W ALPY NIE TYKO NA NARTY
15 luty, 2024Zima to pora roku, na którą czekają wszyscy narciarze. Często rezerwują wyjazdy z dużym, nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, żeby znaleźć hotel w górach w rozsądnej cenie. Co jednak z tymi, którzy nie potrafią jeździć na nartach, a nauka tego sportu zupełnie ich nie pociąga? Przecież nie każdy musi kochać szusowanie po ośnieżonych szczytach. Okazuje się, że zimą w Alpach można spędzić aktywnie czas, pochłaniając zapierające dech śnieżna widoki i doskonale się przy tym zrelaksować. Jak? Możemy skorzystać z biegówek, specjalnych rowerów elektrycznych przystosowanych do jazdy po śniegu, pójść z przewodnikiem na spacer w rakietach śnieżnych i zobaczyć… kozice górskie, a nawet jeździć skuterem czy ratrakiem. Komu jeszcze mało może dla relaksu wyprowadzić alpakę na spacer – to podobno niezawodny sposób na redukcję stresu i poprawę humoru.
JEŚLI NIE NARTY, TO CO?
W jednym z popularniejszych kurortów narciarskich, włoskim Livigno, przygotowana zaskakująco szeroką ofertę aktywności dla osób, które nie lubią spędzać czasu na stokach. Wzdłuż całej doliny Valtellin, w której usytuowany jest „mały tybet Europy” rozciągają się trasy dla fanów biegówek, rowerów i joggingu. Spragnieni dziewiczych górskich widoków mogą wybrać się na cross country na specjalnych nartach lub spacer w rakietach śnieżnych po jednym z położonych tu parków narodowych. Długość trasy zależy od nas, dlatego może to być aktywność przeznaczona dla osób, które na co dzień nie mają dużo ruchu, ale też dla wytrawnych piechurów. Podczas takiego spaceru oprócz połaci skrzącego się w słońcu śniegu, mamy szanse zobaczyć dzikie zwierzęta, takie jak kozice, jelenie, lisy czy polujące ptaki drapieżne (np. sępa brodatego, którego populacja pojawiła się tu na nowo w latach 90. XX wieku, a ich rozpiętość skrzydeł sięga 3 metrów). Kolejna opcja, żeby nieco się zmęczyć to fat biking, czyli elektryczne rowery o specjalnie grubych oponach, przystosowane do jazdy po śniegu. Ścieżka rowerowa jest dobrze oznaczona i rozciąga się na długość 20 km, a spragnieni mocniejszych wrażeń mogą także pojeździć po leśnych drogach pokrytych śniegiem – wystarczy przełączyć się na tryb sportowy, a rower sam jedzie. Tuż obok przebiega ścieżka, którą można jeździć konno lub przemierzać ją w drewnianych saniach. Widuje się tu także osoby spacerujące z… alpakami. Alpaki zamieszkują lokalne gospodarstwo agroturystyczne – Tesenda, w którym możemy także zjeść posiłek przygotowany z lokalnych produktów. Fani większych prędkości mogą się wybrać na tor bobslejowy lub pojeździć skuterem śnieżnym. Część restauracji znajdujących się w schroniskach proponuje taki środek transportu swoim gościom. Coraz więcej chętnych próbuje także swoich sił w paralotniarstwie, widoki są nieziemskie, ale tu warunki pogodowe muszą być idealne. Jednak dla tych mocno stąpających po ziemi lepszym pomysłem może być przejażdżka ratrakiem o zachodzi słońca. Jak widać, od różnych opcji można dostać zawrotu głowy.
AQUAGRANDA, CZYLI RELAKS PO AKTYWNYM DNIU
Jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc przez turystów w Livigno jest park wodny Aquagranda, gdzie w specjalnej strefie „Slide and fun” znajdują się 3 nowe, superszybkie zjeżdżalnie, każda o długości 100 metrów. Można tu także skorzystać z jacuzzi, saun, w których odbywają się seanse prowadzone przez saunamistrzów, hammamu oraz basenu dla dorosłych z biczami wodnymi. Dla osób zmęczonych po całym dniu na śniegu przygotowano strefę relaksu jedynie dla dorosłych – została ona zaprojektowana przy użyciu drewna, kamienia i szkła, aby nawiązywać do alpejskiej architektury regionu. Można tu poleżeć na prawdziwym sianie czy odpocząć w łóżkach wodnych przy akompaniamencie dźwięków natury. Jeżeli jednak dla kogoś cały dzień aktywności na świeżym powietrzu, to za mało, ma tu do dyspozycji siłownię oraz liczne zajęcia sportowe. Waterpark jest czynny w godzinach 10:00–22:00 i oferuje bilety rodzinne oraz promocje. Ciekawostka: na piętrze można tu zobaczyć kolekcję pochodni olimpijskich zawierającą aż 40 eksponatów, zaczynając od pierwszych nowożytnych Igrzysk w 1896 roku w Atenach.
MUS!, SPOTKANIE Z HISTORIĄ REGIONU
A jeśli ktoś woli nieco spokojniejsze atrakcje i jest zainteresowany historią regionu, powinien udać się do Muzeum Livigno i Trepalle o nazwie MUS!. Dowiemy się tam nieco o warunkach życia, tradycjach i codzienności tego regionu dawniej i dziś. Wiele osób jest zaskoczonych, że kobiety i mężczyźni decydowali się żyć na tak ekstremalnych wysokościach (ponad 1.800 m n.p.m.) już wieki temu. Była to ciężka egzystencja z uwagi na klimat, surowe warunki oraz oddalenie od reszty świata. Najbliższy szpital znajdował się wiele kilometrów dalej, a w zimie drogi były nieprzejezdne, więc śmiertelność, szczególnie wśród dzieci, była dość wysoka. Leki wytwarzano samodzielnie z lokalnych roślin i ziół. Ziemia była nieurodzajna i uprawiano tu głównie rzepę. Dzięki hodowli krów i owiec wytwarzano sery i masło, żeby wymieniać je za inne towary w oddalonych o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kilometrów wioskach. Dopiero w latach 50. powstała droga umożliwiająca połączenie z innym miejscowościami zimą. Dzięki niej Livigno zostało odkryte jako idealna miejscowość do uprawiania sportów zimowych.
JEDZ, KUPUJ I KOCHAJ
Sport sportem, ale Livigno to także zakupy, dobre jedzenie i wino, czyli włoskie „dolce vita”. W centrum miejscowości znajduje się ponad 250 sklepów, a z uwagi na panującą tu strefę wolnocłową ceny w nich są przystępne. Znajdziemy tu nie tylko szeroką ofertę sprzętu sportowego i strojów narciarskich, ale także eleganckie butiki z ubraniami, biżuterią i butami „made in Italy”. W końcu Włochy to światowa stolica mody. Możemy też skosztować lokalnych produktów, specjalnie oznaczonych i dostępnych w sklepikach z lokalną żywnością, np. Bresaoli, czyli suszonego na powietrzu, solonego mięsa wołowego, którego sposób przygotowania sięga średniowiecza. Fani serów powinni z kolei wybrać się do lokalnej „Latterii”, w której ze świeżego krowiego mleka wyrabia się je ręcznie, jak przed wiekami. Można tu także kupić wyjątkowe lody o smaku orzechów laskowych, pistacji, czy klasyczne „fior di latte”. A jak wiadomo włoskie lody nie maja sobie równych. Wiele restauracji serwuje tradycyjne dania (Pizzoccheri czy Canederi) przygotowane głównie w oparciu o produkty z regionu, ale znajdziemy tu także bez problemu burgerownie, restauracje ze stekami czy lokale z kuchnią japońską lub koreańską – dla każdego coś smacznego. Na kolację zdecydowanie warto wybrać się choć raz do jednego ze schronisk górskich, ciężko o bardziej klimatyczne miejsce niż drewniana skrzypiąca chata z widokiem na morze gwiazd i ośnieżone stoki.