Punktualny, dokładny i przewidywalny. Jakiego dostawcy usług poszukuje Niemiec?

Stereotyp nasze­go sąsia­da zza Odry naj­czę­ściej pre­zen­tu­je go jako oso­bę skru­pu­lat­nie prze­strze­ga­ją­cą zasad, wyma­ga­ją­cą od sie­bie i innych dys­cy­pli­ny i punk­tu­al­no­ści. Jak pogo­dzić róż­ni­ce mię­dzy Polakami i Niemcami tak, aby rela­cje han­dlo­we prze­ło­ży­ły się na korzy­ści obu stron?

W Polsce syno­ni­mem jako­ści jest nie­miec­ki samo­chód – nie­za­wod­na maszy­na, któ­ra słu­ży przez lata. Jak to nato­miast wyglą­da po dru­giej stro­nie gra­ni­cy? Niemcy przede wszyst­kim doce­nia­ją pol­ską kreatywność.

Trochę jak w sło­wach Napoleona:Jeśli coś jest nie­moż­li­we do wyko­na­nia, daj­cie to zro­bić Polakom”. Tam, gdzie nasi sąsie­dzi widzą regu­la­mi­ny i biu­ro­kra­cję, tam my widzi­my po pro­stu pra­cę do zro­bie­nia. A nasze zada­nia potra­fi­my wyko­ny­wać z praw­dzi­wą fan­ta­zją – mówi Artur Kasiubowski, zało­ży­ciel fir­my POLANDO.de, poma­ga­ją­cej pol­skim fir­mom zna­leźć nie­miec­kich klientów. 

Zręczne znaj­do­wa­nie roz­wią­zań tam, gdzie wyda­ją się one nie ist­nieć, to zale­d­wie jed­na z cech, któ­re poma­ga­ją Polakom zdo­być zaufa­nie zachod­nie­go klienta. 

– Żeby zaist­nieć na obcym ryn­ku, trze­ba znać spe­cy­fi­kę klien­tów, do któ­rych kie­ru­je­my swój towar. Niemieckich kon­su­men­tów nie prze­ko­nu­ją już jedy­nie niskie ceny, któ­re dla wie­lu pol­skich firm na prze­ło­mie mile­nium sta­no­wi­ły kar­tę prze­tar­go­wą. Oczekują oni towa­ru wyso­kiej jako­ści, tak samo, jak w przy­pad­ku korzy­sta­nia z usług firm z Francji czy Anglii. Dobry towar obro­ni się sam, ale dopie­ro gdy o jego ist­nie­niu dowie­dzą się klien­ci. W Niemczech dosko­na­le spraw­dza się pocz­ta pan­to­flo­wa – jed­na nie­za­wod­nie wyko­na­na usłu­ga może oka­zać się prze­pust­ką do kolej­nych zle­ceń – doda­je Artur Kasiubowski.

Warto o tym pamię­tać szcze­gól­nie w przy­pad­ku wyso­kich cen reklam i ich sto­sun­ko­wo nie­wiel­kiej sku­tecz­no­ści. Nawet nie­wiel­kie ogło­sze­nie w lokal­nej nie­miec­kiej gaze­cie to koszt kil­ku­set euro, a prze­cież to zale­d­wie jed­na publi­ka­cja o ogra­ni­czo­nym zasię­gu. Pomocne są zamknię­te gru­py w mediach spo­łecz­no­ścio­wych i ser­wi­sy inter­ne­to­we, two­rzą­ce bazy firm z poszcze­gól­nych grup i pozwa­la­ją­ce klien­to­wi w łatwy spo­sób nawią­zać kon­takt z usłu­go­daw­cą, jakie­go potrze­bu­je. Widniejące tam opi­nie na temat fir­my sta­no­wią wir­tu­al­ny odpo­wied­nik roz­mo­wy z sąsia­dem i mogą pomóc w wybra­niu naj­lep­sze­go wykonawcy. 

Idealny sce­na­riusz zakła­da, że pol­ski pro­du­cent przed­sta­wi swój pro­dukt nie­miec­kie­mu klien­to­wi, po czym nie­na­gan­nie wyko­na zle­ce­nie i na sta­łe zago­ści w kata­lo­gu firm, z któ­ry­mi war­to współ­pra­co­wać. Jednak wszy­scy jeste­śmy tyl­ko ludź­mi i zda­rza­ją się nam pomył­ki – towar nie dotarł na czas lub sezo­no­wy brak pra­cow­ni­ków wymu­sił prze­su­nię­cie prac. Co powi­nien zro­bić przed­się­bior­ca, któ­re­mu zale­ży na dobrej opi­nii pomi­mo prze­ciw­no­ści? Przede wszyst­kim powi­nien uczci­wie wyja­śnić sytu­ację klien­to­wi. Czasami wystar­czy jeden tele­fon i zapro­po­no­wa­nie wyj­ścia z sytu­acji, nowe­go ter­mi­nu lub rekom­pen­sa­ty – nie­miec­cy klien­ci wyka­zu­ją się dużą cier­pli­wo­ścią i zaufa­niem. Jeśli wie­dzą, że usłu­go­daw­ca ma plan dzia­łań, a oko­licz­no­ści są tyl­ko przej­ścio­wą nie­do­god­no­ścią, będą współ­pra­co­wać nad roz­wią­za­niem pro­ble­mu. Zdecydowanie nie war­to uda­wać, że wszyst­ko gra i liczyć, że sytu­acja sama się rozwiąże.