Flipowanie na inwestycyjnej mapie Polski

Inwestowanie w nie­ru­cho­mo­ści jest wciąż jed­ną z naj­lep­szych lokat kapi­ta­łu. Ceny miesz­kań pod­czas pan­de­mii nie spa­dły, a nawet odno­to­wa­ły wzrost. W ostat­nim cza­sie gło­śno jest o inwe­sty­cjach dewe­lo­per­skich w mniej­szych mia­stach Polski. Sytuację na ryn­ku dewe­lo­per­skim śle­dzą bacz­nie inwe­sto­rzy, któ­rzy poszu­ku­ją atrak­cyj­ne­go źró­dła docho­du. Idą w ślad za dewe­lo­pe­ra­mi i popu­lar­ne w ostat­nim cza­sie fli­po­wa­nie sto­su­ją coraz pręż­niej w mniej­szych mia­stach, zwłasz­cza w sto­li­cach wojewódzkich.

Świadomość tego, że każ­dy może osią­gnąć wol­ność finan­so­wą roz­bu­dzi­ła wyobraź­nię tysię­cy osób w całej Polsce. W trud­nych cza­sach Polacy poszu­ku­ją oka­zji do pomno­że­nia kapi­ta­łu. Rynek nie­ru­cho­mo­ści uzna­wa­ny jest jako sta­bil­ny i stał się nie­wąt­pli­wie miej­scem poszu­ki­wań dla przy­szłych „eme­ry­tów” po 30-tce. Nie wszyst­kich stać na budo­wę osie­dli, ale każ­dy może roz­po­cząć przy­go­dę z „fli­pa­mi”, czy­li remon­tem i sprze­da­żą miesz­kań z zyskiem. Popularność ryn­ku nie­ru­cho­mo­ści jako źró­dła dodat­ko­we­go docho­du pocią­gnę­ła za sobą modę na flipowanie.

Poszukiwanie dosko­na­łe­go, jesz­cze nie­za­ję­te­go ryn­ku na ten spo­sób zara­bia­nia na nie­ru­cho­mo­ściach w Polsce nie jest wca­le trud­ne. Mniejsze miej­sco­wo­ści potra­fią mieć duży poten­cjał. Dla inwe­sto­rów mogą być atrak­cyj­ne pod wzglę­dem loka­li­za­cji, infra­struk­tu­ry, sie­ci komu­ni­ka­cyj­nej, czy zakła­dów pra­cy w naj­bliż­szej oko­li­cy. Z pew­no­ścią ogrom­ną zale­tą fli­po­wa­nia w mniej­szych mia­stach jest sto­sun­ko­wo niski próg wej­ścia. Lokale są tań­sze niż w dużych aglo­me­ra­cjach. Dla inwe­sto­rów to ogrom­na zale­ta, ponie­waż czę­sto mogą je kupić za gotów­kę czy łatwiej uzy­skać na nie kre­dyt hipoteczny.

Cieszy mnie wzrost zain­te­re­so­wa­nia ryn­kiem nie­ru­cho­mo­ści w mniej­szych mia­stach. Dla począt­ku­ją­cych fli­perów to dosko­na­łe miej­sce do inwe­sty­cji i zara­bia­nia na fli­pach. Mniejsze mia­sta potra­fią być zadzi­wia­ją­co atrak­cyj­ne dla przy­szłych wła­ści­cie­li, a sam rynek potra­fi być cał­ko­wi­cie wol­ny od kon­ku­ren­cji. Warto wspo­mnieć, że naj­więk­sze zyski, rzę­du ponad 100 tys. osią­ga­li absol­wen­ci pro­wa­dzo­nych prze­ze mnie warsz­tatów wła­śnie w małych miej­sco­wo­ściach. Wiele pol­skich miast świet­nie się roz­wi­ja i pole­cam przyj­rzeć się ofer­tom miesz­kań na ryn­ku wtórnym. Mam nadzie­ję, że zosta­nie doce­nio­ny ich poten­cjał, a fli­po­wa­nie dotrze do kolej­nych miej­sco­wości – mówi Wojciech Orzechowski, inwe­stor i twór­ca Warsztatów Inwestowania w Nieruchomości – WIWN.PL®.

Fliping to obec­nie jeden z naj­bar­dziej sta­bil­nych pomy­słów na zdo­by­cie wol­no­ści finan­so­wej, ale i na loko­wa­nie oszczęd­no­ści. Wysoka infla­cja, nie­opła­cal­ność lokat ban­ko­wych, nie­sta­bil­ność na ryn­kach finan­so­wych czy kry­zys gospo­dar­czy, spra­wia­ją, że war­tość zaro­bio­nych pie­nię­dzy top­nie­je w szyb­kim tem­pie. Rynek nie­ru­cho­mo­ści pozo­sta­je odpor­ny na zawi­ro­wa­nia w gospo­dar­ce, a fli­py to jed­ne z naj­ko­rzyst­niej­szych dróg do uzy­ska­nia dużych zysków w krót­kim czasie.

 

 

 

Zielone sąsiedztwo w cenie – coraz więcej mieszkańców stolicy wybiera ciszę i prywatność poza miastem

Pandemia zapo­cząt­ko­wa­ła nowy trend na ryn­ku nie­ru­cho­mo­ści. Do tej pory, doce­nia­li­śmy miesz­ka­nie w cen­tral­nych dziel­ni­cach Warszawy, dobrze sko­mu­ni­ko­wa­nych z miej­scem pra­cy. Nowa rze­czy­wi­stość wykre­owa­ła nowe potrze­by. Obecnie mamy inne prio­ry­te­ty i bar­dziej świa­do­mie wybie­ra­my prze­strzeń, w któ­rej żyje­my. Liczy się cisza, pry­wat­ność i zie­lo­na oko­li­ca. Co wię­cej, wypro­wa­dza­my się za mia­sto, poszu­ku­jąc – nie jak to było dotych­czas – oszczęd­no­ści, czy pre­sti­żu w naj­mod­niej­szych pod­war­szaw­skich loka­li­za­cjach, ale przede wszyst­kim sta­wia­jąc na pierw­szym miej­scu potrze­by życiowe. 

 Zmiana dotych­cza­so­wych motywacji

Warszawiacy wypro­wa­dza­li się poza sto­li­cę od począt­ku lat ’90. W dużym uprosz­cze­niu moż­na ich było podzie­lić na dwie kate­go­rie: tych, któ­rzy budo­wa­li sobie duże luk­su­so­we rezy­den­cje, w loka­li­za­cjach takich jak Konstancin-Jeziorna, oraz tych, któ­rzy wybie­ra­li przed­mie­ścia, ze wzglę­du na kwe­stie finan­so­we. Ci dru­dzy mogli pozwo­lić sobie na dom z ogro­dem w cenie podob­nej lub niż­szej, niż koszt nie­wiel­kie­go miesz­ka­nia w cen­tral­nych dziel­ni­cach Warszawy. – Od począt­ku pan­de­mii widzi­my jed­nak kry­sta­li­zo­wa­nie się trze­ciej gru­py klien­tów. Poszukują oni jako­ścio­wych, nowo­cze­snych nie­ru­cho­mo­ści, któ­re będą per­fek­cyj­nie dosto­so­wa­ne do ich aktu­al­nych potrzeb. Ten trend praw­do­po­dob­nie się utrzy­ma i wpły­nie na przy­szłość całe­go ryn­ku. Dla tych osób liczy się cisza i spo­kój, waż­na jest też wygo­da i bli­skość praw­dzi­wej zie­le­ni. Ta gru­pa klien­tów jest w sta­nie zapła­cić za kom­for­to­wy dom w Milanówku, Magdalence, Izabelinie, czy Podkowie Leśnej od 1,5 do 3 mln zł. – komen­tu­je Bartłomiej Annusewicz, Dyrektor Zarządzający agen­cji nie­ru­cho­mo­ści pre­mium Lions Estate.

Nowe realia – nowa jakość życia

Wpływ na obec­ną sytu­ację ma kil­ka czyn­ni­ków. Wiele osób prze­szło na pra­cę zdal­ną odkry­wa­jąc z bie­giem cza­su jej zale­ty. Okazało się, że może być ona tak samo wydaj­na, jak pra­ca w biu­rze. Przekonali się o tym zarów­no pra­cow­ni­cy, jak i pra­co­daw­cy. - Pandemia zapo­cząt­ko­wa­ła rewo­lu­cję na ryn­ku pra­cy. Dotychczas codzien­ne podró­że samo­cho­dem do pra­cy były dodat­ko­wą ceną, któ­rą nale­ża­ło zapła­cić, by móc cie­szyć się życiem w kom­for­to­wej loka­li­za­cji pod­miej­skiej. W momen­cie zmia­ny mode­lu pra­cy, ten czyn­nik, prze­stał odgry­wać tak istot­ne zna­cze­nie. Obecnie więk­szość firm otwo­rzy­ła się na model pra­cy hybry­do­wej bądź w 100 proc. zdal­nej, i wszyst­ko wska­zu­je na to, że ten tryb pra­cy pozo­sta­nie z nami na dłu­żej – pod­kre­śla Bartłomiej Annusewicz. – Nasi klien­ci, czę­sto wła­ści­cie­le firm, dojeż­dża­ją do Warszawy, np. dwa razy w tygo­dniu, a przez resz­tę cza­su wolą pra­co­wać w moż­li­wie naj­bar­dziej dogod­nych warun­kach. Dodatkową zachę­tą do wybo­ru domu pod mia­stem jest coraz lep­szy dojazd z każ­dej jego stro­ny – Warszawa jest z roku na rok lepiej sko­mu­ni­ko­wa­na i nawet mimo olbrzy­mie­go natę­że­nia ruchu, nie trze­ba spę­dzać godzin w kor­kach ulicz­nych – komen­tu­je zało­ży­ciel Lions Estate i eks­pert od ryn­ku luk­su­so­wych nieruchomości.

Ponadto, spę­dza­jąc znacz­nie wię­cej cza­su zamknię­ci w swo­ich miesz­ka­niach, zda­li­śmy sobie spra­wę, że wiel­kość miesz­ka­nia nie speł­nia naszych nowych potrzeb. Pojawiła się koniecz­ność powięk­sze­nia sfe­ry życio­wej – posia­da­nia wła­sne­go tara­su lub ogro­du. Miejsca odse­pa­ro­wa­ne­go od prze­strze­ni publicz­nej, dają­ce­go moż­li­wość obco­wa­nia z natu­rą. – Wielu naszych klien­tów poszu­ku­je kom­for­to­wych loka­li­za­cji pod Warszawą, któ­re zaofe­ru­ją ciszę, spo­kój, relaks, pry­wat­ność, dostęp do przy­ro­dy i tere­nów rekre­acyj­nych. Obserwujemy, że coraz wię­cej, miesz­kań­ców sto­li­cy jest otwar­ta na zmia­ny i decy­du­je się na prze­pro­wadz­kę poza mia­sto i zakup domu – rela­cjo­nu­je Bartłomiej Annusewicz. 

Na jakie loka­li­za­cje pod Warszawą dziś stawiamy? 

Można poku­sić się o stwier­dze­nie, że pod­war­szaw­skie miej­sco­wo­ści i loka­li­za­cje, dobrze sko­mu­ni­ko­wa­ne z cen­trum sto­li­cy prze­cho­dzą obec­nie praw­dzi­wy roz­kwit. Zaliczają się do nich miej­sco­wo­ści takie jak – zacisz­ny i kame­ral­ny Izabelin, Podkowa Leśna. Równie przy­jem­ny, cie­szą­cy się popu­lar­no­ścią i dobrze sko­mu­ni­ko­wa­ny –  Józefów, Halinów, Raszyn, Piaseczno, czy Stare Babice. Oczywiście, nie moż­na nie wspo­mnieć o Konstancinie-Jeziorna, któ­ry od lat cie­szy się naj­więk­szym zain­te­re­so­wa­niem. Jego oko­li­ce były miej­sca­mi, któ­re od zawsze przy­cią­ga­ły oso­by poszu­ku­ją­ce spo­ko­ju, a jed­no­cze­śnie dobre­go dojaz­du do Warszawy. Uzdrowiskowa miej­sco­wość, sły­ną­ca z pre­sti­żo­wych osie­dli, sty­lo­wych wil­li i oto­cze­nia mię­dzy­na­ro­do­wych pla­có­wek edu­ka­cyj­nych, ofe­ru­je przede wszyst­kim ciszę, prze­stron­ne ogro­dy, pry­wat­ność oraz bez wąt­pie­nia prestiż.

To jed­nak nie wszyst­ko – Milanówek, Magdalenka, Komorów, Radzymin – to kil­ka z pod­war­szaw­skich loka­li­za­cji, któ­re w okre­sie pan­de­mii zyska­ły na popu­lar­no­ści. Pożądanym obsza­rem są tak­że Łomianki. Ich nie­wąt­pli­wym atu­tem jest bli­skość Kampinoskiego Parku Narodowego, przy jed­no­cze­snej nie­du­żej odle­gło­ści od sto­li­cy. Nic więc dziw­ne­go, że w oko­li­cy powsta­je coraz wię­cej luk­su­so­wych domów i rezy­den­cji, wykoń­czo­nych w naj­wyż­szym stan­dar­dzie, obej­mu­ją­cym naj­no­wo­cze­śniej­sze udo­god­nie­nia.Nasi klien­ci doce­nia­ją te loka­li­za­cje, świa­do­mie poszu­ku­ją prze­strze­ni, gdzie jest mniej­sze zagęsz­cze­nie lud­no­ści. Dlatego też, odpo­wia­da­jąc na ich potrze­by i zain­te­re­so­wa­nie jako­ścio­wy­mi nie­ru­cho­mo­ścia­mi zwięk­szy­li­śmy i roz­sze­rzy­li­śmy swo­ją aktyw­ność na tych obsza­rach. Mamy obec­nie wie­le uni­kal­nych i atrak­cyj­nych ofert w tych miej­sco­wo­ściach – komen­tu­je Bartłomiej Annusewicz – Ciekawy przy­kład nie­daw­no zre­ali­zo­wa­nej przez naszą agen­cję trans­ak­cji sta­no­wi sprze­daż domu w Radzyminie. Oferowaną nie­ru­cho­mo­ścią był prze­pięk­ny, wol­no­sto­ją­cy dom w typie nowo­cze­snej sto­do­ły, wykoń­czo­ny w naj­wyż­szym stan­dar­dzie przez wła­ści­ciel­kę, któ­ra z zawo­du jest archi­tek­tem. Nieruchomość leża­ła na dużej, zie­lo­nej dział­ce w sąsiedz­twie lasu. Chętnych na zakup tej ory­gi­nal­nej nie­ru­cho­mo­ści nie bra­ko­wa­ło – pod­kre­śla Prezes agen­cji nie­ru­cho­mo­ści pre­mium Lions Estate.

Większa prze­strzeń to syno­nim luksusu

Zaletą domu w pod­miej­skiej oko­li­cy jest nie tyl­ko loka­li­za­cja – naj­więk­szym plu­sem takich nie­ru­cho­mo­ści jest prze­strzeń, któ­ra daje zde­cy­do­wa­nie wię­cej moż­li­wo­ści. Jednym z takich przy­kła­dów jest nie­zwy­kle wyjąt­ko­wa i eks­klu­zyw­na nie­ru­cho­mość poło­żo­na w naj­pięk­niej­szej, rezy­den­cjo­nal­nej czę­ści Milanówka. Wolnostojący, dwu­kon­dy­gna­cyj­ny dom o powierzch­ni cał­ko­wi­tej 385 m² poło­żo­ny jest na prze­pięk­nej dział­ce liczą­cej łącz­nie aż 2500 m².

Nieodzownym atu­tem tej nie­ru­cho­mo­ści jest jej prze­pięk­ny ogród z natu­ral­nym sta­wem, z fil­tro­wa­ną wodą. Teren jest nie tyl­ko bar­dzo zie­lo­ny, ale rów­nież fan­ta­stycz­nie zago­spo­da­ro­wa­ny. Posiadłość oto­czo­na pięk­ną i buj­ną zie­le­nią, gwa­ran­tu­je ciszę, spo­kój oraz kame­ral­ność. Podobnie jak willowo-rezydencjonalna oko­li­ca, ofe­ru­ją­ca nie­sa­mo­wi­te tere­ny do upra­wia­nia spor­tów na świe­żym powie­trzu czy moż­li­wość spa­ce­rów. Wszelkie nie­zbęd­ne skle­py i punk­ty usłu­go­we znaj­du­ją się w odle­gło­ści dosłow­nie kil­ku chwil. Istotnym atu­tem nie­ru­cho­mo­ści jest rów­nież bar­dzo dobry dojazd do mia­sta i cen­trum Warszawy, dzię­ki świet­ne­mu połą­cze­niu i autostradzie.

Zespół pocovidowy u dzieci? Coraz więcej lekarzy mówi o PIMS!

Liczba nowych powi­kłań po zara­że­niu się wiru­sem SARS-CoV‑2 u naj­młod­szych sta­le rośnie. Eksperci prze­wi­du­ją, że po ostat­nim szczy­cie zaka­żeń, naj­praw­do­po­dob­niej cze­ka nas fala zacho­ro­wań dzie­ci na PIMS, czy­li poco­vi­do­we­go zespo­łu dzie­cię­ce­go. Pediatrzy zwra­ca­ją uwa­gę na jego bar­dzo cięż­kie i zło­żo­ne obja­wy, któ­re mogą dopro­wa­dzić do zagro­że­nia życia.

Zespół PIMS jest powi­kła­niem po COVID-19, a za jego przy­czy­nę uzna­je się reak­cję immu­no­lo­gicz­ną ukła­du odpor­no­ścio­we­go na zaka­że­nie SARS-CoV‑2. Występuje głów­nie u dzie­ci mię­dzy 0–18 rokiem życia.

- Jeśli zaka­że­nie było bez­ob­ja­wo­we, to jego skut­ki mogą być widocz­ne nawet po oko­ło 2–4 tygo­dniach po prze­by­tej cho­ro­bie. Rodzice czę­sto nie zda­ją sobie spra­wy, że ich pocie­cha była zara­żo­na koro­na­wi­ru­sem. Pierwszy zdia­gno­zo­wa­ny przy­pa­dek w Polsce poja­wił się w maju 2020 roku. PIMS często porówny­wa­ny jest do cho­ro­by Kawasakiego ze wzglę­du na poja­wia­ją­ce się podob­ne symp­to­my – mówi dr Magdalena Cubała-Kucharska, spe­cja­li­sta medy­cy­ny integracyjnej.

Podobnie jak cho­ro­ba Kawasaki, zespół poco­vi­do­wy obja­wia się głów­nie gorącz­ką oraz obja­wa­mi taki­mi jak: bar­dzo sil­ne bóle brzu­cha, bie­gun­ka, wymio­ty, wysyp­ka, drgaw­ki, bez­mocz lub ską­po­mocz, zapa­le­nie spo­jó­wek, wysu­szo­ne i spierzch­nię­te usta, zapa­le­nie bro­da­wek języ­ka tzw. „mali­no­wy” język, obrzęk dło­ni oraz stóp, osła­bie­nie, powięk­szo­ne węzły chłon­ne, bóle gło­wy i gar­dła. Jeśli gorącz­ka sta­le się utrzy­mu­je oraz poja­wia­ją się co naj­mniej dwa z wymie­nio­nych powyż­szej ozna­ków rodzi­ce powin­ni jak naj­szyb­ciej skon­sul­to­wać się z leka­rzem pierw­sze­go kon­tak­tu i nie lek­ce­wa­żyć żad­nych poja­wia­ją­cych się symptomów.

Choroba może prze­bie­gać z róż­nym nasi­le­niem. Zespół PIMS nazy­wa­ny jest wie­lo­ukła­do­wym, ponie­waż obja­wy mogą rów­nież wystą­pić w innych z  ukła­dów, np.:

  • układ odde­cho­wy – dusz­ność, bóle w klat­ce pier­sio­wej, kaszel,
  • układ sercowo-naczyniowy – omdle­nia, zbyt niskie bądź za wyso­kie ciśnie­nie oraz tętno,
  • układ moczo­wy – zmniej­sze­nie ilo­ści odda­wa­ne­go moczu w cią­gu dnia,
  • układ ner­wo­wy – apa­tia, bóle gło­wy, sen­ność, zmia­na zachowania.

O groź­nym prze­bie­gu mówi się, gdy cho­ro­ba powo­du­je spad­ki ciśnie­nia, czy nawet zapa­le­nie mię­śnia ser­co­we­go. W prze­bie­gu zaka­że­nia może dojść do powi­kłań kar­dio­lo­gicz­nych, a nawet do nie­wy­dol­no­ści wie­lo­na­rzą­do­wej. Każde dziec­ko z podej­rze­niem PIMS powin­no być skie­ro­wa­ne nie­zwłocz­nie do szpi­ta­la, ponie­waż jego stan może się gwał­tow­nie pogor­szyć, a powi­kła­nia sta­ną się bar­dzo poważ­ne. Leczenie obej­mu­je tera­pię immu­no­glo­bu­li­na­mi, gli­ko­kor­ty­ko­ste­ro­idy dożyl­ne oraz leki bio­lo­gicz­ne. Pojawienie się PIMS było zadzi­wia­ją­cym zja­wi­skiem dla śro­do­wi­ska medycz­ne­go, ponie­waż w pierw­szych mie­sią­cach pan­de­mii naj­młod­si prze­waż­nie nie wyka­zy­wa­li żad­nych obja­wów i prze­cho­dzi­li cho­ro­bę łagod­nie bez więk­szych powikłań.

KOMPETENCJE PRZYSZŁOŚCI

Lista obec­nie funk­cjo­nu­ją­cych zawo­dów nie­uchron­nie się zmie­nia i pro­ces ten będzie trwał, co wyni­ka z coraz więk­sze­go wyko­rzy­sta­nia auto­ma­ty­za­cji i sztucz­nej inte­li­gen­cji. Zmieni się cha­rak­ter pra­cy i zło­żo­ność poszcze­gól­nych pro­fe­sji, poja­wią się zupeł­nie nowe sta­no­wi­ska, a nie­któ­re po pro­stu znik­ną. Według rapor­tu Światowego Forum Ekonomicznego doty­czą­ce­go przy­szło­ści miejsc pra­cy, do 2025 r. aż 50% wszyst­kich pra­cow­ni­ków będzie wyma­ga­ło prze­kwa­li­fi­ko­wa­nia. Warto zatem roz­wi­jać klu­czo­we kom­pe­ten­cje, któ­rych nie da się zastą­pić przez maszy­ny, takie jak: zarzą­dza­nie, podej­mo­wa­nie decy­zji, radze­nie sobie ze stre­sem i komu­ni­ka­cja. Swoimi spo­strze­że­nia­mi na temat kom­pe­ten­cji przy­szło­ści dzie­li się Klaudia Aniśko, kon­sul­tant HR w LeasingTeam Professional.

Pożądane kom­pe­ten­cje pra­cow­ni­ków XXI wieku

Raport Światowego Forum Ekonomicznego[1] zapre­zen­to­wał spis naj­waż­niej­szych kom­pe­ten­cji, pożą­da­nych w zmie­nia­ją­cych się realiach rynku:

  1. Analityczne myśle­nie i innowacje
  2. Aktywne ucze­nie się i stra­te­gie ucze­nia się
  3. Rozwiązywanie zło­żo­nych problemów
  4. Krytyczne myśle­nie i analiza
  5. Kreatywność, ory­gi­nal­ność i pomysłowość
  6. Przywództwo i oddzia­ły­wa­nie społeczne
  7. Korzystanie z tech­no­lo­gii, moni­to­ring i kontrola
  8. Projektowanie tech­no­lo­gii i programowanie
  9. Odporność, umie­jęt­ność radze­nia sobie ze stre­sem, elastyczność
  10. Wnioskowanie, roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów i two­rze­nie idei.

Krytyczne myśle­nie

Krytyczne myśle­nie to obec­nie jed­na z klu­czo­wych kom­pe­ten­cji cenio­na na ryn­ku pra­cy, waż­na w rekru­ta­cji, jak i w innych dzie­dzi­nach. Ta zdol­ność jest wyko­rzy­sty­wa­na na sta­no­wi­skach, któ­re nie będą pod­le­ga­ły auto­ma­ty­za­cji. Można ją zde­fi­nio­wać jako:

  • racjo­nal­ne ana­li­zo­wa­nie faktów,
  • umie­jęt­ne wycią­ga­nie wniosków,
  • myśle­nie przyczynowo-skutkowe,
  • zada­wa­nie odpo­wied­nich pytań,
  • pod­da­wa­nie w wąt­pli­wość dostęp­nej wiedzy,
  • otwar­tość na wie­dzę i nowości,
  • akcep­ta­cja, że może ist­nieć wie­le punk­tów widze­nia i roz­wią­zań danej sytuacji,
  • pozo­sta­wa­nie w cią­głym roz­wo­ju i z otwar­tym umy­słem do tego, co nas otacza.

Krytyczne myśle­nie poma­ga gro­ma­dzić i prze­twa­rzać infor­ma­cje, z któ­ry­mi mamy do czy­nie­nia na co dzień, dzię­ki cze­mu może­my doko­ny­wać roz­sąd­niej­szych wybo­rów. To fun­da­men­tal­na kom­pe­ten­cja na wszyst­kich sta­no­wi­skach wyma­ga­ją­cych podej­mo­wa­nia decy­zji ope­ra­cyj­nych, tzn. doty­czą­cych stra­te­gii wyko­na­nia danej pra­cy, uży­wa­nych do niej narzę­dzi, a tak­że decy­zji kie­row­ni­czych, czy­li zwią­za­nych z zarzą­dza­niem zespo­łem, czy budże­tem, obar­czo­nych z defi­ni­cji ryzykiem.

Krytyczne myśle­nie rzad­ko bywa natu­ral­ną umie­jęt­no­ścią i nawy­kiem. Tym bar­dziej, że nie jest ćwi­czo­ne, ponie­waż uła­twie­nia tech­no­lo­gicz­ne i wie­dza dostęp­na w Internecie przy­zwy­cza­iły nas do się­ga­nia po goto­we roz­wią­za­nia. Tymczasem korzy­ści z kry­tycz­ne­go myśle­nia jest napraw­dę wie­le. Przede wszyst­kim to rze­tel­na oce­na dostęp­nych infor­ma­cji sta­no­wią­ca pod­sta­wę roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów oraz umie­jęt­ność pod­da­wa­nia ana­li­zie przyczynowo-skutkowej pew­nych zda­rzeń czy zacho­wań. Ponadto, zale­tą kry­tycz­ne­go myśle­nia jest pomoc w racjo­nal­nej argu­men­ta­cji i bro­nie­niu swo­je­go zda­nia, a tak­że efek­tyw­ność naszych dzia­łań, dzię­ki temu, że potra­fi­my wybrać zada­nia prio­ry­te­to­we i mamy świa­do­mość wła­snych ograniczeń.

Branże z rosną­cym zapo­trze­bo­wa­niem na wyż­sze kompetencje

Poza pro­duk­cją, bran­że, na któ­re robo­ty­za­cja będzie mia­ła coraz więk­szy wpływ to logi­sty­ka i trans­port, a tak­że zawo­dy zwią­za­ne z pra­cą biu­ro­wą, ryn­kiem ubez­pie­czeń, sprze­da­żą, finan­sa­mi oraz pew­na część bran­ży HR. Podejrzewa się, że jako pierw­sze zosta­ną zastą­pio­ne zawo­dy zwią­za­ne ze zbie­ra­niem i prze­twa­rza­niem danych oraz zawo­dy fizycz­ne, opie­ra­ją­ce się na powta­rzal­nej pracy.

Pracownicy fizycz­ni, któ­rzy zosta­ną wypar­ci przez auto­ma­ty­za­cję będą musie­li odna­leźć się w nowych realiach i pod­nieść swo­je kom­pe­ten­cje do zarzą­dza­nia tako­wy­mi sys­te­ma­mi i wyko­rzy­stać swo­je dotych­cza­so­we doświad­cze­nie do bycia wspar­ciem w nowych pro­ce­sach. Alternatywnym roz­wią­za­niem jest prze­bran­żo­wie­nie w kie­run­ku zawo­dów, któ­re nie zosta­ły tak poważ­nie dotknię­te auto­ma­ty­za­cją, a są dla nich pokrewne.

Rekrutacja – sztucz­na inte­li­gen­cja czy pro­fe­sjo­nal­ny rekruter?

Robotyzacja i coraz szer­sze wyko­rzy­sta­nie sztucz­nej inte­li­gen­cji zna­czą­co zmie­nia­ją wyma­ga­nia sta­wia­ne przez pra­co­daw­ców kan­dy­da­tom do pra­cy. Jak wpły­nie to na pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne? Czy pro­fe­sjo­nal­nych rekru­te­rów zastą­pią maszy­ny? Na to pyta­nie nie spo­sób jed­no­znacz­nie odpo­wie­dzieć. Podobnie jak w innych dzie­dzi­nach, rów­nież w HR, nowe tech­no­lo­gie są coraz bar­dziej obec­ne. Z cza­sem nie­któ­re pro­ce­sy rekru­ta­cyj­ne prze­sta­ną wyma­gać udzia­łu ludzi, inne pozo­sta­ną nadal w gestii człowieka.

Sztuczna inte­li­gen­cja już dziś wspo­ma­ga orga­ni­za­cję i prze­bieg pro­ce­sów rekru­ta­cji poprzez zarzą­dza­nie rekru­ta­cją onli­ne ATS, prze­cho­wy­wa­nie apli­ka­cji kan­dy­da­tów w jed­nym miej­scu, doko­ny­wa­nie wstęp­ne­go fil­tro­wa­nia CV i uspraw­nia­nie kon­tak­tu z poten­cjal­ny­mi pra­cow­ni­ka­mi. Zautomatyzowane sys­te­my IT wyszu­ku­ją kan­dy­da­tów na por­ta­lach spo­łecz­no­ścio­wych na pod­sta­wie nazw sta­no­wisk i kon­tak­tu­ją się z nimi, wysy­ła­jąc e‑maila z ofer­tą pra­cy. Chatboty i vide­obo­ty mogą być przy­dat­ne ponad­to w udzie­la­niu pod­sta­wo­wych infor­ma­cji, przy­po­mi­na­niu o ter­mi­nach rekru­ta­cji, bada­niach lekar­skich czy szko­le­niach BHP. Popularne sta­ją się też sys­te­my sztucz­nej inte­li­gen­cji, któ­re oce­nia­ją nagra­ne wypo­wie­dzi pod­czas roz­mo­wy rekru­ta­cyj­nej, dzię­ki cze­mu są w sta­nie prze­ana­li­zo­wać poziom dopa­so­wa­nia do potrzeb i kul­tu­ry orga­ni­za­cyj­nej fir­my. Jednak nadal sta­no­wi to jedy­nie wstęp­ną selek­cję i nie zastę­pu­je roz­mo­wy z człowiekiem.

Ze wzglę­du na rosną­ce wyko­rzy­sta­nie AI w pro­ce­sach wstęp­nej fil­tra­cji CV kan­dy­dat, któ­ry liczy na zwró­ce­nie na sie­bie uwa­gi, musi pamię­tać o zawie­ra­niu w swo­jej apli­ka­cji jak naj­więk­szej licz­by słów klu­czy, mówią­cych o kwa­li­fi­ka­cjach, moc­nych stro­nach, cer­ty­fi­ka­tach, czy kom­pe­ten­cjach. Szacuje się, że śred­ni czas prze­zna­czo­ny na przej­rze­nie jed­ne­go CV przez czło­wie­ka to sześć sekund. Gdy rekru­ter jest wspie­ra­ny przez AI jego efek­tyw­ność rośnie nie­mal trzykrotnie.

Automatyzacja będzie naj­moc­niej odczu­wal­na w przy­pad­ku rekru­ta­cji na sta­no­wi­ska, w któ­rych moż­na będzie prze­pro­wa­dzić testy kom­pe­ten­cji. Tam, gdzie będą wyma­ga­ne umie­jęt­no­ści twar­de zde­cy­do­wa­nie bar­dziej niż mięk­kie, mię­dzy inny­mi w sek­to­rze IT, wery­fi­ka­cja poszcze­gól­nych kan­dy­da­tów będzie moż­li­wa poprzez zauto­ma­ty­zo­wa­ne testy kom­pe­ten­cji, któ­re w spo­sób jed­no­znacz­ny będą w sta­nie oce­nić poziom zaawan­so­wa­nia dane­go pracownika.

Dalsze eta­py rekru­ta­cji wyma­ga­ją jed­nak bar­dziej zło­żo­ny pro­ce­sów myślo­wych, bazu­ją na wie­dzy, doświad­cze­niu, a nie­kie­dy i intu­icji rekru­te­ra. Dlatego, zwłasz­cza pod­czas wery­fi­ka­cji umie­jęt­no­ści mięk­kich, nadal nie­za­stą­pio­ny jest i będzie real­ny kon­takt mię­dzy­ludz­ki. Maszyny nie są w sta­nie wyro­bić sobie subiek­tyw­nej opi­nii, któ­ra powsta­je poprzez ana­li­zę nasta­wie­nia kan­dy­da­ta, mimi­ki, gestów, nie potra­fią tak dobrze jak czło­wiek oce­nić stop­nia dopa­so­wa­nia kan­dy­da­ta do dane­go pro­fi­lu sta­no­wi­ska, czy kon­kret­nej organizacji.

 

 

[1]https://www.weforum.org/reports/the-future-of-jobs-report-2020

Wykonanie ma znaczenie

Zaufana eki­pa budow­la­na, któ­ra jest ter­mi­no­wa, a swo­ją pra­cę wyko­na spraw­nie i porząd­nie to poło­wa suk­ce­su. Najlepiej zna­leźć kogoś z pole­ce­nia. Może ktoś z oto­cze­nia remon­to­wał ostat­nio miesz­ka­nie i może pole­cić spraw­dzo­ną eki­pę. Warto rów­nież ogło­sić się na któ­rymś z por­ta­li inter­ne­to­wych z ogło­sze­nia­mi wyko­naw­ców usług. Na samym począt­ku usta­lić staw­kę, któ­ra zazwy­czaj odsie­wa więk­szość ekip. Przy pod­ję­ciu decy­zji wybo­ru zespo­łu remon­to­we­go war­to poka­zać miesz­ka­nie, usta­lić zakres prac oraz har­mo­no­gram. Warto popro­sić o refe­ren­cję. Najlepiej by poka­za­li nie­ru­cho­mość, któ­rą wcze­śniej remon­to­wa­li, by oce­nić jakość wyko­na­nych tam prac.

Cenne tric­ki

Istnieje wie­le spo­so­bów na to by wpro­wa­dzić do wnę­trza efekt „wow”. Po dobra­niu odpo­wied­nich mate­ria­łów, któ­re będą słu­żyć nie­znisz­czo­ne przez lata war­to zadbać o róż­ne sztucz­ki, któ­re powo­du­je, że aran­ża­cja miesz­ka­nia wyglą­da zachwy­ca­ją­co. Na przy­kład spo­so­bem na uroz­ma­ice­nie ścian jest poma­lo­wa­nie ich tyl­ko do ½ lub ⅔ wyso­ko­ści. Taki zabieg spra­wia, że pomiesz­cze­nie wyglą­da ele­ganc­ko, a cie­ka­we roz­wią­za­nie przy­cią­ga wzrok. Zamiast dro­gich obra­zów lepiej wybrać wyszu­ka­ne, sub­tel­ne gra­fi­ki opra­wio­ne w duże ramy. Jeden, eks­tra­wa­ganc­ki mebel, np. PRL-wski kre­dens po dziad­kach, tro­chę przez nas odświe­żo­ny potra­fi stać się naj­cie­kaw­szym punk­tem w domu i nadać mu wyso­kiej kla­sy charakteru.

Tajemnic sztu­ki aran­żo­wa­nia wnętrz moż­na nauczyć się nie tyl­ko od archi­tek­tów wnętrz, ale rów­nież od inwe­sto­rów oraz home sta­ge­rów, któ­rzy zaj­mu­ją się fli­po­wa­niem w nie­ru­cho­mo­ściach. Remonty miesz­kań dla fli­pe­rów to chleb powsze­dni. Od nich wypły­wa wie­dza i doświad­cze­nie na temat pla­no­wa­nia kosz­tów, har­mo­no­gra­mów i spo­sób na to, by wnę­trza wyglą­da­ły atrak­cyj­nie i chcia­ło się w nich zamieszkać.