MNK Partners podsumowuje rok działalności w Polsce

W ubie­głym roku MNK Partners ogło­si­ła roz­po­czę­cie dzia­łal­no­ści w Polsce. Celem fran­cu­skiej fir­my było otwar­cie się na rynek nie­ru­cho­mo­ści w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.

Pierwszą inwe­sty­cją – debiu­tem, na któ­ry MNK Partners zde­cy­do­wa­ła się w naszym kra­ju, był biu­ro­wiec kla­sy A w Warszawie, odda­ny do użyt­ku w 2016 r. i w cało­ści wyna­ję­ty pol­skiej cen­tra­li fir­my GPoland.

- Polska jest dla nas i dla naszych inwe­sto­rów ryn­kiem o dużym poten­cja­le. Planujemy tu kolej­ne trans­ak­cje, któ­re przy­nio­są zwro­ty i poten­cjal­ne zyski naszym inwe­sto­rom – mówi Mansour Khalifé, zało­ży­ciel i pre­zes MNK Partners.

O ile rok 2021 upły­nął głów­nie pod zna­kiem poszu­ki­wa­nia poten­cjal­nych celów inwe­sty­cyj­nych i nego­cja­cji umów, o tyle począ­tek 2022 roku zaowo­co­wał dwie­ma trans­ak­cja­mi. Na prze­ło­mie roku MNK Partners ogło­si­ło naby­cie budyn­ku Point.44 w Piasecznie pod Warszawą, a dwa mie­sią­ce póź­niej zakup biu­row­ca NC3 w ser­cu Mokotowa.

- Obecnie kon­cen­tru­je­my naszą uwa­gę na biu­row­cach, par­kach han­dlo­wych i logi­sty­ce, ale jak poka­zu­ją nasze trans­ak­cje w innych kra­jach, takie jak naby­cie budyn­ku uni­wer­sy­tec­kie­go w Budapeszcie czy hote­lu w Lizbonie, każ­da oka­zja z dobry­mi fun­da­men­ta­mi ryn­ko­wy­mi, któ­ra może real­nie zwięk­szyć war­tość i zyski naszych fun­du­szy jest dokład­nie ana­li­zo­wa­na i oce­nia­na – wyja­śnia Małgorzata Cieślak-Belgy, Dyrektor Inwestycyjny w MNK Partners .

Polski oddział MNK Partners mie­ści się w Warszawie. Warto zazna­czyć, że zespół eks­per­tów w sto­li­cy jest obec­nie odpo­wie­dzial­ny za pozy­ski­wa­nie inwe­sty­cji i zarzą­dza­nie akty­wa­mi fun­du­szy MNK Partners w całej Europie.

Grupa MNK Partners, z sie­dzi­bą w Paryżu, Luksemburgu i Warszawie, jest fir­mą spe­cja­li­zu­ją­cą się w ogól­no­eu­ro­pej­skich inwe­sty­cjach w nie­ru­cho­mo­ści o wyso­kim poten­cja­le war­to­ści dla fran­cu­skich i mię­dzy­na­ro­do­wych klien­tów pro­fe­sjo­nal­nych. Stworzona w 2017 roku przez Mansoura Khalifé, MNK Partners Group pozy­cjo­nu­je się jako jeden z wio­dą­cych gra­czy w świe­cie paneu­ro­pej­skich pro­fe­sjo­nal­nych fun­du­szy nieruchomości.

Grupa orga­ni­zu­je i zarzą­dza poprzez swo­ją fir­mę zarzą­dza­ją­cą MNK part­ners France, roz­wią­za­nia­mi inwe­sty­cyj­ny­mi w ramach man­da­tów zarzą­dza­nia zbio­ro­we­go i zarzą­dza­nia pry­wat­ne­go (fun­du­sze dedy­ko­wa­ne, trans­ak­cje klubowe…).

Unikalne doświad­cze­nie MNK Partners w zarzą­dza­niu inwe­sty­cja­mi i akty­wa­mi, jakość badań i „buti­ko­we” podej­ście do wyzwań sta­wia­nych przez klien­tów pozwa­la­ją gru­pie wyko­rzy­stać ogrom­ną wie­dzę w zakre­sie struk­tu­ry­za­cji finan­so­wej i nie­ru­cho­mo­ści oraz lepiej iden­ty­fi­ko­wać i reali­zo­wać moż­li­wo­ści inwestycyjne.

Grupa zatrud­nia obec­nie 20 pra­cow­ni­ków w 3 euro­pej­skich biu­rach (Paryż, Luksemburg i Warszawa) i jest zaan­ga­żo­wa­na w akty­wa o war­to­ści pra­wie 400 milio­nów euro, z cze­go oko­ło 300 milio­nów euro znaj­du­je się pod zarządzaniem.

MNK ONE to pro­fe­sjo­nal­ny fun­dusz prze­zna­czo­ny na ryn­ki inwe­sty­cyj­ne w Belgii, Francji, Luksemburgu i Polsce. We Francji jest on ści­śle zare­zer­wo­wa­ny dla inwe­sto­rów pro­fe­sjo­nal­nych w ramach defi­ni­cji dyrek­ty­wy 2014/65/UE „MIFID 2” i zgod­nie z zasto­so­wa­niem dyrek­ty­wy, w jurys­dyk­cji bel­gij­skiej, fran­cu­skiej, luk­sem­bur­skiej i pol­skiej w ramach pasz­por­tu europejskiego .

Rozprawa w TSUE w dniu 12.10.2022 r. o tzw. wynagrodzeniu za korzystanie z kapitału Czego mogą spodziewać się Frankowicze?

Komentarz eks­perc­ki:

Karolina Pilawska – adwo­kat, wspól­nik w kan­ce­la­rii Pilawska Zorski Adwokaci. Specjalistka
z zakre­su spo­rów kon­su­men­tów z ban­ka­mi. Od wie­lu lat z suk­ce­sa­mi repre­zen­tu­je inte­re­sy Frankowiczów w pol­skich sądach. 

Kwestia tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu na rzecz ban­ków jest aktu­al­nie naj­go­ręt­szym tema­tem w śro­do­wi­sku Frankowiczów. Trudno się temu dzi­wić. Kredytobiorcy zasta­na­wia­ją się czy wyta­cza­nie pro­ce­su ban­ko­wi z tytu­łu nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu ma sens, jeże­li mie­li­by w związ­ku z tym zapła­cić ban­ko­wi wyna­gro­dze­nie w trud­niej do prze­wi­dze­nia wyso­ko­ści. Dlatego też pol­ski sąd zwró­cił się do TSUE z pyta­niem pre­ju­dy­cjal­nym i zapy­tał, czy w przy­pad­ku nie­waż­no­ści umo­wy kre­dy­tu stro­ny (czy­li zarów­no bank, ale tak­że i kre­dy­to­bior­ca) mogą oprócz zwro­tu pie­nię­dzy zapła­co­nych w wyko­na­niu tej umo­wy (bank – kapi­ta­łu kre­dy­tu, kon­su­ment – rat, opłat, pro­wi­zji i skła­dek ubez­pie­cze­nio­wych) oraz odse­tek usta­wo­wych za opóź­nie­nie od chwi­li wezwa­nia do zapła­ty, doma­gać się tak­że jakich­kol­wiek innych świad­czeń, w szcze­gól­no­ści wyna­gro­dze­nia, odszko­do­wa­nia, zwro­tu kosz­tów lub walo­ry­za­cji świadczenia.

Sprawa zosta­ła zare­je­stro­wa­nia w TSUE pod sygn. akt C‑520/21 i 12 paź­dzier­ni­ka 2022 roku obser­wo­wa­li­śmy pierw­szą jej odsło­nę. Na wyrok będzie­my musie­li jesz­cze pocze­kać, nato­miast ja jestem cał­ko­wi­cie spo­koj­na o treść roz­strzy­gnię­cia w tej sprawie.

O co cho­dzi z tzw. wyna­gro­dze­niem za korzy­sta­nie z kapitału? 

Sprawy z powódz­twa ban­ków o tzw. wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu po raz pierw­szy w sądach poja­wi­ły się 2–3 lata temu. Banki – widząc, że maso­wo prze­gry­wa­ją pro­ce­sy z Frankowiczami doszły do wnio­sku, że nie mogą dopu­ścić do utra­ty zysków wyni­ka­ją­cych z tych umów, zaczę­ły wystę­po­wać z pozwa­mi o wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu. Z regu­ły przez ban­ki zosta­li pozwa­ni Klienci, któ­rzy naj­wcze­śniej wyto­czy­li powódz­twa, czy­li w latach 2015 – 2018, cho­ciaż zda­rza­ją się kontr­po­zwy w spra­wach zło­żo­nych póź­niej. Wynika to przede wszyst­kim z insty­tu­cji przedaw­nie­nia. Banki zapew­ne oba­wia­ją się, że sądy mogą uzna­wać, że jeże­li kre­dy­to­bior­ca zło­żył pozew o uzna­nie jego umo­wy za nie­waż­ną przy­kła­do­wo w 2016 czy 2017 roku, to od tego momen­tu roz­po­czął bieg 3‑letni ter­min przedaw­nie­nia rosz­czeń o zwrot kapitału.

Tzw. „wyna­gro­dze­nie za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu” nagro­dą dla ban­ków za nie­uczci­we działanie?

Przyznanie ban­kom moż­li­wo­ści doma­ga­nia się do kre­dy­to­bior­ców tzw. „wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu” ozna­cza­ło­by de fac­to, że ban­ki odnio­sły­by korzy­ści ze sto­so­wa­nia w rela­cji ze swo­imi klien­ta­mi kon­su­men­ta­mi nie­do­zwo­lo­nych posta­no­wień umow­nych. Możliwość orze­cze­nia przez sąd dodat­ko­wej opła­ty pod posta­cią tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu nie tyl­ko osła­bia­ły­by odstra­sza­ją­ce i pre­wen­cyj­ne skut­ki wyni­ka­ją­ce z Dyrektywy 93/13, lecz nawet mogło­by mieć efekt odwrot­ny. Uznanie dodat­ko­wej opła­ty w posta­ci wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu słu­ży­ło­by bowiem wyłącz­nie inte­re­som przed­się­bior­cy, któ­ry mógł­by zało­żyć, że sto­so­wa­nie w rela­cjach z kon­su­men­ta­mi nie­uczci­wych warun­ków umow­nych może być dla nie­go opła­cal­ne. Bowiem w efek­cie orze­cze­nia nie­waż­no­ści umo­wy kre­dy­tu bank tra­cił­by pra­wo do zapła­ty uzgod­nio­nych odse­tek i kosz­tów, ale otrzy­my­wał­by wyna­gro­dze­nie za kapi­tał, któ­re było­by dla nie­go „nagro­dą” za nie­uczci­we działanie.

Dlatego też rosz­cze­nia wysu­nię­te przez ban­ki z pew­no­ścią są przed­wcze­sne i sta­no­wią nad­uży­cie pra­wa. O jego jakiej­kol­wiek zasad­no­ści moż­na dywa­go­wać dopie­ro w momen­cie uzna­nia danej umo­wy kre­dy­tu za nie­waż­ną, doko­na­nia roz­li­cze­nia przez bank i wykre­śle­nia hipo­te­ki. Wtedy też po ban­ku ziści się moż­li­wość wystą­pie­nia z rosz­cze­niem o zwrot kwo­ty udo­stęp­nio­ne­go kapi­ta­łu. Należy pod­kre­ślić, że w pol­skim porząd­ku praw­nym nie ist­nie­je prze­pis, któ­ry two­rzył­by pod­sta­wę praw­ną doma­ga­nia się przez bank od Frankowicza wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu za cały okres, w któ­rej kre­dy­to­bior­ca rze­czy­wi­ście posia­dał udo­stęp­nio­ną kwo­tę kapi­ta­łu, trwa­jąc w prze­świad­cze­niu, że dzia­ła w dobrej wierze.

Trudno zaak­cep­to­wać sytu­ację, w któ­rej bank jako pro­fe­sjo­na­li­sta na ryn­ku, któ­ry zawo­do­wo zaj­mu­je się udzie­la­niem kre­dy­tów, będą­cy jed­no­cze­śnie auto­rem nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu, któ­rej klient ban­ku nie miał moż­li­wo­ści nego­cjo­wać, miał­by uzy­skać wyna­gro­dze­nie z tytu­łu swo­je­go nie­uczci­we­go dzia­ła­nia. Dlatego też uwa­żam, że TSUE nie przy­zna racji ban­kom w tym zakre­sie, bo było­by to rów­nież sprzecz­ne z efek­tem mro­żą­cym dla przed­się­bior­ców, któ­ry jest prze­cież sta­łym ele­men­tem orze­czeń tego try­bu­na­łu. Uznanie zasad­no­ści takich rosz­czeń ban­ków spo­wo­do­wa­ło­by, że w przy­szło­ści przed­się­bior­cy nie mie­li­by opo­rów, aby pro­po­no­wać swo­im klien­tom (nie­za­leż­nie od bran­ży) wadli­we praw­nie umo­wy, sko­ro zamiast kon­se­kwen­cji takie­go dzia­ła­nia dosta­wa­li­by wyna­gro­dze­nie, a to z kolei sta­wiał­by pod ogrom­nym zna­kiem zapy­ta­nia sens ochro­ny kon­su­men­tów nie tyl­ko w Polsce, ale tak­że w Unii Europejskiej. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że było­by to nie­ja­ko obej­ście pra­wa – sko­ro bank nie zaro­bi na akcji kre­dy­to­wej, bo zaofe­ro­wał swo­im klien­tom nie­uczci­we umo­wy, to zaro­bi na wyna­gro­dze­niu, któ­re nie ma pod­staw praw­nych. Uwzględnienie sta­no­wi­ska ban­ków dopro­wa­dzi­ło­by w isto­cie do reak­ty­wa­cji nie­waż­nej umo­wy kre­dy­tu w zakre­sie opro­cen­to­wa­nia. I tutaj koniecz­ne jest odwo­ła­nie do Dyrektywy 93/13 i efek­tu mro­żą­ce­go, mają­ce­go znie­chę­cić ban­ki przed sto­so­wa­niem w umo­wach z klien­ta­mi nie­uczci­wych warun­ków umow­nych. O jakim efek­cie mro­żą­cym mówi­li­by­śmy, gdy­by bank dostał wyna­gro­dze­nie za pro­po­no­wa­nie nie­uczci­wych umów na pozio­mie 1/3–1/2 kwo­ty kredytu?

Co z wyna­gro­dze­niem dla kredytobiorcy?

Ważnym aspek­tem tej spra­wy jest tak­że kwe­stia ewen­tu­al­ne­go wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu, ale zasą­dza­ne­go od ban­ku na rzecz kre­dy­to­bior­cy. Pytanie pre­ju­dy­cjal­nie doty­czy bowiem tak­że tej kwe­stii, bo prze­cież i ban­ki przez wie­le lat korzy­sta­ły z kapi­ta­łu wpła­ca­ne­go przez kre­dy­to­bior­ców z tytu­łu rat kapi­ta­ło­wo – odset­ko­wych. Niejednokrotnie obec­nie są to wyż­sze kwo­ty niż te, któ­re przed laty udo­stęp­nił im bank, czy­li w skró­cie bank korzy­sta z wyż­szej kwo­ty kapi­ta­łu niż kre­dy­to­bior­ca. Ten temat nie jest prak­tycz­nie w ogó­le poru­sza­ny i ana­li­zo­wa­ny zarów­no w prze­strze­ni publicz­nej, jak i w sądach, nato­miast nie jest wyklu­czo­ne, że w tym zakre­sie TSUE może zająć zupeł­nie nie­spo­dzie­wa­ne stanowisko.

Co dalej?

Jeżeli cho­dzi o wpływ tego orze­cze­nia na spra­wy fran­ko­we to przede wszyst­kim poraż­ka ban­ków powin­na spo­wo­do­wać zaprze­sta­nie skła­da­nia przez ban­ki tego rodza­ju pozwów. Trudno wytłu­ma­czyć sens takich dzia­łań, jeże­li TSUE orzek­nie, że takie wyna­gro­dze­nie ban­kom się po pro­stu nie nale­ży. W efek­cie spraw z powódz­twa ban­ków powin­no być mniej, a musi­my pamię­tać, że gros spraw w sądach, szcze­gól­nie w Wydziale Frankowym, to wła­śnie spra­wy wno­szo­ne przez ban­ki. Niewątpliwe tak­że pozy­tyw­na dla Frankowiczów decy­zja TSUE zachę­ci kolej­nych kre­dy­to­bior­ców do pod­ję­cia wal­ki w sądzie, bo znik­nie „stra­szak” w posta­ci kontr­po­zwu ban­ku, nie­mniej nauczo­na doświad­cze­niem uwa­żam, że sek­tor ban­ko­wy będzie wymy­ślał kolej­ne kon­struk­cje praw­ne, aby znie­chę­cić przed pro­ce­sem sądowym.

O wyrok TSUE w spra­wie C‑520/21 jestem cał­ko­wi­cie spo­koj­na. Dotychczasowy doro­bek orzecz­ni­czy TSUE hoł­du­je ochro­nie inte­re­sów kon­su­men­tów i uwa­żam, że tak też będzie i w tym przy­pad­ku. Trudno, aby kre­dy­to­bior­ca pono­sił kon­se­kwen­cje finan­so­we tego, że bank przed laty zapro­po­no­wał mu wadli­wą praw­nie umo­wę kre­dy­tu, któ­rej na doda­tek był jedy­nym auto­rem. Nie powin­no budzić więk­szych wąt­pli­wo­ści, że te rosz­cze­nia nie mają bowiem żad­ne­go uza­sad­nie­nia praw­ne­go w pol­skim sys­te­mie praw­nym, szcze­gól­nie żad­na real­na pod­sta­wa praw­na nie wyni­ka z lek­tu­ry takich pozwów. Jako praw­nik spe­cja­li­zu­ją­cy się w tego rodza­ju spra­wach akcję skła­da­nia pozwów przez ban­ki prze­ciw­ko Frankowiczom oce­niam jako akcję odstra­sza­ją­cą, któ­ra ma na celu znie­chę­cić kre­dy­to­bior­ców przed docho­dze­niem ich praw na dro­dze sądo­wej. Oczywistym jest tak­że, że gdy­by takie wyna­gro­dze­nie mia­ło być ban­kom zasą­dza­ne to sta­ło­by to w jaw­nej sprzecz­no­ści z celem Dyrektywy 93/13. Uważam tak­że, że po tym wyro­ku w Polsce skoń­czy się temat tzw. wyna­gro­dze­nia za korzy­sta­nie z kapi­ta­łu, cho­ciaż nie uwa­żam, że ban­ki zło­żą broń. Raczej spo­dzie­wam się nowych pomy­słów jak znie­chę­cić Frankowiczów i innych posia­da­czy kre­dy­tów powią­za­nych z walu­tą obcą przed wystą­pie­niem na dro­gę postę­po­wa­nia sądowego.

 

 

 

Ogrzewanie drewnem bez dymu – fakt czy mit?

Drewno kawał­ko­we sta­ło się alter­na­ty­wą dla węgla i innych źró­deł ener­gii dla wie­lu miesz­kań­ców Polski. Wokół tema­tu pale­nia drew­na zro­dzi­ła się ogól­no­pol­ska gorą­ca dys­ku­sja. Czy ogrze­wa­nie domów bio­ma­są drzew­ną jest eko­lo­gicz­ne? Czy nega­tyw­nie wpły­wa na śro­do­wi­sko natu­ral­ne? Wątpliwości roz­wie­wa­ją eks­per­ci z Grupy Drewno Pozytywna Energia.

Punkt wyj­ścia – drew­no nale­ży do OZE

Niepokój zwią­za­ny z kry­zy­sem na ryn­ku surow­ców opa­ło­wych spo­wo­do­wał, że po drew­no kawał­ko­we się­ga coraz wię­cej Polaków, któ­rzy chcą zabez­pie­czyć swo­je rodzi­ny przed kry­zy­sem ener­ge­tycz­nym. Stoją oni jed­nak przed dyle­ma­tem, czy pale­nie bio­ma­sy drzew­nej jest w zgo­dzie z naturą.

- Drewno jest odna­wial­nym źró­dłem ener­gii, co zna­czy, że nie wyczer­pie się i nie zmniej­szy zaso­bów Ziemi. Energia zawar­ta w drew­nie to ener­gia sło­necz­na, któ­ra zosta­ła zma­ga­zy­no­wa­na w drze­wie w cza­sie jego wzro­stu. Gdy spa­la­my drew­no, ta ener­gia uwal­nia się – mówi Dariusz Marciniak, eks­pert z gru­py Drewno Pozytywna Energia.

Wątpliwości przy ogrze­wa­niu drew­nem budzi rów­nież wydo­by­wa­ją­cy się przy spa­la­niu dwu­tle­nek węgla. Eksperci jed­nak roz­wie­wa­ją je i wyja­śnia­ją, w jaki spo­sób dzia­ła recy­kling, któ­ry stwo­rzy­ła sama mat­ka Ziemia.

- Paliwa w cza­sie spa­la­nia emi­tu­ją CO, gaz cie­plar­nia­ny odpo­wie­dzial­ny za glo­bal­ne ocie­ple­nie. Spalanie paliw kopal­nych, takich jak ropa czy gaz, ozna­cza emi­sję dwu­tlen­ku węgla z głę­bi Ziemi pro­sto do atmos­fe­ry. Spalanie drew­na to zupeł­nie inna spra­wa, ponie­waż palą­ce się drew­no emi­tu­je tyl­ko tyle CO, ile zaab­sor­bu­ją zno­wu rosną­ce drze­wa. Dokonują one recy­klin­gu CO, więc spa­la­jąc drew­no, ogrze­wa­my tyl­ko sie­bie, a nie pla­ne­tę – doda­je Dariusz Marciniak.

Spalanie drew­na bez dymu – trzy zło­te zasady

Drewno bez wąt­pie­nia nale­ży do OZE, ale przy jego spa­la­niu wydo­by­wa się dym, któ­ry budzi jed­nak wąt­pli­wo­ści na temat tego, czy nie wpro­wa­dza do eko­sys­te­mu nie­bez­piecz­nych sub­stan­cji. Eksperci z gru­py Drewno Pozytywna Energia pod­kre­śla­ją, że ogrze­wa­nie drew­nem bez dymu jest moż­li­we, ale wyma­ga mini­mal­nej wie­dzy o jego spa­la­niu oraz zada­nia sobie nie­co tru­du w celu przy­go­to­wa­nia do i wysu­sze­nia przed wykorzystaniem.

- Palenie drew­na bez dymu wyma­ga speł­nie­nia trzech warun­ków jed­no­cze­śnie. Drewno musi być suche (poni­żej 20% wil­got­no­ści) i odpo­wied­nio drob­no połu­pa­ne (gru­bość kawał­ka drew­na powin­na mieć obwód do 30 cm, nato­miast prze­krój ok.10–12 cm). Wymagane jest, by zain­sta­lo­wa­ne w domu urzą­dze­nie speł­nia­ło dyrek­ty­wę Ekoprojekt. Samo pale­nie powin­no doby­wać się wyłącz­nie współ­prą­do­wo (w komin­kach i pie­cach – od góry) – opo­wia­da Witold Jaworski, czło­nek Rady Naukowej Polskiego Forum Klimatycznego, eks­pert w gru­pie Drewno Pozytywna Energia.

Rozpalanie od góry to nic inne­go jak spo­sób uło­że­nia drew­na od naj­grub­szych kawał­ków od spodu do naj­mniej­szych na górze. Podpałka powin­na znaj­do­wać się na wierz­chu, naj­le­piej by była wyko­na­na z mate­ria­łu bio­lo­gicz­ne­go, np. weł­ny drzew­nej nasą­czo­nej woskiem.

Odpowiednio przy­go­to­wa­ne drew­no i spo­sób roz­pa­la­nia zapew­nia­ją ogrze­wa­nie naszych domów bez dymu i bez szkód dla śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go. Drewno kawał­ko­we to bez wąt­pie­nia zdro­wa, pozy­tyw­na ener­gia i rodzi­ma recep­ta ochro­ny nasze­go śro­do­wi­ska i kli­ma­tu. To nie­zbęd­ny skład­nik nasze­go bez­pie­czeń­stwa ener­ge­tycz­ne­go i dzia­łań ogra­ni­cza­ją­cych ubó­stwo energetyczne.

Rekordowa inflacja w Polsce a rynek pracy

Najwyższa od cza­su przy­stą­pie­nia Polski do Unii Europejskiej infla­cja istot­nie wpły­wa na rynek pra­cy. Aktualnie obser­wu­je­my rosną­cą pre­sję pła­co­wą pra­cow­ni­ków w ich obec­nych miej­scach zatrud­nie­nia, a tak­że wzrost zain­te­re­so­wa­nia ofer­ta­mi pra­cy, któ­re ofe­ru­ją wyż­sze wyna­gro­dze­nia na ana­lo­gicz­nym sta­no­wi­sku. Natomiast pra­co­daw­cy zasta­na­wia­ją się nad zapew­nie­niem kon­ku­ren­cyj­ne­go wyna­gro­dze­nia w sytu­acji zapo­wia­da­ne­go wzro­stu pła­cy mini­mal­nej, sko­ko­we­go wzro­stu cen ener­gii oraz rosną­cej inflacji.

Eksperci dzie­lą się wstęp­ny­mi pro­gno­za­mi co do zacho­dzą­cych zmian na ryn­ku pra­cy, gdzie pra­cow­ni­cy i pra­co­daw­cy szu­ka­ją naj­lep­szych roz­wią­zań dla siebie.

Trendy napę­dza­ne inflacją

Najbardziej zauwa­żal­nym tren­dem na obec­nym ryn­ku pra­cy są rosną­ce ocze­ki­wa­nia pła­co­we. Coraz wię­cej pra­cow­ni­ków ubie­ga się o pod­wyż­ki, poda­jąc jako argu­ment dro­że­ją­ce dobra i usłu­gi. – Szacuje się, że w przy­szłym roku pła­ce mogą wzro­snąć o 6 lub 7 pro­cent – komen­tu­je Dominika Zaczek-Chrzanowska, Dyrektor HR w LeasingTeam Group. Kolejnym tren­dem będzie wzrost rota­cji dobro­wol­nej – w przy­pad­ku nie­otrzy­ma­nia ocze­ki­wa­nych pod­wy­żek część spe­cja­li­stów i mene­dże­rów zde­cy­du­je się wyjść na rynek pra­cy, zwłasz­cza w bran­ży IT.

W chwi­li obec­nej infla­cja nie zmniej­szy­ła zapo­trze­bo­wa­nie na pra­cow­ni­ków fizycz­nych oraz wykwa­li­fi­ko­wa­nych spe­cja­li­stów. Wręcz odwrot­nie, wzmac­nia się trend zatrud­nie­nia pra­cow­ni­ków za pomo­cą wyspe­cja­li­zo­wa­nych agen­cji, gdyż dla firm koszt reali­za­cji takich pro­jek­tów wła­sny­mi zaso­ba­mi zazwy­czaj jest wyż­szy – mówi Anna Kurczewska-Formela, Dyrektor Działu Rekrutacji LeasingTeam Professional. - Chociaż dłu­go­trwa­ła infla­cja w kon­se­kwen­cji może dopro­wa­dzić do spo­wol­nie­nia gospo­dar­cze­go, a spo­wol­nie­nie do zwięk­szo­ne­go bez­ro­bo­cia, to obec­nie na ryn­ku pra­cy tego nie widać. Co wię­cej: może­my tego znacz­nie nie odczuć z powo­du i tak dużych bra­ków rąk do pra­cy – zwra­ca uwa­gę Marta Pilipowicz, Dyrektor Regionu Południowego i Południowo-Wschodniego LTG, Wrocław i Katowice.

Zatrudnienie w warun­kach inflacji

Skutki gwał­tow­nie rosną­cej infla­cji naj­bar­dziej odczu­wa­ją ener­go­chłon­ne prze­mysł cięż­ki oraz bran­ża pro­duk­cyj­na, gdzie coraz trud­niej jest pozy­skać pra­cow­ni­ków za mini­mal­ne wyna­gro­dze­nie. – W obsza­rze pra­cy tym­cza­so­wej na pro­duk­cji obser­wu­je­my wzrost wyna­gro­dzeń od kil­ku do nawet kil­ku­na­stu pro­cent. Rok 2023 nie napa­wa przed­się­bior­ców opty­mi­zmem – zapo­wia­da­ne pod­wyż­ki pła­cy mini­mal­nej w stycz­niu i lip­cu ozna­cza­ją wzrost o 19,6% wzglę­dem 2022 roku. To z pew­no­ścią prze­ło­ży się na dal­szy wzrost cen za pro­duk­ty oraz usłu­gi – wyja­śnia Wojciech Rybicki, Dyrektor Regionu Centralnego LTG, Warszawa.

Czy rekor­do­wa infla­cja spo­wo­du­je reduk­cję zatrud­nie­nia? – W regio­nie połu­dnio­wym i południowo-wschodnim nie obser­wu­je­my rady­kal­nych reduk­cji per­so­ne­lu czy też wstrzy­ma­nia pro­ce­sów rekru­ta­cji – odpo­wia­da Marta Pilipowicz. – Liczba ofert dla pra­cow­ni­ków fizycz­nych utrzy­mu­je się nie­mal na tym samym pozio­mie co w 2021 roku. Ponadto fir­my wolą zatrzy­mać wyszko­lo­ną kadrę, niż uru­cha­miać rekru­ta­cje w sytu­acji wciąż niskie­go pozio­mu bez­ro­bo­cia – doda­je.

W oce­nie Anny Kurczewskiej-Formela pra­co­daw­cy w warun­kach rosną­cej infla­cji będą musie­li doko­nać wybo­ru pomię­dzy więk­szą licz­bą pra­cow­ni­ków, któ­rzy nie dosta­ną pod­wy­żek, a lepiej płat­ną i zmo­ty­wo­wa­ną kadrą.

Inflacja a rota­cja pracowników

Pracownicy fizycz­ni oraz tym­cza­so­wi są bar­dziej skłon­ni do czę­stej zmia­ny pra­cy z powo­dów finan­so­wych. – Przy rosną­cych kosz­tach życia pra­cow­ni­cy dekla­ru­ją chęć wypra­co­wy­wa­nia nad­go­dzin lub decy­du­ją się na pod­ję­cie dodat­ko­wej pra­cy. Szukając oszczęd­no­ści, bar­dziej doce­nia­ją bene­fi­ty ofe­ro­wa­ne przez pra­co­daw­ców: dofi­nan­so­wa­nie do posił­ków, opie­kę medycz­ną lub odle­głość do miej­sca pra­cy – mówi Marta Pilipowicz. Wojciech Rybicki zwra­ca uwa­gę na to, że ela­stycz­na for­ma zatrud­nie­nia, któ­rą zapew­nia­ją agen­cje pra­cy tym­cza­so­wej, pozwa­la przed­się­bior­stwom na zmniej­sze­nie wskaź­ni­ka rotacji.

Z kolei out­so­ur­cing whi­te col­lar sku­tecz­nie zapo­bie­ga rota­cji wśród pra­cow­ni­ków wykwa­li­fi­ko­wa­nych. – Z kan­dy­da­ta­mi na sta­no­wi­ska śred­nie­go i wyż­sze­go szcze­bla prze­pro­wa­dza­ne są wywia­dy kom­pe­ten­cyj­ne oraz asses­sment cen­ter. W ten spo­sób wybie­ra się fachow­ców, któ­rych posta­wa jest spój­na z war­to­ścia­mi i kul­tu­rą orga­ni­za­cyj­na w fir­mie – wyja­śnia Anna Kurczewska-Formela. Dodaje też, że infla­cja spo­wo­do­wa­ła zdwo­jo­ne ocze­ki­wa­nia wobec pra­co­daw­ców. Z jed­nej stro­ny fir­my zatrud­nia­ją nowych pra­cow­ni­ków za wyna­gro­dze­nia, któ­re uwzględ­nia­ją już rekor­do­wy wzrost kosz­tów życia. Z dru­giej stro­ny sta­li pra­cow­ni­cy rów­nież ocze­ku­ją pod­wy­żek w związ­ku z infla­cją. W tej sytu­acji pra­co­daw­cy będą sku­piać się nie tyl­ko na pod­wyż­kach sys­te­mo­wych. Zamiast zwięk­sze­nia wyna­gro­dzeń bazo­wych roz­wią­za­niem sta­ną się tak zwa­ne „pre­mie uzna­nio­we”, wypła­ca­ne za efek­tyw­ność pra­cy dla naj­lep­szych pra­cow­ni­ków – pod­su­mo­wu­je Anna Kurczewska-Formela.

 

Tatuaż – już nie na całe życie

Mówi się, że tatu­aż robi­my raz na całe życie. Zazwyczaj jest to doj­rza­ła i prze­my­śla­na decy­zja. Często jed­nak zda­rza się, że po jakimś cza­sie nazy­wa­my go „błę­dem mło­do­ści”. Nie jest to nic zaska­ku­ją­ce­go, gdyż wraz z bie­giem lat zmie­nia się nasz gust i poczu­cie este­ty­ki. Podobnie jest z maki­ja­żem per­ma­nent­nym – dla jed­nych to świet­ne roz­wią­za­nie, a dla dru­gich decy­zja, któ­rej żału­ją. Tym bar­dziej, kie­dy wyko­na go nie­do­świad­czo­ny kosmetolog. 

 Jeszcze kil­ka lat temu usu­nię­cie tatu­ażu było zabie­giem luk­su­so­wym i rzad­ko w Polsce spo­ty­ka­nym. Wiele osób zakry­wa­ło nie­chcia­ne tatu­aże ubra­nia­mi lub pod­kła­dem. Często też decy­do­wa­no się na popraw­kę tatu­ażu, jed­nak efek­ty nie zawsze były zado­wa­la­ją­ce. Makijaż per­ma­nent­ny jest o tyle pro­ble­ma­tycz­ny, że nale­ży go zatu­szo­wać gęstym korek­to­rem czy pod­kła­dem. Codzienne sto­so­wa­nie tych pro­duk­tów może osła­bić cerę i powo­do­wać wypry­ski. Technologia na szczę­ście się roz­wi­ja i obec­nie moż­na usu­nąć nie­chcia­ne, per­ma­nent­ne ska­zy za pomo­cą sku­tecz­ne­go lasera.

Tatuaż nie musi być na całe życie

Imię daw­nej miło­ści, nie­mod­ny już wzór czy po pro­stu „mło­dzień­cza dzia­ra” – to naj­częst­sze powo­dy, z któ­ry­mi Polacy zwra­ca­ją się do pro­fe­sjo­nal­nych kosme­to­lo­gów. Należy pamię­tać, że wygląd tatu­ażu po latach znacz­nie może się zmie­nić. Ciąża, utrata/przybycie wagi, czy róż­ne cho­ro­by skór­ne potra­fią zde­for­mo­wać tatu­aż i tym samym naro­bić nam kom­plek­sów. Nic zatem dziw­ne­go, że coraz wię­cej osób decy­du­je się na jego usu­nię­cie. Oprócz zmia­ny wyglą­du to tak­że zmia­na samo­po­czu­cia. Po uda­nym zabie­gu wra­ca zagu­bio­na wcze­śniej pew­ność sie­bie. Popularne powie­dze­nie „tatu­aż jest na całe życie” oka­zu­je się zatem mitem.

Czy maki­jaż per­ma­nent­ny usu­wa się tak samo jak tatuaż?

Profesjonaliści infor­mu­ją, że róż­ni­ca mię­dzy maki­ja­żem per­ma­nent­nym i tatu­ażem pole­ga na głę­bo­ko­ści wpro­wa­dze­nia bar­win­ka. Często jed­nak sły­szy się o histo­riach, gdzie taki maki­jaż utrzy­mu­je się ponad 9 lat. Niestety, kosme­to­lo­gom zda­rza się popeł­nić błąd, bo o róż­ni­cy decy­du­ją zale­d­wie dzie­sią­te czę­ści mili­me­tra. Źle wyko­na­ny zabieg prze­ra­dza się we wsty­dli­wy kom­pleks. Makijaż per­ma­nent­ny powi­nien wyglą­dać przede wszyst­kim natu­ral­nie. „Przerysowany” efekt nie jest pożą­da­ny wśród więk­szo­ści pacjen­tów. Zarówno tatu­aż, jak
i maki­jaż per­ma­nent­ny, moż­na usu­nąć lase­rem. Proces jest bar­dzo podob­ny i daje gwa­ran­cję bez­pie­czeń­stwa i skuteczności.

Laser pogrom­cą per­ma­nent­nych wzorów

Laser usu­wa barw­nik bez pozo­sta­wie­nia śla­dów po zabie­gu, co ozna­cza, że nie two­rzy blizn
i odbar­wień skó­ry. Jest to szyb­ki spo­sób na pozby­cie się nie­chcia­ne­go tatuażu/makijażu przy mini­mal­nym dys­kom­for­cie pacjen­ta. Warto wie­dzieć, że dzię­ki naj­now­szym sys­te­mom lase­ro­wym efek­ty widać już po pierw­szej sesji. Pojedynczy zabieg trwa od kil­ku minut do godzi­ny – to dobra infor­ma­cja dla wszyst­kich zabie­ga­nych. Co cie­ka­we, laser nowej gene­ra­cji pora­dzi sobie tak­że z prze­bar­wie­nia­mi, zre­du­ku­je zmia­ny skór­ne tj. bli­zny i zmarszcz­ki. Jest to zatem ide­al­na opcja, aby w krót­kim cza­sie pozbyć się wie­lo­let­nich kom­plek­sów. Największą zale­tą lase­ro­te­ra­pii oka­zu­je się nato­miast sta­ły efekt, co w podob­nych zabie­gach czę­sto było wątpliwe.

W kli­ni­ce medy­cy­ny este­tycz­nej Drzazga Clinic zabieg usu­wa­nia tatu­ażu oraz maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go wyko­nu­je się lase­rem Fotona StarWalker PQX. Co to za laser? Jest to laser dzia­ła­ją­cy w try­bie pico­se­kun­do­wym (PICO) o dwóch źró­dłach świa­tła: Nd:YAG (1064nm) oraz KTP (532nm). Działanie lase­ra – emi­tu­je sil­ne, krót­kie impul­sy świa­tła lase­ro­we­go, któ­re prze­ni­ka­ją przez skó­rę i roz­bi­ja­ją barw­nik. Jego pozo­sta­ło­ści są usu­wa­ne przez natu­ral­ne mecha­ni­zmy obron­ne cia­ła pacjen­ta takie jak bia­łe krwin­ki i układ limfatyczny.

PICO Yd:YAG słu­ży do usu­wa­nia tatu­aży i maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go, któ­re zosta­ły wyko­na­ne ciem­ny­mi tusza­mi tj. czar­nym, nie­bie­skim i brą­zo­wym. PICO KTP słu­ży nato­miast do usu­wa­nia tatu­aży i maki­ja­żu per­ma­nent­ne­go, któ­re zosta­ły wyko­na­ne jasny­mi tusza­mi np. czer­wo­nym, jasno­brą­zo­wym, pur­pu­ro­wym i pomarańczowym.

Jaka jest sku­tecz­ność lase­ra? Im wyż­sze stężenie/gęstość pig­men­tu w tatu­ażu tym wię­cej zabie­gów jest potrzeb­ne aby sku­tecz­nie go usu­nąć. Tatuaże osa­dzo­ne w dol­nych par­tiach grzbie­tu, na ramio­nach i kar­ku wyma­ga­ją zwy­kle mniej­szej licz­by sesji niż tatu­aże poło­żo­ne na pal­cach, nad­garst­kach, dol­nych par­tiach nóg. Skuteczność dzia­ła­nia uwa­run­ko­wa­na jest tak­że od kolo­ru pig­men­tu, z cze­go ciem­niej­sze lepiej reagu­ją na świa­tło lase­ro­we. Im więk­szy tatu­aż tym wię­cej zabie­gów potrze­ba na jego usu­nię­cie. Ilość zabie­gów: 1–6, wszyst­ko zale­ży od indy­wi­du­al­ne­go przypadku.

Więcej infor­ma­cji na: https://drzazgaclinic.pl/