CO Z “ZAKŁADEM PRACY” PRZY ZMIANIE PRACODAWCY? TO WARTO WIEDZIEĆ!

Określenie „zakład pra­cy”, choć brzmi nie­co archa­icz­nie, for­mal­nie ozna­cza połą­cze­nie zaso­bów, któ­re­go celem jest pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści gospo­dar­czej. Faktycznie, nawet będąc czę­ścią dużej fir­my, zakład pra­cy dzia­ła pra­wie samo­dziel­nie i może być zarzą­dza­ny w cało­ści przez fir­mę out­so­ur­cin­go­wą. W przy­pad­ku prze­ję­cia nowy przed­się­bior­ca zobo­wią­zu­je się do pod­trzy­ma­nia dotych­cza­so­wych warun­ków zatrud­nie­nia pra­cow­ni­ków zakła­du pra­cy, choć czę­sto zda­rza się, że pró­bu­je omi­nąć prze­pi­sy, np. poprzez nama­wia­nie zasta­nych pra­cow­ni­ków do pod­pi­sy­wa­nia nowych umów. Co się wów­czas dzieje?

Pracownicy jako zgra­ny i wyszko­lo­ny zespół obsłu­gu­ją­cy okre­ślo­ny pro­ces biz­ne­so­wy są  na ryn­ku łako­mym kąskiem, jako że naj­więk­szym akty­wem więk­szo­ści przed­się­bior­ców są wła­śnie ludzie – opo­wia­da Anna Wiluś-Antoniuk, rad­ca praw­ny w agen­cji zatrud­nie­nia LeasingTeam, spe­cja­li­zu­ją­cej się w out­so­ur­cin­gu pra­cow­ni­ków i usług HR – na szczę­ście pra­wo pra­cy stoi na stra­ży pra­cow­ni­ków i skut­kiem prze­ję­cia jest cią­głość zatrud­nie­nia, czy­li trwa­łość tych samych sto­sun­ków pra­cy, jakie ist­nia­ły u pier­wot­ne­go pracodawcy.

METAFORYCZNY KIOSK

Zakład pra­cy to dosyć dziw­ne, trud­ne do iden­ty­fi­ka­cji poję­cie, tro­chę jak Yeti, czy­li Wielka Stopa – mówi eks­pert­ka LeasingTeam – to zagad­ko­we okre­śle­nie od daw­na poja­wia się w prze­pi­sach pra­wa pra­cy, choć od zmia­ny ustro­jo­wej w 1989 r. posłu­gu­je­my się jego nazwą nie­chęt­nie. Kojarzone z socja­li­stycz­ną nomen­kla­tu­rą „zakła­do­wej sto­łów­ki pra­cow­ni­czej” poję­cie to jest na wymar­ciu, odży­wa­jąc jedy­nie w dwóch rodza­jach dys­ku­sji: o zakła­do­wym fun­du­szu świad­czeń socjal­nych i przej­ściu zakła­du pra­cy na nowe­go pra­co­daw­cę. Dyskusje w tym dru­gim obsza­rze doty­ka­ją pra­cow­ni­ków czę­ściej, niż im się wydaje.

Sąd Najwyższy tłu­ma­czy, że „zakład pra­cy” lub „część zakła­du pra­cy” to poję­cia rów­no­waż­ne do okre­śle­nia „jed­nost­ka gospo­dar­cza”[1]. Jest to zespół skład­ni­ków umoż­li­wia­ją­cy wyko­ny­wa­nie w niej pra­cy[2]. Moim ulu­bio­nym oso­bi­stym przy­kła­dem zakła­du pra­cy jest kiosk z pra­są: wyod­ręb­nio­ne orga­ni­za­cyj­nie miej­sce, w któ­rym oso­by sprze­da­ją­ce wyko­nu­ją powie­rzo­ne im czyn­no­ści, któ­re na ogół jest czę­ścią wiel­kiej fir­my o zasię­gu kra­jo­wym, ale rów­nie dobrze mogło­by być samo­dziel­ną małą firem­ką, któ­ra żyje z zaopa­try­wa­nia w gaze­ty lokal­nej społeczności.

ZAKŁAD PRACY JAKO CZĘŚĆ FIRMY

Nie zawsze jed­nak okre­śle­nie zakła­du pra­cy czy jego czę­ści jest jed­nak tak pro­ste i nama­cal­ne. Nie każ­dy bowiem przed­się­bior­ca ma dzia­łal­ność ustruk­tu­ry­zo­wa­ną w wyod­ręb­nio­ne czę­ści. W dzia­łal­no­ści więk­szo­ści przed­się­bior­ców moż­na jed­nak wska­zać meta­fo­rycz­ne „kio­ski”, któ­re czę­sto zmie­nia­ją wła­ści­cie­li, a zatrud­nie­ni w nich pra­cow­ni­cy – pracodawców.

Sąd Najwyższy[3], poma­ga­jąc w zde­fi­nio­wa­niu zakła­du pra­cy pod­po­wia­da, że w celu stwier­dze­nia, czy mamy do czy­nie­nia z jed­nost­ką gospo­dar­czą zor­ga­ni­zo­wa­ną w spo­sób sta­ły, któ­ra może sta­no­wić zakład, nale­ży uwzględ­niać rodzaj przed­się­bior­stwa, jego skład­ni­ki mająt­ko­we i ich war­tość, klien­tów zwią­za­nych z tą jed­nost­ką, a tak­że rodzaj pro­wa­dzo­nej w jed­no­st­ce dzia­łal­no­ści – tłu­ma­czy Anna Wiluś-Antoniuk – Metaforycznym „kio­skiem” wiel­kiej fir­my pro­du­ku­ją­cej cokol­wiek (np. plu­szo­we Yeti, cze­mu nie) będzie pew­nie jej dział pro­duk­cji (czy­li hala, taśmy pro­duk­cyj­ne, skła­da­cze i pako­wa­cze tych inte­re­su­ją­cych zaba­wek itp.), ale tak­że np. dział księ­go­wo­ści. Zatrudnione księ­go­we w fir­mie pro­du­ku­ją­cej plu­sza­ki, biur­ka, kom­pu­te­ry, zada­nia oraz „klient” (czy­li pra­co­daw­ca –  fabry­ka na rzecz któ­rej pro­wa­dzą księ­gi rachun­ko­we) rów­nież wyda­ją się zor­ga­ni­zo­wa­ną jed­nost­ką gospo­dar­czą, któ­ra mogła­by na ryn­ku dzia­łać samo­dziel­nie. Dział księ­go­wo­ści może zatem być zakła­dem pra­cy bądź co naj­mniej jego częścią.

OUTSOURCINGOWY ZAKŁAD PRACY

W fir­mie świad­czą­cej usłu­gi na ryn­ku zatrud­nie­nia, takie jak out­so­ur­cing zaso­bów ludz­kich do obsłu­gi okre­ślo­nych pro­ce­sów biz­ne­so­wych, bar­dzo czę­sto wraz z zyska­niem klien­ta poja­wia się zakład pra­cy – opo­wia­da rad­ca praw­ny LeasingTeam – przej­mu­jąc do obsłu­gi np. linię pro­duk­cyj­ną w fabry­ce plu­sza­ków, dostaw­ca usług out­so­ur­cin­go­wych two­rzy w swo­ich struk­tu­rach jed­nost­kę prze­zna­czo­ną pod wzglę­dem kom­pe­ten­cji i umie­jęt­no­ści zało­gi wła­śnie do pro­duk­cji plu­sza­ków. Jednostka ta zysku­je też klien­ta, wobec cze­go fizycz­nie może jej do samo­dziel­no­ści bra­ko­wać tyl­ko sprzę­tu (linii pro­duk­cyj­nej, z któ­rej zeska­ku­ją goto­we przy­tu­lan­ki). Zawierając umo­wę out­so­ur­cin­go­wą usłu­go­daw­ca uzy­sku­je jed­nak na ogół pra­wo do korzy­sta­nia z jakie­goś sprzę­tu usłu­go­bior­cy, i tak powsta­je zakład pra­cy nie mniej nama­cal­ny niż kiosk.

ZAGRYWKI DRAPIEŻNEJ KONKURENCJI 

Zorganizowane „kio­ski” przed­się­bior­cy świad­czą­ce­go usłu­gi out­so­ur­cin­go­we bywa­ją ofia­rą dra­pież­nych zapę­dów kon­ku­ren­cji. Polowanie na dobre zało­gi, wyszko­lo­ne i pozy­ska­ne przez inne­go przed­się­bior­cę, nie jest więc zja­wi­skiem tak rzad­kim, jak widok Wielkiej Stopy. Pomijając to, że prze­ję­cie zało­gi inne­go przed­się­bior­cy nale­ży oce­nić nega­tyw­nie nie tyl­ko ze wzglę­dów etycz­nych, ale i praw­nych (jako czyn nie­uczci­wej kon­ku­ren­cji), war­to jed­no­cze­śnie pod­kre­ślić, że na ogół takie prze­ję­cie wywrze sku­tek w posta­ci prze­ję­cia przez dra­pież­ne­go przej­mu­ją­ce­go zor­ga­ni­zo­wa­nej czę­ści przed­się­bior­stwa w rozu­mie­niu art. 231 Kodeksu pra­cy – tłu­ma­czy eks­pert­ka – skut­kiem tego jest zaś cią­głość zatrud­nie­nia, czy­li trwa­łość tych samych sto­sun­ków pra­cy, jakie ist­nia­ły u pier­wot­ne­go pra­co­daw­cy, u pra­co­daw­cy nowego.

Przedsiębiorcy polu­ją­cy na per­so­nel innych przed­się­bior­ców pró­bu­ją ucie­kać od reguł Kodeksu pra­cy, nama­wia­jąc pra­cow­ni­ków np. do roz­wią­zy­wa­nia umów z pierw­szym pra­co­daw­cą i pod­pi­sy­wa­nia ich na nowo z nowym zatrud­nia­ją­cym. Zdarzają się wśród przed­się­bior­ców przej­mu­ją­cych cudzych pra­cow­ni­ków pró­by kre­owa­nia wra­że­nia, że do przej­ścia zakła­du pra­cy nie doszło, gdyż zupeł­nym przy­pad­kiem wszy­scy zatrud­nie­ni przy, np. obsłu­dze pro­duk­cji plu­sza­ków w przed­się­bior­stwie A zde­cy­do­wa­li się odejść od A i zatrud­nić w B. Całe szczę­ście, sądy w takich przy­pad­kach nie dają się łatwo oszu­kać. W orzecz­nic­twie nie budzi bowiem wąt­pli­wo­ści, że prze­ję­cie zakła­du pra­cy lub jego czę­ści nie zale­ży od czyn­no­ści praw­nej mię­dzy pra­co­daw­ca­mi (a więc np. pod­pi­sa­nia umo­wy sprze­da­ży czę­ści zakła­du pra­cy), a wola stron co do przej­ścia zakła­du pra­cy nie ma roz­strzy­ga­ją­ce­go zna­cze­nia[4]. Można zatem wstą­pić w pra­wa i obo­wiąz­ki poprzed­ni­ka, wcho­dząc w sto­sun­ki pra­cy w jego miej­sce, wła­ści­wie tego nie chcąc. Liczy się bowiem skutek.

NOWY PRACODAWCA – STARE ZASADY

Polując na pra­cow­ni­ków kon­ku­ren­cji moż­na zatem obu­dzić się „w butach” kon­ku­ren­ta, czy­li poprzed­nie­go pra­co­daw­cy – prze­strze­ga eks­pert­ka LeasingTeam – licząc na pro­ste prze­ję­cie dobrej zało­gi na wła­snych warun­kach, moż­na  stać się pra­co­daw­cą zało­gi z dużą licz­bą zale­głych dni urlo­po­wych, z aktyw­nie dzia­ła­ją­cy­mi związ­ka­mi zawo­do­wy­mi i inny­mi oko­licz­no­ścia­mi kształ­tu­ją­cy­mi sytu­ację pra­cow­ni­ków ina­czej, niż mógł­by to sobie wyobra­żać przej­mu­ją­cy ich przedsiębiorca.

Prawo pra­cy sprzy­ja pra­cow­ni­kom oraz tyl­ko uczci­wej kon­ku­ren­cji, obar­cza­jąc ryn­ko­wych dra­pież­ni­ków odpo­wie­dzial­no­ścią za kon­ty­nu­owa­nie sto­sun­ków zatrud­nie­nia po przej­ściu zakła­du pra­cy na nowe­go wła­ści­cie­la. Zasada kon­ty­nu­acji zatrud­nie­nia ozna­cza bowiem prze­ję­cie przez nowe­go pra­co­daw­cę umów o pra­cę z prze­ję­ty­mi pra­cow­ni­ka­mi w kształ­cie nie­zmie­nio­nym, z całym „dobro­dziej­stwem inwen­ta­rza”, co w szcze­gól­no­ści ozna­cza peł­ną odpo­wie­dzial­ność za zacho­wa­nie i reali­za­cję wszel­kich naby­tych praw prze­ję­tej załogi.

 

[1] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 kwiet­nia 2018 r., II PK 53/17.

[2] K. Jaśkowski [w:] E. Maniewska, K. Jaśkowski, Kodeks pra­cy. Komentarz, wyd. XI, Warszawa 2019, art. 23(1).

[3] W wyro­ku z 19.10.2010 r., I PK 91/10 192.

[4] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 30 czerw­ca 2021 r., III AUa 378/21.