NARTY WIOSNĄ O POŁOWĘ TAŃSZE. GDZIE WARTO JECHAĆ?

Wyjazdy na nar­ty dro­że­ją z roku na rok i eks­per­ci alar­mu­ją, że nar­ciar­stwo powo­li sta­je się spor­tem eli­tar­nym, bo finan­so­wy próg wej­ścia jest coraz wyż­szy, zwłasz­cza w sezo­nie ferii zimo­wych. Jak poje­chać na nar­ty i nie zban­kru­to­wać? Dla osób, któ­re nie posia­da­ją dzie­ci w wie­ku szkol­nym ide­al­nym ter­mi­nem na wyjazd jest wio­sna. Ceny hote­li w górach są wte­dy dużo niż­sze, sto­ki mniej zatło­czo­ne, a tem­pe­ra­tu­ry przy­jem­ne. Co wię­cej, wie­le ośrod­ków nar­ciar­skich ofe­ru­je w tym okre­sie dar­mo­we ski pas­sy, aby zachę­cić tury­stów do sko­rzy­sta­nia z ostat­niej w sezo­nie moż­li­wo­ści szu­so­wa­nia po śnież­nych sto­kach. Jednak patrząc na pogo­dę za oknem i nagra­nia z pol­skich gór, widzi­my, że mar­cu i kwiet­niu lepiej wybrać desty­na­cje w Dolomitach lub Alpach. We wło­skim Livigno, uwiel­bia­nym przez Polaków, przez ostat­nie dni przy­był 1 metr śnie­gu w związ­ku z obfi­ty­mi opa­da­mi. To zde­cy­do­wa­nie lep­szy wybór niż Zakopane, w któ­rym czuć już… wiosnę.

„W mar­cu jak w garn­cu”, a „kwie­cień, ple­cień, bo prze­pla­ta tro­chę zimy, tro­chę lata” – pol­skie przy­sło­wia mówią o tym, że marzec i kwie­cień to w Polsce okres przed­wio­śnia, ozna­cza­ją­cy koniec zimy. Nawet w górach pogo­da jest nie­pew­na, a zamiast śnie­gu wybie­ra­jąc się na nar­ty może­my zastać poła­cie błot­ni­stych łąk. Lepiej zatem wybrać do miej­sco­wo­ści nar­ciar­skich poło­żo­nych wyso­ko w Dolomitach lub Alpach. Włoskie Livigno jest zlo­ka­li­zo­wa­ne na pozio­mie prze­szło 1800 m n.p.m., dzię­ki cze­mu sezon tam trwa aż do począt­ku maja. Co wię­cej w kwiet­niu wszy­scy mogą mieć dar­mo­we ski passy.

- W grud­niu i stycz­niu Livigno odwie­dzi­ło 86 000 Polaków. Teraz cze­ka­my na kolej­nych tury­stów z Polski, bo do Livigno znów zawi­ta­ła zima. Od paź­dzier­ni­ka do teraz zaob­ser­wo­wa­li­śmy aż 43 inten­syw­ne opa­dy śnie­gu. W doli­nie Valtelline spa­dło łącz­nie 587,7 cm śnie­gu. Obecnie mamy 160 cm bia­łe­go puchu, co daje wynik wyż­szy niż śred­nia histo­rycz­na z tego okre­su, któ­ra wyno­si 156 cm. Warunki do jaz­dy są ide­al­ne, a śnie­gu star­czy nam do zamknię­cia sezo­nu w maju – opo­wia­da Letizia Ortalli z biu­ra tury­sty­ki Livigno. I doda­je: Jazda w tym okre­sie jest wyjąt­ko­wo relak­su­ją­ca, na pew­no oso­by kocha­ją­ce nar­ty będą zachwy­co­ne. Nie ma tłu­mów i jest dużo bar­dziej leni­wie, ale mia­stecz­ko tęt­ni życiem i jest to ide­al­ny czas na apres ski.

DARMOWE SKI PASSY DLA WSZYSTKICH

Od 13 kwiet­nia do 1 maja 2024 r. w Livigno obo­wią­zu­ją dar­mo­we ski pas­sy. Aby je otrzy­mać nale­ży doko­nać rezer­wa­cji noc­le­gu za pośred­nic­twem stro­ny inter­ne­to­wej Livigno – ZIMOWY RAJ W ALPACH!. Darmowe kar­ne­ty na wszyst­kie wycią­gi otrzy­ma każ­dy, kto zosta­nie na mini­mum 4 noce w hote­lu lub na 7 nocy w apar­ta­men­cie. Promocja obo­wią­zu­je przez cały okres poby­tu dla wszyst­kich gości tego alpej­skie­go resortu.

CENY POZA SEZONEM

Ceny noc­le­gu poza sezo­nem tak­że spa­da­ją, czę­sto nawet o poło­wę. W kwiet­niu we wło­skim kuror­cie Livignio za sie­dem nocy w apar­ta­men­cie dwu­oso­bo­wym lub stu­dio z kuch­nią wystar­czy zapła­cić 2.400 zł. Natomiast tygo­dnio­wy pobyt ze śnia­da­niem i obia­do­ko­la­cją w eks­klu­zyw­nym hote­lu czte­ro­gwiazd­ko­wym to już koszt oko­ło 8.400 zł za parę. W tej cenie dosta­je­my we wło­skim Małym Tybecie gwa­ran­cję pogo­dy, 74 tra­sy nar­ciar­skie o łącz­nej dłu­go­ści 115 km, 32 wycią­gi, w tym 6 gon­dol, 9 szkó­łek nar­ciar­skich i 150 instruk­to­rów. Dla naj­młod­szych gości znaj­du­je się tu cen­trum roz­ryw­ki – Park Lupigno, gdzie moż­na zosta­wić dzie­ci pod opie­ką ani­ma­to­rów oraz park wod­ny Aquagranda ze stre­fa­mi dedy­ko­wa­ny­mi rodzi­nom, super­szyb­ki­mi zjeż­dżal­nia­mi i opcją nur­ko­wa­nia VR.

Do Livigno moż­na dostać się autem, jed­nak ist­nie­je też opcja prze­lo­tu, ponie­waż do Mediolanu z kil­ku miast Polski lata­ją tanie linie lot­ni­cze. Bilety w dwie stro­ny moż­na kupić już od 220 PLN. Z lot­nisk w Mediolanie do Livigno dojeż­dża LIVIGNO EXPRESS – koszt prze­jaz­du w dwie stro­ny to mini­mum 116 Euro od oso­by. Jeżeli jest się gru­pą bar­dziej opła­cal­ne może oka­zać się wyna­ję­cie wspól­ne­go busa. Przy 6 oso­bach będzie to koszt 440 Euro, a przy ośmiu 480 Euro.

Strona Livigno w języ­ku pol­skim znaj­du­je się pod lin­kiem: Livigno – ZIMOWY RAJ W ALPACH!

WŁOSKIE SPECJAŁY NA SŁODKO: LODY-TIRAMISU-PRALINY KRÓLUJĄ W MARCU

WŁOSKIE SPECJAŁY NA SŁODKO: LODY-TIRAMISU-PRALINY KRÓLUJĄ W MARCU 

Włoska kuch­nia pod­bi­ła świat. Obok piz­zy i pasty pra­wie pod każ­dą sze­ro­ko­ścią geo­gra­ficz­ną znaj­dzie­my wło­ską kawę i pocho­dzą­ce z Półwyspu Apenińskiego dese­ry. Chyba niko­mu nie trze­ba przed­sta­wiać Tiramisu, jed­ne­go z fla­go­wych dese­rów kra­ju Dantego i Petrarci. Kolejny feno­men, to wło­skie lody, któ­re nie mają sobie rów­nych. Nieco mniej zna­ne, ale tak­że popu­lar­ne we Włoszech są cze­ko­la­do­we pra­li­ny i puszy­ste ser­ni­ki. Włosi kocha­ją słod­ko­ści, z powo­dze­niem i pasją pro­du­ku­ją je od wie­ków. Nic zatem dziw­ne­go, że moż­na je zjeść w wie­lu miej­scach w Polsce. Co jed­nak wyróż­nia te wybit­ne dese­ry od zale­d­wie przeciętnych?

- Przede wszyst­kim odpo­wied­nie pro­por­cje i skład­ni­ki naj­wyż­szej jako­ści – mówi Adam Gontarz, szef kuch­ni war­szaw­skiej restau­ra­cji Quattro Formaggi. - W wypad­ku Tiramisu uży­wam domo­wych lodów o sma­ku kawy oraz spro­wa­dza­ne­go z Włoch mascar­po­ne. Sekretem tego dese­ru jest ide­al­nie puszy­sty i nie nazbyt słod­ki krem, dla­te­go waż­ne jest, aby dobrać odpo­wied­nią ilość żół­tek. Serek nie może być nazbyt luź­ny i wod­ni­sty. Smak kawy powi­nien być wyczu­wal­ny, ale nie domi­nu­ją­cy – tłu­ma­czy Gontarz.

TIRAMISU, CZYLI WYJĄTKOWY WŁOSKI DESER

Tiramisu, któ­re­go nazwa ozna­cza „pociesz mnie”, to naj­słyn­niej­szy wło­ski deser, dla­te­go 21 mar­ca, czy­li w pierw­szy dzień wio­sny, obcho­dzi­my Międzynarodowy Dzień Tiramisu. Chociaż o współ­cze­snym tira­mi­su moż­na mówić dopie­ro od dru­giej poło­wy XX wie­ku, to jego począt­ki praw­do­po­dob­nie się­ga­ją wie­ku XV. Jedna z hipo­tez gło­si, że ówcze­sny wład­ca z rodu Medyceuszy, Kosma, sły­ną­cy z upodo­ba­nia do słod­ko­ści, zjadł ten deser pod­czas jed­nej ze swo­ich podró­ży. Przygotowali go lokal­ni cukier­ni­cy i nazwa­li „zup­pa del duca”, bo skła­dał się on z kawał­ków bisz­kop­tów zanu­rzo­nych w likie­rze. Do dziś wie­le wło­skich regio­nów twier­dzi, że to wła­śnie u nich naro­dził się ten iko­nicz­ny deser. Chociaż dokład­ne pocho­dze­nie jest przed­mio­tem deba­ty, powszech­nie przyj­mu­je się, że tira­mi­su, takie jakie zna­my, zosta­ło stwo­rzo­ne w regio­nie Veneto we Włoszech w latach 60-tych. W latach 80-tych sta­ło się sta­łym punk­tem w menu wło­skich restau­ra­cji na całym świe­cie, sym­bo­li­zu­jąc wło­ską fine­zję kuli­nar­ną. Jego urok tkwi w pro­sto­cie, dosko­na­ło­ści skład­ni­ków i kom­for­to­wym, a jed­no­cze­śnie wyra­fi­no­wa­nym pro­fi­lu smakowym.

Gdy tira­mi­su sta­ło się zja­wi­skiem glo­bal­nym, sze­fo­wie kuch­ni i kucha­rze domo­wi zaczę­li eks­pe­ry­men­to­wać z ory­gi­nal­nym prze­pi­sem, co dopro­wa­dzi­ło do powsta­nia mnó­stwa warian­tów. Od włą­cze­nia uni­kal­nych sma­ków, takich jak mat­cha, dynia, a nawet piwo, po waria­cje dosto­so­wa­ne do die­ty bez­glu­te­no­wej lub wegań­skiej. Tiramisu wyka­za­ło nie­zwy­kłą wszechstronność.

Dzisiaj tira­mi­su nadal ewo­lu­uje, z sze­fa­mi kuch­ni na całym świe­cie włą­cza­ją­cy­mi nowo­cze­sne tech­ni­ki kuli­nar­ne i tren­dy do tego tra­dy­cyj­ne­go dese­ru. W Quattro Formaggi wło­skiej restau­ra­cji przy ul. Chmielnej 71 ser­wu­je się tzw. dekon­stru­owa­ne tira­mi­su, gdzie kom­po­nen­ty poda­wa­ne są osob­no, pozwa­la­jąc gościom doświad­czyć sma­ków w inny spo­sób. Taki styl stał się popu­lar­ny w restau­ra­cjach wyso­kiej kla­sy. Gastronomia mole­ku­lar­na rów­nież wyko­rzy­stu­je recep­tu­rę na tira­mi­su, two­rząc kawior espres­so czy pian­kę z mascar­po­ne, aby zasko­czyć i zachwy­cić gości.

Tradycyjna wer­sja Tiramisu, roz­po­wszech­nio­na przez żoł­nie­rzy w trak­cie II woj­ny świa­to­wej, skła­da się z war­stwy deli­kat­ne­go bisz­kop­tu nasą­czo­ne­go bar­dzo moc­nym espres­so, na któ­ry nakła­da się war­stwę kre­mu ubi­te­go z ser­ka Mascarpone, żół­tek, jaj i cukru. Całość posy­pu­je się gru­bą war­stwą zmie­lo­nych płat­ków gorz­kiej cze­ko­la­dy. W Polsce popu­lar­ne są prze­pi­sy, w któ­rych uży­wa się Amaretto, jed­nak ory­gi­nal­nie we Włoszech nasą­cza się ten deser słod­kim, bia­łym winem Marsala.

 GELATO, CZYLI WŁOSKIE LODY

Fior di Latte (dosłow­nie „kwiat mle­ka”), Pistaccio (pista­cja), Nocciola (orzech lasko­wy) Fragola (tru­skaw­ka) czy Frutti di Bosco (owo­ce lasu) – to jed­ne z popu­lar­niej­szych sma­ków wło­skich lodów. Będąc we Włoszech na każ­dym kro­ku napo­ty­ka­my tzw. „gela­te­rie” (czyt. dże­la­te­rie), czy­li lodziar­nie. To co zaska­ku­je, to fakt, że są one czyn­ne do pół­no­cy o każ­dej porze roku oraz… smak lodów, któ­ry nie ma sobie rów­nych. - Włosi bar­dzo poważ­nie trak­tu­ją temat lodów – nie­jed­no­krot­nie potra­fią toczyć dłu­gie spo­ry o naj­lep­szy lokal z loda­mi w mie­ście. W tej chwi­li praw­dzi­we wło­skie lody moż­na zna­leźć też w Polsce, ser­wu­ją je m.in. dobrej jako­ści wło­skie restau­ra­cje. Boom na wyso­kiej jako­ści lody trwa w naszym kra­ju już od kil­ku lat, 24 mar­ca obcho­dzi­my nawet Europejski Dzień Lodów Rzemieślniczych. Polacy potra­fią roz­róż­nić napraw­dę dobre lody od tych niskich lotów, dla­te­go loka­le z wło­ską kuch­nią powin­ny zadbać o to, aby ser­wo­wać lody repre­zen­tu­ją­ce naj­wyż­szy poziom – mówi szef kuch­ni sto­łecz­nej Quattro Formaggi.

A czym wyróż­nia­ją się wło­skie lody? Są bar­dziej gęste, cięż­sze i kre­mo­we, ponie­waż jest w nich mniej powie­trza. Zawierają za to wię­cej mle­ka niż te kla­sycz­ne i two­rzo­ne są na bazie natu­ral­nych składników.

Za ich twór­cę uwa­ża się pocho­dzą­ce­go z Florencji arty­stę i archi­tek­ta Bernardo Buontalentiego. Był on odpo­wie­dzial­ny za przy­go­to­wa­nie uczty dla kró­la Hiszpanii na dwo­rze Medyceuszy. Aby podać coś wyjąt­ko­we­go, war­te­go kró­lew­skie­go pod­nie­bie­nia, uroz­ma­icił on zna­ny wcze­śniej sor­bet, two­rząc prze­pis na gela­to z dodat­kiem mle­ka, śmie­ta­ny i jajek. Deser tak zachwy­cił ucztu­ją­cych gości, że zyskał popu­lar­ność i roz­prze­strze­nił się z cza­sem po całej Europie. W XIX wie­ku powstał nawet trak­tat napi­sa­ny przez neapo­li­tań­skie­go leka­rza Filippo Baldiniego, któ­ry mówił o wspa­nia­łych wła­ści­wo­ściach lodów zarów­no dla cia­ła, jak i umy­słu.  A 1903 roku w Wenecji stwo­rzo­no rożek z wafla, dzię­ki cze­mu zaczę­to sprze­da­wać lody jako danie na wynos.

 PRALINA – KAPKA SZCZĘŚCIA

Historii powsta­nia roz­pły­wa­ją­cych się w ustach pra­li­nek może­my praw­do­po­dob­nie szu­kać aż w XVII-wiecznej Francji. Geneza pomy­słu na pra­li­ny nie jest do koń­ca jasna, jed­nak na kar­tach histo­rii moż­na odszu­kać kil­ka praw­do­po­dob­nych wer­sji. Jedna z nich mówi, że przy pierw­szych pra­li­nach pra­co­wał sam szef kró­lew­skiej kuch­ni – Clément Lassagne, któ­ry nazwał swo­je odkry­cie na cześć fran­cu­skie­go księ­cia i dyplo­ma­ty du Plessis-Praslin. W innej wer­sji pra­li­ny powsta­ły cał­kiem nie­chcą­cy, kie­dy uczeń mistrza Lassagne zato­pił mig­da­ły w kar­me­lu i cze­ko­la­dzie. Według kolej­nej wer­sji, szef kuch­ni zain­spi­ro­wał się dzieć­mi, któ­re kar­me­li­zo­wa­ły miga­ły w cukrze nad pło­mie­niem świecy.

Pewnym jest jed­nak, że ta fran­cu­ska sło­dycz do dziś uwiel­bia­na jest na całym świe­cie, a zwłasz­cza we Włoszech, gdzie Dzień Pralinek obcho­dzi się 8 mar­ca. Włosi kocha­ją słod­ko­ści i są wiel­ki­mi sma­ko­sza­mi pra­lin: obla­ne mlecz­ną, bia­łą lub gorz­ką cze­ko­la­dą, naj­po­pu­lar­niej­sze są z kre­mem cze­ko­la­do­wym, orze­cho­wym, kar­me­lem czy mio­dem. – Moim fawo­ry­tem są jed­nak pra­li­ny z bia­łej cze­ko­la­dy z kre­mo­wym nadzie­niem pista­cjo­wym, czy­li praw­dzi­wa kla­sy­ka. Najdziwniejszym jed­nak nadzie­niem, jakie spo­tka­łem pod­czas poby­tu w Mediolanie, było to o sma­ku gra­na­tu i sera taleg­gio. Niestety nie powiem, jak sma­ko­wa­ły – nie odwa­ży­łem się ich spró­bo­wać – śmie­je się Adam Gontarz.

 Quattro Formaggi. Z miło­ści do jedze­nia. – wło­ska restau­ra­cja znaj­du­ją­cą się w jed­nym z naj­więk­szych kom­plek­sów biu­ro­wych Warszawy – Varso Tower. Quattro Formaggi to nie tyl­ko tra­dy­cyj­na wło­ska trat­to­ria z dosko­na­łą piz­zą, to rów­nież sze­ro­ka ofer­ta ory­gi­nal­nych wło­skich wyro­bów dostęp­nych w mini deli­ka­te­sach. Produkty w menu pocho­dzą od lokal­nych wło­skich pro­du­cen­tów cer­ty­fi­ko­wa­nych zna­ka­mi IGT, DOP, zrów­no­wa­żo­ne­go i eko­lo­gicz­ne­go rolnictwa.

Quattro Formaggi

Ul. Chmielan 71 (Varso Tower)

Warszawa

Tel. 538 410 029

 

„OPPENHEIMER” Z SZANSĄ NA OSCARA, ARTE.TV POKAZUJE INNĄ STRONĘ SNU O ATOMIE

W nie­dzie­lę odbę­dzie się wiel­kie świę­to kina – Noc Oscarowa. Jednym z fil­mów, któ­re­go wymie­nia się jako fawo­ry­ta tego­rocz­nej 96. cere­mo­nii jest „Oppenheimer” Christophera Nolana. Jaka jest cała histo­ria pro­jek­tu Manhattan? Bezpłatny ser­wis VOD ARTE.tv przy­go­to­wał dla osób zain­te­re­so­wa­nych pozna­niem szcze­gó­łów oraz prze­mil­cza­nych aspek­tów tej histo­rii film doku­men­tal­ny „Sen o Atomie”, sta­no­wią­cy dosko­na­łe uzu­peł­nie­nie tej super­pro­duk­cji. To opo­wieść o Józefie Rotblacie, pol­skim fizy­ku i lau­re­acie Pokojowej Nagrody Nobla, któ­ry opu­ścił Los Alamos i zamiast roz­wi­jać bada­nia nad bom­bą ato­mo­wą, poświę­cił swo­je życie wal­ce z bro­nią jądro­wą w ramach pacy­fi­stycz­ne­go ruchu naukow­ców Pugwash.

W przeded­niu 16 lip­ca 1945 roku, na opusz­czo­nym poli­go­nie doświad­czal­nym w Nowym Meksyku trwa­ły ostat­nie przy­go­to­wa­nia pro­wa­dzo­ne przez zespół naj­bar­dziej bły­sko­tli­wych naukow­ców ówcze­sne­go zachod­nie­go świa­ta. Ich celem było pomyśl­ne skon­stru­owa­nie i zde­to­no­wa­nie pierw­szej bro­ni maso­we­go rażenia.

- Jeśli mają wyko­rzy­stać moją pra­cę, chciał­bym sam zde­cy­do­wać, w jaki spo­sób – to sło­wa Józefa Rotblata, naukow­ca, któ­ry odwró­cił się od strasz­li­we­go sza­leń­stwa, roze­gra­ne­go chwi­lę po wiel­kim odkry­ciu. Właśnie wte­dy, po raz pierw­szy w dzie­jach ludz­ko­ści, sta­ło się moż­li­we znisz­cze­nie całe­go gatun­ku ludz­kie­go. Rotblat został współ­za­ło­ży­cie­lem i lide­rem ruchu naukow­ców Pugwash, któ­ry zachę­cał uczo­nych do spo­tkań i reflek­sji nad rolą nauki w spo­łe­czeń­stwie, odwo­łu­jąc się do anty­wo­jen­ne­go mani­fe­stu bry­tyj­skie­go filo­zo­fa Bertrand Russella pod­pi­sa­ne­go przez Alberta Einsteina. Nazwa tej powo­ła­nej przez ame­ry­kań­skich i rosyj­skich naukow­ców orga­ni­za­cji pocho­dzi od miej­sca jej pierw­sze­go posie­dze­nia, kana­dyj­skiej miej­sco­wo­ści Pugwash. Józef Rotblat uro­dził się na war­szaw­skim Muranowie jako pią­te z sied­mior­ga dzie­ci wła­ści­cie­la fir­my trans­por­to­wej. Wykształcenie zdo­by­wał w Polsce, dok­to­ry­zo­wał się na Uniwersytecie Warszawskim i w sto­li­cy pozo­sta­wił swo­ją żonę Tolę, któ­ra zgi­nę­ła pod­czas woj­ny. W chwi­li wybu­chu II Wojny Światowej prze­by­wał na sty­pen­dium nauko­wym w Liverpoolu, gdzie współ­pra­co­wał z Jamesem Chadwickiem, uho­no­ro­wa­nym za odkry­cie neu­tro­nu Nagrodą Nobla w dzie­dzi­nie fizyki.

Historia o Amerykańskim Prometeuszu ma rów­nież w sobie inny wątek pol­ski. Stanisław Ulam, nazwa­ny „chrzest­nym bom­by wodo­ro­wej”, był jed­nym z naukow­ców pra­cu­ją­cych pod kie­row­nic­twem Roberta Oppenheimera w pro­jek­cie Manhattan. Jego doko­na­nia w dzie­dzi­nie mate­ma­ty­ki i fizy­ki mate­ma­tycz­nej prze­ło­ży­ły się na wiel­kie odkry­cia. Stworzył pod­sta­wy do teo­rii pro­ce­sów gałąz­ko­wych oraz był twór­cą metod numerycznych.

ARTE.tv przed­sta­wia por­tret czło­wie­ka, któ­ry pły­nął pod prąd histo­rii i otrzy­mał Pokojową Nagrodę Nobla w 1995 roku. Józef Rotblat mógł zostać Oppenheimerem – wybrał wal­kę z bro­nią jądro­wą. „Sen o ato­mie” to fascy­nu­ją­cy doku­ment o wiel­kich naukow­cach oraz histo­rii śmier­tel­ne­go wyna­laz­ku. W 2009 roku był nomi­no­wa­ny do nagro­dy Kanadyjskiej Gildii Scenarzystów, a w 2010 roku otrzy­mał nagro­dę Gemini przy­zna­wa­ną przez Kanadyjską Akademię Filmową i Telewizyjną. Widzowie ARTE.tv mogą oglą­dać go bez­płat­nie pod lin­kiem: ARTE.TV_SEN O ATOMIE.

O ARTE.tv

ARTE.tv to bez­płat­ny kul­tu­ral­ny kanał VOD współ­fi­nan­so­wa­ny ze środ­ków unij­nych, któ­ry powstał z ini­cja­ty­wy publicz­ne­go, nie­ko­mer­cyj­ne­go, francusko-niemieckiego kana­łu kul­tu­ral­ne­go ARTE, ist­nie­ją­ce­go na ryn­ku już od 30 lat. ARTE.tv ma na celu dotar­cie do jak naj­szer­sze­go gro­na Europejczyków poprzez udo­stęp­nia­nie wyso­kiej jako­ści pro­gra­mów w języ­kach ojczy­stych odbior­ców. Programy ARTE są dostęp­ne w Internecie bez­płat­nie w kil­ku wer­sjach języ­ko­wych: fran­cu­skiej, nie­miec­kiej, angiel­skiej, hisz­pań­skiej, pol­skiej i włoskiej.

Bezpłatna ofer­ta cyfro­wa ARTE.tv obej­mu­je naj­cie­kaw­sze pro­gra­my z ramów­ki ARTE – nowo­cze­sne fil­my doku­men­tal­ne, repor­ta­że śled­cze, maga­zy­ny poświę­co­ne aktu­al­nym zagad­nie­niom spo­łecz­nym, poli­ty­ce, histo­rii, podró­żom, tech­no­lo­gii, kul­tu­rze i popkul­tu­rze i sztuce.

Oferta obfi­tu­je tak­że w rela­cje z róż­no­rod­nych wystę­pów sce­nicz­nych: spek­ta­kli ope­ro­wych, bale­to­wych, teatral­nych oraz kon­cer­tów peł­ne­go prze­kro­ju gatun­ków muzycz­nych. Programy ARTE.tv moż­na oglą­dać bez­płat­nie na www.arte.tv/pl, na urzą­dze­niach mobil­nych, a tak­że na smart TV i na kana­le na YouTubie https://www.youtube.com/c/ARTEtvDokumenty.

Więcej infor­ma­cji i nowo­ści: http://facebook.com/ARTEpopolsku, https://twitter.com/ARTEpl

Aby otrzy­my­wać coty­go­dnio­wy new­slet­ter z nowo­ścia­mi ARTE.tv moż­na zapi­sać się na stro­nie https://www.arte.tv/pl/articles/newsletter .

 

Jak uzasadnić i udowodnić wysokość alimentów?

W przy­pad­ku spo­rów doty­czą­cych usta­le­nia ali­men­tów, uza­sad­nie­nie wyso­ko­ści żąda­nych świad­czeń jest klu­czo­wym ele­men­tem pro­ce­su sądo­we­go. Wysokość ali­men­tów musi być sta­ran­nie uar­gu­men­to­wa­na, uwzględ­nia­jąc wie­le czyn­ni­ków, takich jak potrze­by dziec­ka lub upraw­nio­ne­go, zdol­ność do pła­ce­nia ali­men­tów przez rodzi­ca oraz stan­dard życia, któ­ry dziec­ko lub upraw­nio­ny miał przed roz­sta­niem rodzi­ców lub przed inny­mi oko­licz­no­ścia­mi pro­wa­dzą­cy­mi do koniecz­no­ści usta­le­nia alimentów.

Pierwszym kro­kiem jest okre­śle­nie potrzeb upraw­nio­ne­go. Uzasadnienie wyso­ko­ści ali­men­tów musi uwzględ­niać kosz­ty życia dziec­ka lub upraw­nio­ne­go, w tym miesz­ka­nie, żyw­ność, ubra­nia, opie­kę zdro­wot­ną, edu­ka­cję, rekre­ację itp. Jeśli dziec­ko lub upraw­nio­ny ma spe­cjal­ne potrze­by, takie jak kosz­ty lecze­nia, tera­pii, edu­ka­cji spe­cjal­nej, te kosz­ty rów­nież powin­ny być uwzględ­nio­ne w uza­sad­nie­niu wyso­ko­ści alimentów.

Drugi krok to ana­li­za zdol­no­ści finan­so­wej dłuż­ni­ka. Sąd musi zba­dać docho­dy rodzi­ca, włą­cza­jąc w to zarob­ki z pra­cy, docho­dy z innych źró­deł, takich jak ren­ty, świad­cze­nia, docho­dy z kapi­ta­łu, itp. Należy uwzględ­nić tak­że wydat­ki tej oso­by – takie jak kosz­ty utrzy­ma­nia, raty kre­dy­tów, ali­men­ty na inne dzie­ci, itp. Sąd może rów­nież zba­dać poten­cjał zarob­ko­wy rodzi­ca, uwzględ­nia­jąc jego kwa­li­fi­ka­cje, doświad­cze­nie zawodowe,możliwość pod­ję­cia dodat­ko­wej pra­cy, itd.

Nadto, sąd może tak­że roz­wa­żyć stan­dard życia, jaki dziec­ko lub upraw­nio­ny miał przed roz­sta­niem rodzi­ców lub inny­mi oko­licz­no­ścia­mi pro­wa­dzą­cy­mi do koniecz­no­ści usta­le­nia ali­men­tów. Jest to istot­ne, ponie­waż ali­men­ty powin­ny umoż­li­wiać dziec­ku lub upraw­nio­ne­mu utrzy­ma­nie podob­ne­go stan­dar­du życia, jaki mia­ło­by ono w przy­pad­ku utrzy­ma­nia się pier­wot­ne­go sta­nu rze­czy (czy­li np. przed roz­wo­dem). Sąd może rów­nież roz­wa­żyć inne istot­ne czyn­ni­ki, takie jak stan zdro­wia dziec­ka lub upraw­nio­ne­go, odle­głość mię­dzy rodzi­ca­mi a dziec­kiem, kosz­ty zwią­za­ne z wizy­ta­mi i utrzy­ma­niem kon­tak­tów i inne. Istotne jest tak­że uwzględ­nie­nie ewen­tu­al­nych zmian w sytu­acji finan­so­wej lub potrze­bach dziec­ka lub upraw­nio­ne­go w przy­szło­ści. Sąd orze­ka według sta­nu w dniu orze­ka­nia w kon­kret­nej spra­wie, jed­nak oko­licz­no­ści te mogą ulec zmia­nie w przy­szło­ści i sta­no­wić pod­sta­wę np. do zmia­ny wyso­ko­ści ali­men­tów w przyszłości.

Odpowiednie uza­sad­nie­nie i udo­wod­nie­nie wyso­ko­ści ali­men­tów wska­zy­wa­ne jest w pozwie o ali­men­ty lub w pozwie o roz­wód, w zależ­no­ści od danej spra­wie – wyja­śnia adwo­kat Katarzyna Bórawska z Kancelarii B‑Legal. W uza­sad­nie­niu wska­zu­je­my odpo­wied­nie kwo­ty zwią­za­ne z ali­men­ta­mi, czę­sto w for­mie tabel­ki doty­czą­cej mie­sięcz­nych wydat­ków na dziec­ko. Kluczowe są tak­że odpo­wied­nie dowo­dy potwier­dza­ją­ce te wydat­ki – m.in. fak­tu­ry czy też umo­wy, załą­cza­ne do takie­go pozwu.

Udowodnienie przed sądem wyso­ko­ści róż­nych ele­men­tów może być klu­czo­we w wie­lu rodza­jach spraw, takich jak spo­ry ali­men­ta­cyj­ne, rosz­cze­nia o odszko­do­wa­nie, czy spo­rzą­dza­nie umów han­dlo­wych. W pro­ce­sie sądo­wym ist­nie­je wie­le spo­so­bów, aby sku­tecz­nie udo­ku­men­to­wać i udo­wod­nić wyso­kość róż­nych elementów.

Wyciągi ban­ko­we, potwier­dze­nia prze­le­wów oraz inne doku­men­ty ban­ko­we mogą być uży­tecz­ne do udo­wod­nie­nia prze­pły­wu środ­ków finan­so­wych. Faktury za zaku­py, usłu­gi, lecze­nie medycz­ne itp. mogą sta­no­wić dowód ponie­sio­nych kosz­tów. Umowy han­dlo­we, umo­wy naj­mu, umo­wy o pra­cę, umo­wy ubez­pie­cze­nio­we itp. mogą być zaś wyko­rzy­sta­ne do udo­wod­nie­nia wyso­ko­ści płat­no­ści lub świadczeń.

Skuteczne udo­wod­nie­nie przed sądem wyso­ko­ści róż­nych ele­men­tów wyma­ga sta­ran­ne­go zbie­ra­nia odpo­wied­nich dowo­dów, takich jak doku­men­ty finan­so­we, eks­per­ty­zy, cza­sem tak­że np. zezna­nia świad­ków, wyce­ny oraz zdję­cia i nagra­nia. Dobrze udo­ku­men­to­wa­ne i wia­ry­god­ne dowo­dy sta­no­wią pod­sta­wę dla sądu do pod­ję­cia traf­nych decy­zji w spra­wie. Ważne jest rów­nież prze­strze­ga­nie pro­ce­dur i regu­la­cji doty­czą­cych zgro­ma­dza­nia i przed­sta­wia­nia dowo­dów w pro­ce­sie sądowym.

Uzasadnienie wyso­ko­ści ali­men­tów w pozwie wyma­ga uwzględ­nie­nia wie­lu czyn­ni­ków, takich jak potrze­by upraw­nio­ne­go, zdol­ność finan­so­wa dłuż­ni­ka oraz stan­dard życia dziec­ka lub upraw­nio­ne­go. Staranne i kom­plek­so­we podej­ście do uza­sad­nie­nia wyso­ko­ści ali­men­tów pozwo­li sądo­wi na pod­ję­cie odpo­wied­niej decy­zji, któ­ra będzie słu­ży­ła naj­le­piej inte­re­som dziec­ka – pod­su­mo­wu­je adwo­kat z Kancelarii B‑Legal.

Adwokat Katarzyna Bórawska ukoń­czy­ła stu­dia praw­ni­cze na Wydziale Prawa i Administracji UMK w Toruniu, gdzie mię­dzy inny­mi repre­zen­to­wa­ła swój uni­wer­sy­tet w mię­dzy­na­ro­do­wym kon­kur­sie praw­ni­czym Philip C. Jessup International Law Moot Court Competition. Następnie odby­ła staż w Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Po ukoń­cze­niu stu­diów w związ­ku z zain­te­re­so­wa­nia­mi doty­czą­cy­mi poli­ty­ki zagra­nicz­nej odby­ła staż w Parlamencie Europejskim w Brukseli gdzie uczest­ni­czy­ła w pra­cach m.in. Komisji Spraw Zagranicznych (AFET) oraz Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE). Aplikację adwo­kac­ką ukoń­czy­ła w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Toruniu, któ­rą zakoń­czy­ła pozy­tyw­nym zło­że­niem egza­mi­nu adwo­kac­kie­go, z naj­lep­szym wyni­kiem na roku i wpi­sem na listę adwo­ka­tów, pro­wa­dzo­ną przez Okręgową Radę Adwokacką w Toruniu. Obecnie adwo­kat Katarzyna Bórawska zaj­mu­je się przede wszyst­kim pra­wem rodzin­nym, kar­nym i gospo­dar­czym. Posiada szcze­gól­ne doświad­cze­nie w zakre­sie pro­ce­du­ry cywilnej
i stra­te­gii sądo­wej. Obecnie pro­wa­dzi kom­plek­so­wą obsłu­gę zagra­nicz­nych pod­mio­tów kor­po­ra­cyj­nych, repre­zen­tu­je też wie­lu obco­kra­jow­ców w postę­po­wa­niach sądo­wych na tere­nie nasze­go kra­ju. Biegle mówi w języ­ku angiel­skim oraz w stop­niu pod­sta­wo­wym komu­ni­ku­je się po fla­mandz­ku.Kontakt dla mediów: Karina Grygielska: k.grygielska@agencjafaceit.pl / +48 510 139 575

 

 

Czy da się jeszcze uratować nasze płuca?

Powikłania po pan­de­mii, aler­gie, zanie­czysz­cze­nie powie­trza i wciąż pale­nie papie­ro­sów – nasze płu­ca wysta­wia­ne są na coraz więk­szą pró­bę. Problem sta­je się bar­dzo poważny,
a pacjen­tów przy­by­wa. POChP, ast­ma, zaka­że­nia ukła­du odde­cho­we­go, a nawet nowo­two­ry to kwe­stie, któ­ry­mi zająć się nale­ży już teraz. Czy pol­ska jest goto­wa na dłu­go­fa­lo­wą wal­kę o zdro­wie naszych płuc?

Polska, podob­nie jak wie­le innych kra­jów, stoi przed wyzwa­niem utrzy­ma­nia czy­ste­go powie­trza, co sta­je się klu­czo­we dla zdro­wia publicz­ne­go. Mówi się, że w nie­któ­rych miej­scach w Polsce powie­trze jest tak złe, że oddy­cha­nie nim porów­nu­je się do bier­ne­go pale­nia tyto­niu. Do tego docho­dzi jesz­cze pro­blem z lecze­niem powi­kłań po pan­de­mii covid 19. Polacy nie­ste­ty nadal uza­leż­nie­ni są od papie­ro­sów. Według danych PAN za 2023 rok, pra­wie co trze­ci doro­sły w naszym kra­ju pali je codzien­nie. U męż­czyzn nałóg ten jest na pierw­szym miej­scu jeśli cho­dzi o przy­czy­ny zgonów.

Lek. med. Michał Tarnowski, Dyrektor Działu Specjalistycznego Pulmonologia w LEK-AM pod­kre­śla, że – po pan­de­mii musi­my zwró­cić uwa­gę na cho­ro­by płuc, któ­re mają swo­je źró­dło nie tyl­ko w infek­cjach wiru­so­wych, ale rów­nież w dłu­go­trwa­łym nara­że­niu na zanie­czysz­cze­nia powie­trza.  Potrzebne są tak­że pro­gra­my znie­chę­ca­ją­ce do pale­nia tyto­niu, jak widać coraz wyż­sza ich cena nie wystar­cza do tego aby znie­chę­cić pala­czy. Papierosy powo­du­ją aż 90% nowo­two­rów płuc, mimo to, prak­tycz­nie 1/3 Polaków nało­go­wo pali. Wszystkie te czyn­ni­ki spra­wia­ją, że cho­ro­by płuc sta­ły się jed­nym z naj­więk­szych pro­ble­mów z jaki­mi się zma­ga­my i będą kosz­to­wać nasz kraj set­ki miliar­dów złotych.

Największym wyzwa­niem poza tyto­niem dla Polski jest pro­blem smo­gu, szcze­gól­nie w okre­sie zimo­wym. Według rapor­tu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, emi­sje zanie­czysz­czeń powie­trza w Polsce są nadal zna­czą­ce, przede wszyst­kim ze spa­la­nia węgla. To pro­wa­dzi do wzro­stu licz­by osób cier­pią­cych na prze­wle­kłe cho­ro­by płuc, takie jak prze­wle­kła obtu­ra­cyj­na cho­ro­ba płuc (POChP) czy astma.

Zajęcie się kwe­stią lecze­nia płuc jest klu­czo­we tak­że z wzglę­du na naj­młod­szych. - Dzieci, któ­rych płu­ca są w fazie roz­wo­ju, są bar­dziej podat­ne na szko­dli­we sub­stan­cje w powie­trzu. Wpływ zanie­czysz­czeń może pro­wa­dzić do pro­ble­mów odde­cho­wych, opóź­nio­ne­go wzro­stu płuc, a nawet wpły­wać na roz­wój mózgu u naj­młod­szych – mówi dyrek­tor Michał Tarnowski.

Organizacje poza­rzą­do­we i eks­per­ci ds. ochro­ny śro­do­wi­ska pod­kre­śla­ją, że koniecz­ne jest przy­spie­sze­nie dzia­łań mają­cych na celu popra­wę jako­ści powie­trza. Środki te obej­mu­ją inwe­sty­cje w odna­wial­ne źró­dła ener­gii, pro­mo­wa­nie środ­ków trans­por­tu przy­ja­znych śro­do­wi­sku oraz roz­wi­ja­nie pro­gra­mów edu­ka­cyj­nych doty­czą­cych wpły­wu zanie­czysz­czeń powie­trza na zdrowie.

Niestety w Polsce pra­ca nad czy­stym powie­trzem jest w powi­ja­kach. W cią­gu naj­bliż­szych lat spo­dzie­wać się może­my nasi­le­nia obja­wów ast­my, obtu­ra­cyj­nej cho­ro­by płuc, zaka­żeń ukła­du odde­cho­we­go. Smog skra­ca dłu­gość nasze­go życia oraz przy­czy­nia się do więk­szej umie­ral­no­ści – doda­je Michał Tarnowski z LEK-AM.

Oprócz pro­ble­mów zwią­za­nych z tym czym oddy­cha­my, sku­pić się musi­my tak­że na skut­kach pan­de­mii, a te są nie­ste­ty poważne.

Najnowszym wyzwa­niem w lecze­niu płuc są oczy­wi­ście powi­kła­nia poco­vi­do­we. Mówimy tu
m. in. o tor­bie­lach, zwłók­nie­niu płuc, co pro­wa­dzi do pogor­sze­nia ich czyn­no­ści i w efek­cie spra­wia, że nasza wydol­ność spa­da. Dlatego oso­by, któ­re prze­szły covid męczy­ły się nawet wcho­dząc po scho­dach. Zmiany utrzy­mu­ją się nawet kil­ka lat.
– tłu­ma­czy lek. med. Michał Tarnowski.

Leczenie płuc po pan­de­mii jest głów­nym punk­tem tego­rocz­ne­go Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Bardzo się cie­szy­my, że w naszym kra­ju zaczy­na się zauwa­żać kwe­stię lecze­nia płuc. Dzięki WOŚP wię­cej osób zda sobie spra­wę, że reago­wać nale­ży już teraz, aby­śmy za 5–10 lat nie mie­li kry­tycz­nej sytu­acji. Dlatego natu­ral­ne było dołą­cze­nie do tego­rocz­ne­go fina­łu, gdyż lecze­nie cho­rób ukła­du odde­cho­we­go jest dla nas bar­dzo waż­ne – mówi Danuta Hanna Jakubowska, Rzeczniczka Prasowa LEK-AM.

Link do aukcji: https://allegro.pl/oferta/polska-firma-farmaceutyczna-lek-am-i-monika-richardson-przygoda-w-szkocji-15057452990

Kontakt do mediów: Aleksandra Karwacka 669–507-492 a.karwacka@agencjafaceit.pl

LEK-AM (www.lekam.pl ) jako pol­ska fir­ma far­ma­ceu­tycz­na jest sku­pio­na na zdro­wiu Polaków, a spo­sób szcze­gól­ny pod­cho­dzi do pacjen­tów z cho­ro­ba­mi płuc. W swo­im port­fo­lio posia­da leki (głów­nie na recep­tę) koniecz­ne do lecze­nia ast­my, aler­gii i POChP. Wyjątkowa tro­ska o ten obszar zdro­wia spo­wo­do­wa­ła powsta­nie dedy­ko­wa­ne­go dzia­łu LEK-AM Oddychaj ( www.wstroneoddechu.pl ) któ­re­go pra­ca sku­pio­na jest na pozy­ski­wa­niu, pro­mo­wa­niu i sprze­da­ży leków pul­mo­no­lo­gicz­nych. Ponadto znacz­na cześć cza­su dzia­łu badaw­czo – roz­wo­jo­we­go (R&D) LEK-AM poświę­co­na jest na two­rze­nie pro­duk­tów, któ­re mają uwol­nić pol­skich pacjen­tów od obja­wów ast­my i POChP. To zaan­ga­żo­wa­nie fir­my LEK-AM zosta­ło doce­nio­ne przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne (www.pta.med.pl), któ­re hono­ru­je od wie­lu lat Firmę tytu­łem „Przyjaciela Polskiej Alergologii”.