­go­ter­mi­no­wej perspektywie.

Dlatego wie­le firm, w któ­rych nie zatrzy­ma­no dzia­łal­no­ści, a któ­re wcze­śniej współ­pra­co­wa­ły z pro­fe­sjo­nal­ny­mi, zewnętrz­ny­mi rekru­te­ra­mi, nadal korzy­sta z ich usług. Inne, któ­re nie się­gnę­ły jesz­cze po taką pomoc, powin­ny ją roz­wa­żyć. Oszczędność cza­su, kosz­tów i zmi­ni­ma­li­zo­wa­nie ryzy­ka zatrud­nie­nia nie­wła­ści­wej oso­by to naj­waż­niej­sze argu­men­ty, by pro­ces rekru­ta­cji powie­rzyć doświad­czo­nej  agen­cji HR.

 

 

Idealny sposób na bezpieczny urlop

Mimo wie­lu obostrzeń wirus nie odpusz­cza. Powoli uczy­my się żyć obok nie­go, choć kil­ku­na­sto­ty­go­dnio­wa izo­la­cja nas wszyst­kich już wyczer­pa­ła. Nie dzi­wią więc coraz czę­ściej wypo­wia­da­ne sło­wa: wolę umrzeć na COVID niż z gło­du. Chcemy pra­co­wać, a dzie­ci i mło­dzież cho­dzić do przed­szko­la lub szko­ły. Marzymy o tym, by spo­ty­kać się z przy­ja­ciół­mi, z rodzi­ną, uczest­ni­czyć w życiu kul­tu­ral­nym i spor­to­wym nie tyl­ko w domo­wym zaci­szu… No wła­śnie, zbli­ża­ją się waka­cje i każ­dy z nas po tych kil­ku dziw­nych mie­sią­cach chce odsap­nąć, pole­żeć na pla­ży, pozwie­dzać, pójść w góry…

Chcemy, ale też jako oso­by zrów­no­wa­żo­ne wie­my, że trze­ba się jakoś zabez­pie­czyć, dla­te­go wciąż nosi­my masecz­ki i ręka­wicz­ki. Ja rów­nież robi­łam to bez­re­flek­syj­nie do momen­tu, gdy oka­za­ło się, że dwo­je moich zna­jo­mych wylą­do­wa­ło w szpi­ta­lu z grzy­bi­cą płuc z powo­du nie­wła­ści­we­go nosze­nia mase­czek. Należy bowiem wybrać takie maski, któ­re chro­nią nie tyl­ko przed nami, ale przede wszyst­kim nas. Najlepiej uży­wać tych z cer­ty­fi­ka­ta­mi zabez­pie­cza­ją­cy­mi przed wiru­sem, trwa­łych i nie prze­kra­czać ilo­ści godzin dopusz­cza­ją­cych je do użyt­ku. Właśnie takie prze­ter­mi­no­wa­ne lub noszo­ne wie­lo­krot­nie maski jed­no­ra­zo­we szko­dzą naj­bar­dziej, szcze­gól­nie gdy zakła­da­my taką masecz­kę, tuż po wycią­gnię­cie jej z kie­sze­ni kurt­ki lub spodni. Uważamy, że jest dobra, bo wło­ży­li­śmy ją jedy­nie kil­ka razy przed wej­ściem do skle­pu, to nic, że wepchnę­li­śmy ją w brud­ną kie­szeń bez ochrony.

Tymczasem, by masecz­ka była odpo­wied­nia, chro­ni­ła nasze zdro­wie i życie, musi speł­niać nastę­pu­ją­ce mini­mal­ne kryteria:

  1. powin­na posia­dać cer­ty­fi­kat medycz­ny (CE, stan­dard GB/T32-610‑2016);
  2. być wyko­na­na z przy­naj­mniej trzech warstw, w tym dwóch typu melt-blown;
  3. Nie może zawie­rać szko­dli­wych dla zdro­wia substancji;
  4. mieć fil­try odpo­wie­dzial­ne za nie­do­pusz­cze­nie bak­te­rii i wiru­sów, naj­le­piej o współ­czyn­ni­ku fil­tra­cji BFE>95%;
  5. być odpor­na na przesiąkanie;
  6. musi być dobrze dopa­so­wa­na do twarzy;
  7. nie może mieć otwar­tych prze­strze­ni, któ­re wpu­ści­ły­by wiru­sa do ust czy nosa;
  8. nie wol­no sto­so­wać jej dłu­żej niż jest to poda­ne na opakowaniu;
  9. ubie­rać ją i ścią­gać nale­ży, zacho­wu­jąc przy tym odpo­wied­nie środ­ki ostrożności.

Maseczek speł­nia­ją­cych wszyst­kie kry­te­ria jest nie­wie­le. Najczęściej zaopa­tru­je­my się w zwy­kłe baweł­nia­ne masecz­ki szy­te w domu lub kupu­je­my maski chi­rur­gicz­ne, któ­re, łamiąc zasa­dy higie­ny, zakła­da­my kil­ka razy. Tymczasem są to wszyst­ko maski jed­no­ra­zo­we. Nawet po wypra­niu nie nada­ją się do ponow­ne­go użycia.

Bardzo trud­no jest zna­leźć dobre jako­ścio­wo masecz­ki ochron­ne i do tego wie­lo­ra­zo­we­go użyt­ku, bo wia­do­mo, że nie będzie chcia­ło się sta­le uzu­peł­niać zapa­sów.         Tymczasem szwaj­car­ska fir­ma Livinguard opra­co­wa­ła inno­wa­cyj­ną tka­ni­nę na tek­styl­ne masecz­ki do twa­rzy, któ­re mogą bez­po­śred­nio dez­ak­ty­wo­wać bak­te­rie i wiru­sy. Materiał ten został dokład­nie prze­ba­da­ny przez naukow­ców z Freie Universität Berlin, któ­rzy uzna­li, że te tka­ni­ny mogą zmniej­szać duże ilo­ści SARS-CoV‑2 czą­stecz­ki wiru­sa nawet o 99,9% w cią­gu kil­ku godzin. Zasada leżą­ca u pod­staw tech­no­lo­gii Livinguard pole­ga na tym, że powierzch­nia tek­styl­na ma sil­ny ładu­nek dodatni.

„Gdy mikro­by wej­dą w kon­takt z tech­no­lo­gią, komór­ka drob­no­ustro­ju, któ­ra jest nała­do­wa­na ujem­nie, zosta­je znisz­czo­na, co pro­wa­dzi do trwa­łe­go znisz­cze­nia mikro­or­ga­ni­zmu. W prze­ci­wień­stwie do alter­na­tyw­nych roz­wią­zań opar­tych na meta­lach, odkry­to, że nowa tech­no­lo­gia jest bez­piecz­na zarów­no dla skó­ry, jak i płuc” – oce­nił  Uwe Rösler z ber­liń­skie­go Uniwersytetu. Wyniki te potwier­dził świa­to­wej sła­wy wiru­so­log, prof. Dr Charles P. Gerba z The University of Arizona:

„Tkanina wyko­na­na w tech­no­lo­gii Livinguard EFM‑7 dez­ak­ty­wu­je ponad 99% ludz­kie­go wiru­sa 229E”. Podsumowując, maski są sku­tecz­ne, bo chro­nią przed bak­te­ria­mi i wiru­sa­mi i grzy­ba­mi na pozio­mie molekularnym.

W Polsce fir­ma LSP Live jako jedy­na dys­try­bu­uje te pole­ca­ne przez nie­miec­kie i ame­ry­kań­skie służ­by medycz­ne masecz­ki ochron­ne wie­lo­ra­zo­we­go użyt­ku. Można je zało­żyć bez oba­wy o swo­je i innych zdro­wie nawet 200 razy. Gdy się zapla­mią, może­my je prze­czy­ścić zwy­cza­jo­wy­mi środ­ka­mi pio­rą­cy­mi w wyso­kiej temperaturze.

Maseczka Fine Guard posia­da filtr kla­sy N95 (czy­li FFP2), a dodat­ko­wo mate­riał Livinguard chro­ni użyt­kow­ni­ka i oto­cze­nie przed prze­pły­wem wiru­sów i bak­te­rii. To dosko­na­ła masecz­ka dla służb medycz­nych, pra­cow­ni­ków bez­po­śred­nio kon­tak­tu­ją­cych się z ludź­mi, bo chro­ni przede wszyst­kim pra­cow­ni­ka przed ewen­tu­al­nym zara­że­niem a oso­by z zewnątrz rów­nież, lecz w stan­dar­do­wym stop­niu, przez uszy­cie jej z tka­ni­ny Livingaurd.

Gdy nie jeste­śmy w sytu­acjach zagro­że­nia życia, czy­li bie­ga­my po wol­nym powie­trzu, idzie­my na zaku­py, na spa­cer lub na pla­żę, lepiej jest uży­wać dru­gie­go typu mase­czek, a mia­no­wi­cie Fine Guard Comfort, któ­ra, co praw­da, nie posia­da pro­fe­sjo­nal­ne­go fil­tra N95, ale jest wyko­na­na z tka­ni­ny Livingaurd nie­prze­pusz­cza­ją­cej wiru­sów COVID-19 w 99,9% i do tego nie szko­dzi naszym płu­com. Maseczka Fine Guard Comfort jest dosko­na­ła pod­czas wysił­ku fizycz­ne­go a tak­że w miej­scach publicz­nych, gdzie nie musi­my się bez­po­śred­nio kon­tak­to­wać z wie­lo­ma ludź­mi, jed­nak oni obok nas prze­by­wa­ją, np. pod­czas zwie­dza­nia, w kinie, na pla­ży czy pod­czas spa­ce­rów. Słowem, Fine Guard Comfort jest ide­al­na na waka­cyj­ny wyjazd! Bo nie dość, że nas chro­ni, zatrzy­mu­jąc bak­te­rie, wiru­sy, grzy­by, kurz i brud, to jest ele­ganc­ka, wypro­fi­lo­wa­na, więc rewe­la­cyj­na dla oku­lar­ni­ków, bo im szkła nie paru­ją – a któż nie chro­ni oczu przed waka­cyj­nym światłem?

Oba rodza­je mase­czek Fine Guard ComfortFine Guard wyko­na­ne są z trzech warstw: dwie to mate­riał Livinguard, trze­cia to war­stwa fil­tru­ją­ca, któ­ra sta­no­wi ele­ment bufo­ro­wy. „Wskazane jest, aby fil­tro­wa­ła czą­stecz­ki pyłu z powie­trza”. Są to masecz­ki bar­dzo dobrej jako­ści. Jeśli nie wycho­dzi­my za czę­sto z domu, może­my użyt­ko­wać jed­nej nawet przez rok, bo ona wystar­cza na 210 wyjść. Do tego masecz­kę moż­na umyć wodą. Nawet po 30. myciu nie stra­ci nic ze swo­ich walo­rów ochronnych!

Gdy do tego doda­my, że każ­da masecz­ka, dys­try­bu­owa­na w Polsce wyłącz­nie przez LSP Live, zaopa­trzo­na jest w ochron­ny wore­czek, cze­góż chcieć wię­cej?! Dzięki takie­mu dodat­ko­we­mu zabez­pie­cze­niu  masecz­ki są goto­we do użyt­ku w każ­dej chwi­li. Możemy taką maskę scho­wać do waka­cyj­nej tor­by i pójść do kąpie­li. Ona w ochron­nym worecz­ku będzie na nas spo­koj­nie cze­kać. Nic się jej nie sta­nie. Maseczka jest wygod­na nie tyl­ko pod­czas uży­wa­nia, ale też i zakła­da się ją dużo łatwiej i bez­piecz­niej od innych. To waż­ne, gdy trosz­czy­my się o dzieci!

Nie wyobra­żam sobie bra­ku mase­czek i ręka­wi­czek w waka­cyj­nym baga­żu. Urlop się nam nale­ży, ale nie może­my zro­bić sobie wol­ne­go od chro­nie­nia życia swo­je­go i najbliższych.

 

BEZPIECZNE WAKACJE? WYBIERZ MASECZKI ZABIJAJĄCE KORONAWIRUSA SZWAJCARSKA TECHNOLOGIA DOSTĘPNA JUŻ W POLSCE

Szwajcarska fir­ma Livinguard opra­co­wa­ła inno­wa­cyj­ną tka­ni­nę na tek­styl­ne masecz­ki do twa­rzy, któ­ra może bez­po­śred­nio dez­ak­ty­wo­wać (uśmier­cać) bak­te­rie i wiru­sy. Materiał ten został dokład­nie prze­ba­da­ny przez naukow­ców z Freie Universität Berlin, któ­rzy uzna­li, że te tka­ni­ny mogą zmniej­szać duże ilo­ści SARS-CoV‑2 czą­stecz­ki wiru­sa nawet o 99,9% w cią­gu kil­ku godzin. Zasada leżą­ca u pod­staw tech­no­lo­gii Livinguard pole­ga na tym, że powierzch­nia tek­styl­na ma sil­ny ładu­nek dodat­ni. Od czerw­ca, dzię­ki dys­try­bu­to­ro­wi LSP Life, pierw­sze masecz­ki, któ­re świę­cą trium­fy zagra­ni­cą są dostęp­ne już w Polsce. 

      Mimo wie­lu obostrzeń wirus nie odpusz­cza, a Polacy nadal muszą nosić masecz­ki w prze­strze­niach zamknię­tych Powoli uczy­my się żyć obok nie­go, choć kil­ku­na­sto­ty­go­dnio­wa izo­la­cja nas wszyst­kich już wyczerpała.

     Chcemy nor­mal­nie żyć, ale też jako oso­by odpo­wie­dzial­ne wie­my, że trze­ba się zabez­pie­czać. Dlatego nale­ży wybrać takie maski, któ­re chro­nią nie tyl­ko innych przed nami, ale przede wszyst­kim nas. Najlepiej uży­wać tych z cer­ty­fi­ka­ta­mi zabez­pie­cza­ją­cy­mi przed wiru­sem, trwa­łych i nie prze­kra­czać ilo­ści godzin dopusz­cza­ją­cych je do użyt­ku. Właśnie takie prze­ter­mi­no­wa­ne lub noszo­ne wie­lo­krot­nie maski jed­no­ra­zo­we szko­dzą naj­bar­dziej, szcze­gól­nie gdy zakła­da­my taką masecz­kę, tuż po wycią­gnię­ciu jej z kie­sze­ni kurt­ki lub spodni. Uważamy, że jest dobra, bo wło­ży­li­śmy ją jedy­nie kil­ka razy przed wej­ściem do skle­pu, ale jeśli wepchnę­li­śmy ją w brud­ną kie­szeń bez ochro­ny to taka masecz­ka nie dość, że nie pomo­że, to jesz­cze może nam zaszkodzić.

Maseczka chro­nią­ca nasze zdro­wie i życie, musi speł­niać nastę­pu­ją­ce mini­mal­ne kryteria:

  1. a) powin­na posia­dać cer­ty­fi­kat medycz­ny (CE, stan­dard GB/T32-610‑2016);
  2. b) być wyko­na­na z przy­naj­mniej trzech warstw, w tym dwóch typu melt-blown;
  3. c) nie może zawie­rać szko­dli­wych dla zdro­wia substancji;
  4. d) mieć fil­try odpo­wie­dzial­ne za nie­do­pusz­cze­nie bak­te­rii i wiru­sów, naj­le­piej o współ­czyn­ni­ku fil­tra­cji BFE>95%;
  5. e) być odpor­na na przesiąkanie;
  6. f) musi być dobrze dopa­so­wa­na do twarzy;
  7. g) nie może mieć otwar­tych prze­strze­ni, któ­re wpu­ści­ły­by wiru­sa do ust czy nosa;
  8. h) nie wol­no sto­so­wać jej dłu­żej niż jest to poda­ne na opakowaniu;
  9. i) ubie­rać ją i ścią­gać nale­ży, zacho­wu­jąc przy tym odpo­wied­nie środ­ki ostrożności.

Maseczek speł­nia­ją­cych wszyst­kie kry­te­ria jest nie­wie­le. Najczęściej zaopa­tru­je­my się w zwy­kłe baweł­nia­ne masecz­ki szy­te w domu lub kupu­je­my maski chi­rur­gicz­ne, któ­re, łamiąc zasa­dy higie­ny, zakła­da­my kil­ka razy. Tymczasem są to wszyst­ko maski jed­no­ra­zo­we. Nawet po wypra­niu nie nada­ją się do ponow­ne­go użycia.

W Polsce fir­ma LSP Life jako jedy­na dys­try­bu­uje te pole­ca­ne przez nie­miec­kie i ame­ry­kań­skie ośrod­ki nauko­we masecz­ki ochron­ne wie­lo­ra­zo­we­go użyt­ku. Można je zało­żyć bez oba­wy o zdro­wie swo­je i innych nawet 210 razy. Do tego masecz­kę moż­na umyć wodą. Nawet po 30. myciu nie stra­ci nic ze swo­ich walo­rów ochronnych!

Maseczki dostęp­ne są 2 opcjach – z fil­trem N95 i bez nie­go, ale każ­da jest uszy­ta z mate­ria­łu Livinguard, któ­ry chro­ni użyt­kow­ni­ka i oto­cze­nie przed prze­pły­wem wiru­sów i bak­te­rii. To masecz­ki, któ­rych mogą uży­wać rów­nież służ­by medyczne.

- Gdy mikro­by wej­dą w kon­takt z tech­no­lo­gią, komór­ka drob­no­ustro­ju, któ­ra jest nała­do­wa­na ujem­nie, zosta­je znisz­czo­na, co pro­wa­dzi do trwa­łe­go znisz­cze­nia mikro­or­ga­ni­zmu. W prze­ci­wień­stwie do alter­na­tyw­nych roz­wią­zań opar­tych na meta­lach, odkry­to, że nowa tech­no­lo­gia jest bez­piecz­na zarów­no dla skó­ry, jak i płuc – oce­nił  Uwe Rösler z ber­liń­skie­go Uniwersytetu. Wyniki te potwier­dził świa­to­wej sła­wy wiru­so­log, prof. Dr Charles P. Gerba z The University of Arizona: Tkanina wyko­na­na w tech­no­lo­gii Livinguard EFM‑7 dez­ak­ty­wu­je ponad 99% ludz­kie­go wiru­sa 229E.

 

W Polsce masecz­ki dys­try­bu­owa­ne są wyłącz­nie przez LSP Life. Każda zaopa­trzo­na jest w ochron­ny wore­czek, więc maskę moż­na scho­wać do waka­cyj­nej tor­by i pójść do kąpie­li lub użyć na pokła­dzie samo­lo­tu lub na lotnisku.