Ferie zimowe i karnawał nie takie straszne!

 

Polska ofi­cjal­nie zaczę­ła okres ferii zimo­wych! (Nie)Szczęśliwcami, na któ­rych przy­pa­dło pierw­sze w kolej­no­ści wol­ne, są woje­wódz­twa dol­no­ślą­skie, mazo­wiec­kie, opol­skie i zachod­nio­po­mor­skie. Z każ­dym tygo­dniem jed­nak „ferio­wi­czów” będzie przy­by­wać, ale jak mówią sta­ty­sty­ki, ostat­nie lata wypa­da­ją dosyć bla­do w porów­na­niu do całej minio­nej deka­dy, jeśli cho­dzi o moż­li­wość wyjaz­du wśród Polaków – czy to za gra­ni­cę, czy w obrę­bie kra­ju. Przeważają oczy­wi­ście wzglę­dy finan­so­we. Gdzie zatem i jak będzie­my spę­dzać ferie? A tak­że co naj­bar­dziej mar­twi rodzi­ców w kon­tek­ście dwóch tygo­dni bez szko­ły? Jak się oka­zu­je, jest to przede wszyst­kim pra­ca zdal­na w towa­rzy­stwie znu­dzo­nych dzie­ci! Czy słusznie?

Jestem mamą i wiem dosko­na­le, że ogar­nię­cie dzie­ci i pra­cy w tym samym cza­sie, to nie lada wyzwa­nie. To cięż­ka pra­ca nawet wów­czas, gdy dzie­cia­ki są w przed­szko­lu i szko­le, a co dopie­ro, gdy zaczy­na­ją się świę­ta, waka­cje, czy ferie – mówi Ciocia Tunia, artyst­ka pio­sen­ki dzie­cię­cej i mama dwój­ki brzdą­ców. – Co robię, żeby faj­nie spę­dzić czas z dzieć­mi, a jed­no­cze­śnie odha­czyć wszyst­kie obo­wiąz­ki na liście? Sposobów jest kil­ka. Trzeba będzie jed­nak odro­bi­ny cier­pli­wo­ści i samo­za­par­cia, aby wpro­wa­dzić je w życie.

„Przewietrzyć i zmę­czyć, a samo padnie”

Jakkolwiek może brzmi to w naszych cza­sach nie­zbyt postę­po­wo, to sta­re rady jesz­cze star­szych cio­tek, cza­sa­mi się po pro­stu spraw­dza­ją. Zatem jeśli utknę­li­śmy na ferie zimo­we w domu, a musi­my pra­co­wać i potrze­bu­je­my względ­nej ciszy, to poran­ne „prze­wie­trze­nie dzie­cia­ków” wca­le nie jest takim złym pomy­słem. Oczywiście pogo­da nie zawsze będzie nam sprzy­jać. Im wię­cej jed­nak aktyw­no­ści fizycz­nej na zewnątrz, tym więk­szą ciszę będzie sły­chać w domu, gdy po powro­cie dzie­ciar­nia utnie sobie drzem­kę albo zasią­dzie do oglą­da­nia „Krainy lodu”.

Nie jestem fan­ką zaj­mo­wa­nia dzie­ci tele­fo­nem czy cią­głe­go pusz­cza­nia bajek. Nie ma jed­nak nic złe­go w uro­czy­stym sean­sie fil­mo­wym po powro­cie z sanek. Dzieciaki na pew­no doce­nią zbu­do­wa­nie przed tele­wi­zo­rem bazy zło­żo­nej z koców, podu­szek i sto­licz­ka na cie­płe kakao i prze­ką­ski. Za oknem zimo­wa aura, a w domu cie­pło i przy­tul­ność, któ­rą będą wspo­mi­nać jesz­cze dłu­gie lata jako doro­śli ludzie – mówi Ciocia Tunia i doda­je: – A my mamy dzię­ki temu jakieś dwie godzin­ki spo­ko­ju na ogar­nię­cie naj­waż­niej­szych obowiązków.

Przestań nad­zo­ro­wać, zacznij obserwować

To, co wyma­ga więk­sze­go samo­za­par­cia, i to jesz­cze kie­dy dzie­ci są bar­dzo małe, to nie zawra­ca­nie im gło­wy, kie­dy tego nie potrze­bu­ją. Większość dzie­ci prze­cho­dzi przez etap „ucze­pie­nia się” mamy, przez co bied­na nie jest w sta­nie nawet odbyć wizy­ty w toa­le­cie bez asy­sty dziec­ka. Z jed­nej stro­ny nas to iry­tu­je, a z dru­giej kie­dy dziec­ko w koń­cu zaj­mie się samo wła­sną zaba­wą i igno­ru­je pyta­nia ze stro­ny doro­słych, zaczy­na­my się dener­wo­wać i pró­bu­je­my na siłę do zaba­wy dołą­czyć lub podej­mu­je­my pró­by jej ani­mo­wa­nia. Po co? Przecież sami nie lubi­my, kie­dy ktoś prze­ry­wa nam wcią­ga­ją­cą nas czyn­ność. Dzieci też tego nie lubią, a samo­dziel­na eks­plo­ra­cja jest dla nich bar­dzo waż­na. Nauczmy się zatem, już od ich naj­wcze­śniej­szych lat, być towa­rzy­sza­mi i obser­wa­to­ra­mi, a nasze dzie­ci dora­sta­jąc, będą dzię­ki temu dużo bar­dziej samo­dziel­ne w wyszu­ki­wa­niu sobie zajęć.

Zajęło mi kil­ka lat macie­rzyń­stwa, aby zro­zu­mieć, że moje dzie­ci nie potrze­bu­ją ze mną sta­łe­go kon­tak­tu wzro­ko­we­go i wer­bal­ne­go. Nie musi­my spę­dzać razem każ­dej minu­ty. Zwykle, kie­dy jestem im potrzeb­na w zaba­wie, same się o to upo­mi­na­ją – mówi Ciocia Tunia. – Dodatkowo regu­lar­nie wygo­spo­da­ro­wu­ję czas na wspól­ne kre­atyw­ne zaba­wy. Ale uwa­ga! Tutaj rów­nież jestem jedy­nie jed­nym z uczest­ni­ków tych zabaw. Nie narzu­cam, nie pouczam. Proponuję i pozwa­lam dzie­ciom, aby same znaj­do­wa­ły roz­wią­za­nia i eks­plo­ro­wa­ły swo­je moż­li­wo­ści. Efekty bywa­ją napraw­dę zaska­ku­ją­ce! Mało kto zda­je sobie spra­wę, jak dale­ko się­ga­ją dzie­cię­ca kre­atyw­ność i wyobraźnia.

Ja pra­cu­ję, a one bawią się obok

To jest ta część, któ­ra będzie wyma­ga­ła od cie­bie zaan­ga­żo­wa­nia, zwłasz­cza na począt­ku, nie tyl­ko aktyw­ne­go, ale i w pro­ces odpusz­cza­nia. Wprawdzie pozwo­li ci nie­mal­że bez prze­szkód pra­co­wać, ale i od cza­su do cza­su będziesz musiał/a ode­rwać oczy od moni­to­ra. Istnieje sze­reg zabaw i zajęć, któ­re możesz zapro­po­no­wać swo­im dzie­ciom, będą­cych w sta­nie zająć je na dłu­gie godzi­ny. Od cie­bie wyma­gać będą nato­miast jedy­nie zer­k­nię­cia kil­ku­krot­nie, co dzie­je się w dru­gim poko­ju lub na pod­ło­dze obok.

Jedną z moż­li­wo­ści jest wyko­rzy­sta­nie goto­wych kli­pów z muzy­ką dla dzie­ci, łączą­cych taniec ze śpie­wa­niem i nauką pro­ste­go ukła­du, z któ­rym pora­dzi sobie każ­de dziec­ko. Mogą być to na przy­kład utwo­ry Cioci Tuni, przy któ­rych bawią się dosko­na­le nawet moje wła­sne dzie­ci – mówi artyst­ka. – Kolejnym pomy­słem może być two­rze­nie ozdób i deko­ra­cji kar­na­wa­ło­wych. I tutaj już będzie­cie musie­li „odpu­ścić”, bo dla świę­te­go spo­ko­ju będzie trze­ba pogo­dzić się z bała­ga­nem i praw­do­po­dob­nie rów­nież z wąt­pli­wą war­to­ścią este­tycz­ną takich deko­ra­cji. Nie nam jed­nak mają się one podo­bać. Nie wyma­ga­my prze­cież od ucznia pierw­szej kla­sy, aby pisał wypra­co­wa­nia na pozio­mie liceum, prawda?

Kolejnym spo­so­bem na zaję­cie cza­su dzie­ciom, jest skon­stru­owa­nie „tym­cza­so­wych zaba­wek” – nie trze­ba wca­le wyda­wać na nie pie­nię­dzy, zwłasz­cza z myślą, że nigdy nie wia­do­mo, kie­dy naszym dzie­ciom coś się znu­dzi, a zwy­kle nastę­pu­je to raczej szyb­ko – doda­je Ciocia Tunia. – Bardzo faj­ną opcją jest domo­wa wer­sja Cymbergaja, do któ­rej wyko­na­nia wystar­czy kil­ka mate­ria­łów, któ­re zwy­kle mamy w domu, czy też wyko­rzy­sta­nie chu­s­ty ani­ma­cyj­nej Klanzy, któ­rą rów­nież moż­na zro­bić samo­dziel­nie w domu z koca, prze­ście­ra­dła czy obru­sa. Dla doro­słych może brzmieć to nie­zbyt atrak­cyj­nie, ale dzie­ci potra­fią bawić się tak godzinami.

A jeśli cho­dzi o zaba­wy spokojniejsze…

Zaproponujmy coś, co zaj­mie dzie­ci na dłu­żej i pozwo­li póź­niej na wspól­ną zaba­wę rodzin­ną. Ciekawym pomy­słem będzie zapro­jek­to­wa­nie stro­jów dla dzie­ci i dla rodzi­ców. Następnie rysun­ki stwo­rzo­ne przez dzie­ci będzie moż­na wyko­rzy­stać jako punkt wyj­ścia do kolej­nych aktyw­no­ści… – mówi Ciocia Tunia.

Kreatywnie i wesoło

Gdy już uda nam się ode­rwać od pra­cy i chce­my spę­dzić czas z dzieć­mi kre­atyw­nie, pro­po­nu­je­my przede wszyst­kim wyko­rzy­stać to, co mamy w domu, aby stwo­rzyć coś cał­kiem nowe­go i pomóc naj­młod­szym w roz­wi­ja­niu umie­jęt­no­ści manu­al­nych oraz wyobraźni…

Jedną z moich ulu­bio­nych aktyw­no­ści rodzin­nych na gra­ni­cy cza­su ferii zimo­wych i kar­na­wa­łu, jest wspól­ne two­rze­nie kostiu­mów. A do ich wyko­na­nia wyko­rzy­stać moż­na napraw­dę wszyst­ko – mówi Ciocia Tunia. – My zwy­kle szu­ka­my w sza­fie sta­rych i nie­po­trzeb­nych już mate­ria­łów, wycią­ga­my z sza­fek kuchen­nych folię alu­mi­nio­wą, toreb­ki, papier, spi­na­cze, gum­ki recep­tur­ki i wie­le innych dro­bia­zgów, i zaczy­na­my two­rzyć stro­je kar­na­wa­ło­we. Jest przy tym oczy­wi­ście mnó­stwo zaba­wy i mnó­stwo bała­ga­nu. W całym pro­ce­sie moż­na rów­nież wyko­rzy­stać stwo­rzo­ne już wcze­śniej przez dzie­ci pro­jek­ty. Próba odtwo­rze­nia w świe­cie rze­czy­wi­stym ich pomy­słów jeden do jed­ne­go może być praw­dzi­wym wyzwa­niem i świet­ną zaba­wą na co naj­mniej kil­ka­dzie­siąt minut. Potem pozo­sta­je nam już tyl­ko wspól­ny taniec pod­czas domo­wej zaba­wy karnawałowej.

Dla odważ­nych pole­ca­my rów­nież zachę­ce­nie dzie­ci, aby zapro­si­ły kole­gów i kole­żan­ki do wspól­nej zaba­wy: pro­jek­to­wa­nia i wyko­na­nia stro­jów oraz „domów­ki kar­na­wa­ło­wej” dla najmłodszych.

Do przy­go­to­wań takiej zaba­wy – np. do wspól­ne­go goto­wa­nia, szy­ko­wa­nia kana­pek i prze­ką­sek – rów­nież war­to dzie­ci zaan­ga­żo­wać. Niech czu­ją, że to ich wła­sna zaba­wa i przed­się­wzię­cie! – doda­je na koniec Ciocia Tunia, artyst­ka pio­sen­ki dziecięcej.

Marta Świątek-Stanienda czy­li Ciocia Tunia – uwiel­bia dzie­ci i to dla nich two­rzy i dzia­ła. Z wykształ­ce­nia muzycz­ka, woka­list­ka i aktor­ka scen muzycz­nych, pry­wat­nie przede wszyst­kim szczę­śli­wa mama dwój­ki brzdą­ców. Od naj­młod­szych lat zwią­za­na z trze­ma pasja­mi swo­je­go życia: muzy­ką, śpie­wem i tań­cem, któ­re uda­ło jej się połą­czyć, wystę­pu­jąc w spek­ta­klach na sce­nach teatrów muzycz­nych w całej Polsce.

Jedną z naj­waż­niej­szych jej ini­cja­tyw jest pro­jekt muzycz­ny „Ciocia Tunia” z reper­tu­arem skie­ro­wa­nym do naj­młod­szej publicz­no­ści. Jest rów­nież wykwa­li­fi­ko­wa­ną ani­ma­tor­ką cza­su wol­ne­go oraz instruk­tor­ką zum­by. Szerokie zain­te­re­so­wa­nia oraz sze­reg róż­no­rod­nych umie­jęt­no­ści pozwo­li­ły jej na stwo­rze­nie wyjąt­ko­we­go autor­skie­go sty­lu i pro­gra­mu, dzię­ki któ­rym potra­fi zak­ty­wi­zo­wać do nauki i zaba­wy abso­lut­nie każ­de­go małe­go nicponia.