22 maja 2023 r. weszła w życie długo oczekiwana ustawa o fundacji rodzinnej. Jako pierwsi wniosek o rejestrację fundacji rodzinnej złożyli przedstawiciele Kancelarii Finansowej Lex – firma rodzinna prowadzona przez doktorów nauk prawnych: Małgorzatę Rejmer – założycielkę i nestorkę firmy
oraz Dawida Rejmera – radcę prawnego, partnera zarządzającego Kancelarii LEX, sukcesora.
Na zaproszenie Klubu Inteligencji Biznesu Monika Richardson rozmawia z ekspertami o istocie, celach i sensie zakładania fundacji rodzinnej w oparciu o przykłady firm i osób, które już korzystają
z tego sposobu zabezpieczenia majątku.
Monika Richardson (MR)
Fundacja rodzinna to rozwiązanie prawne, na które środowisko firm rodzinnych długo czekało. Teraz wreszcie mamy to, o co walczono, więc jest to idealny czas, by dzielić się wiedzą, czym fundacja rodzinna jest i do czego ma służyć. No właśnie – czym zatem jest?
Małgorzata Rejmer
Fundacja rodzinna to instytucja prawa, mająca na celu pomnażanie i zabezpieczanie majątku. Najlepiej ją zdefiniować przez podstawowe funkcje, jakie może pełnić. W swoim zamiarze fundacja rodzinna została powołana jako forma wehikułu sukcesyjnego, który ma pomóc przedsiębiorcom w budowaniu firmy na wiele pokoleń. Fundacja może mieć też dużo szersze zastosowanie. Może pełnić rolę skarbca rodzinnego, który zabezpiecza to, czego się dorobiliśmy. Dalej – może być platformą inwestycyjną, dzięki której będziemy pomnażać majątek. Poza tym przybiera formę banku rodzinnego, finansującego kolejne przedsięwzięcia, czy też formę Family Office, czyli najbardziej rozbudowaną formę wsparcia dla rodziny biznesowej.
MR: Czy w naszym kraju mamy jakiekolwiek tradycje związane z sukcesją?
Dawid Rejmer
Choć wydaje się, że nasz kraj jest w ogonie Europy jeśli chodzi o sukcesję, bo regulujemy te sprawy jako jedni z ostatnich, to jednak, odnosząc się do historii, byliśmy jednymi z pierwszych, którzy o te sprawy zadbali. Otóż już 8 lipca 1589 roku Sejm RP powołał do życia ordynację Jana Zamoyskiego, który
po śmierci swojego ojca odziedziczył dwie wsie. W momencie zakładania ordynacji (odpowiednika dzisiejszej fundacji rodzinnej), Zamoyski posiadał już dwa miasta i sześć wsi, a jego majątek obejmował 6% powierzchni ówczesnej Rzeczypospolitej. Ordynacja przeżyła wojny i zawirowania, zabezpieczając majątek Zamoyskiego do 1944, czyli, bagatela, aż 355 lat. Przetrwała I Rzeczpospolitą, Rosjan, Hitlera… Dopiero komuniści skonfiskowali wszystko dekretem z 1944.
MR: Fundacje rodzinne, jak sama nazwa wskazuje, łączą się z firmami rodzinnymi i, jak już Pani Małgorzata wspomniała, ich główną rolą jest rola wehikułu sukcesyjnego. Chciałabym zatem dopytać, na czym to dokładnie polega?
Małgorzata Rejmer
Wehikuł sukcesyjny ma po prostu zapobiec sytuacji, aby cokolwiek lub ktokolwiek stanął na drodze do realizacji wizji założyciela firmy rodzinnej. Jeżeli pragnieniem nestora jest zbudowanie firmy nie na jedno, nie na dwa, a na wiele pokoleń, fundacja rodzinna może w tym efektywnie pomóc. Nie wiem, czy zdajecie sobie Państwo sprawę z tego, że 2/3 firm światowych to właśnie firmy rodzinne. Generują ok. 70% światowego PKB, tworząc od 50% do 90% miejsc pracy. To olbrzymi potencjał.
Najstarsza firma rodzinna działa już ponad 1300 lat, w 705 roku Pan Hosi z Japonii założył hotel Awazu Onsen, który obecnie prowadzi już 46 pokolenie. Firmami rodzinnymi są tacy giganci jak np. Porsche, Fiat, Volkswagen, Auchan, Carrefour, Liroy Merlin, Loreal Paris, Lego, Ikea.
Dawid Rejmer
Tymczasem w Polsce wciąż mamy konotację, że firma rodzinna to mały biznes. A prawda jest taka,
że aż za 60% polskich przedsiębiorstw stoją rodziny – przykładami tych dużych mogą być LPP,
Enel-med, Solaris, Dr Irena Eris. Trzeba też przyznać, że rodzinność biznesu to coś, czego
w Polsce coraz mniej się wstydzimy.
MR: Na szczęście. Ale dlaczego mówi się, że los firm rodzinnych w Polsce jest zagrożony?
Małgorzata Rejmer
Myślę, że to wynika głównie z nieuporządkowanej sukcesji. Sukcesja to taki moment w procesie rozwoju przedsiębiorstwa, gdy przekazuje się firmę w kolejne ręce. Oczywiście, łatwo zgadnąć, że największym pragnieniem przedsiębiorców jest to, by ich interes przejęły dzieci. Chęć, by firma dalej istniała w rękach potomków, deklaruje aż 98% właścicieli firm! Tymczasem zaledwie 8% dzieci ostatecznie przejmuje biznesy po rodzicach. Powodów takiego stanu rzeczy jest oczywiście bardzo wiele. Przede wszystkim wynika to ze sposobu, w jaki w latach 90-tych tworzył się dobrze prosperujący polski biznes. Założyciele firm rodzinnych często poświęcali wszystko dla pracy, byli nieobecni
w domach, nie nawiązywali bliskich relacji w rodzinach. Dzieci obserwowały model, w którym biznes
w pewnym sensie zabiera życie. Skoro tak, to oni chcą jednak czegoś innego. Poza problemami demograficzno-socjologiczno-psychologicznymi, w przypadku sukcesji występują też problemy gospodarcze. Sukcesja to bowiem nie tylko problem właściciela i jego dzieci. Krąg interesariuszy jest tu dużo szerszy – należą do niego kontrahenci, pracownicy, wierzyciele, gmina, Skarb Państwa, czyli grupa osób liczona w milionach, która powinna być żywo zainteresowana zabezpieczeniem majątku firmy
w kolejnym pokoleniu. Pamiętajmy, że wyzwania sukcesyjne to nie tylko specyfika rynku polskiego. Rekomendacje Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej wskazują, by państwa członkowskie tworzyły przyjazne prawo, które będzie służyło skutecznym sukcesjom. Fundacja rodzinna jest jedną
z odpowiedzi na taki apel.
Dawid Rejmer
Prace nad wprowadzeniem ustawy o fundacji rodzinnej w życie trwały ponad osiem lat! To była ustawa niezwykle długo negocjowana, a konsultacje przebiegały między wieloma zaangażowanymi podmiotami i partnerami społecznymi. Chodziło o to, by wykuć takie rozwiązanie, które biznes przyjmie. I to się wreszcie udało. W moim odczuciu wypracowano takie zapisy, które śmiało można uznać za jedne z najlepszych w Europie, najbardziej elastyczne, jakie mogliśmy dostać.
MR: A co się dzieje, kiedy sukcesja nie jest przeprowadzona profesjonalnie z dbałością o wszystkie szczegóły? Co zrobić, gdy w ogóle nie zadbamy o tę sprawę i gdy śmierć właściciela firmy nas zaskakuje?
Dawid Rejmer
Śmierć nie powinna nas zaskoczyć, jednak polska specyfika jest taka, że tak się dzieje. Wynika
to z jednej strony z tzw. genu nieśmiertelności, który nie pozwala uwierzyć w to, że kiedyś umrzemy,
a z drugiej strony z faktu, że aż 3,4 mln osób w naszym kraju prowadzi firmy jako JDG. Mnogość osób, które decydują się na tę formę prawną to ewenement na skalę świata. W Polsce wydaje się to łatwe, szybkie i tanie rozwiązanie, ale w przypadku owej zaskakującej śmierci właściciela generuje ogromne problemy dla członków rodziny. Gdy właściciele takich firm odchodzą, dla zabezpieczenia ich majątku można zastosować przepisy ustawy o zarządzie sukcesyjnym, ale tylko 1% społeczeństwa korzysta
z tego rozwiązania. Kiedy umiera osoba, która była spoiwem biznesu, jego twórcą i wizjonerem, rodzina przeważnie zostaje z wielkim problemem. Często nie ma godnego spadkobiercy, kogoś, kto orientuje się w sytuacji firmy na tyle, by płynnie przejąć zarządzanie interesami. Robi się nerwowo, a rodzina
nie może nawet na chwilę się zatrzymać, skupić na pogrzebie, godnym pożegnaniu zmarłego. Trzeba szybko biec do prawnika, by uratować firmę. Przykładem takiej sytuacji może być śmierć Tadeusza Gołębiewskiego – właściciela firmy TAGO i sieci lubianych hoteli – w tym przypadku zatrzymano budowę nowego obiektu w Pobierowie.
Historie innych przedsiębiorców, prowadzących biznesy jako jednoosobowe działalności gospodarcze pokazują, że, jeśli sukcesja nie jest uregulowana, po ich zaskakującej śmierci, rozpoczyna się etap chaosu, którego firma często nie jest w stanie przetrwać. Przypomina mi się np. przypadek firmy handlującej akcesoriami dla dzieci, którą po śmierci matki, odziedziczył syn. Urząd Skarbowy zapukał do drzwi spadkobiercy z żądaniem zapłaty 23% od zapasów w magazynie. Syn musiał to zrobić, zapłacił grube miliony, a po 6 latach wygrał sprawę w sądzie. Niestety dla firmy było już za późno.
MR: Relacje rodzinne bywają często dość skomplikowane. Czasami jesteśmy w stanie przewidzieć, jak się zachowają nasze dzieci, ale o naszych wnukach wiemy już mniej. Poza tym jest kwestia dziedziczenia, wydziedziczenia, zachowku… I to też bywa trudne przy sukcesji.
Dawid Rejmer
Proszę mi wierzyć, że zachowek spędza sen z powiek wielu przedsiębiorcom. Podam tu przykład firmy produkcyjnej, zarządzanej przez trzecie z kolei pokolenie – to etap, do którego dochodzi jedynie 3% firm. Założyciele firmy to dziadkowie, którzy podarowali udziały w spółce dzieciom.
Ci z kolei rozwinęli firmę i przekazali ją dalej swoim dzieciom. I nagle w historii pojawia się wujek, zupełnie niezwiązany z biznesem, ale świadomy zachowku, który mu się należy. Tymczasem, jeśli ów wujek zażądałby wypłaty tego zachowku (co zapowiada), wnuk zarządzający firmą ma kłopot, ponieważ de facto nie ma tych pieniędzy. W tej chwili są one zainwestowane w fabryki, lokale, itp. Rodzina siedzi więc jak na bombie, próbując się dogadać z wujkiem… Fundacja rodzinna zapobiega takim sytuacjom – po 10 latach obowiązek wypłacenia zachowku nie jest brany pod uwagę. Taki przepis został wynegocjowany z Ministerstwem Sprawiedliwości – trwało to dłużej niż negocjacje z Ministerstwem Finansów w sprawie podatków.
MR: Do kwestii podatkowych odniesiemy się nieco później, ale teraz chciałabym dopytać o to,
co to znaczy, że fundacja rodzinna może pełnić rolę skarbca rodzinnego?
Małgorzata Rejmer
Odpowiadając na to pytanie, warto przywołać sobie historyczne skojarzenia. Skarbiec kojarzy się
z pomieszczeniem fizycznym zlokalizowanym często w klasztorach, pałacach, muzeach, a współcześnie w bankach. Ludzie od wieków próbowali w takich skarbcach gromadzić to, co dla nich najcenniejsze, to, co ma ponadprzeciętną wartość. Dostęp do skarbca miały tylko wybrane osoby. Fundacja rodzinna jest czymś podobnym – ale w rozumieniu prawnym. Zakładając fundację, mamy pewność, że żadna przypadkowa osoba nie wejdzie w posiadanie klucza, który może skarbiec otworzyć, np. drugi mąż żony.
MR: A czy możemy rozwinąć wątek kumulacji środków w fundacji w celach ochrony?
Dawid Rejmer
Majątek chcemy chronić zarówno przed osobami trzecimi, ale bywa, że i przed dziećmi, jak i wnukami. Zakładamy, że nie dziedziczy się genu przedsiębiorczości. Nie chcemy doprowadzać do sytuacji rozdrobnienia majątku pomiędzy, np. pięciu synów. Pamiętamy, że rozdrobnienie dzielnicowe nie skończyło się dobrze, więc wiemy, że w przypadku majątku, równy jego podział pomiędzy latorośle to nie jest najlepszy pomysł – szczególnie, że mnożą się przykłady straconych fortun ze względu na fakt, że dzieci odziedziczyły je zbyt młodo.
MR: No dobrze, ale gdy ktoś posiada np. kamienice i chce je przekazać dzieciom, to właściwie
po co mu fundacja rodzinna?
Małgorzata Rejmer
Właśnie po to, by majątek nie uległ rozdrobnieniu. Powołam się tu na przykład. Otóż jeden z naszych klientów kupuje kamienice w różnych lokalizacjach, wyprowadza na prostą sprawy formalne, rekonstruuje budynki. W tym momencie ma już ponad 30 takich kamienic, każda jest warta miliony złotych. Klient ma też pięcioro dzieci i mówi wprost: nie chcę takiej sytuacji, że to, co zbudowałem przez lata, ulegnie poszatkowaniu. Chciałby, żeby pieniądze, które pochodzą z wynajmu lokali
w kamienicach, służyło jego dzieciom jako wsparcie w zakładaniu biznesu, w procesie kształcenia,
w razie choroby, czy innej losowej potrzeby. Nie chce dawać swoim potomkom ryby, chce im dać wędkę i swoją mądrą decyzją wesprzeć bliskich w sytuacjach rozwojowych – tych których zna i tych, którzy dopiero się urodzą. Osiągnie ten cel dzięki fundacji rodzinnej.
MR: Czyli tutaj można już mówić o fundacji nie tylko jako skarbcu, ale też platformie inwestycyjnej?
Dawid Rejmer
Założeniem fundacji rodzinnej jest to, by mogła pomnażać majątek. Ma do tego kilka instrumentów – może pobierać i wypłacać korzystnie oprocentowane dywidendy, inwestować na rynku nieruchomości w postaci kupna i wynajmu lokali (z wyłączeniem tzw. flipowania), kupować instrumenty finansowe
na giełdach z zerowym podatkiem. Może też pożyczać pieniądze spółkom zależnym, wspierać działania biznesowe. Jest to rozwiązanie stosowane tam, gdzie pojawiają się dostarczyciele gotówki i tam, gdzie inwestuje się na giełdzie.
MR: Czy to oznacza, że inwestorom bardziej opłaca się mieć fundację niż działać bez niej?
Dawid Rejmer
Tak, z moich analiz wynika, że przy inwestowaniu w ramach fundacji – mamy dużo większy zysk.
Małgorzata Rejmer
W tym momencie przytoczę przykład jednego z klientów Kancelarii Finansowej LEX, znanego lekarza chirurga. Nigdy nie miał własnej placówki medycznej, ale jest szanowanym lekarzem, świetnie zarabia i inwestuje na giełdzie. I on właśnie złożył wniosek o zarejestrowanie fundacji rodzinnej w celu wykorzystania jej jako platformy inwestycyjnej. Zrobił to zresztą zgodnie z intencją ustawodawcy, który, ustalając minimalny wkład na poziomie 100 tysięcy złotych, założył, że fundacja rodzinna ma stać się rozwiązaniem powszechnym a nie elitarnym.
MR: Czyli fundacja rodzinna jest dla wszystkich?
Dawid Rejmer
Tak – fundacja rodzinna pełniąca funkcję wehikułu sukcesyjnego, skarbca rodzinnego i platformy inwestycyjnej jest dla wszystkich, którzy myślą o zabezpieczeniu swojego majątku w perspektywie pokoleń. Spektrum wykorzystania tego rozwiązania jest bardzo duże zarówno przez inwestorów, którzy zyskują potężne korzyści w postaci fundacji jako swojego prywatnego funduszu inwestycyjnego, a także dla tych, którzy chcą chronić swój majątek oraz majątek uzyskany w wyniku darowizn czy spadków odziedziczonych w znaczących kwotach. Pamiętajmy, że my jako społeczeństwo, bogacimy się i coraz częściej chcemy chronić i pomnażać nasz majątek w długiej perspektywie. Ponadto fundacja rodzinna to idealne rozwiązanie dla wszystkich, którzy chcą sprzedać firmę lub zamienić aktywa na strumień gotówki. Dzięki fundacji nie zapłacą oni podatku od tych działań, a jak zainwestują pieniądze w nieruchomości, również bez podatku będą mogli czerpać zyski z ich wynajmu. Fiskus zdecydował się na tak korzystne rozwiązanie, gdyż chce wesprzeć polski biznes, który już dłużej nie może być podwykonawcą przedsiębiorców z innych krajów Europy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w naszej gospodarce musimy nadgonić wiele lat, a fundacja rodzinna stanowi koło zamachowe, dedykowane tylko dla polskiego biznesu, które w tym pomoże.
MR: A czy fundacja rodzinna chroni też majątki w tzw. rodzinach patchworkowych, których jest coraz więcej?
Małgorzata Rejmer
Tak, jak najbardziej. Ustawodawca nie zauważa, że zmienia się model społeczny, a rodziny patchworkowe to rosnący trend. Fundacja rodzinna w dużej mierze zabezpiecza interesy, tych, którzy są dla nas ważni, a których interesów nie ochronimy tylko poprzez rozrządzenia testamentowe.
Poza tym w rodzinach, składających się z różnych zależności, z wielu osób, które często w ogóle nie są powiązane z biznesem rodzinnym, fundacja rozwiązuje problemy z kwestiami zachowkowymi – wnosząc majątek do fundacji, obowiązek zapłaty zachowku ustaje po 10 latach. Brak tego rozwiązania skutkuje koniecznością zapłaty zachowku, nawet jeśli sąd orzeknie rozłożenie kwoty na raty lub odsunie zachowek w czasie. Dodatkowo fundacja rodzinna to sposób ochrony małoletnich dzieci, rodzaj parasola ochronnego, który np. pozwala przekazać majątek wnukom, jeśli, załóżmy, nie chcemy, by firmą zarządzały dzieci.
MR: Jak wyglądała sukcesja do tej pory, co się teraz zmieniło?
Małgorzata Rejmer
Tematem sukcesji zajmuję się od 26 lat. Przed tym, jak ustawa o fundacji rodzinnej weszła w życie, musieliśmy sobie radzić inaczej i wcale nie było to łatwe, bo polscy przedsiębiorcy mają szczególnie rozwinięty „gen nieśmiertelności”. Po prostu oni nie planują umierać. To jest duże wyzwanie, gdyż owo przekonanie powoduje, że w Polsce ludzie odsuwają moment, w którym zaczynają planować proces sukcesji. A to jest wieloletni proces, wymaga czasu, rozkłada się na etapy. Obecnie sukcesja w Polsce to także wyzwanie demograficzne. Większość dobrze prosperujących firm powstała na początku
lat 90-tych i została założona przez 25 – 30 – latków, którzy dziś mają lat 60 / 65. Brak podjęcia tematu skutkuje upadkiem firmy, upadkiem rodziny, ogromnymi problemami, które Polaków cieszą tylko wtedy, jeśli dotyczą konkurencji. Nie oceniam, tylko wskazuję, że tak jest. Po prostu regulowanie sukcesji to wciąż u nas temat tabu. Tak jest, bo niby skąd mamy czerpać wzorce? My nestorzy jesteśmy pierwszym pokoleniem, które zbudowało biznesy, jesteśmy pionierami, przecieramy szlaki. I musimy się uczyć od siebie nawzajem.
Dawid Rejmer
Oczywiście nadal używamy innych rozwiązań podczas planowania procesu przekazywania biznesu. Mamy zestaw narzędzi, do których jesteśmy przyzwyczajeni – prawo spadkowe, umowy spółek.
I możemy z nich korzystać, zawsze jednak analizując, czy forma prawna, w jakiej prowadzimy działalność na pewno jest odpowiednia. Istotny jest także sposób dokonania takiej zmiany, głównie
ze względu na bezpieczeństwo prawne i skutki podatkowe. Ponadto warto także spisać testament,
na co wciąż decyduje się bardzo mało osób.
Małgorzata Rejmer
Przed majem 2023, niektórzy przedsiębiorcy decydowali się na zakładanie fundacji rodzinnych
za granicą. Wiązało się to jednak z ogromnymi kosztami i dyskomfortem, odczuwalnym na rynkach zagranicznych. Tak, czy inaczej zawsze warto było podejmować ten temat i uporządkować sprawy firmy w odpowiednim momencie. Jeden z naszych klientów, działający prężnie w branży medycznej
i posiadający bardzo rozwinięty gen przedsiębiorczości, stworzył od podstaw biznes wart miliard zł. Gdy przyszedł do nas po poradę prawną, sytuacja była taka, że jego działalność przyjmowała różne formy, widać było wiele ekspozycji na ryzyko, zawirowania biznesowe, śmierć, choroby, itp. – jego sprawy z całą pewnością należało uporządkować. Klient chciał to zrobić od dłuższego czasu, ale słyszał, że się nie da, gdyż ma kontraktację z NFZ. To nie była prawda. Owszem, uporządkowanie spraw majątkowych zajęło nam kilka lat, ale udało się przekonać NFZ do naszych pomysłów zabezpieczenia majątku po odpowiednim uzasadnieniu. Udało się zdążyć przed śmiercią właściciela, który zmarł
w wyniku choroby nowotworowej. Dzięki temu jego rodzina miała szansę pożegnania bliskiego
bez kompletnie żadnego rozproszenia. Nie musieli też się martwić, czy ktoś im odbierze kontrakt,
czy pojawią się jakieś zaskakujące zobowiązania. Przejście praw udziałowych nastąpiło płynnie.
Dziś dzieci stały się sukcesorami, a żona i matka osobą reprezentującą biznes i rodzinę na zewnątrz, pełniącą funkcje wizerunkową. Udało się to zrobić bez fundacji rodzinnej, co nie zmienia faktu, że teraz prowadzimy rozmowy o wniesieniu biznesu do fundacji w celu jeszcze lepszego zabezpieczenia majątku i przygotowania biznesu do działania przez pokolenia.
MR: Poruszymy wreszcie kwestię podatków.
Małgorzata Rejmer
W tym temacie specjalizuje się mój syn, ale muszę przyznać, że odkąd powstała fundacja rodzinna, mam własną misję tłumaczenia polskim przedsiębiorcom przy każdej sposobności, żeby nie traktować tego rozwiązania jako narzędzia do optymalizacji podatkowej. Gdy klienci dzwonią z zapytaniem
o fundację rodzinnej, zawsze ich pytam, co nimi kieruje – to jest taki test dla potencjalnych fundatorów.
Jeśli w odpowiedzi słyszę – no wie pani, to jest takie korzystane opodatkowanie, to robię wszystko, by odwieźć klienta od pomysłu założenia fundacji. Jeśli słyszę, że głównym motywem jest ochrona majątku i zabezpieczenie interesu beneficjentów, najczęściej członków rodziny a korzystne opodatkowania jest dodatkiem – wtedy wszystko jest ok.
Dawid Rejmer
Trzeba jednak przyznać, że rzeczywiście – fundacje rodzinne są remedium dla tych, co mieli spółki różnego rodzaju i np. wypłacali dywidendy. Teraz, dzięki fundacji rodzinnej nie muszą płacić od nich podatków. Podobnie, jeśli przedsiębiorcy, działający na rynku nieruchomości, pobierają przychody
z wynajmu – podatek w fundacji rodzinnej wynosi zero. Jeśli sprzedają akcje, obligacje i na tym zarabiają – podatek wynosi zero. Jeśli sprzedają firmę w ramach fundacji płacą zero od sprzedaży. Podatek pojawia się jedynie wtedy, gdy wypłacamy jakieś kwoty dla siebie – działa to jak estoński cit. Jeśli najbliższa osoba otrzyma jakąś kwotę, fundacja musi zapłacić 15%, ale osoba która otrzymuje już nie przejmuje się żadnym podatkiem. Do tego beneficjentem fundacji rodzinnej może być każdy, jednak osoby niespokrewnione płacą podatek PIT. Trzeba jasno powiedzieć, że fundacje rodzinne mają po prostu służyć zwiększeniu kapitalizacji polskiego biznesu.
Małgorzata Rejmer
Uczulam jednak, że przy korzystnych rozwiązaniach trzeba mieć wiedzę, w jaki sposób i jakie aktywa wnosić do fundacji. Rozwinę to na przykładzie nieruchomości. I tak np. wszystko będzie w porządku z wniesieniem nowych apartamentów nad morzem czy w górach – wtedy ma to jak najbardziej sens. Ale jeśli wnosimy nieruchomości do remontu – warto wziąć pod uwagę, że fundacja rodzinna nie rozlicza kosztów. W tej sytuacji lepiej założyć spółkę, której fundacja zostanie udziałowcem. Jeśli mamy nieruchomości, które wykorzystujemy do bieżącej działalności, bądźmy ostrożni – wnosząc je do fundacji, zapłacimy 19% podatku.
Trzeba być także ostrożnym przy wnoszeniu do fundacji domów / mieszkań, w których na co dzień mieszkamy. Można to zrobić, ale fundacja rodzinna zapłaci w takim przypadku 15% od czynszu rynkowego.
MR: Czas na podsumowanie – po co powołuje się fundacje rodzinne?
Dawid Rejmer
Fundacje rodzinne powołuje się do bycia wspólnikiem i udziałowcem w spółkach, bowiem dywidenda wypłacana do wspólnika, jakim jest właśnie fundacja rodzinna jest zwolniona z podatku. Po to, by móc nabywać nieruchomości, w celu zarówno ich ochrony, jak i uzyskiwania dochodu z wynajmu. Po to, aby czerpać dochód z udostępniania aktywów, np. floty samochodowej, jachtów, motorówek. Po to, aby inwestować na giełdzie. Po to, aby ułatwiać wychodzenie z biznesu i wreszcie prowadzić działalność rolną i leśną – choć w tym ostatnim przypadku jest wiele warunków, które trzeba spełnić.
MR: Podsumujmy jeszcze krótko, jakie mity należy obalić, jeśli chodzi o fundacje rodzinne?
Małgorzata Rejmer
Po pierwsze – że jest to idealny instrument do optymalizacji podatkowej – to nieprawda. Po drugie,
że w ramach fundacji można wykonywać każdą działalność – nie, fundacje rodzinne mają ograniczony zakres działalności. Po trzecie, że fundacje są remedium na problemy z zachowkiem – nie, to nie działa z automatu, obowiązek zachowku ustaje dopiero po 10 latach.
MR: Na koniec wymieńmy wyzwania, jakie stoją przed fundacjami rodzinnymi?
Dawid Rejmer
Największym wyzwaniem jest to, by zaprojektować przyszłość, której nie znamy. Zakładając fundację rodzinną, przedsiębiorcy muszą wybiegać w przyszłość nie na pięć czy dziesięć lat ale na pięćdziesiąt lub sto!
Trzeba się też zastanowić, kto ma mieć prawa do fundacji za jakiś czas, być może opracować jakiś system, mechanizm utrzymania rodziny. Niektórzy stosują pomysły na zbieranie punków, inni eliminują beneficjentów za skandale, których się dopuszczą (np. Paris Hilton straciła miliony za nieobyczajne zachowanie), inni organizują obowiązkowe spotkania rodzinne, na których trzeba się pojawiać
(np. Rockefellerowie).
Małgorzata Rejmer
Największym wyzwaniem, z jakim trzeba się zmierzyć, to wzięcie spraw we własne ręce i podjęcie się tematu sukcesji odpowiednio wcześnie. Powołanie do życia fundacji rodzinnej to proces, który należy zacząć od zdefiniowania, czemu ma ona służyć, kto ma zarządzać majątkiem, jak ma wyglądać polityka inwestycyjna, w jaki sposób będą realizowane świadczenia dla beneficjentów itp. Tutaj
nie ma gotowego wzorca – każda firma musi przejść wielomiesięczny proces, który zakończy wniosek o rejestrację fundacji. Na szczęście to się dzieje na naszych oczach. Dziś mamy już ponad 1000 złożonych wniosków, więc trzykrotnie więcej niż zakładało Ministerstwo Finansów. To sukces związany ze świetnym rozwiązaniem zabezpieczającym majątek, elastycznym przepisom i wyjściu naprzeciw potrzebom przedsiębiorców. W fundacjach rodzinnych jest przyszłość polskiego biznesu.
Informacje o ekspertach:
dr Małgorzata Rejmer – założycielka Kancelarii Finansowej LEX, nestorka firmy rodzinnej, specjalista w zakresie finansów, członek MDRT – międzynarodowej organizacji skupiającej 1% najlepszych doradców finansowych
na świecie, absolwentka Akademii Psychologii Przywództwa, doktor nauk prawnych
dr Dawid Rejmer – radca prawny, partner zarządzający Kancelarii LEX, sukcesor firmy rodzinnej, absolwent SGH na kierunku finanse i rachunkowość, członek organizacji ACCA zrzeszającej audytorów międzynarodowych, doktor nauk prawnych, obecnie w trakcie habilitacji.
Kancelaria Finansowa Lex – kancelaria prawno-konsultingowa zajmująca się doradztwem biznesowym, finansowym i prawnym, specjalizująca się m.in.: w sukcesji biznesu oraz bieżącej obsłudze firm rodzinnych. https://kf-lex.pl
Kontakt dla mediów: Karina Grygielska, Agencja Face It, e‑mail: k.grygielska@agencjafaceit.pl, tel. +48 510 139 57