Zabawy językowe w twórczości kabaretowej

Komizm języ­ko­wy jest jed­nym z naj­star­szych źró­deł humo­ru w twór­czo­ści kome­dio­wej. Jako że język jest pod­sta­wo­wym i naj­waż­niej­szym wyra­zem naszej eks­pre­sji, może sta­no­wić inspi­ra­cję oraz być głów­nym przed­mio­tem zaba­wy i zain­te­re­so­wa­nia. Współcześnie, humor jest bar­dzo otwar­ty na róż­ne zasto­so­wa­nia zabaw języ­ko­wych, któ­re mają na celu roz­ba­wić publi­kę. W świe­cie, w któ­rym wie­le osób zna wię­cej niż jeden język, eks­pe­ry­men­to­wa­nie z języ­kiem two­rzy uni­wer­sal­ny i nowy spo­sób komu­ni­ka­cji, a zain­te­re­so­wa­nie sku­pia się wokół języ­ka jako narzę­dzia do zabawy.

Czy eks­pe­ry­men­to­wa­nie z języ­kiem fak­tycz­nie może być sku­tecz­ną meto­dą na wywo­ła­nie śmie­chu? Jeśli tak, to jak naj­le­piej uży­wać języ­ka, aby roz­śmie­szać publi­kę i two­rzyć za jego pomo­cą nowe funk­cje komu­ni­ka­cyj­ne? Zapytaliśmy o to Wojtka Gawendę, arty­stę kaba­re­to­we­go, dla któ­re­go wyko­rzy­sty­wa­nie języ­ka w celach humo­ry­stycz­nych nie ma żad­nych tajemnic.

Każdy czło­wiek zaj­mu­ją­cy się sze­ro­ko poję­tym humo­rem musi odnieść się do kwe­stii języ­ko­wych, zwłasz­cza arty­sta kaba­re­to­wy bo zaba­wa języ­kiem, języ­ko­wy­mi sko­ja­rze­nia­mi   jest nie­zbęd­nym ele­men­tem  kaba­re­to­wej twór­czo­ści. Zwłaszcza widocz­ne jest to  w pol­skim kaba­re­cie, któ­ry od swo­je­go powsta­nia  ponad 100 lat jest kaba­re­tem lite­rac­kim i  opie­ra się na języ­ku i zaba­wie językowej.

Polski język daje wie­le moż­li­wo­ści two­rze­nia zabaw języ­ko­wych, a coraz lep­sza zna­jo­mość języ­ków obcych pol­skie­go odbior­cy, stwa­rza świet­ne warun­ki  do takiej zaba­wy zwią­za­nej ze sko­ja­rze­nia­mi z inny­mi języ­ka­mi. Ze wzglę­du na nasze poło­że­nie geo­gra­ficz­ne, naj­czę­ściej będą to języ­ki rosyj­ski, nie­miec­ki czy cze­ski, jed­nak obec­nie naj­po­pu­lar­niej­szym języ­kiem jest oczy­wi­ście angiel­ski. W przy­pad­ku nasze­go kaba­re­tu Pod Bańką, któ­ry dzia­ła głów­nie w Kanadzie, kon­cen­tru­je­my się wła­śnie na języ­ku angiel­skim, ponie­waż dla więk­szo­ści ludzi tam jest to dru­gi język, a nawet dla nie­któ­rych pierw­szy. – mówi Wojtek Gawenda.

Zabawa języ­ko­wa w praktyce 

Dzięki podo­bień­stwom fone­tycz­nym i zręcz­ne­mu wyko­rzy­sta­niu róż­nic kul­tu­ro­wych moż­na stwo­rzyć mnó­stwo zabaw­nych sytu­acji i puent. Wymaga to jed­nak nie tyl­ko zna­jo­mo­ści języ­ka, ale też zro­zu­mie­nia kon­tek­stu i umie­jęt­no­ści spraw­ne­go ope­ro­wa­nia nim w cza­sie rze­czy­wi­stym. Dlatego też eks­pe­ry­men­to­wa­nie z języ­kiem jako narzę­dziem humo­ry­stycz­nym wyma­ga wie­lu lat prak­ty­ki i cią­głe­go dosko­na­le­nia swo­ich umiejętności.

W języ­ku angiel­skim wystę­pu­je wie­le słów i zwro­tów fone­tycz­nie podob­nych do pol­skich, ale o zupeł­nie innym zna­cze­niu. Przykładem może być sło­wo „Hel”, któ­re w języ­ku pol­skim ozna­cza pięk­ny pół­wy­sep, nato­miast w języ­ku angiel­skim ozna­cza dosłow­nie „pie­kło”. Takie pro­ste sko­ja­rze­nie otwie­ra moż­li­wo­ści koja­rze­nia np. waka­cji na pół­wy­spie z waka­cja­mi w pie­kle. Innym przy­kła­dem jest sło­wo „move out”, któ­re w języ­ku angiel­skim ozna­cza „ruszaj” lub „odejdź”. Natomiast w języ­ku pol­skim wyraz ten koja­rzy się z roz­ka­zem mówie­nia. Dlatego, gdy ktoś jest pro­szo­ny po angiel­sku o prze­su­nię­cie się, może w odpo­wie­dzi zacząć mówić po pol­sku, co może sta­no­wić kolej­ny żart. Słówko „order” nato­miast ozna­cza roz­kaz w języ­ku angiel­skim, a w pol­skim jest koja­rzo­ne z meda­lem. Podobnie jest ze sło­wem „websi­te”, któ­re ozna­cza stro­nę inter­ne­to­wą. Przy odpo­wied­niej into­na­cji usły­szy­my jed­nak dosłow­nie „łeb”, co sta­no­wi kolej­ne pole do popi­su, dla humo­ry­stów. – doda­je Wojtek Gawenda

Odbiór żar­tów językowych

Trzeba pamię­tać, sto­su­jąc róż­ne­go rodza­ju zaba­wy języ­ko­we, że waż­ne jest, aby żart i samo sko­ja­rze­nie było łatwo zro­zu­mia­łe dla odbior­cy. Główną sztu­ką w przy­pad­ku humo­ru jest balan­so­wa­nie pomię­dzy dosłow­no­ścią a nie­do­po­wie­dze­nia­mi, a żar­ty języ­ko­we, ze wzglę­du na swo­ją czy­sto humo­ry­stycz­ną funk­cję, w więk­szo­ści przy­pad­ków będą dobrze odbierane.

Podobnie jak w przy­pad­ku każ­de­go dow­ci­pu, sam żart musi opie­rać się na wspól­nej zależ­no­ści mię­dzy arty­stą a publicz­no­ścią. Każdy skecz musi być osa­dzo­ny w jakiejś rze­czy­wi­sto­ści, nale­ży zadbać o to, aby publicz­ność mogła z łatwo­ścią wchło­nąć żart i nie mia­ła pro­ble­mów ze zro­zu­mie­niem go. Trudno ocze­ki­wać, że pol­ski widz będzie w sta­nie zro­zu­mieć każ­dy żart w ske­czu, któ­ry opie­ra się na sytu­acji poli­tycz­nej we Francji. Chociaż żar­ty w naszym kaba­re­cie nie opie­ra­ją się głów­nie na żar­tach języ­ko­wych, to mamy kil­ka ske­czy, w któ­rych takie żar­ty odgry­wa­ją nie­ma­łą rolę, a myślę, że mogę śmia­ło stwier­dzić, że są one bar­dzo dobrze odbie­ra­ne. Na przy­kład mamy taki skecz, gdzie król Jagiełło i ksią­żę Witold roz­ma­wia­ją z Krzyżakiem, któ­ry przy­niósł mie­cze przed bitwa pod Grunwaldem. W tym ske­czu swo­bod­nie bawi­my się języ­kiem nie­miec­kim. Mamy też skecz zaty­tu­ło­wa­ny „Tłumacz”, w któ­rym na spo­tka­niu dla pew­nej kor­po­ra­cji pre­le­gent mówi po angiel­sku. Na spo­tka­niu jest trans­la­tor, któ­ry oczy­wi­ście tłu­ma­czy sło­wa pre­le­gen­ta w zupeł­nie prze­ciw­ny spo­sób, a dodat­ko­wo jest tłu­macz migo­wy, któ­ry pró­bu­je jed­no­cze­śnie prze­tłu­ma­czyć sło­wa dwóch panów pseu­do migo­wy­mi sło­wa­mi. To jeden z naszych naj­bar­dziej lubia­nych i roz­po­zna­wal­nych ske­czy a efekt potrój­ne­go tłu­ma­cze­nia jest napraw­dę komicz­ny. Nie ina­czej jest w ske­czu „Generałowie” , w któ­rym pre­zen­tu­je­my roz­mo­wę pol­skie­go gene­ra­ła z ame­ry­kań­skim kole­gą pod­czas woj­ny w Iraku. Wszystkie ske­cze są dostęp­ne na YOU Tube i tam moż­na je zoba­czyć. Polacy to bar­dzo wdzięcz­na i świa­do­ma publicz­ność, któ­ra świet­nie łapie te wszyst­kie niu­an­se języ­ko­we, dostrze­ga­jąc, jak bawi­my się języ­kiem. Dlatego sto­so­wa­nie takich żar­tów teraz to czy­sta przy­jem­ność. – opo­wia­da Wojtek Gawenda.