25 lipiec, 2022
Sezon wakacyjny w pełni, niestety sezon na zaleganie z płatnościami również. Najczęściej używana przez dłużników formułka to: “Zapłacę jutro”. Czym najczęściej tłumaczą się dłużnicy? O zadłużeniach w sezonie letnim opowie nam Pan Wojciech Węgrzyński – współzałożyciel oraz partner Trenda Group.
Jutro nie umiera… NIGDY!
Jutro, to jednostka czasu używana przez większość ludzi, ale największą rzeszę tworzą dłużnicy, a szczególnie w sezonie wakacyjnym, kiedy większość z nich wyjeżdża na urlopy. Niestety najczęściej … za pieniądze wierzycieli, czyli za nasze pieniądze. Dlaczego tak się dzieje i czemu w ogóle pozwalamy na takie sytuacje?
Najczęstszym zwrotem jakie słyszą wierzyciele jest chyba ten: „jutro zapłacę, naprawdę”. Jutro jak wiadomo, nie umiera chyba nigdy i ta fraza jest pewnie znana nie tylko miłośnikom serii o popularnym agencie, ale niestety, także przedsiębiorcom. Wielu z właścicieli firm czekając na swoje nieuregulowane faktury ze strony klienta, w słuchawce słyszą zazwyczaj: jutro. Dodatkowo jeszcze słyszymy, że nie mogą rozmawiać, albo – co teraz szczególnie w okresie wakacyjnym modne, że “jak tylko wrócą z wakacji”, to oczywiście uregulują niezapłacone faktury. Tu chciałbym przypomnieć, że dłużnik zazwyczaj organizuje sobie podróż wakacyjną za pieniądze tego właśnie wierzyciela. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego dłużnicy nie płacą? Z naszych obserwacji wynika, że są to często złe przyzwyczajenia, kwestia tego, że nikt się nie przypomina w sprawie swoich faktur, dłużnik często o nich zapomina, tłumaczy się, że ich nie otrzymał, że jest Covid, że jest kryzys, tych wymówek jest naprawdę bardzo dużo. Dlaczego tak jest? Czy musi tak być? Uważam, że nie, ale niestety często brak naszych własnych reakcji, czy brak kultury płatniczej wewnątrz naszej organizacji wpływa na taką sytuację. Uważam, że sami dajemy przestrzeń do nadużywania naszego zaufania i pieniądze często dostajemy ostatni lub musimy walczyć o swoje w sądach. Dlatego uczulam: reagujmy jak najszybciej, nie zwlekajmy! – apeluje Wojciech Węgrzyński, współzałożyciel i partner Trenda Group.
Sezon na wymówki… CZAS START!
Wakacje to czas, kiedy dłużnicy wymyślają przeróżne wymówki, aby wydłużyć czas oddania pieniędzy wierzycielowi. Często „chwytają się brzytwy” i wymyślają wręcz absurdalne powody, ale trzeba również pamiętać, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Pamiętam taką ciekawą sytuację też z okresu szczytu pandemii Covid-19, kiedy jeden z dłużników powołał się właśnie na tę chorobę. Wskazywał przez telefon takim bardzo ciężkim głosem (świetna gra aktorska tego dłużnika), że leży w łóżku chory, że źle mu się oddycha, zaraz pewnie będzie wzywał pogotowie. Wszystko oczywiście było tylko po to, byle byśmy nie kontynuowali rozmowy o spłacie zadłużenia. Niestety miałem zaparkowany samochód obok samochodu dłużnika, w którym siedział i prowadził ze mną tą rozmowę, o której opowiadam, więc postanowiłem zapukać w szybę i poprosiłem, żebyśmy rozliczyli się dzisiaj z tych pieniędzy. Na jego nieszczęście widziałem wcześniej jak wyciągnął plik całkiem pokaźnej sumy z bankomatu, więc zaproponowałem, że zanim pojedzie do szpitala być może warto, żebyśmy się jednak rozliczyli… . Anegdota żartobliwa, ale pamiętajmy, że takie sytuacje mają miejsce dość często. Przed nami kolejna fala Covid-19, więc uważajmy nadchodzi czas nowych wymówek – opowiada Wojciech Węgrzyński.
Wakacje? Nie płacę!
Lato to czas, w którym zazwyczaj spotykamy się z wydłużeniem terminu spłaty zadłużenia. Oczywiście nie zawsze tak się dzieje. Niektórzy dłużnicy wolą zapłacić zaległe zadłużenie, by wolnym czasem cieszyć się z bliskimi i nie zaprzątać sobie głowy tym, że faktury są nieopłacone. Inni zaś wykorzystują ten fakt, aby spędzić wakacje za pieniądze wierzyciela, pozostawiając niezapłacone zaległości. W takich przypadkach należy zapisać sobie w swoich kalendarzach płatniczych, że najlepiej, aby taką spłatę wyegzekwować między 14, a 7 dniem przed planowanym wypoczynkiem dłużnika:
Zarówno okres wakacyjny jak i każde święta powodują wydłużenie terminów płatności, dlatego powinniśmy to zaplanować w naszych kalendarzach płatniczych i zwyczajnie przypominać się odpowiednio wcześnie naszym kontrahentom, później często już dłużnikom, najlepiej między 14 a 7 dniem przed takim wolnym okresem. Wśród przedsiębiorców mamy tutaj podmioty płacące przed terminem m.in. przed świętami, wakacjami, ponieważ chcą one ten wolny czas spędzić bez zobowiązań. Inni, zdając sobie sprawę z tego, że dla odbiorców ich usług czy produktów to również czas na odpoczynek z góry zakładają mniejsze zyski. Pieniądze są niezbędne do płynnego funkcjonowania biznesu, więc często jest to również wymówka by w tym właśnie okresie nie płacić wierzycielowi – z premedytacją – podkreśla Pan Wojciech Węgrzyński.
Należy reagować!
Zdarzają się sytuacje, gdzie dłużnicy szaleją na urlopach zapominając o płatnościach. Nie odbierają telefonów, maili oraz listów, bawiąc się w najlepsze. Co robić w takich sytuacjach?
Reagować i jeszcze raz reagować. To już są bardzo ciężkie przypadki, jeśli dłużnik nie płaci nam np. od 60 dni, nie odbiera od nas telefonu, listów, maili, to oznacza, że mamy naprawdę bardzo poważny problem i prawdopodobnie od firmy windykacyjnej, czy kancelarii, która zajmuje się daną sprawą również nie będzie tych telefonów odbierał. Najczęściej nie ma go już pod wcześniejszym adresem. Polubowne załatwienie sprawy w takim przypadku kompletnie nie ma już sensu. W takich przypadkach należy zastosować bardziej drastyczne kroki prawne, najlepiej za pośrednictwem profesjonalnego podmiotu. 2 miesiące to bardzo dużo czasu dla dłużnika, aby “przygotować się do niepłacenia”. Jeśli nie zadbaliśmy przed rozpoczęciem współpracy o jakiekolwiek zabezpieczenia, będzie nas to bardzo drogo kosztować, ponieważ aby to zobrazować przykładem: w przypadku sprawy z zadłużeniem około 10 000 zł musimy się liczyć z wydaniem około 5 000 zł na postępowanie sądowe oraz egzekucyjne. Oczywiście, jeśli dłużnik coś posiada, powiększy to jego zadłużenie i zostanie ono wyegzekwowane, jednak zawsze należy założyć dodatkowy wydatek. Dlatego tak ważne jest, aby wcześniej mieć w zanadrzu kilka innych sposobów niż droga cywilna lub karna wobec dłużnika. To, co dosyć mocno działa na dłużnika to złożenie do sądu wniosku o zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na okres 10 lat – tak zakaz to bardzo dotkliwa sankcja i wiąże się nie tylko z zabronieniem prowadzenia działalności ale także pełnienia funkcji biznesowych w innych podmiotach z którymi związany jest dłużnik. Skutkuje to właściwie wyeliminowaniem takiej osoby z wszelkiej aktywności gospodarczej a informacja o takim orzeczeniu zakazu prowadzenia działalności gospodarczej jest upubliczniona w rejestrach przedsiębiorców, co ma negatywny wpływ na wizerunek takiej osoby, ale przede wszystkim kolejnych wierzycieli więc te ścieżkę bardzo polecam – podpowiada Wojciech Węgrzyński z Trenda Group.
Z tym kontrahentem będzie problem…
Każda wymówka, usprawiedliwienie, przerzucenie winy na kogoś innego powinna nam dać do myślenia i włączyć sygnał ostrzegawczy. Miejmy na uwadze nie tylko nowych kontrahentów, ale również tych, z którymi współpracujemy już wiele lat, szczególnie w okresach, gdzie zbliża dłuższy czas urlopowy. Musimy też pamiętać, że każda firma może wpaść w spirale problemów kompletnie niezależnych od nich, które również odbiją się na naszej kieszeni, jeśli nie będziemy tego weryfikować na czas i odpowiednio się do tego nie przygotujemy.
Podsumowując, spłatę zaległości możemy porównać do plażowania, korzystając z tego, iż mamy sezon wakacyjny, jeśli posmarujemy się kremem z filtrem przed wyjściem na plażę, mamy szansę na to, aby wrócić z piękną opalenizną, natomiast jeśli nie użyjemy takiego zabezpieczenia, to możemy się poparzyć i czuć duży dyskomfort. Zawsze lepiej jest zapobiegać niż leczyć.