Wielka siła małych zleceń

Każdy stu­dent po zakoń­cze­niu swo­jej edu­ka­cji marzy o pra­cy w wyuczo­nym zawo­dzie. Chciałby reali­zo­wać duże pro­jek­ty, naj­le­piej za duże pie­nią­dze. Rzeczywistość jest jed­nak inna i czę­sto mło­de­mu archi­tek­to­wi zle­ca­ne są nie­wiel­kie reali­za­cje. Choć nie wią­żą się z zawo­do­wy­mi nagro­da­mi, są dosko­na­łą oka­zja do naucze­nia się zarzą­dza­nia cza­sem i orga­ni­za­cji pracy.

Przede wszyst­kim waż­ne jest wła­sne nasta­wie­nie do zada­nia. To pozwo­li udo­wod­nić swo­ją war­tość z biu­rze, wyro­bić sobie kon­tak­ty w bran­ży i roz­wi­nąć pod­sta­wo­we umie­jęt­no­ści nie­zbęd­ne w pra­cy z klien­ta­mi i pod­wy­ko­naw­ca­mi. Choć nie­raz pro­jek­ty odbie­ga­ją od wyobra­żeń, są rów­nie istot­ne dla prze­trwa­nia firmy.

- Architektura to sztu­ka łączą­ca ze sobą wie­le cech, w tym czy­sto rze­mieśl­ni­czą umie­jęt­ność rysun­ku tech­nicz­ne­go, zna­jo­mość mate­ria­łów, ich wytrzy­ma­ło­ści i pla­stycz­no­ści. Kilka wizyt na pla­cu budo­wy i przyj­rze­nie się, jak na pustej dział­ce powsta­je dom, to lep­sza szko­ła niż same książ­ki. – mówi Piotr Wagner, wła­ści­ciel pra­cow­ni A3D Architekci.    

Małe zle­ce­nia dla archi­tek­ta na począt­ku karie­ry nie powin­ny niko­go dzi­wić. Nikt nie powie­rzy duże­go pro­jek­tu oso­bie z małym doświad­cze­niem, ale bez obaw moż­na mu zle­cić szkic gara­żu, drzwi wej­ścio­wych czy wia­ty. Takie pro­jek­ty to dobry wstęp do dal­szej współ­pra­cy – pozwa­la oce­nić, czy mamy do czy­nie­nia z oso­bą rze­tel­ną i zor­ga­ni­zo­wa­ną. Pozornie mało ambit­ne rze­czy mają zupeł­nie inną war­tość w oczach prze­ło­żo­ne­go, obser­wu­ją­ce­go swo­je­go pra­cow­ni­ka i jego podej­ście do pra­cy. To rów­nież waż­ny ele­ment dzia­łań same­go biu­ra projektowego.

- Nikt nie zda­je sobie spra­wy jaka siła tkwi w małych zle­ce­niach. Kilka drob­nych pro­jek­tów ura­to­wa­ło moją fir­mę przed zamknię­ciem. W 2015 roku nie było dużych zle­ceń i pięć małych gara­ży pomo­gło mi prze­trwać. Procedury doty­czą­ce małych pro­jek­tów są takie same jak w przy­pad­ku dużych. Można się na nich spo­ro nauczyć i tę wie­dzę wyko­rzy­stać póź­niej przy więk­szych – doda­je Piotr Wagner.

Mimo iż przy­go­to­wa­nie małe­go pro­jek­tu zaj­mu­je mniej cza­su spę­dzo­ne­go przed kom­pu­te­rem to godzi­ny prze­zna­czo­ne na zała­twia­nie spraw urzę­do­wych trwa­ją tyle samo. Wypełnia się takie same wnio­ski i stoi rów­nie dłu­gich kolej­kach. Takie doświad­cze­nia uczą cier­pli­wo­ści oraz poko­ry, któ­ra może przy­dać się w momen­cie otrzy­ma­nia kolej­ne­go małe­go zlecenia.

Pamiętam ile cza­su musia­łem spę­dzić w urzę­dach przy tak napraw­dę drob­nych pro­jek­tach, jed­nak wła­śnie te doświad­cze­nia dopro­wa­dzi­ły mnie do miej­sca, w któ­rym jestem obec­nie – tłu­ma­czy Piotr Wagner.

Nie moż­na się jed­nak pod­da­wać i nale­ży robić swo­je. Małe zle­ce­nia z cza­sem będą coraz więk­sze, tak samo jak i nasze doświad­cze­nie. Dzięki nasze­mu zaan­ga­żo­wa­niu może­my osią­gnąć napraw­dę wie­le i z cza­sem zacznie­my otrzy­my­wać więk­sze zle­ce­nia, któ­re będą spra­wiać nam przy­jem­ność i być może sta­ną się pod­sta­wą otwar­cia wła­snej pracowni.