Blue Monday – przeklęty poniedziałek czy chwyt marketingowy?
Jak co roku, mniej więcej w połowie stycznia dopada nas obniżenie nastroju. Niedotrzymane postanowienia noworoczne przypominają o sobie ze zdwojoną siłą i nadchodzi pora, aby zacząć spłacać już debet poświąteczny na karcie. Dodatkowo znajdujemy się w samym środku zimy – ostatnimi czasy albo ekstremalnie zimnej, albo błotnistej i przeszywającej wilgocią. Zwykle za to jednocześnie pozbawionej śniegu, który przecież większości z nas kojarzy się raczej przyjemnie. Czy zatem Blue Monday to problem realny, czy wyssany z palca?
Zacznijmy może od kilku słów wyjaśnienia, czym właściwie jest Blue Monday. Mianem tym zwykło określać się trzeci poniedziałek stycznia, a samo określenie oznacza dosłownie Niebieski Poniedziałek. Niebieski, czyli smutny, jak w języku angielskim używa się często słowa „blue”.
Pojęcie istnieje od roku 2005, kiedy to brytyjski psycholog i pracownik Cardiff University został poproszony przez biuro podróży Sky Travel o pomoc – stworzenie akcji marketingowej, która przemówi do potencjalnych klientów firmy, aby ci kupowali więcej wycieczek. W ten sposób Cliff Arnall wymyślił najbardziej depresyjny dzień w roku. Czemu jednak przyznał to miano akurat trzeciemu poniedziałkowi stycznia?
Algorytm a chwyt marketingowy
Cliff Arnall, tworząc Blue Monday, nie zdawał sobie sprawy z tego, jak viralowe stanie się to pojęcie. Na całym świecie zaczęło być znane już w okolicach roku 2011, a w roku 2018 jego twórca starał się już niejako tłumaczyć czy też odciąć od własnego dzieła, mówiąc, że jest to pozbawiony podstaw naukowych wymysł, nieoparty na żadnych badaniach i wytłumaczony jedynie domniemaniami i ogólną obserwacją tendencji społecznych. Jakie uzasadnienie profesor nadał w roku 2005 Niebieskiemu Poniedziałkowi?
Przede wszystkim tłumaczył swój wybór trzema czynnikami. Pierwszym z nich miał być wpływ pogody na ludzi, która w drugiej połowie stycznia jest już od jakiegoś czasu nieprzyjemna ze względu na niską temperaturę, krótki dzień oraz słabe nasłonecznienie. Czynnikiem drugim miały być dopadające nas wówczas długi, które zaciągnęliśmy pod zakup prezentów świątecznych i organizację świąt, a których okres spłaty standardowo zaczynałby się właśnie mniej więcej w tym momencie. Trzecim i być może najbardziej wiarygodnym czynnikiem miały być nasze niespełnione postanowienia noworoczne.
Wszystko to miałoby ostatecznie powodować, że to właśnie trzeci poniedziałek stycznia (na początku istnienia pojęcia był to czwarty poniedziałek miesiąca) jest najbardziej depresyjnym dniem w roku…
Realny problem, z którym trzeba sobie poradzić
Choć całej teorii, wokół której zbudowany został Blue Monday, nie brakuje swego rodzaju przenikliwości czy też czysto logicznych i ciekawych podstaw, to mimo wszystko radziłbym podchodzić do tego tematu sceptycznie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę efekt placebo czy też myślenie życzeniowe. Bo przecież często ulegamy złudzeniu, że właśnie w piątek 13. będziemy mieli pecha. Dlaczego mielibyśmy zatem nie złapać doła w Blue Monday tylko dlatego, że tak głosi kalendarz?
Realny problem, z którym możemy sobie poradzić, a który związany jest nieodzownie z Niebieskim Poniedziałkiem to nasze postanowienia noworoczne. I jest to też czynnik, który najbardziej mnie przekonuje ze wszystkich powyższych, że w Blue Monday może tkwi jakieś ziarenko prawdy. Jak zatem nie dać temu ziarenku urosnąć?
Wyznaczaj sobie realne cele! Oczywistą oczywistością jest fakt, że jeżeli postawisz przed sobą cel zbyt wymagający, jego osiągnięcie prawie na 100% nie dojdzie do skutku. Jakie są szanse, że ktoś, kto w ogóle nie uprawia sportu od razu, zacznie biegać codzienne maratony? Lub, że z dnia na dzień radykalnie zmieni dietę lub zacznie czytać godzinę dziennie, jeśli do tej pory sięgał po książkę raz do roku? Naprawdę marne. Dlatego właśnie mierzmy siły na zamiary i wybierajmy cele mniejsze, a w osiągnięciu większych pomoże nam…
Dążenie do celu małymi kroczkami! Dużo łatwiej będzie nam osiągnąć jakiś duży cel, np. płynności w języku obcym, kiedy podzielimy sobie naukę na poszczególne działy, będziemy regularnie podnosić poprzeczkę, sprawdzać swoją wiedzę i wyznaczać kolejne pułapy, na które chcemy się wspiąć. Ale nie na zasadzie: „W ciągu miesiąca zrobię poziom B2”, a raczej: „Dzisiaj nauczę się 10 nowych słówek i przeczytam artykuł po angielsku”.
Zwolnij! Pamiętaj, że samorozwój i realizacja postanowień nie mogą być rodzajem współczesnego niewolnictwa, na które każde z nas skazuje się autonomicznie. Często niestety tak to wygląda. Kiedy czujesz się zmęczony i przytłoczony, nie zabieraj się za kolejną sesję treningową, pisanie książki czy planowanie jadłospisu na następny tydzień (aczkolwiek organizacja pomaga, o czym za chwilę), ale po prostu odpocznij. Zachowaj się jak niedźwiedź i pozimuj trochę pod kocem. Świat poczeka.
Panuj nad swoim życiem dzięki organizacji czasu! Jakkolwiek może to wydawać się kolejnym ciężarem, który niepotrzebnie bierzemy sobie na głowę, to mimo wszystko ogromna ilość stresu, jakiego doświadczamy na co dzień bierze się z poczucia przeciążenia – między innymi sprawami, o których koniecznie musimy pamiętać i tymi, które należy jakoś ogarnąć. Planowanie tygodnia może zatem pomóc nam uporać się z natrętnymi myślami i zamartwianiem się. W końcu, co na papierze, to z głowy.
Postaw na elastyczność! Pamiętaj, że osoba, którą jesteś dziś, jutro już właściwie nie będzie istnieć. Może nie w ciągu doby, ale już w okresie tygodnia, miesiąca, kwartału czy roku Twoje nastawienie i priorytety mogą ulec całkowitej zmianie. Nagle postanowienie, aby skupić się w tym roku na celach biznesowych, weźmie w łeb, gdy okaże się, że wkrótce zostaniesz rodzicem. Dlatego ważna jest rezyliencja – umiejętność ciągłego dostosowywania się do warunków, które zastajemy w naszym życiu.
A przede wszystkim – nie bierz wszystkiego do siebie! Blue Monday nie będzie Ci taki straszny, gdy tylko zaczniesz traktować samego siebie z większym dystansem i życzliwością!
Życzę powodzenia i sukcesów!
Trener mentalny, Leszek Furmann
Leszek Furmann – trener mentalny i przedsiębiorca, który w swojej działalności skupia się przede wszystkim na uczeniu Polaków efektywnego zarządzania swoim życiem, poprzez tworzenie pozytywnych nawyków, zmianę podejścia do organizacji czasu i naukę skutecznej komunikacji.
Pierwszą firmę założył na drugim roku studiów, a dziś, dekadę później, jest prezesem zarządu ProEnergy – ogólnopolskiej spółki w branży energetycznej (ze sprzedażą roczną na poziomie ponad 50 mln złotych). Od roku 2018 pracuje jako trener mentalny z postaciami świata sportu i biznesu. Jest wykładowcą prestiżowej Akademii Trenerów Mentalnych Jakuba B. Bączka. Jeden z największych polskich zwolenników i autorytetów w zakresie Metody Kaizen. Prywatnie to miłośnik podróży i kształtowania przyszłości wedle swoich zasad. Wierzy, że jakość życia nie jest dziełem przypadku.