Mój jest ten kawałek… domu
Pandemia koronawirusa wywróciła nasze życie zawodowe i prywatne do góry nogami. Wartości takie jak wolność i swoboda zyskały powszechne, zapomniane dotąd uznanie. Zamknięcie w blokowiskach, często w małych mieszkaniach, przez jakiś czas nawet bez możliwości wejścia do parku czy lasu, spowodowało, że zaczęliśmy doceniać komfort własnej, prywatnej przestrzeni. Dzięki temu do łask powróciło nie własne M, a własne D+P, czyli Dom z Podwórkiem.
Równolegle z akcją #zostanwdomu rozpoczął się boom na działki i domki letniskowe. Mieszkańcy miast, jeśli mieli taką możliwość wyjeżdżali z aglomeracji, by czas pandemii spędzić w komfortowych warunkach, które równe były wyjściu bez maseczki na własny, prywatny „kawałek” trawy, która zyskała obecnie na wartości. Zmieniło się nasze podejście do pojęcia „domu”, który przestał być wyłącznie postrzegany jak przysłowiowy „dach nad głową”. W związku z tym, że Polacy cenią wolność i niezależność rozpoczęli poszukiwać własnego kawałka ziemi. Gdy wybuchła pandemia chwilowo branża nieruchomości odczuła paraliż. Jednak, gdy zrobiło się za ciasno we własnym M2, rozpoczął się efekt domino, który odwrócił sytuacje na rynku nieruchomości, trwającą blisko od dekady. Początkowe zainteresowanie działkami i domkami letniskowymi, przeniosło się na szeregowce i segmenty, gdy te pierwsze zaczęły drożeć i najlepsze lokalizacje zostały wyprzedane. Zaczęliśmy doceniać domy, których wartość na rynku od lat była zaniżana. Z każdym rokiem cena mieszkań rosła. Za jeden apartament w Warszawie mogliśmy kupić nawet dwie działki z zabudowaniem. Teraz sytuacja się odwróciła. Nasze zamiłowanie do autonomii, niezależności i prywatności oraz absurdalne sytuacje z zamkniętych osiedli, które śledziliśmy w telewizji spowodowały, że zapragnęliśmy mieć „własny kąt” z ogródkiem, w którym bez względu na pandemie i inne nieprzewidziane okoliczności, mamy komfort wypicia porannej kawy czy zabawy z dziećmi na świeżym powietrzu.
W epoce post-COVID-19 możemy spodziewamy się odejścia od zamkniętych osiedli, które obecnie wielu Polaków określa mianem getta. Niedoceniane dotąd domy zyskają wielu nowych właścicieli. Klienci zdążyli oswoić się z pandemią i z zachowaniem środków ostrożności zgłaszają się do biur nieruchomości. Przed agentami nieruchomościami stoi wyzwanie znalezienia i przedstawienia atrakcyjnych lokalizacji oraz budynków.