CO Z “ZAKŁADEM PRACY” PRZY ZMIANIE PRACODAWCY? TO WARTO WIEDZIEĆ!

Określenie „zakład pra­cy”, choć brzmi nie­co archa­icz­nie, for­mal­nie ozna­cza połą­cze­nie zaso­bów, któ­re­go celem jest pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści gospo­dar­czej. Faktycznie, nawet będąc czę­ścią dużej fir­my, zakład pra­cy dzia­ła pra­wie samo­dziel­nie i może być zarzą­dza­ny w cało­ści przez fir­mę out­so­ur­cin­go­wą. W przy­pad­ku prze­ję­cia nowy przed­się­bior­ca zobo­wią­zu­je się do pod­trzy­ma­nia dotych­cza­so­wych warun­ków zatrud­nie­nia pra­cow­ni­ków zakła­du pra­cy, choć czę­sto zda­rza się, że pró­bu­je omi­nąć prze­pi­sy, np. poprzez nama­wia­nie zasta­nych pra­cow­ni­ków do pod­pi­sy­wa­nia nowych umów. Co się wów­czas dzieje?

Pracownicy jako zgra­ny i wyszko­lo­ny zespół obsłu­gu­ją­cy okre­ślo­ny pro­ces biz­ne­so­wy są  na ryn­ku łako­mym kąskiem, jako że naj­więk­szym akty­wem więk­szo­ści przed­się­bior­ców są wła­śnie ludzie – opo­wia­da Anna Wiluś-Antoniuk, rad­ca praw­ny w agen­cji zatrud­nie­nia LeasingTeam, spe­cja­li­zu­ją­cej się w out­so­ur­cin­gu pra­cow­ni­ków i usług HR – na szczę­ście pra­wo pra­cy stoi na stra­ży pra­cow­ni­ków i skut­kiem prze­ję­cia jest cią­głość zatrud­nie­nia, czy­li trwa­łość tych samych sto­sun­ków pra­cy, jakie ist­nia­ły u pier­wot­ne­go pracodawcy.

METAFORYCZNY KIOSK

Zakład pra­cy to dosyć dziw­ne, trud­ne do iden­ty­fi­ka­cji poję­cie, tro­chę jak Yeti, czy­li Wielka Stopa – mówi eks­pert­ka LeasingTeam – to zagad­ko­we okre­śle­nie od daw­na poja­wia się w prze­pi­sach pra­wa pra­cy, choć od zmia­ny ustro­jo­wej w 1989 r. posłu­gu­je­my się jego nazwą nie­chęt­nie. Kojarzone z socja­li­stycz­ną nomen­kla­tu­rą „zakła­do­wej sto­łów­ki pra­cow­ni­czej” poję­cie to jest na wymar­ciu, odży­wa­jąc jedy­nie w dwóch rodza­jach dys­ku­sji: o zakła­do­wym fun­du­szu świad­czeń socjal­nych i przej­ściu zakła­du pra­cy na nowe­go pra­co­daw­cę. Dyskusje w tym dru­gim obsza­rze doty­ka­ją pra­cow­ni­ków czę­ściej, niż im się wydaje.

Sąd Najwyższy tłu­ma­czy, że „zakład pra­cy” lub „część zakła­du pra­cy” to poję­cia rów­no­waż­ne do okre­śle­nia „jed­nost­ka gospo­dar­cza”[1]. Jest to zespół skład­ni­ków umoż­li­wia­ją­cy wyko­ny­wa­nie w niej pra­cy[2]. Moim ulu­bio­nym oso­bi­stym przy­kła­dem zakła­du pra­cy jest kiosk z pra­są: wyod­ręb­nio­ne orga­ni­za­cyj­nie miej­sce, w któ­rym oso­by sprze­da­ją­ce wyko­nu­ją powie­rzo­ne im czyn­no­ści, któ­re na ogół jest czę­ścią wiel­kiej fir­my o zasię­gu kra­jo­wym, ale rów­nie dobrze mogło­by być samo­dziel­ną małą firem­ką, któ­ra żyje z zaopa­try­wa­nia w gaze­ty lokal­nej społeczności.

ZAKŁAD PRACY JAKO CZĘŚĆ FIRMY

Nie zawsze jed­nak okre­śle­nie zakła­du pra­cy czy jego czę­ści jest jed­nak tak pro­ste i nama­cal­ne. Nie każ­dy bowiem przed­się­bior­ca ma dzia­łal­ność ustruk­tu­ry­zo­wa­ną w wyod­ręb­nio­ne czę­ści. W dzia­łal­no­ści więk­szo­ści przed­się­bior­ców moż­na jed­nak wska­zać meta­fo­rycz­ne „kio­ski”, któ­re czę­sto zmie­nia­ją wła­ści­cie­li, a zatrud­nie­ni w nich pra­cow­ni­cy – pracodawców.

Sąd Najwyższy[3], poma­ga­jąc w zde­fi­nio­wa­niu zakła­du pra­cy pod­po­wia­da, że w celu stwier­dze­nia, czy mamy do czy­nie­nia z jed­nost­ką gospo­dar­czą zor­ga­ni­zo­wa­ną w spo­sób sta­ły, któ­ra może sta­no­wić zakład, nale­ży uwzględ­niać rodzaj przed­się­bior­stwa, jego skład­ni­ki mająt­ko­we i ich war­tość, klien­tów zwią­za­nych z tą jed­nost­ką, a tak­że rodzaj pro­wa­dzo­nej w jed­no­st­ce dzia­łal­no­ści – tłu­ma­czy Anna Wiluś-Antoniuk – Metaforycznym „kio­skiem” wiel­kiej fir­my pro­du­ku­ją­cej cokol­wiek (np. plu­szo­we Yeti, cze­mu nie) będzie pew­nie jej dział pro­duk­cji (czy­li hala, taśmy pro­duk­cyj­ne, skła­da­cze i pako­wa­cze tych inte­re­su­ją­cych zaba­wek itp.), ale tak­że np. dział księ­go­wo­ści. Zatrudnione księ­go­we w fir­mie pro­du­ku­ją­cej plu­sza­ki, biur­ka, kom­pu­te­ry, zada­nia oraz „klient” (czy­li pra­co­daw­ca –  fabry­ka na rzecz któ­rej pro­wa­dzą księ­gi rachun­ko­we) rów­nież wyda­ją się zor­ga­ni­zo­wa­ną jed­nost­ką gospo­dar­czą, któ­ra mogła­by na ryn­ku dzia­łać samo­dziel­nie. Dział księ­go­wo­ści może zatem być zakła­dem pra­cy bądź co naj­mniej jego częścią.

OUTSOURCINGOWY ZAKŁAD PRACY

W fir­mie świad­czą­cej usłu­gi na ryn­ku zatrud­nie­nia, takie jak out­so­ur­cing zaso­bów ludz­kich do obsłu­gi okre­ślo­nych pro­ce­sów biz­ne­so­wych, bar­dzo czę­sto wraz z zyska­niem klien­ta poja­wia się zakład pra­cy – opo­wia­da rad­ca praw­ny LeasingTeam – przej­mu­jąc do obsłu­gi np. linię pro­duk­cyj­ną w fabry­ce plu­sza­ków, dostaw­ca usług out­so­ur­cin­go­wych two­rzy w swo­ich struk­tu­rach jed­nost­kę prze­zna­czo­ną pod wzglę­dem kom­pe­ten­cji i umie­jęt­no­ści zało­gi wła­śnie do pro­duk­cji plu­sza­ków. Jednostka ta zysku­je też klien­ta, wobec cze­go fizycz­nie może jej do samo­dziel­no­ści bra­ko­wać tyl­ko sprzę­tu (linii pro­duk­cyj­nej, z któ­rej zeska­ku­ją goto­we przy­tu­lan­ki). Zawierając umo­wę out­so­ur­cin­go­wą usłu­go­daw­ca uzy­sku­je jed­nak na ogół pra­wo do korzy­sta­nia z jakie­goś sprzę­tu usłu­go­bior­cy, i tak powsta­je zakład pra­cy nie mniej nama­cal­ny niż kiosk.

ZAGRYWKI DRAPIEŻNEJ KONKURENCJI 

Zorganizowane „kio­ski” przed­się­bior­cy świad­czą­ce­go usłu­gi out­so­ur­cin­go­we bywa­ją ofia­rą dra­pież­nych zapę­dów kon­ku­ren­cji. Polowanie na dobre zało­gi, wyszko­lo­ne i pozy­ska­ne przez inne­go przed­się­bior­cę, nie jest więc zja­wi­skiem tak rzad­kim, jak widok Wielkiej Stopy. Pomijając to, że prze­ję­cie zało­gi inne­go przed­się­bior­cy nale­ży oce­nić nega­tyw­nie nie tyl­ko ze wzglę­dów etycz­nych, ale i praw­nych (jako czyn nie­uczci­wej kon­ku­ren­cji), war­to jed­no­cze­śnie pod­kre­ślić, że na ogół takie prze­ję­cie wywrze sku­tek w posta­ci prze­ję­cia przez dra­pież­ne­go przej­mu­ją­ce­go zor­ga­ni­zo­wa­nej czę­ści przed­się­bior­stwa w rozu­mie­niu art. 231 Kodeksu pra­cy – tłu­ma­czy eks­pert­ka – skut­kiem tego jest zaś cią­głość zatrud­nie­nia, czy­li trwa­łość tych samych sto­sun­ków pra­cy, jakie ist­nia­ły u pier­wot­ne­go pra­co­daw­cy, u pra­co­daw­cy nowego.

Przedsiębiorcy polu­ją­cy na per­so­nel innych przed­się­bior­ców pró­bu­ją ucie­kać od reguł Kodeksu pra­cy, nama­wia­jąc pra­cow­ni­ków np. do roz­wią­zy­wa­nia umów z pierw­szym pra­co­daw­cą i pod­pi­sy­wa­nia ich na nowo z nowym zatrud­nia­ją­cym. Zdarzają się wśród przed­się­bior­ców przej­mu­ją­cych cudzych pra­cow­ni­ków pró­by kre­owa­nia wra­że­nia, że do przej­ścia zakła­du pra­cy nie doszło, gdyż zupeł­nym przy­pad­kiem wszy­scy zatrud­nie­ni przy, np. obsłu­dze pro­duk­cji plu­sza­ków w przed­się­bior­stwie A zde­cy­do­wa­li się odejść od A i zatrud­nić w B. Całe szczę­ście, sądy w takich przy­pad­kach nie dają się łatwo oszu­kać. W orzecz­nic­twie nie budzi bowiem wąt­pli­wo­ści, że prze­ję­cie zakła­du pra­cy lub jego czę­ści nie zale­ży od czyn­no­ści praw­nej mię­dzy pra­co­daw­ca­mi (a więc np. pod­pi­sa­nia umo­wy sprze­da­ży czę­ści zakła­du pra­cy), a wola stron co do przej­ścia zakła­du pra­cy nie ma roz­strzy­ga­ją­ce­go zna­cze­nia[4]. Można zatem wstą­pić w pra­wa i obo­wiąz­ki poprzed­ni­ka, wcho­dząc w sto­sun­ki pra­cy w jego miej­sce, wła­ści­wie tego nie chcąc. Liczy się bowiem skutek.

NOWY PRACODAWCA – STARE ZASADY

Polując na pra­cow­ni­ków kon­ku­ren­cji moż­na zatem obu­dzić się „w butach” kon­ku­ren­ta, czy­li poprzed­nie­go pra­co­daw­cy – prze­strze­ga eks­pert­ka LeasingTeam – licząc na pro­ste prze­ję­cie dobrej zało­gi na wła­snych warun­kach, moż­na  stać się pra­co­daw­cą zało­gi z dużą licz­bą zale­głych dni urlo­po­wych, z aktyw­nie dzia­ła­ją­cy­mi związ­ka­mi zawo­do­wy­mi i inny­mi oko­licz­no­ścia­mi kształ­tu­ją­cy­mi sytu­ację pra­cow­ni­ków ina­czej, niż mógł­by to sobie wyobra­żać przej­mu­ją­cy ich przedsiębiorca.

Prawo pra­cy sprzy­ja pra­cow­ni­kom oraz tyl­ko uczci­wej kon­ku­ren­cji, obar­cza­jąc ryn­ko­wych dra­pież­ni­ków odpo­wie­dzial­no­ścią za kon­ty­nu­owa­nie sto­sun­ków zatrud­nie­nia po przej­ściu zakła­du pra­cy na nowe­go wła­ści­cie­la. Zasada kon­ty­nu­acji zatrud­nie­nia ozna­cza bowiem prze­ję­cie przez nowe­go pra­co­daw­cę umów o pra­cę z prze­ję­ty­mi pra­cow­ni­ka­mi w kształ­cie nie­zmie­nio­nym, z całym „dobro­dziej­stwem inwen­ta­rza”, co w szcze­gól­no­ści ozna­cza peł­ną odpo­wie­dzial­ność za zacho­wa­nie i reali­za­cję wszel­kich naby­tych praw prze­ję­tej załogi.

 

[1] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 kwiet­nia 2018 r., II PK 53/17.

[2] K. Jaśkowski [w:] E. Maniewska, K. Jaśkowski, Kodeks pra­cy. Komentarz, wyd. XI, Warszawa 2019, art. 23(1).

[3] W wyro­ku z 19.10.2010 r., I PK 91/10 192.

[4] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 30 czerw­ca 2021 r., III AUa 378/21.

NAJLEPSZA DIETA DLA UCZNIA – W CZYM TKWI SEKRET?

Po wie­lu mie­sią­cach nauki zdal­nej ucznio­wie wró­ci­li do szkół. Powrót z zajęć w try­bie zdal­nym do sta­cjo­nar­nej for­my naucza­nia dla nie­któ­rych może być kło­po­tli­wy i stre­su­ją­cy, dla innych wręcz prze­ciw­nie.  Jedno jest pew­ne, jako rodzi­ce musi­my zapew­nić naszym dzie­ciom zbi­lan­so­wa­ną i boga­tą w war­to­ści odżyw­cze die­tę. To wła­śnie odpo­wied­nia die­ta i wła­ści­wie skom­po­no­wa­ne posił­ki pomo­gą uczniom w zdro­wym, pra­wi­dło­wym roz­wo­ju, wzmoc­nią spraw­ność fizycz­ną, odpor­ność na stres i pomo­gą w lep­szym samo­po­czu­ciu. O czym nale­ży pamię­tać kom­po­nu­jąc die­tę uczniów? Prezentujemy kil­ka wskazówek.

Posiłki powin­ny być regu­lar­ne i urozmaicone

Podstawą w die­cie ucznia musi być regu­lar­ność posił­ków. Dietetycy zale­ca­ją by było to 5 posił­ków dzien­nie, z cze­go naj­waż­niej­szym jest śnia­da­nie. Powinno ono zawie­rać 25% dzien­ne­go zapo­trze­bo­wa­nia na skład­ni­ki odżyw­cze. Dzieci, któ­re jedzą śnia­da­nia czu­ją i uczą się lepiej, są zdrow­sze i szczu­plej­sze. Regularne śnia­da­nia dostar­cza­ją uczniom odpo­wied­nią daw­kę glu­ko­zy, któ­rej poziom po noc­nej prze­rwie znacz­nie spa­da.  Tymczasem  w cza­sie poran­nych zajęć w szko­le wła­ści­wa daw­ka glu­ko­zy, będą­cej źró­dłem ener­gii, jest wręcz nie­zbęd­na. Pozostałe posił­ki powin­ny być jedzo­ne co 3–4 godzi­ny, co zapew­ni opty­mal­ne dostar­cze­nie orga­ni­zmo­wi nie­zbęd­nych skład­ni­ków odżyw­czych. Dieta ucznia musi być uroz­ma­ico­na, nale­ży jeść pro­duk­ty z wszyst­kich grup pira­mi­dy żywie­nio­wej. Koniecznie nale­ży pamię­tać o pro­duk­tach zbo­żo­wych, naj­le­piej peł­no­ziar­ni­stych, takich jak: tj. maka­ro­ny,  ryż (naj­le­piej ciem­ny) , pie­czy­wo peł­no­ziar­ni­ste i kasze. Pamiętajmy też o mle­ku i pro­duk­tach mlecz­nych, pro­duk­tach biał­ko­wych (ryby, mię­so, jaja) pro­duk­tach zawie­ra­ją­cych nie­na­sy­co­ne kwa­sy tłusz­czo­we (orze­chy, nasio­na,  oli­wa z oli­wek, ole­je roślin­ne). Z pew­no­ścią jed­nak, fun­da­men­tem die­ty uczniów powin­ny być warzy­wa i owoce!

Przede wszyst­kim warzy­wa i owoce!

Warzywa i owo­ce to ele­ment koniecz­ny w die­cie uczniów. Są one źró­dłem licz­nych wita­min, mine­ra­łów, fito­skład­ni­ków, makro i mikro ele­men­tów, będą­cych warun­kiem pra­wi­dło­we­go roz­wo­ju ukła­du odpor­no­ścio­we­go, rucho­we­go i ner­wo­we­go.  Najlepszą for­mą przy­swa­ja­nia skład­ni­ków odżyw­czych zawar­tych w warzy­wach i owo­cach są świe­żo wyci­ska­ne soki oraz pysz­ne koktajle.

Najlepsze dla uczniów będą soki tło­czo­ne w wyci­skar­kach wol­no­obro­to­wych. Pozyskiwane w ten spo­sób napo­je, naj­le­piej z całych owo­ców i warzyw to gwa­ran­cja zacho­wa­nia wszyst­kich war­to­ści odżyw­czych w nich zawar­tych. Tak pozy­ska­ny sok zacho­wa jed­no­li­tą, aksa­mit­ną kon­sy­sten­cję, nie roz­war­stwi się (jak ma to miej­sce w przy­pad­ku soków z soko­wi­ró­wek) – i co rów­nież waż­ne – będzie wybor­nie sma­ko­wał. Świeżo tło­czo­ne soki to tak­że dosko­na­ły spo­sób na „prze­my­ce­nie” war­to­ści odżyw­czych zawar­tych w mniej popu­lar­nych wśród dzie­ci i mło­dzie­ży warzy­wach i owo­cach. –  . Jeśli cho­dzi o „przy­swa­jal­ność” zawar­tych w warzy­wach i owo­cach skład­ni­ków, świe­żo wyci­ska­ne soki nie mają sobie rów­nych: W przy­pad­ku zje­dzo­nych warzyw i owo­ców w for­mie sta­łej przy­swa­ja­my tyl­ko 17% zawar­tych w nich skład­ni­ków odżyw­czych, nato­miast  przy wypi­ciu szklan­ki soku jest to aż 75%. Wchłanialność  jest więc oko­ło 5 razy więk­sza.Bardzo waż­ne są kon­kret­ne dzia­ła­nia, pro­mu­ją­ce odpo­wied­nią die­tę wśród uczniów. Jako dys­try­bu­tor wol­no­obro­to­wych wyci­ska­rek do soków, orga­ni­zu­je­my spo­tka­nia i warsz­ta­ty wła­śnie w szko­łach i przed­szko­lach. Podczas takich spo­tkań przy­po­mi­na­my uczniom jak waż­ną rolę odgry­wa­ją warzy­wa i owo­ce w codzien­nej die­cie i jak łatwo stwo­rzyć z nich coś pysz­ne­go i war­to­ścio­we­go – sok lub kok­tajl. Uczniowie mogą sami przy­go­to­wy­wać soki i two­rzyć swo­je ulu­bio­ne kom­po­zy­cje,  eks­pe­ry­men­to­wać łącząc warzy­wa i owo­ce w róż­nych kombinacjach.

NIE dla „śmie­cio­we­go jedze­nia”, TAK dla wody i soków!

Jednym z naj­gor­szych nawy­ków dzie­ci w wie­ku szkol­nym są słod­kie, gazo­wa­ne napo­je, w któ­re zaopa­tru­ją się pod­czas przerw, a czę­sto w ogó­le zapo­mi­na­ją o piciu w trak­cie dnia spę­dzo­ne­go w szko­le. Tymczasem nale­ży pamię­tać, że każ­dy z nas powi­nien wypi­jać min. 1,5 litra pły­nów dzien­nie w posta­ci wody lub np., wspo­mnia­nych już świe­żo wyci­ska­nych soków.

Prawdziwą zmo­rą w die­cie uczniów są oczy­wi­ście wszel­kie odmia­ny tzw. „śmie­cio­we­go jedze­nia”. Wszelkiego rodza­ju prze­ką­ski w posta­ci chip­sów, chru­pek, snac­ków mają dużo soli i pustych kalo­rii. Pozbawione są nato­miast war­to­ści odżyw­czych, zapy­cha­jąc jedy­nie żołą­dek i powo­du­jąc uczu­cie syto­ści. Udowodniono, że ucznio­wie regu­lar­nie jedzą­cy tzw. „fast foody” mają gor­sze wyni­ki w nauce[1]. Tzw. „śmie­cio­we jedze­nie” spo­ży­wa­ne regu­lar­nie – może dopro­wa­dzić do nad­wa­gi, ner­wo­wo­ści i pro­ble­mów z koncentracją.

Poniżej przed­sta­wia­my kil­ka pro­po­zy­cji z prze­pi­sa­mi na sok, aby uczeń wszedł w dzień pełen ener­gii i dobre­go samopoczucia.

„Pomarańczowa rewo­lu­cja”

- 3 duże marchewki

- 2 nek­ta­ryn­ki (bez pestek)

- 2 pomarańcze

Idealny sok popra­wia­ją­cy kon­cen­tra­cję i uła­twia­ją­cy zapa­mię­ty­wa­nie, dzię­ki bogac­twu beta-karotenu i kwa­su foliowego.

[1] https://www.mp.pl/pacjent/pediatria/zywienie/70540,dlaczego-w-polskich-szkolach-nie-powinna-byc-sprzedawana-zywnosc-typu-fast-food

Polacy stworzyli platformę online, z której korzysta cały świat

Obecnie orga­ni­zo­wa­ne kon­fe­ren­cje wyma­ga­ją nowe­go pozio­mu usług. Innowacyjne narzę­dzia sta­ją się stan­dar­dem w bran­ży even­to­wej. Odpowiedzią na ocze­ki­wa­nia uczest­ni­ków kon­fe­ren­cji jest pol­ska plat­for­ma do reali­za­cji wyda­rzeń onli­ne MEETING15, któ­ra sta­no­wi wyróż­nia­ją­ce się na tle kon­ku­ren­cji narzę­dzie, doce­nio­ne zarów­no na pol­skim, jak i zagra­nicz­nym ryn­ku. Firma nie zwal­nia tem­pa i zapo­wia­da reali­za­cję 1000 wyda­rzeń do koń­ca bie­żą­ce­go roku. Mamy do czy­nie­nia z nie­by­wa­łym suk­ce­sem tech­no­lo­gicz­ne­go narzę­dzia stwo­rzo­ne­go przez Polaków w ska­li światowej.

Sukces goni sukces

MEETING15 to usłu­ga inter­ne­to­wa w mode­lu Software as a Service powsta­ła w 2016 r. Obecnie
jest naj­częst­szym narzę­dziem wyko­rzy­sty­wa­nym do orga­ni­za­cji zło­żo­nych kon­fe­ren­cji hybry­do­wych w Polsce. W poprzed­nim roku na plat­for­mie zosta­ło zor­ga­ni­zo­wa­nych ponad 360 takich even­tów, a do koń­ca obec­ne­go roku MEETING15 pla­nu­je prze­pro­wa­dzić ich aż 1000. Ogromnym suk­ce­sem fir­my jest 150 tys. zare­je­stro­wa­nych użyt­kow­ni­ków z całe­go świa­ta na plat­for­mie. Innowacyjne narzę­dzie cie­szy się ogrom­nym zain­te­re­so­wa­niem nie tyl­ko w naszym kra­ju, ale rów­nież poza jego gra­ni­ca­mi. Co ważne,
eks­pan­sja MEETING15 nie ogra­ni­cza się jedy­nie do Europy. Po suk­ce­sie w Polsce i na Starym
Kontynencie fir­ma zde­cy­do­wa­ła się zało­żyć spół­kę w Tokio, któ­ra odpo­wia­da za działania
pro­wa­dzo­ne na ryn­ku azja­tyc­kim oraz w regio­nie Azja-Pacyfik. Warto pod­kre­ślić, że to jed­na z
nie­licz­nych pol­skich spół­ek z bran­ży tech­no­lo­gicz­nej, któ­ra zain­we­sto­wa­ła w Japonii.

– Z plat­for­my MEETING15 korzy­sta­ją nie tyl­ko naj­więk­sze świa­to­we fir­my czy pań­stwo­we i
mię­dzy­na­ro­do­we insty­tu­cje, ale rów­nież lokal­ne fir­my. Oferty są kro­jo­ne na mia­rę dla każdego
orga­ni­za­to­ra even­tów i dopa­so­wy­wa­ne do moż­li­wo­ści oraz ocze­ki­wań. Praktycznie rzecz biorąc
wszyst­kie bran­że mogą korzy­stać z MEETING15. Platformę doce­ni­ło już wie­le firm pry­wat­nych i
noto­wa­nych, fun­da­cji, izb, sto­wa­rzy­szeń oraz insty­tu­cji. Ogromnie cie­szy nas fakt, że z MEETING15
korzy­sta­ją naj­więk­sze fir­my kor­po­ra­cyj­ne na świe­cie, np. naj­bar­dziej zna­ni pro­du­cen­ci napo­jów, samo­cho­dów, czy zna­ne fir­my far­ma­ceu­tycz­ne, dzię­ki któ­rym ludz­kość zaczy­na pano­wać nad obec­na pan­de­mią, ale rów­nież lokal­ne mar­ki – mówi pre­zes MEETING15, Paweł Jabłoński.

Nowoczesna kon­fe­ren­cja

Rozwój tech­no­lo­gii oraz obec­na sytu­acja na świe­cie sprzy­ja­ją poja­wie­niu się roz­wią­zań, któ­re wno­szą orga­ni­za­cję kon­fe­ren­cji na wyż­szy poziom. Transmisja onli­ne budu­je ogrom­ne zasię­gi – nie­po­rów­ny­wal­ne z wyda­rze­nia­mi sta­cjo­nar­ny­mi. Zakładając, że na even­cie obec­nych jest 200 osób, licz­bę odbior­ców moż­na zwięk­szyć o kolej­ne 10 tys. dzię­ki udo­stęp­nie­niu wyda­rze­nia w sie­ci. Dlatego też wie­lu orga­ni­za­to­rów reali­zu­je even­ty w mode­lu hybry­do­wym, czy­li połą­cze­niu wyda­rze­nia „na miej­scu” z wir­tu­al­ną obec­no­ścią uczest­ni­ków na plat­for­mie. Kolejne wyzwa­nie dla reali­za­to­rów even­tów sta­no­wią ocze­ki­wa­nia uczest­ni­ków, któ­rzy pra­gną coraz bar­dziej wyjąt­ko­wych doświad­czeń bez wzglę­du na to, w jak wiel­kim wyda­rze­niu bio­rą udział. MEETING15 stwo­rzył plat­for­mę, któ­ra nie tyl­ko umoż­li­wia wdro­że­nie inno­wa­cyj­nych narzę­dzi speł­nia­ją­cych te wyma­ga­nia, ale rów­nież okre­śla stan­dar­dy nowo­cze­snych kon­fe­ren­cji. Znane i powszech­ne opro­gra­mo­wa­nia do pro­wa­dze­nia wide­oro­zmów nie posia­da­ją tak roz­bu­do­wa­ne­go sys­te­mu usług i narzę­dzi, któ­re zapew­nia MEETING15. Dlatego też doce­nia­na jest nie tyl­ko przez mię­dzy­na­ro­do­we fir­my, ale rów­nież kra­jo­wych gra­czy, któ­rzy mają świa­do­mość tego, że orga­ni­za­cja even­tu wią­że się obec­nie z zasto­so­wa­niem inno­wa­cyj­nych rozwiązań.

Platforma MEETING15 zapew­nia nie­spo­ty­ka­ne dotąd moż­li­wo­ści w orga­ni­za­cji wyda­rzeń onli­ne. Co waż­ne, jako fir­ma dosto­so­wu­je­my się do naszych klien­tów i ofe­ru­je­my im roz­wią­za­nia na mia­rę ich potrzeb i moż­li­wo­ści finan­so­wych. To nasz ukłon w stro­nę tych, któ­rzy pra­gną zre­ali­zo­wać nowo­cze­sną kon­fe­ren­cję, ale budżet może ich ogra­ni­czać. Z naszej plat­for­my korzy­sta­ją róż­ne fir­my z pra­wie każ­de­go zakąt­ka świa­ta. Wszystkie łączy chęć orga­ni­za­cji nie­za­po­mnia­ne­go even­tu. Dla nas to ogrom­na satys­fak­cja, że może­my speł­nić ich cel – opo­wia­da wice­pre­zes MEETING15, Tomasz Majewski.

Platforma wyszła rów­nież naprze­ciw potrze­bom wyda­rzeń, któ­rych orga­ni­za­cja w sie­ci wyda­je się zbyt ryzy­kow­na i nie­bez­piecz­na. MEETING15 stwo­rzył narzę­dzie, któ­re słu­ży do reali­za­cji wal­nych gło­so­wań z wyko­rzy­sta­niem zdal­ne­go dostę­pu uczest­ni­ków dla spół­ek pra­wa han­dlo­we­go, izb gospo­dar­czych, agen­cji, fun­da­cji, spół­dziel­ni i innych pod­mio­tów podej­mu­ją­cych decy­zje z wyko­rzy­sta­niem pro­ce­su tego typu głosowania.

Nieograniczony para­sol inno­wa­cyj­nych narzędzi

Za suk­ce­sem inno­wa­cyj­nej plat­for­my stoi kom­plek­so­wość oraz dosto­so­wa­nie się do nowych ocze­ki­wań zarów­no orga­ni­za­to­rów, jak i odbior­ców wyda­rzeń onli­ne. Możliwości plat­for­my są nie­ogra­ni­czo­ne. Dzięki narzę­dziu ofe­ro­wa­nym przez MEETING15 w jed­nym miej­scu w sie­ci moż­na prze­pro­wa­dzić trans­mi­sję video z kon­fe­ren­cji, wpro­wa­dzić nie­zbęd­ne infor­ma­cje dla uczest­ni­ków, np. agen­dę czy listę pre­le­gen­tów, dodać ban­ne­ry rekla­mo­we spon­so­rów i lin­ki do wybra­nych pro­fi­li z kana­łów Social Media, poka­zu­jąc w lek­ki i atrak­cyj­ny spo­sób wir­tu­al­ną pre­zen­ta­cję rekla­mo­daw­ców, a tak­że sta­no­wić witry­nę do zaku­pu bile­tów na wyda­rze­nie. Wszystko to two­rzy kom­plet­ne inte­rak­tyw­ne roz­wią­za­nie dla e‑konferencji dostęp­ne pod jed­nym lin­kiem na wszyst­kich urzą­dze­niach z dostę­pem do sie­ci. Zespół MEETING15 two­rzy rów­nież wie­le atrak­cyj­nych funk­cji dla uczest­ni­ków. Stale dosto­so­wu­je się do kon­kret­nych potrzeb, wpro­wa­dza­jąc anga­żu­ją­ce dla nich aktyw­no­ści. Do dys­po­zy­cji słu­cha­czy pozo­sta­je m.in. biblio­te­ka gier, wir­tu­al­ne ankie­ty, quizy czy nie­zli­czo­na licz­ba pokoi do vide­oro­zmów 1:1. Jak widać, orga­ni­za­to­rzy mają ogrom­ne pole manew­ru w pla­no­wa­niu wyda­rze­nia onli­ne z MEETING15. Warto pod­kre­ślić, że żad­na inna plat­for­ma w Polsce nie zapew­nia tak inno­wa­cyj­ne­go i kom­plek­so­we­go prze­pro­wa­dze­nia e‑konferencji.

Platforma MEETING15 mimo wdro­że­nia wie­lu tech­no­lo­gicz­nie zaawan­so­wa­nych narzę­dzi nie wyma­ga insta­la­cji żad­nej apli­ka­cji. Dostosowuje wyświe­tla­nie tre­ści do danej prze­glą­dar­ki. Jest to moż­li­we dzię­ki zasto­so­wa­niu tech­no­lo­gii PWA (Progressive Web Apps). Uniwersalność tech­no­lo­gii przy­czy­ni­ła się rów­nież do nie­by­wa­łe­go suk­ce­su platformy.

 

A W SIERPNIU… NA JAGODY! DOBRODZIEJSTWA OWOCÓW JAGODOWYCH

W Polsce owo­ce jago­do­we są bar­dzo popu­lar­ne. Zawierają mnó­stwo wita­min i skład­ni­ków odżyw­czych, a w dodat­ku są prze­pysz­ne. Idealnie spraw­dza­ją się w posta­ci soków oraz prze­two­rów i dże­mów.  Jakie dobro­czyn­ne wła­ści­wo­ści mają owo­ce jago­do­we, któ­re doj­rze­wa­ją w sierpniu?

Świeżymi owo­ca­mi jago­do­wy­mi może­my się cie­szyć w naszym kra­ju w naj­cie­plej­szych mie­sią­cach. Sezon na nie trwa więc w peł­ni! W sierp­niu doj­rze­wa­ją aro­nia i jeży­ny cały czas może­my tak­że kosz­to­wać pysz­nych porze­czek, malin, czy boró­wek ame­ry­kań­skich. Wszystkie te owo­ce mają sze­reg wła­ści­wo­ści zdro­wot­nych, dla­te­go są zali­cza­ne do gro­na pro­duk­tów „Superfood”. Owoce jago­do­we to źró­dło zdro­wia i dobre­go samo­po­czu­cia. Zawierają dużą ilość anty­ok­sy­dan­tów, któ­re ochra­nia­ją nasz orga­nizm przed tzw. wol­ny­mi rod­ni­ka­mi. Idealnie kom­po­nu­ją się w np. die­cie cukrzy­ków, ponie­waż mają bar­dzo korzyst­ny indeks gli­ke­micz­ny oraz popra­wia­ją gospo­dar­kę węglo­wo­da­no­wą orga­ni­zmu. Z racji dużej ilo­ści prze­ciw­u­tle­nia­czy owo­ce jago­do­we mają rów­nież wła­ści­wo­ści prze­ciw­za­pal­ne. Ze wzglę­du na zawar­te w nich kwas ela­go­wy i reswe­ra­trol zmniej­sza­ją ryzy­ko zacho­ro­wa­nia na nie­któ­re rodza­je nowo­two­rów. Owoce jago­do­we poma­ga­ją też w zmniej­sze­niu pozio­mu złe­go cho­le­ste­ro­lu (LDL) we krwi oraz zapo­bie­ga­ją utle­nia­niu cho­le­ste­ro­lu znaj­du­ją­ce­go się w naszym orga­ni­zmie – co z kolei mogło­by się przy­czy­nić do nie­bez­piecz­nych zmian miaż­dży­co­wych.  Co wię­cej, zawie­ra­ją w sobie dużą ilość błon­ni­ka, któ­ry korzyst­nie wpły­wa na układ tra­wien­ny nasze­go orga­ni­zmu. Owoce jago­do­we świet­nie wpły­wa­ją też na pra­cę nasze­go ukła­du ner­wo­we­go, popra­wia­jąc np. komu­ni­ka­cję mię­dzy poszcze­gól­ny­mi obsza­ra­mi mózgu.

Oprócz walo­rów stric­te zdro­wot­nych, regu­lar­ne spo­ży­wa­nie tych owo­ców może popra­wić tak­że nasz wygląd! Poprzez dużą zawar­tość wita­mi­ny C, anty­ok­sy­dan­tów oraz karo­te­no­idów, zapo­bie­ga­ją pro­ce­som sta­rze­nia się skó­ry i popra­wia­ją wygląd naszej skó­ry, poma­ga­ją też w wytwa­rza­niu kolagenu.

Lista dobro­czyn­nych wła­ści­wo­ści owo­ców jago­do­wych zda­je się nie mieć koń­ca. Zdecydowanie naj­lep­szą for­mą przy­swa­ja­nia zawar­tych w nich skład­ni­ków będą świe­żo wyci­ska­ne soki oraz prze­pysz­ne smoothie:

Świeżo wyci­ska­ny sok jest tutaj bez­kon­ku­ren­cyj­ny – komen­tu­je Robert Zimnoch, z Kuvings Polska –  Jak się oka­zu­je, po zje­dze­niu owo­ców do orga­ni­zmu dosta­je się tyl­ko 17% skład­ni­ków odżyw­czych w nich zawar­tych, nato­miast wypi­ja­jąc szklan­kę świe­żo wyci­ska­ne­go soku już w prze­cią­gu 15 min do nasze­go cia­ła prze­do­sta­je się aż 75% skład­ni­ków odżyw­czych zawar­tych w tych owo­cach. Wchłanialność jest więc aż ponad 4 razy więk­sza! Zdecydowanie sta­wiaj­my na soki i smo­othie z owo­ców jago­do­wych. Tego typu owo­ce są jed­nak bar­dzo czę­sto wyko­rzy­sty­wa­ne tak­że do przy­go­to­wa­nia dże­mów i prze­two­rów na jesień. Korzystanie z wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki  da nam zarów­no pysz­ny, jed­no­li­ty, boga­ty w skład­ni­ki odżyw­cze sok lub smo­othie, ale tak­że pro­dukt ubocz­ny w posta­ci pul­py. Może być ona świet­ną pod­sta­wą do robie­nia jesien­nych prze­two­rów i dże­mów. Tego typu owo­co­wa masa jest już pozba­wio­na soku, a więc przy­rzą­dza­jąc weki, nie musi­my zbyt dłu­go jej goto­wać (sma­żyć) wraz z cukrem w celu reduk­cji i odpa­ro­wa­nia przed umiesz­cze­niem w sło­icz­kach.  Poniżej przed­sta­wia­my kil­ka pomy­słów na wyko­rzy­sta­nie owo­ców jago­do­wych w die­cie oraz prze­pi­sy na soki i smo­othie z wyko­rzy­sta­niem tych owoców:

Jagody – zastrzyk witamin

Niekwestionowana kró­lo­wa w rodzi­nie owo­ców jago­do­wych. Posiada wie­le wita­min z gru­py A, B1, B2, E,C, PP. Bogata w kwas folio­wy i błon­nik. W swo­im skła­dzie posia­da rów­nież wie­le mine­ra­łów np. fos­for, cynk wapń, żela­zo, potas.

Przepis na sok z jagód:

- 2 szklan­ki jagód

- 0,5 cytryny

- szklan­ka liści jarmużu

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków

Maliny – na odchudzanie

Malina zawie­ra­ją dużo błon­ni­ka, dzię­ki cze­mu ich regu­lar­ne spo­ży­wa­nie bar­do poma­ga w pro­ce­sach tra­wien­nych. Dodatkowo wita­mi­ny: C,E,B1,B2,B6 oraz są źró­dłem skład­ni­ków mine­ral­nych takich jak: magnez, potas, wapń, żela­zo. Liście malin (o nich tak­że war­to pamię­tać) zawie­ra­ją nato­miast garb­ni­ki, fla­wo­no­idy, fenolokwasy.

Przepis na sok z malin:

- 2 szklan­ki malin

- 1 limonka

- 0,5 szklan­ki mięty

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków

Jeżyny – spo­sób na przeziębienie

Jeżyna boga­ta jest przede wszyst­kim w wita­mi­ny A,C,E,K. Sok z jeżyn ma więc dosko­na­łe wła­ści­wo­ści prze­ciw­za­pal­ne. Dodatkowo zawie­ra wie­le mine­ra­łów np. fos­for, wapń, cynk, potas, żela­zo, magnez.

Przepis na sok z jeżyn:

- 2 szklan­ki jeżyn

- szklan­ka natki pietruszki

- 1 jabłko

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków

Borówka ame­ry­kań­ska –  poma­ga w odchudzaniu

Borówka ame­ry­kań­ska w swo­ich wła­ści­wo­ściach posia­da sze­reg wita­min m.in. A,C,E,K, B6 oraz soli mine­ral­nych i mine­ra­łów: wap­nia, fos­fo­ru, magne­zu, sodu, żela­za, czy sele­nu. Idealna dla osób na die­cie odchu­dza­ją­cej, ze wzglę­du na bar­dzo niską kaloryczność.

Przepis na smo­othie z borów­ki amerykańskiej:

- 2 szklan­ki borów­ki amerykańskiej

- 1 seler naciowy

- 0,5 pomarańcza

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków (pamię­taj­my o uży­ciu sita do smoothie)

Czarna porzecz­ka – bogac­two wita­mi­ny C

Czarna porzecz­ka jest źró­dłem ogrom­nej ilo­ści wita­mi­ny C. Zawiera aż 260% dzien­ne­go zapo­trze­bo­wa­nia na tą wita­mi­nę! Dodatkowo zawie­ra wie­le antyoksydantów.

Przepis na sok z czar­nej porzeczki:

- 2 szklan­ki czar­nej porzeczki

- 1 por

- 1 gruszka

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków

Aronia – spo­sób na wol­ne rodniki

Aronia tak jak pozo­sta­łe owo­ce jest boga­ta w wie­le skład­ni­ków odżyw­czych oraz wita­min m.in.  żela­zo, wapń, miedź, jod, bor, man­gan oraz wita­mi­ny C, B2, B3, B9 oraz E. W aro­nii znaj­du­ją się rów­nież fla­wo­no­idy, ruty­na, anto­cy­ja­ny, kwer­ce­ty­na, leu­ko­cy­ja­ny, kate­chi­ny. Związki te poma­ga­ją zwal­czać wol­ne rodniki.

Przepis na sok z aronii:

- 2 szklan­ki aronii

- 1 seler

- 2 śliwki

Po dokład­nym umy­ciu, skład­ni­ki na prze­mian wkła­da­my do wol­no­obro­to­wej wyci­skar­ki do soków.

 

 

Jak dziś kupuje się luksusowe nieruchomości?

Nieruchomości pre­mium to seg­ment ryn­ku, któ­ry w Polsce roz­wi­ja się dyna­micz­nie. Wraz z nie­ustan­nym boga­ce­niem się Polaków, gru­pa klien­tów zain­te­re­so­wa­nych zaku­pem luk­su­so­wych nie­ru­cho­mo­ści sta­le rośnie. Sytuacja wyda­wa­ła­by się ide­al­na. Problem jed­nak w tym, że popyt prze­wyż­sza podaż, dostęp­ność jako­ścio­wych ofert jest bar­dzo ogra­ni­czo­na, a zde­cy­do­wa­na więk­szość z nich nigdy nie tra­fia do publicz­ne­go obie­gu. Kupującym bar­dzo cięż­ko zna­leźć nie­ru­cho­mość, któ­ra speł­nia­ła­by wyszu­ka­ne ocze­ki­wa­nia. Jak zatem wyglą­da dziś pro­ces poszu­ki­wań i zaku­pu luk­su­so­wych nieruchomości? 

 

 

Luksus dostęp­ny dla wybranych

 

Z per­spek­ty­wy klien­ta, któ­ry chciał­by nabyć uni­kal­ną i luk­su­so­wą nie­ru­cho­mość – samo­dziel­ne poszu­ki­wa­nia są nie­zwy­kle trud­ne, w wie­lu przy­pad­kach prak­tycz­nie ska­za­ne na nie­po­wo­dze­nie. Bardzo trud­no jest zna­leźć eks­klu­zyw­ną i nie­ba­nal­ną ofer­tę na por­ta­lach inter­ne­to­wych. Takie nie­ru­cho­mo­ści po pro­stu tam nigdy nie tra­fia­ją. Luksusowe nie­ru­cho­mo­ści sprze­da­wa­ne są naj­czę­ściej poza ryn­kiem, ofe­ro­wa­ne są eks­klu­zyw­nie przez doświad­czo­nych dorad­ców nie­ru­cho­mo­ści, któ­rzy swo­imi kana­ła­mi ofe­ru­ją je obsłu­gi­wa­nym klientom.

Dlaczego ofert nie­ru­cho­mo­ści pre­mium jest tak mało na ser­wi­sach inter­ne­to­wych? Popularne por­ta­le nie­ru­cho­mo­ścio­we to miej­sca, w któ­rym każ­dy ogła­sza każ­dą nie­ru­cho­mość, od dzia­łek po poko­je na wyna­jem. Nie jest to miej­sce, w któ­rym zamoż­ni klien­ci szu­ka­ją eks­klu­zyw­nych nie­ru­cho­mo­ści. Większość wła­ści­cie­li luk­su­so­wych nie­ru­cho­mo­ści zastrze­ga sobie zakaz publi­ka­cji na por­ta­lach, gdyż obec­ność ich eks­klu­zyw­ne­go apar­ta­men­tu lub rezy­den­cji w takim miej­scu zwy­czaj­nie depre­cjo­nu­je jego wartość.

Jak pod­kre­śla Bartłomiej Annusewicz, Dyrektor Zarządzający agen­cji nie­ru­cho­mo­ści pre­mium Lions Estate – Luksus to coś nie­do­stęp­ne­go dla wszyst­kich – to obiekt pożą­da­nia, trud­ny do zdo­by­cia. Klienci pre­mium szu­ka­ją tego, cze­go nie może mieć nikt inny. To wła­śnie ta uni­kal­ność powo­du­je, że naj­bar­dziej pożą­da­ne są tak zwa­ne ofer­ty „off-market”, a więc takie, któ­re ofe­ro­wa­ne są poza ryn­kiem. Szacujemy, że oko­ło 40% naszych trans­ak­cji doty­czy ofert, któ­re de fac­to nigdy nie poja­wi­ły się ofi­cjal­nie w sprze­da­ży. To jest uni­kal­na kom­pe­ten­cja, któ­ra wyni­ka z pozy­cji ryn­ko­wej, doświad­cze­nia i roz­bu­do­wa­nych sie­ci kon­tak­tów. Niewiele agen­cji nie­ru­cho­mo­ści posia­da takie know how, dla­te­go zna­le­zie­nie odpo­wied­nie­go dorad­cy nie jest łatwe, co tym bar­dziej utrud­nia sytu­ację kupu­ją­cych. Dlatego do Lions Estate klien­ci tra­fia­ją z polecenia. 

House hun­ting – jak się kupu­je nie­ru­cho­mo­ści na ryn­ku premium

Współpraca z indy­wi­du­al­nym dorad­cą to nie tyl­ko eks­klu­zyw­ny dostęp do uni­kal­nych ofert, to rów­nież oszczęd­ność cza­su. Klienci na ryn­ku pre­mium to oso­by bar­dzo zaję­te, któ­re czę­sto pro­wa­dzą wła­sne biz­ne­sy i nie mają zwy­czaj­nie cza­su na samo­dziel­ne poszukiwania.

Znalezienie odpo­wied­niej nie­ru­cho­mo­ści to dzie­siąt­ki godzin poświę­co­nych na prze­glą­da­nie stron wie­lu agen­cji, por­ta­li i licz­ne roz­mo­wy z wie­lo­ma pośred­ni­ka­mi. Nie zawsze pro­wa­dzi to do upra­gnio­ne­go rezul­ta­tu. W związ­ku z tym klien­ci na ryn­ku pre­mium wybie­ra­ją współ­pra­cę z reko­men­do­wa­nym dorad­cą, któ­ry spe­cja­li­zu­je się w poszu­ki­wa­niach luk­su­so­wych nie­ru­cho­mo­ści. Ten trend przy­szedł do nas z Zachodu. Szczególnie za oce­anem popu­lar­na jest usłu­ga poszu­ki­wa­nia domów tzw. house hun­ting. Jak pod­kre­śla Rafał Lewandowski, doświad­czo­ny eks­pert i Partner w Lions Estate –  Ten model pra­cy na ryn­ku pre­mium jest bar­dzo popu­lar­ny. Podobnie, jak powszech­nie korzy­sta­my z zaufa­nych spe­cja­li­stów w innych bran­żach, np. jak leka­rzy, archi­tek­tów, tak samo na ryn­ku luk­su­so­wych nie­ru­cho­mo­ści spraw­dzo­ny dorad­ca pole­ca­ny jest przez kolej­nych klien­tów. Prowadzimy wie­le takich dedy­ko­wa­nych poszu­ki­wań. Dzięki sie­ciom kon­tak­tów i dosko­na­łej zna­jo­mo­ści ryn­ku zapew­nia­my naszym klien­tom dostęp do wszyst­kich aktu­al­nych ofert. Od tych uni­ka­to­wych, dostęp­nych jedy­nie na wyłącz­ność – nie­wi­docz­nych nigdzie indziej – po ofer­ty innych agen­cji. Nasi klien­ci doce­nia­ją nasze indy­wi­du­al­ne podej­ście. Jeśli mają do wybo­ru kon­takt z wie­lo­ma agen­ta­mi, a współ­pra­cę z oso­bi­stym dorad­cą, zde­cy­do­wa­nie wybie­ra­ją tą dru­gą moż­li­wość. Mają wte­dy poczu­cie, że ktoś napraw­dę dba o ich inte­res, jest zaan­ga­żo­wa­ny, przed­sta­wia im róż­ne moż­li­wo­ści. Czują się bez­piecz­nie i komfortowo.

 

Pomoc dedy­ko­wa­ne­go dorad­cy jest nie­oce­nio­na. Klient czu­je się zaopie­ko­wa­ny na każ­dym eta­pie takiej współ­pra­cy. Jednak, jak się oka­zu­je na ryn­ku jest tyl­ko nie­wiel­ka gru­pa agen­tów nie­ru­cho­mo­ści, któ­rzy potra­fią sku­tecz­nie pra­co­wać z klien­tem poszu­ku­ją­cym. Najczęściej agen­ci nie­ru­cho­mo­ści ofe­ru­ją kon­kret­ny pro­dukt i na tym koń­czy się ich ser­wis. Bardzo nie­wie­lu jest takich, któ­rzy potra­fią pro­wa­dzić poszu­ki­wa­nia dla klien­ta, być jego oso­bi­stym dorad­cą i part­ne­rem w poszukiwaniach.

Część naszych klien­tów lubi same­mu coś poprze­glą­dać i wyszu­kać. Natomiast dal­szy kon­takt zosta­wia nam. Klient prze­sy­ła nam kon­kret­ną ofer­tę, któ­rą zna­lazł na wła­sną rękę i pro­si nas aby­śmy ją zwe­ry­fi­ko­wa­li. Wówczas kon­tak­tu­je­my się z innym agen­tem i uma­wia­my takie spo­tka­nie. Dla nasze­go klien­ta to wygo­da i luk­sus, że posia­da dorad­cę, któ­ry jest zaan­ga­żo­wa­ny i dba o jego inte­re­sy –  komen­tu­je Paula Perz Partner Lions Estate.

 

Kreowanie nie­ru­cho­mo­ści na zlecenie

 

Bardzo waż­ną umie­jęt­no­ścią dorad­cy jest wsłu­chi­wa­nie się w potrze­by klien­ta, a nawet wię­cej – wyprze­da­nie jego ocze­ki­wań. To jest war­tość doda­na takie­go ser­wi­su. Dobry agent nie­ru­cho­mo­ści to adwo­kat naszych inte­re­sów. Pracuje z peł­nym zaan­ga­żo­wa­niem, ener­gią, pasją i odda­niem. Uważnie wsłu­chu­je się w potrze­by i ocze­ki­wa­nia klien­ta, któ­rym się opie­ku­je. Jak potwier­dza Maria Góralczyk wie­lo­let­ni dorad­ca i Partner Lions EstateBardzo czę­sto pro­po­nu­je­my klien­to­wi „coś wię­cej”, wyprze­dza­my jego ocze­ki­wa­nia. Po zapo­zna­niu się z jego indy­wi­du­al­ny­mi pre­fe­ren­cja­mi ofe­ru­je­my nie­ru­cho­mo­ści i loka­li­za­cje, o któ­rych sam by nie pomy­ślał. Jest to zaawan­so­wa­ne doradz­two. Mamy bar­dzo boga­te sie­ci kon­tak­tów i dostęp do kil­ku­na­stu tysię­cy wła­ści­cie­li jako­ścio­wych nie­ru­cho­mo­ści w Warszawie. Nawet jeśli dana nie­ru­cho­mość nie jest aktu­al­nie na sprze­daż, pro­wa­dzi­my roz­mo­wy i bar­dzo czę­sto jeste­śmy w sta­nie nakło­nić wła­ści­cie­li do sprze­da­ży. W ten spo­sób kreu­je­my ofer­ty, któ­re wcze­śniej nie były na rynku.